#9 dziwka z pod latarni
Znajdowałam sie przed niezłego rozmiaru lasem. Wysokie drzewa, przez które wydawał sie być straszny.
Bez zawahania weszłam do niego. Po kilku minutach moje oczy dostrzegały tylko i wyłącznie drzewa. Usiadłam na ściętym pniu i zaczęłam myślec nad tym co sie stało. Poczułam wibracje w tylnej kieszeni.
20 wiadomości od Chata. Co on chce?
Chat-Czemu jestes taka zła
Chat-Jezu... Juz nie przesadzaj
Chat-przecież ci sie podobał
Chat-więc?
Chat-w czym problem
Chat-czemu go Ugryzłaś?
Chat-czemu tak nawyzywałaś?
Chat-starał sie dla CB!
Chat-rozumiesz?!
Chat-olałaś go
Chat-najprościej nawyzywać
Chat-co nie? 👍🏼
Chat-podobna jestes do Chloe
Chat-taka sama... Dziwka
Ja-Co ty sobie myślisz?! Dziwka?! Ty?! Liczyłam na cb! Rozumiesz?! Tylko na Ciebie! Dziwka... To on mnie pocałował! Ja tego nie chciałam! Nie waż sie mnie tak nazywać! Czemu ty! Tak na mnie! Naskakujesz?!
Chat-aj skończ
Ja-nie chce cie znać! Te esemesy były bez sensu! Straciłam tyle czasu! Nie pisz i usuń mój numer.
Czemu on ?! Czemu jeszcze on! Za co?
Zaczęłam głośno szlochać, po moich policzkach spływały lzy czemu? Przecież jest, znaczy był dla mnie najważniejszy. Cieżko mi się do tego przyznać ale tak było. Coś do niego czułam. No chwile przed tym sms'm o Chloe, jak mógł mnie tak nazwać.
Poczułam jak ktoś łapie mnie lekko za ramie, i mi się przygląda, No, od tylu.
-Co tu robisz młoda? Tak późno? -zapytał z naciskiem na młoda.
Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się wysoki chłopak o pięknych kasztanowych włosach, niebieskich jak ocean oczach w których można utonąć i lekko opalonej karnacji.
-Hej? Utonęłaś czy co?-zaśmiał sie i przykucną obok mnie.
-No m-można ta-ak powiedzieć.
Od kiedy ja się jąkam?!
-Yhm. Jak masz na imię?-zapytał po dłuższej chwili.
-Mari, dla przyjaciół Mari.
Cały czas patrzę w te oczy! Jezu! Mari co z tobą? Pomyśli ze jesteś dziwna. Ogar dupę!
-A ty?-zapytałam juz trochę śmielej
-Fabian-powiedział i podniósł głowę do góry, chyba był dumny ze swojego imienia
(Dop. autor. Fabian+Mari=Marian PADŁAM 😂😂😂)
-Mari? Ile ty masz lat?
-15
-Czyli jestem starszy o dwa lata
-Coś za tobą...
-Co?! Zaczął piszczeć jak mała dziewczynka. Zobaczył ślicznego białego wilka, który siedział na skale i obserwować nas bacznie.
-Zamknij się.-powiedziałam półszeptem
Podeszłam bliżej wilka, ten zaczął się cofać, wiec usiadłam po turecku na ziemi. Chciałam zobaczyć co się wydarzy.
Wilk usiadł przed skałą, wpatrując się we mnie.
Wystawiłam rękę w jego kierunku, a ten słodko obrócił głowę, i zaczął przysuwać się w moją stronę. Położył łeb na moim udzie i zaczął wpatrywać się we mnie, tymi swoimi brązowymi oczkami. Wplatałam palce w jego sierść, a ten zamkną oczy, widać było ze jest zadowolony. Na moją twarz wkradł się uśmiech. Zapomniałam o dotychczasowych problemach, związanych z chłopakami, mam ich po prostu dosyć, każdy jest taki sam. Niczym się nie różnią.
Fabian złapał mnie za nadgarstek i zapytał, a bardziej stwierdził.
-Nie bałaś się.?
-A czego?
-Tego cielaka-pokazał na wilka, uśmiechnął się i usiadł po turecku obok mnie?
-Tego cielątka? No co ty.-zaśmiałem się cicho i pocałowałam wilka w czoło
-Jak go nazwiemy?
-Co?
-No Fabian rusz głową...
-Nie wiem Lucyfer? Zabieracz dziewczyn?
-Serio? Lucyfer, coś średnio ci to idzie...
-Wymyślisz lepsze?!-zaśmiał sie i pokazał mi język.
Zaczęłam się śmiać. Skoczyłam na niego, przewróciłam go tak, ze teraz leżał na plecach, i przytuliłam go.
Niechcący dotknęłam nogą jego męskości, z jego ust wyrwał się cichy jęk, Jezu co się dzieje? Na moją twarz wkradł się rumieniec, a na Fabiana szczery uśmiech.
-Um...przepraszam-spojrzałam na wilka który się dziwnie uśmiechał
-A ty z czego się cieszysz wilczku?-Fabian zaczął się śmiać i zaproponował
-Nazwijmy go zboczuszek
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Będziesz wołał-zboczuszku gdzie jesteś?-jego mina mnie rozbroiła, zaczęłam płakać ze śmiechu.
-Ha. ha. ha. Nie śmieszne-mruknął i się uśmiechnął
-Mariiii...
-Yhy?
-Która godzina?
-0:27! O kurde! Moich rodziców juz niema! Ale się załatwiłam!
-Przyjdziesz do mnie, mieszkam ze starszym bratem. Jest spoko, wiec będzie ok-złapał mnie za rękę i pogłaskał wilka, po czym powiedział
-Uciekaj, jutro przyniesiemy coś dla CB.
Chyba zrozumiał, bo zauważyłam lekki uśmiech na mordce wilka, po czym uciekł w głąb lasu.
-Nie mogę...-mruknęłam
-Oj No weź. Gdzie pójdziesz?
-Fab, bez urazy ale cie nie znam.
-To poznasz-uśmiechną się i złapał mnie za nogi tak, że zwisałam głową dotykając jego pleców.
-Nawet piżamy nie mam
-Dam ci moje bokserki-zaśmiał się
-A stanik ?!
-Jezuu dam ci koszulkę, i tak nie spisz w staniku. Coś jeszcze?
-Wygrałeś
Jest was coraz więcej, jak zobaczyłam liczbę 105 odsłon to chciało mi się płakać, tak strasznie się cieszę a to jest dłuższy rozdział za to ze tyle was juz jest ❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top