Rozdział 58 „Pawica"

    To nie był dobry dzień dla Nino. Alya obudziła go nader wcześnie, sprawiając, że opuścił powtórkę odcinka „Życia z lemurami". Przez to był wyjątkowo spięty. Gdy było koło południa, usiadł przed telewizorem, licząc na to, że nie ominie go chociaż premierowy epizod. Cieszył się, bo Alya jeszcze chwilę temu rozmawiała przez telefon, więc były duże szanse na sukces. Wprawdzie brakowało mu w tym wszystkim nabitej lufki, ale nie wybrzydzał. Relaks to relaks, myślał. Poza tym Alya robiła spaghetti.

Kiedy usłyszał pukanie do drzwi, najpierw poczekał. Liczył na to, że małżonka oderwie się od gotowania i otworzy. Niestety, pukanie ciągle trwało, więc w końcu niechętnie wstał, głośno obwieszczając „ja otworzę!" zupełnie jak superbohater, który miał uratować Alyę od ogłuchnięcia.

W wizjerze zobaczył szeroko uśmiechniętą kobietę. Stała tak blisko, że widać było tylko jej głowę, ale Nino od razu wiedział, kim była. Nieznajomą.

­– Słyszałam, że sprzedajesz zielone. Przyszłam po trochę – oznajmiła radośnie.

Nino obiecał małżonce, że nie będzie już handlował. Ale przecież musiał pozbyć się reszty towaru z domu. Otworzył więc drzwi zupełnie mechanicznie, bo był do tego już przyzwyczajony, i od razu ruszył w stronę sypialni.

– Zaraz wrócę – powiedział na wychodne, lecz wcale nie zdążył pójść po żaden towar.

Alya podskoczyła, gdy usłyszała nagły huk. Pierw pomyślała, że znowu przyszedł jakiś ćpun na odwyku i domagał się działki za darmo. Odłożyła więc widelec, po czym pognała do przedpokoju. Gdy ujrzała Nino leżącego na podłodze, serce wskoczyło jej do gardła. Już chciała do niego podejść, aby pomóc mu we wstawaniu, kiedy dojrzała dwie obce jej osoby. Niebezpieczne osoby.

Od razu zrozumiała, że młoda kobieta i niski nastolatek byli posiadaczami miraculum.

Nie mogła marnować czasu. Instynkt natychmiast podpowiedział jej, że potrzebują pomocy. Chwyciła więc tylko telefon w dłonie, po czym pognała do sypialni, gdzie zamknęła się na klucz. Pierw zadzwoniła do Marinette.

– Marinette, potrzebuję pomocy. Jest tutaj dwoje – mówiła szybko, lecz przyjaciółka przerwała jej.

– Alya, znowu? Naprawdę mam tego dosyć. Ja i Adrien to już koniec – i rozłączyła się.

Przez głowę mulatki przebiegło właśnie wspomnienie sfingowanego spotkania Marinette z Adrienem. Nie sądziła, że ta głupia decyzja może teraz zaważyć na jej życiu. Drżącymi dłońmi wybrała numer do Kota.

Ten jednak nie odbierał.

Alya zaczynała panikować. Widziała, że coś dziwnego dzieje się z jej drzwiami. Pierw ujrzała na nich tylko niewielką rysę, która już sekundę później zamieniła się w precyzyjnie wyciętą dziurę. Kształt ciągle powiększał się.

Z przerażeniem zadzwoniła do osoby, w której pokładała najmniejsze nadzieje. Nie była jednak w stanie określić, czy Mei odebrała, czy też nie, bo na drzwiach widniał już okrąg. Kawałek drewna upadł z hukiem na podłogę. Sekundę później przez dziurę przebił się wyrzucony w powietrze Nino. Alya krzyknęła z przerażenia. Jej małżonek zwijał się z bólu.

Wejście do sypialni nie było już żadnym problemem. W pokoju pierw pojawił się nastolatek – był niski i dość szczupły, ale miał imponującą budowę jak na swój wiek. Infantylności dodawały mu jedynie pucołowate jeszcze poliki i tygrysie uszy na czubku głowy. Jego strój był purpurowy, a gdzieniegdzie miał czarne, tygrysie pręgi. Alya od razu zauważyła, czym zniszczył drzwi. Jego dłonie zdobiły długie, ostre pazury.

– Wejście smo... Tygrysa! – krzyknął piskliwie.

W odpowiedzi dostał jednak słaby cios w potylicę od swojej towarzyszki.

– Weź – skwitowała go, wchodząc do pokoju.

Kobieta była bardzo wysoka i wysportowana. Miała typowo hinduską urodę, która kontrastowała z jej żółtym, obcisłym strojem. Na jej brzuchu znajdowało się charakterystyczne wycięcie, kojarzące się z małpim umaszczeniem. Na plecach kobiety spoczywały dwie tonfy, a poniżej nich zwisał mocny, długi ogon. Była wyjątkowo uśmiechnięta, w jej chodzie kryła się przedziwna mieszanka gracji i buńczuczności.

– Co ty robisz?! Przemień się, głupku! – Alya krzyknęła w stronę zdezorientowanego małżonka.

Jednocześnie sama dokonała transformacji. Kiedy otworzyła oczy, ujrzała twarz Małpy na dwa centymetry od swojej.

– No hej – rzuciła radośnie.

Alya drgnęła gwałtownie, lecz nie zdążyła odepchnąć przerażającej kobiety, bowiem ta zadała jej cios prosto w brzuch.

– Po co ci ta przemiana? – Małpa kontynuowała. – Przecież to bez sensu. Mądra ty jesteś? Masz ty w ogóle godność człowieka?

– Nie zajmiecie nam nawet 5 minut – Tygrys wtrącił dumnie, po czym wymierzył cios szponami prosto w Nino.

Mężczyzna zdążył zareagować, podnosząc tarczę. Kiedy zauważył, że atak nastolatka zdołał ją uszkodzić, bo zostawił wyraźny ślad na skorupie, mulat zwrócił się ze strachem do małżonki. Słyszał, że jego skorupy ponoć nic nie może zniszczyć.

– Czekoladko, mamy problem – oznajmił.

Alya natychmiast sięgnęła po flet, chcąc użyć iluzji. Wiedziała doskonale, że tylko to mogłoby im dać przewagę. Z przerażeniem odkryła jednak, że miała pustą głowę. Pamiętała tylko jedną kombinację, której nauczyła jej Mei. Dodatkowo była to dość słaba sekwencja. Ponadto trzęsące się ręce nie pomagały jej w tym. Małpa zdążyła wymierzyć jej kolejny cios, nim ta zrobiła cokolwiek.

Kiedy Alya z trudem łapała oddech, przeciwniczka dostrzegła niedaleko jej kolan telefon. Natychmiast połączyła fakty.

– Dzwoniłaś po pomoc? – zapytała, pochylając się nad mulatką. – Biedna ty moja – dodała, głaszcząc Alyę po włosach.

Kobieta szybko zrzuciła rękę wroga.

– Zdradzę ci sekret – Małpa kontynuowała. – Nikt nie przyjdzie.

Alya zamachnęła się fletem zirytowana, ale przecięła tylko powietrze. Małpa zaśmiała się głośno, po raz kolejny kopiąc mulatkę.

– No serio, kto miałby przyjść – zaczęła dywagować. – Przyjaciółka, którą oszukałaś? Przecież ona jest teraz zajęta tym... no. Z Ameryki, jak on tam-

– Ethan – Tygrys wtrącił dumnie.

– Aaaa no tak! — Małpa klasnęła w dłonie i przyjrzała się Alyi — Skąd ja to wiem?

Mulatka przełknęła głośno ślinę. Rzeczywiście, zastanawiała się właśnie nad tym, skąd kobieta była w posiadaniu takich informacji. Ba, była przecież w jej mieszkaniu. Mofa znała jej adres. Jej... tożsamość.

– Słuchaj, my wiemy wszystko – Małpa oznajmiła, ponownie pochylając się nad Alyą. – Nawet to, jak bardzo się teraz boisz – dodała, szeptając.

Mulatka czuła, że musiała uciekać. Odsunęła się gwałtownie od niewzruszonej Małpy, jednocześnie machając na oślep fletem. Wróg szybko sprowadził ją na ziemię, łapiąc za nadgarstki.

– Uuuu, rączki się trzęsą. Ty naprawdę bardzo się boisz.

Alya nie wiedziała, co się z nią działo. Strach, który jeszcze chwilę temu był całkiem normalny, teraz odbierał jej dech w piersiach. Wiedziała, że to nie było naturalne. Wbiła swoje przerażone źrenice w drwiącą Małpę – to ona jej to robiła. Alya nie wiedziała w jaki sposób, ale kobieta definitywnie wpływała na jej emocje. Niestety, świadomość tego nie pomagała mulatce w ich opanowaniu. Wręcz przeciwnie. Czuła, że całe jej ciało drżało napędzane strachem. Nie myślała racjonalnie.

Tymczasem Nino był już poza sypialnią. Uciekał przed Tygrysem, lawirując pomiędzy kanapą a stołem.

– Mini ziomku, spokojnie! – Nino krzyczał. – Dogadajmy się! Chcesz trochę zielonego? Białego? Co, nic? Kinder Niespodziankę może?

Nastolatek wyraźnie zirytował się. Przerwał tę bezsensowną gonitwę, skacząc na plecy Nino i wbijając się pazurami w jego tarczę.

– W dupę ci wsadzę tę Kinder Niespodziankę! – wrzasnął piskliwie. – Nie traktuj mnie jak dziecko!

– To przestań tak piszczeć! Mutację przechodzisz?! – krzyknął równie piskliwie.

Tygrys nie wytrzymał. Wbił pazury głęboko w żebra Nino i, wykorzystując jego własną wagę, przerzucił go nad sobą. Ciągle przy tym wrzeszczał.

Nino odczuł to bardzo dotkliwie. O ile jeszcze moment temu nastolatek wydawał mu się niegroźny, to teraz, gdy czuł krew zbierającą się w ustach, zaczął nieco panikować. Zrozumiał, że było źle. Sycząc z bólu, chwycił za swoją tarczę i podniósł gardę. Zamierzał walczyć, chociaż nie wiedział, co właściwie powinien zrobić.

– Z poprzednim żółwiem wygrałem – Tygrys rzucił, widząc, że Nino spoważniał.

Niespodziewanie w przestrzeń między Nino a Tygrysem wpadła już poturbowana Alya. Małpa cisnęła nią tak silnie, że kobieta przeleciała właściwie przez cały salon.

– Ta – hinduska parsknęła. – Pokonałeś go tylko dlatego, że miał złamane obie ręce po walce z Wołem.

– Wygrana to wygrana! – krzyknął piskliwie.

Alya podniosła przerażony wzrok znad podłogi. Gdy zobaczyła Nino, natychmiast doczołgała się do niego. Niestety, obecność małżonka również nie zdołała jej uspokoić. Strach tylko się w niej wzmagał. Mulat z całych sił próbował udawać, że czuł się dobrze, a sprawa była do wygrania, lecz stróżka krwi płynąca z jego ust całkowicie temu przeczyła. Małżeństwo siedziało teraz obok siebie – oboje na przegranej pozycji.

– Nudne to trochę – Małpa powiedziała, wymachując tonfami. – Kończymy to już czy jeszcze się bawisz?

Tygrys podniósł zdeterminowany wzrok na swoją starszą towarzyszkę i uśmiechnął się zadziornie.

– Ja jeszcze nie skończyłem – wycedził.

Małpa uniosła podbródek w geście zrozumienia, po czym przekrzywiła kark tak, aby stawy w nim zareagowały charakterystycznym chrupnięciem. Potem uczyniła to samo z knykciami dłoni.

– No ok – rzuciła jakby od niechcenia, po czym przybliżyła się do Alyi. – Gotowa? – dodała, pstrykając palcami.

Chwilę później przez gardło Alyi przetoczyła się fala wymiocin. A był to tylko początek. Kobieta nie wiedziała, co się z nią działo. Technicznie rzecz ujmując, straciła zmysły. Każde z możliwych uczuć targało nią teraz – intensywnie i naraz. Przez moment krzyczała ze strachu, aby sekundę później śmiać się w niebogłosy i wylewać gorzkie łzy rozpaczy. Z trudem łapała przez to wszystko oddech, a jej ciało wyginało się w przedziwnych spazmach. Alya próbowała po omacku sięgnąć ramienia małżonka, ale nie tylko z trudem przejmowała kontrolę nad własną ręką, lecz też wydawała się jej ona jakąś abstrakcją. Czymś zupełnie odległym w świecie, którego teraz doświadczała. Była to rzeczywistość zmieszanych emocji i reakcji, których nie potrafiła od siebie odróżnić. Człowiek powinien być w tej sytuacji skrajnie przerażony; niestety Alyi towarzyszyło w tym wszystkim też szczęście, rozpacz, zdezorientowanie i niezdrowa błogość. Każda z emocji mieszały się ze sobą, w każdej sekundzie owocując zupełnie nowym, histerycznym stanem.

Nic więc dziwnego, że Nino też się przeraził. Z Alyą nie było żadnego kontaktu, więc pierwszym, co przyszło mu na myśl, było zapewnienie jej ochrony. Wziął tarczę i aktywował swoją główną moc – osłonę. Małpa nie omieszkała zostawić tego bez odpowiedzi.

– Pff, żal – prychnęła.

Tygrys zaśmiał się krótko, po czym kontynuował zabawę. Zupełnie niespodziewanie jego pazury zaczęły świecić się na fioletowo. Nino czuł, że oznaczało to kłopoty, ale nie spodziewał się tego, co faktycznie zobaczył. Tygrys nie użył swojej mocy na odległość, lecz też bez problemu przebił się przez jego osłonę. Mulat poczuł na swojej twarzy ostre cięcia i przez moment ucieszył się, że miał gogle. Był pewien, że gdyby nie one, straciłby wzrok. Syknął głośno z bólu.

– Ty, z nim coś jest nie tak – Małpa oświadczyła nagle. – Nie czuje od niego nic.

Tygrys wbił wzrok w swoją ofiarę, krzywiąc się przy tym.

– Jak to nic? Przecież widać, że się boi.

– No, ale nic od niego nie czuję. Nie rozumiem — zastanowiła się — a może jest na to za głupi?

Tygrys zaśmiał się głośno.

– Gdyby 0012 to widział – Małpa kontynuowała swój wywód. – Przewraca się biedak w grobie teraz!

       Chichotanie Tygrysa przeciął nagły huk tłuczonego szkła. Setki drobnych kawałeczków szyby zaiskrzyły się w słońcu, a blask ich padał wprost na sylwetkę osoby, której nikt w pomieszczeniu nie rozpoznał. Było jednak oczywistym, że chodziło o posiadacza miraculum. Nawet Nino – chociaż wiedział o istnieniu tego artefaktu i w teorii znał jego obecnego właściciela – był całkiem zbity z tropu. Bał się, że przybyła kolejna osoba z Mofa.

Małpa i Tygrys szybko sklasyfikowali rodzaj miraculum. Było dla nich jasne, że oto stoi przed nimi ktoś, kto jest w posiadaniu dawno zaginionej mocy pawia. Całkowicie ich to zdezorientowało. W Mofa sądzono, że paw został utracony na zawsze. Na dodatek Małpa i Tygrys wiedzieli doskonale, że to jeden z najsilniejszych miraculów. Znikąd poczuli się zagrożeni.

Kobieta wyglądała nader hipnotyzująco. Cały jej strój emanował dumą i spokojem pawia. Chociaż przeważały w nim głównie niebieskie tony, to kolorowe zdobienia, imitujące pawie oczy, połyskiwały majestatycznie w potłuczonym szkle. Ubranie nawiązywało dodatkowo do orientu – na głowie Azjatki tkwiły dwa typowo chińskie koczki, a klatkę piersiową opinał top krojem naśladujący qipao. W dłoni trzymała pełen zdobień wachlarz.

Nieznajoma spojrzała w stronę Nino i Alyi. Po chwili pełnym gracji ruchem zerwała jedno z licznych pawich piór kryjących jej spódniczkę i delikatnie uniosła je do góry. Widać było, że chciała piórko podarować roztrzęsionej mulatce.

Przez moment mogłoby się zdawać, że do tego nie dojdzie, ponieważ Tygrys zerwał się gwałtownie. Jego atak był jednak zupełnie bezskuteczny. Pawica subtelnym ruchem wachlarza odepchnęła napastnika, nacinając przy tym jego – wydałoby się nietykalne – mocne nadręczę. Chłopak zdenerwował się wyraźnie, bo uważał, że tego typu ataki były przypisane jemu, nie pawicy. Długo nie czekał i postanowił spróbować znowu. Tym razem jego atak były daremny nie z powodu wroga, lecz przez Małpę, która chwyciła go za ogon.

– Mądry jesteś?! Przestań, ona jest niebezp-

Wtem ich oczom ukazało się mrożące krew w żyłach monstrum. Stało się jasne, że było następstwem podarowania Lisicy jednego z piór. Tuż przed ciągle niezdolną do percepcji mulatką pojawiła się czarna, bezkształtna siła złożona z trudnych do określenia bestii. Jednak nie imitowały one żadnego znanego z legend potwora – były czymś zupełnie nowym, nieznanym, przerażającym. Gdyby połączyć wszystkie monstra w jedno, najprawdopodobniej powstałaby właśnie ta siła. Siła o wielu twarzach, drgających bez ładu i składu kończynach i o powyginanym w spazmach bezkształtnym tułowiu. Wokół niej unosił się czarny jak smoła dym, a z samego jej środka wydobywał kakofoniczny dźwięk: były to krzyki, śmiechy i lamenty w jednym. Nie dało się jednak określić, do kogo należały, bo miały różne głosy. Małpa i Tygrys odnieśli wrażenie, że gdyby zajrzeć w sam środek piekła, to usłyszeliby dokładnie to samo, a zaraz potem zobaczyli bezgraniczną czerń właśnie tego potwora.

Nic dziwnego, że Małpa i Tygrys zastygli na ten widok. Nie wiedzieli, czym była ta siła i jak z nią walczyć. Na dodatek mieli prawo do tego, aby zakładać, że Pawica potrafiła o wiele więcej. Małpa postanowiła dłużej nie zwlekać. Pociągnęła Tygrysa za kark, dając mu tym samym znać, że muszą uciekać. Sekundę później nie było ich już w mieszkaniu Lahiffe, a monstrum zniknęło w tym samym momencie, w którym na podłogę padła jeszcze chwilę temu Pawica, a teraz już Mei.

Kobieta była blada jak ściana, a pod jej skórą pulsowały nienaturalnie fioletowe żyły. Gdyby ktoś patrzył na nią z boku, uznałby, że była martwa. Tylko Nino, obok którego wylądowała buzia Mei, mógł ocenić stan faktyczny. Czuł na dłoni oddech kobiety, ale wcale go to nie uspokoiło – był słabszy z każdą sekundą.

Mini zwiastun:

Rozdział 59 „Trauma"

"W chwili, gdy Adrien dzwonił po karetkę do kliniki Bourgeois, z którą współpracowali po Kosowie, oddech Mei był niezwykle płytki. Kiedy lekarze przyjechali, nie było go w ogóle."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top