#15 TAK!!

-Fabian nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. Ubieraj się jedziemy do tego szpitala.-zabrał kluczyki z blatu kuchennego i pomógł mi wstać.
Wyszliśmy z mieszkania jakoś dwadzieścia przed jedenastą, tak jak sie spodziewaliśmy, korki! No jasne! Zawsze wtedy kiedy nie trzeba!
Jechaliśmy na miejsce czterdzieści pieprzonych minut!
-Wysiadaj-uśmiechnął się marnie.
Weszliśmy do szpitala, na początku wydawało się spokojnie. Usłyszałem jakieś nie zrozumiałe dla mnie krzyki
-Szybko podawać hydroksyzyny, i leki przeciwbólowe dożylnie szybko
-Sprawdźcie czy ma na coś uczulenie, bo skończy się to dla niej źle.
-Doktorze. Czy pan zajmuje się Marinette Duping-Cheng?
-Tak a jest pan kimś z rodziny? Anno zabieraj ją na oiom.
-Jak to Oiom?! Aż tak źle?!
-Jestem jej chłopakiem
-Dziewczyna jest w bardzo złym stanie. Nie czuła się wcześniej źle? Ma problemy z sercem i prawym płucem. Jest krwotok wewnętrzny dla tego nie możemy na razie operować. Ciśnienie skacze, tak naprawdę nie możemy za wiele zrobić ponieważ jak podamy lek na przykład na uspokojenie to krwotok się powiększy, jedno zaprzecza drugiemu. Proszę być dobrej myśli. Jak wszystko pójdzie dobrze za pół godziny operujemy.
-Rozumiem, a czy mógłbym ją zobaczyć?
-Tak proszę sala po prawo.-Po czym udał się w odwrotną stronę.
Poszedłem w wyznaczone miejsce. Przez szybę w drzwiach widziałem kilku ostro zmasakrowanych ludzi, a przy tym moją kochaną Mari podłączoną do wielu urządzeń. Gdy to zobaczyłem w moich oczach zebrały się łzy. Założyłem jakiś zielony szlafrok i wszedłem do sali. Usiadłem na białym stołku i zacząłem jej się przyglądać. Rany na twarzy i brzuchu, blada, jej włosy jakby zmieniły barwę z takiego tryskającego szczęściem nasyconego granatowego koloru, na taki smutny, wyblakły.
Zobaczyłem jak powoli otwiera oczy, aby ponownie je zamknąć przez światło.
-Doktorze budzi się!
-To bardzo źle! Szybko na operacyjną!
Zabrali łóżko dziewczyny i z prędkością światła zniknęli za zielonymi drzwiami pokoju.
-Nie wieże w to co się dzieje. Nie Nie Nie to nie może się tak skończyć!

Poczułem wibracje s tylnej kieszeni, w której dalej trzymałem telefon dziewczyny. Odblokowałem go co nie było trudne, ponieważ hasłem był 'Kurwiszon'
nie pytajcie. Dostawała co raz to nowe wiadomości od 'Kurwiszon:-:'
Kurwiszon:-:-Co tam księżniczko?
Ja-Ta twoja księżniczka była na Oiomie a teraz ma operacje, i ma małe szanse na przeżycie.

Miałem łzy w oczach jak to pisałem

Kurwiszon:-:-Jak to?! Wyślę tam jej najlepszego przyjaciela tylko jaki to szpital
Ja-Na Karnikoskiego 14
Kurwiszon:-:-Dobra już jedzie.

Wybiegłem z Oiomu i pobiegłem w stronę sali operacyjnej. Pociągniemy za drzwi i wbiegłem do środka.
-Proszę wyjsć!
Wypchnęli mnie z sali. Zdenerwowany poszedłem poszukać Adriana, który rozmawiał z jakimś nawet wysokim blondynem.
-Adrian-zachlipałem-Jest źle obudziła sie i operują ją. Miała krwotok wewnętrzny
Zakryłem twarz dłońmi.
-Jak to?-zapytał bliski płaczu Adrien
-Czyli to ty jesteś jego przyjacielem.
-Taak ale co z Mari?!
-Dzień dobry-podszedł do nas doktor
-Niestety ale nic nie udało się nam zrob...
Wybiegłem z tego cholernego szpitala w strasznym stanie
-NIE WOLNO TAK SŁYSZYSZ TO, TY TAM NA GÓŻE?! KURWA NIE WOLNO!!!
-nie nie nie nie nie nie nie nie! Nie wieże!
-Nie zasłużyła na to! To była kochana dziewczyna! Młoda! Ona miała 15 lat! Czemu nie ja! Czemu właśnie ona! Co ci ty tam na GÓŻE zrobiła?!
-Lepiej oddaj mi ją! Bo przyjdę tam do ciebie rozumiesz?!-Wykrzyczałem zapłakany do chmur.
-Co pan wyprawia?!-krzykną lekarz-Chciałem powiedzieć: Niestety nie udało się nam nic zrobić, będzie musiał pan z nią jeszcze dłużej wytrzymać.
-Ty sukinsynu! Jak możesz tak mowić!-przybiłem go do muru i myślałem że zaraz zabije tego lekarza. Oni i ich cholernie nie trafione żarciki! Odepchnąłem go i pobiegłem do Mari.
-Idę do Mari-krzyknąłem chłopakom i zrobiłem co powiedziałem.
Założyłem znowu ten al'a szlafrok i wszedłem.
-Mari...ty, ty żyjesz-uklękłem na podłodze obok łóżka dziewczyny, złapałem ja za rękę i rozpłakałem się-Jesteś dla mnie najważniejsza, tak się bałem...a do tego ten lekarz zrobił sobie ze mnie żarty. A ja jak głupi darłem się, żeby tam u góry zwrócili mi cię.
-K-kochanyy jesteś-wyszeptała półszeptem.
-Pielęgniarko, obudziła się.
-Dobrze, to niech się tylko nie przemęcza.
-Kocham cie-wyszeptałem jej do ucha.
-J-ja ciebie też.
Jeszcze nigdy nie byłem tak bardzo szczęśliwy.
-Tak cholernie się bałem...
-Chodź do mnie-rozłożyła ręce do uścisku i pomachała komuś za drzwiami. Przytuliłem ją, i poczułem że się uśmiecha.
-Kiedy mogę wyjsć?-zapytała
-Zaraz się zapytam
-Przepraszam?
-Tak chłopcze?
-Kiedy moja dziewczyna będzie mogła wyjsć?
-Najdłużej zostanie tutaj 3 dni
-Dobrze, dziękuje.
Przybliżyłem się do Mari, ona złapała mnie za głowę, i pocałowała, a ja się zaśmiałem.
-Moja dziewczyna? Od kiedy-zapytała
-Od dzisiaj?
-Ale co?
Uklęknąłem i zapytałem
-Marinette Duping-Chang czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostaniesz moją dziewczyną?
-TAK!!!
-Pocałowałem ją i zawołałem chłopaków
-Fabian ty się jej oświadczyłeś?-zapytali
-Jeszcze nie-zaśmiałem się i puściłem oczko Mari
-Idę po picie księżniczko-pocałowałem ją w rękę i wyszedłem

Happy End!
Nie martwcie się to jeszcze nie koniec 😏😂 jak się podobało?
Nie spodziewaliście się co?
Biedny Fabian źle zrozumiał. 😔
Gwiazdka komentarz? ❤️❤️
Do następnego!!!😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top