Rozdział 35 "Zapomnij"

      Ostatnie trzy dni były smutne i dziwne zarazem. Marinette i Adrien nie odzywali się do siebie aż do wieczora, po czym mężczyzna wyszedł i po prostu zniknął. Małżonka nie wiedziała, gdzie był, ale nie zagłębiała się w to. Chociaż bliska była paniki, dawała mu wolną rękę. Wiedziała bowiem, że potrzebował czasu. Poza tym dał jej znać smsem, że wróci. I rzeczywiście, wrócił następnego dnia, lecz tylko na chwilę, aby znowu od niej uciec.

Tym razem wiedziała jednak, że udał się do Gabriela. Sytuacja z jego ojcem była zresztą dla wszystkich względnie jasna, nawet dla Marinette. Tylko Adrien przez swoją niedostępność nie był w trakcie rozmowy w domu Alyi i Nino, która miała miejsce dzień po powrocie do Paryża.

      Marinette dzielnie stawiła temu czoła. Wiedziała w końcu, że było mnóstwo rzeczy do omówienia. Poza tym samotne siedzenie w domu, delikatnie mówiąc, doprowadzało ją do szału. Ciągle tylko zastanawiała się, gdzie był Adrien, co robił i czy jeszcze kiedykolwiek jej wybaczy.

Zjawiła się więc u przyjaciół po to, aby wszystko omówić. Na miejscu był też Ethan, który tymczasowo mieszkał z Alyą i Nino, oraz Mei. Marinette zirytowała się trochę obecnością Chinki, ale mulatka wytłumaczyła kobiecie, że Mei zasłużyła sobie na zaufanie i była bardzo pomocna w trakcie ich zniknięcia. Oczywiście podkreśliła też przy tym, że nim nie wynikła sytuacja z Ethanem, Chinka nie była dopuszczona do żadnych planów. Jednocześnie Alya pominęła jednak pewien istotny fakt. Celowo nie wyjawiła Marinette prawdy o tym, że Mei znała tożsamość jej i Adriena przed nią. Kobieta domyślała się, że to tylko dobiłoby jej przyjaciółkę i postawiło jeszcze większy znak zapytania nad małżeństwem Agreste. A nie o to teraz chodziło.

Na spotkanie nie został zaproszony Gabriel. I chociaż mężczyzna zarzekał się, że powrócił, aby pomóc, to nie ufano mu do końca. Między innymi o nim zresztą na tym spotkaniu rozmawiano.

– Podobno stwierdził, że musi pomóc, kiedy sytuacja w Stanach była gorączkowa – Alya relacjonowała. – Szczerze mówiąc, plan był już taki, że dostanie miraculum motyla i wspólnie polecimy was szukać. No ale w porę zadzwoniliście. Już wolni. Gabriel zorganizował lot i pieniądze. Pomógł więc...

– Ale to był Władca Ciem! – Nino podnosił co chwilę uroczyście, bo zdaje się, że ciągle próbował zrozumieć, jakim cudem to "staruszek" Adriena odpowiadał za zaakumanizowanych.

– Gabriel może pomóc – Mei wtrąciła. – Ma duże zdolności.

Marinette tylko skrzywiła się, kątem oka spoglądając na Chinkę. Jednocześnie ciągle czuła, że jej przyglądał się stojący na uboczu Ethan.

– Najlepiej będzie jak go potraktujemy jako dodatkową opcję. Wiecie – Alya mówiła. – Nie planujmy z nim, ale bierzmy pod uwagę możliwość współpracy.

– Ale to był Władca Ciem!

Kobieta uderzyła małżonka w ramię i na tym temat Gabriela się urwał.

Następnie przedyskutowano ich status. Okazało się bowiem, że rząd Francji umywa ręce od całej sytuacji. Nie zrobiono nic poza odebraniem telefonu od Alyi i poinformowaniem jej, że wszyscy mają funkcjonować na tych samych zasadach co wcześniej. Czyli nic nie robić, słuchać ich rozkazów i czekać. To tylko potwierdzało, że Francja była pionkiem w grze i dostosowała się do sytuacji między dwoma prawdziwymi graczami: Chinami i Ameryką.

Ten wniosek sprawił zresztą, że Marinette poczuła się tragicznie. Wszystkie lata superbohaterstwa mignęły jej przed oczyma. Wiedziała, że były na nic. Równie dobrze mogła wyrzucić miraculum na śmietnik w dniu, w którym go dostała. Zwyczajnie wyszłoby na to samo. Nie liczyli się ludzie uratowani i pokój – liczyły się polityczne potyczki.

Jedynym plusem zagrywki Stanów był fakt, że szum medialny wokół ofiar na Femina Morta ucichł. W pewnym momencie wszyscy zaaferowali się tylko tym, że Biedronka i Kot zniknęli. Gdy jednak i to straciło na randze, o superbohaterach nie mówiono już prawie wcale. Ucieczka Marinette i Adriena nie została nawet podana do wiadomości medialnej. W efekcie spokój był chociaż na tym polu.

Wszystkie dyskusje sprowadziły się zatem do jednego. Musieli czekać. Czekać aż coś się stanie lub też nie. Czekać na czyjś ruch. Spróbować... normalnie żyć. I to właśnie to życie zdawało się być najtrudniejszą opcją. Jak żyć, kiedy tajemnice utrzymywane latami pękły jak bańka mydlana? Jak żyć, kiedy małżeństwo Marinette wisiało na włosku? Do tego wszystkiego Ethan, Gabriel, Mei – to nie mogło się samo ułożyć.

     Co się wydarzyło w trakcie rozmowy Adriena z Gabrielem? Tego Marinette nie wiedziała, ale nie mogło być dobrze. Mężczyzna znów nie wrócił na noc. Domyślała się więc, że doszło do jakiejś kłótni, a i tak wściekły już Adrien poszedł zwyczajnie wypić. Spał najprawdopodobniej w hotelu. To do niego pasowało. Zaniepokoiła się dopiero, kiedy nad ranem ani nie wrócił, ani nie dał znaku życia. Dzwoniła, ale mężczyzna odrzucał połączenia. To paradoksalnie ją nieco uspokoiło, bo oznaczało, że żył. Tylko nie chciał z nią rozmawiać. A, że nie chciał z nią rozmawiać już od czterech dni, to nie musiała się aż tak zamartwiać. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyła.

Ale była zmartwiona. Nie jadła, nie spała. Nie robiła właściwie nic poza czekaniem na powrót Adriena. Po piętnastej nie wytrzymała i postanowiła skontaktować się z Gabrielem. Mężczyzna odebrał telefon, po czym chłodno wytłumaczył jej, że rozmowa z synem była krótka, a Adrien nie dał sobie nic wytłumaczyć. Ile było w tym prawdy, Marinette nie wiedziała. Wiedziała natomiast, że Adrien opuścił mieszkanie, w którym aktualnie mieszkał Gabriel, około siedemnastej. I był wściekły. Zyskała więc już pewność, że poszedł odreagować i wypił. Ba, wypił za dużo. Został w hotelu. Może i pił dalej? Tylko czy zrobiłby to dnia następnego? Nagle doszła do wniosku, że nie zna własnego męża. I odrobinę się na nim zawiodła.

Miała już się zirytować, gdy nagle dostała od niego smsa. Treść niemal identyczna co dwa dni temu: "Nie martw się, potrzebuję czasu".

Nie wiedziała wówczas, że Adrien zrobił coś nieodwracalnego i powinna była się martwić.

 ***

       Chciał zapomnieć, że istnieje.

I tak, był świadom swojej infantylności – bo przecież tylko dzieciak mógł uciekać do alkoholu i nocy w hotelu. Nie potrafił jednak spędzać czasu w ich domu. Nie mógł patrzeć na rzeczy kobiety, która go prawdopodobnie nigdy nie kochała. Bo tak właśnie czuł.

Ostatnie dni sprawiły, że wszystkie jego domysły urosły już do rangi pewności. Był przekonany, że Marinette była z nim z litości, nigdy go nie kochała, nigdy mu nie ufała, a on... a on kochał ją tylko bardziej i bardziej. Dławił się swoją paranoją. Nie mógł przez nią oddychać. Ucinał sobie tego cierpienia whisky i snem, ale rzeczywistość zawsze wracała. Trzeciego dnia od powrotu uznał, że spróbuje stawić czoła chociaż jednej sprawie. Poza tym... liczył na to, że ojciec chociaż raz go zrozumie.

Bo do kogo miał iść? Nino by go nie zrozumiał. Alya była po stronie Marinette.

Adrien zdał sobie sprawę z tego, że nie miał z kim o tym wszystkim porozmawiać. Ale wrócił tata. Tata, który – jak się okazało – musiał czuć chociaż trochę skruchy, skoro nie wziął miraculum ze sobą. Adrien uznał więc, że uda się do niego. Porozmawia.

Miał nadzieję, że wydarzy się rzecz cudowna i rozegra scena niczym z filmu. Widział oczyma wyobraźni, że Gabriel go przytula i nic więcej nie musi się dziać. Miłość ojcowska wszystko tłumaczy. Dawne zadry znikają. Rozumieją się bez słów. Wreszcie stoją na równym gruncie i mogą stać się swoim oparciem. Gabriel udziela Adrienowi rad, dzięki którym razem z Marinette odbudowują swoje relacje. Jest po prostu dobrze. Ale to się niestety nie wydarzyło.

       Gabriel przywitał Adriena tą samą kamienną twarzą, którą witał go od czasów zniknięcia Emilie. Już to go zirytowało. Potem mężczyzna usiadł spokojnie na fotelu i spojrzał na syna opanowanym wzrokiem. Adrien nie rozumiał.

– Jak możesz być tak spokojny? – wyrwało mu się.

Ale Gabriel nie dał się sprowokować. Chciał uniknąć zgrzytów. Nie wiedział jednak, że to podziałało na Adriena odwrotnie – czuł się ignorowany. To tylko potwierdzało, że Gabriel swojego syna zwyczajnie nie znał.

– Masz prawo być zdenerwowany, rozumiem to.

Adrien zaśmiał się.

– Tak! Po tym, co zrobiłeś, mam prawo być tylko zdenerwowany – rzucił sarkastycznie. – Wiesz co? Tak! Jestem zdenerwowany! – I wstał.

– Adrienie, uspokój się i usiądź proszę.

Spokój Gabriela był ostatnią rzeczą, której Adrien potrzebował.

– Nie... ja nie jestem zdenerwowany – wymamrotał pod nosem, po czym nagle obrócił się gwałtownie. – Jestem wkurwiony! Tak! Jestem wkurwiony!

– Synu-

– Synu! Synu?! Boże...

Adrien oparł się ciężko o fotel, z którego wstał, i czuł, że zaraz się rozpłacze. Emocje buchały z niego, a Gabriel tylko je podsycał. Kompletnie nie potrafił odczytać zachowań syna. W związku z tym nie potrafił ich stłumić. Robił wszystko to, czego nie powinien. Zdaje się, że właśnie w tej chwili zrozumieli to oboje. Adrien wówczas usiadł na spokojnie i skrył twarz w dłoniach.

– To może nie rozmawiajmy o sobie – załkał. – Życie mi się wali, ale może...

– Uważam, że najważniejsze jest zadbanie o swoje bezpieczeństwo. Dopiero potem można porządkować to, co nie gra od środka. W małżeństwie i innych relacjach.

Adrien aż nie wierzył w to, co usłyszał. Postanowił tego jednak po sobie nie pokazywać, bo ojciec był śmiertelnie poważny. Zrozumiał też wtedy, że miał zupełnie inne priorytety.

– Czyli co powinienem zrobić?

Adrien postanowił wyłożyć karty na stół i dać Gabrielowi szansę na udzielenie jakiejkolwiek ojcowskiej rady.

– Sytuacja jest skomplikowana, bo rząd się kompletnie z miraculami nie liczy, ale to nie znaczy, że nie możesz nic zrobić.

Blondyn uniósł brwi do góry. Nie. Nie rozumiał Gabriela. Zupełnie.

– Możesz spróbować się więcej dowiedzieć o Mofa między innymi – ojciec kontynuował. –Próbuj zdobyć informacje, które mogą ciebie potem uratować. Poza tym ta Chinka to inteligentna dziewczyna, skoro zdołała od nich uciec. Powinieneś ją trzymać blisko.

Adrien zdębiał już całkowicie. Nie, to nie ma sensu.

– Zapomnij – rzucił pod nosem i ponownie wstał.

Tym razem natychmiast udał się w stronę drzwi.

– Adrien, nie możesz

– Naprawdę – uciął, patrząc na ojca tak chłodno, że nawet poczuł on dreszcze – odpuść sobie. I zapomnij, że przyszedłem.

     Wyszedł wściekły i zażenowany. Teraz bardziej niż kiedykolwiek uderzyło go to, jaki był samotny. A przecież był to jego największy lęk! I to już od dzieciństwa. Knykciem otarł łzę, która niespodziewanie popłynęła po jego policzku.

Próbował rozłożyć rozmowę z Gabrielem na części pierwsze, ale każda część tylko udowadniała, że nie mógł go nazwać ojcem. Myśli Adriena zatrzymały się więc samoistnie na jednym fragmencie.

Mei.

Chinka mu się przecież zwierzyła. Opowiedziała wszystkie swoje koszmary.

Tak. Mei była jedyną osobą, z którą mógł teraz porozmawiać.


😈


Mini zwiastun:

Rozdział 36 "Czuję to samo"

"Zrobił się lekki, a wszystkie jego mięśnie rozluźniły. Momentalnie spłynęła na niego niesamowita ulga. Nie zdążył się tym uczuciem jednak nasycić, bo już chwilę później poczuł, że Mei zabrała swoje ramiona. Otworzył wtedy oczy i całkowicie oniemiał"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top