#21 2cz teraz zacznie się wojna

Nie będę kłamała, wystraszyłam się, i to jak...

-Mar czyj to samochód?-zapytał lekko wystraszony
-Tez jestem tego ciekawa. Chodź ze mną na górę.
-Jasne-złożył całusa na moim czole.
Otworzyłam drzwi do piekarni moimi trzęsącymi się jak galareta rekami.
-Mari spokojnie-próbował mnie uspokajać
Weszliśmy po schodach do mieszkania. Staliśmy przed drzwiami gdy usłyszałam głośny i przerażony krzyk mojego brata.
-NIE ZROBICIE NIC JEJ NIE POZWOLĘ NA TO ROZUMIESZ TCHURZU!
Nie umiesz sobie poradzić z przegraną to SZANTAŻUJESZ OJCA MARINETTE!
ONA NIE JEST NICZEMU WINNA!
To kochana dziewczyna która za dużo przez was wycierpiała!
Przez ciebie i twojego syna!!
FABIAN NIE MIAŁ CO ROBIĆ?! SZANTARZOWAŁ ADRIANA!
Za dużo złego zrobiliście tej rodzinie!
Zza dzrzwi wyłonił sie czerwony Mak.
-Ile tu juz stoisz?
-Usłyszałam dużo, za dużo-po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy.
-Leo musisz zabrać ją z tond i chronić jak oczka w głowie, bo jak nie to stanie jej sie ogromna krzywda, rozumiesz?
-T-tak
Wyszliśmy z budynku strasznie...zszokowani, nie spodziewałam się czegoś AŻ takiego. Nie wiedzieliśmy, No ja nie wiedziałam co mi grozi.
-Gdzie twój skuter??
-Tu stoi wskazał łokciem na pojazd.
-CZERWONY!!! Kocham cie Leo!
Na jego policzkach zagościła krwawa czerwień. Uśmiechnęłam sie mimowolnie jak to zobaczyłam.
-Leo-zaśmiałam się i podeszłam do chłopaka, który był ode mnie znacznie wyższy. Niby to tylko 10cm ale robi różnice. Przytuliłam go, na co od razu zareagował i wtulił twarz w moje granatowe włosy.
-Muszę coś załatwić!-ruszyłam skuter z piskiem opon
-Mari!!!
Jechałam w stronę tego samego lasu, w którym spotkałam Fabiana. I mojego kochanego przyjaciela, którego dokarmiam co wieczór.
Oparłam skuter o pień drzewa, wkroczyłam do lasu i zawołałam
-Markus! Juz jestem.
-Wciąż nie rozumiem czemu mnie tak nazwałaś.-zza drzewa wyłonił sie tleniony blondyn
-Kim ty jestes? Markus! Szybko chodź tu!
-No przecież stoję-oparł się o drzewo.
-Czemu kłamiesz?! Markus to wilk!
Po chwili na miejscu blondyna pojawił sie biały wilk. Zaniemówiłam.
-Jak?-zapytałam pół szeptem
-Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz.
-Jak to? I przemień się bo dziwnie się czuje.
-Jak wolisz.
Znowu mogłam ujrzeć blondyna.

-Na tym świecie istnieją
duchy,
nasze największe koszmary,
Postacie które walczą z nami samymi,
Zwierzęta które nas pilnują. Są złe i dobre. Ja jestem osobą która będzie pełnił nad tobą opiekę i nie, nie nazywam Markus. Tylko Dawid. Jeszcze jest Denis. To jest człowiek taki jak ja, tylko zły. I tez będzie cie pilnował. Będzie pojawiał się w złych chwilach gdy dzieje sie dużo złego w twoim życiu, on staje sie silniejszy i potężniejszy. Jest jeszcze za słaby aby ci się ujawnić.
Najpotężniejsze są demony i postacie, które przemieniają się dzięki biżuterii. Inaczej miraculum. Na świecie jest 8 miraculum. (Tak wiem jest mniej).
-Ty masz najpotężniejsze.
-Jak to?
-Nie otworzyłam prezentu od Adriena?
-Nie mogłam się do tego zabrać.
-Nie otwieraj sama. Przyjdź jutro z rana z tym do mnie.
-Zdejmij but.
-Po co?
-Muszę obejrzeć twoją lewą nogę.
-Aha.,.
Złapałam go za ramie tak żeby się nie przewrócić, na co się uśmiechnął.
Złapał mnie za lewą nogę i ścisną z całej siły. Nic nie poczułam.
-Daj mi drugą.-zaczął mnie poganiać
Zdjęłam but. Lekko dotknął mi nogi a ja juz płakałam z bólu.
-Przecież były tylko 2 na świecie i nawet nie tak potężne.
-To ciebie szukaliśmy przez tysiąclecia! To przez ciebie byłem tak poniewierany! Jestes najwyższą!
-Nie jestem wysoka. (XDD)
-Głupiutka Mari...
-Widziałaś taki duży czarny samochód z naklejką czerwonych skrzydeł?
-Tak.
-Demony przybyły...czyli jednak...wojna się zacznie.

CDN
Robi sie coraz bardziej ciekawie.
Do następnego.
Jak wybije dzisiaj
6⭐️
To od razu dzisiaj wieczorem
około 22
Wstawiam rozdział
💪🏽😘😘😘😘😘💪🏽

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top