Rozdział 73 "Nie przejmuj się mną"


      Nie mam szans, pomyślała z przerażeniem, gdy po raz kolejny poczuła na swoim ramieniu ostre pazury Psa. Wszystko szło nie tak. Już jeden przeciwnik był dla niej ogromnym problemem. Dwóch sprawiło natomiast, że mogła ograniczyć się tylko do mało efektywnej obrony i ciągłej... ucieczki. Nie mam szans, powtarzała w myślach, kiedy lawirowała między jednym Psem a drugim i wykorzystywała wszystko, co spotkała na swojej drodze, aby jakkolwiek zwiększyć dystans. Nie mam szans. Rzuciła krzesłem z pobliskiej kawiarenki. Nie mam szans. Zasłoniła się statuą na fontannie. Nie mam szans! Poczuła bolesne ugryzienie na udzie.

Kiedy miała głośno zawyć, wołając o jakąkolwiek pomoc, bo przecież ktoś musiał być w pobliżu, ktokolwiek, Alya, Nino, nawet Mei, nagle między nią a wściekłymi Psami pojawiły się blond włosy, a wraz z nimi silne ramię i cios, który odepchnął wrogów kilka metrów dalej. Marinette czuła, że gdyby tylko mogła, rozpłakałaby się w tym momencie.

– Wszystko w porządku?

Zajrzała w zdeterminowane oczy Adriena i zrozumiała, że teraz jest już bezpieczna. Fala ulgi spłynęła na nią, a Kot zauważył to natychmiast. Nie miał jednak czasu na pytanie o plan. Psy z w wściekłością rzuciły się w jego stronę, chcąc dopiąć swego, czyli wykonać rozkaz, jakim było zabicie Biedronki. Mężczyzna nie zwlekał.

Kiedy jeden Pies sięgał jego rąk ustawionych do bloku, odpychał go precyzyjnymi kopnięciami. Kiedy drugi próbował ominąć Kota i doskoczyć Marinette, intuicyjnie napierał na małżonkę i manewrował kijem dookoła, tworząc jakby tarczę. Wszystko wykonywał fachowo i dziko zarazem. Doskonale dostosował się do zwierzęcego tempa narzuconego przez Psy. Wyuczoną technikę łączył ze swoją intuicją i przynosiło to efekty.

Niestety, efekty były mierne. Chociaż Kot z powodzeniem blokował ataki dwóch przeciwników, nie miał możliwości wyprowadzenia własnego ataku. Walka nie poruszała się więc w żadnym kierunku. Mogła jedynie pójść wstecz – Kot z czasem straci na siłach lub po prostu popełni błąd, a Psy znów zaczną wygrywać.

Marinette długi czas nieświadomie kryła się za małżonkiem. Widziała, że Kot narzucił taki sposób walki i nie myślała o tym nadto, ciągle targana strachem. Dopiero kiedy pięść Adriena znalazła się między zębiskami Psa, a karmazynowa ciecz rozbryzgiwała potem z każdym kolejnym ruchem mężczyzny, zrozumiała, że musiała działać. Jakkolwiek komfortowo jej nie było za plecami Kota, nie miało to sensu.

– Nie przejmuj się mną – powiedziała cicho.

Adrien zignorował Marinette. Posłał jej tylko krótkie spojrzenie, jakby próbował powiedzieć, że wszystko ma pod kontrolą. Ciągle osłaniał Biedronkę i najwyraźniej nie zamierzał przestać.

– Broniąc mnie – zaczęła głośniej, lecz głos jej się załamał.

– Nie mogę! – wrzasnął, trzaskając kolanem szczękę jednego z Psów.

Marinette zacisnęła dłonie w piąstki. Czuła, że tak być nie powinno, że to chora sytuacja. Znowu odgrywała rolę tej, którą trzeba było chronić, a Adrien? Adrien robił to mimo wszystko. Nie myślał nad tym, czy skończy się to tragedią, czy w ogóle powinien. Bronił Marinette, chociaż emocjonalnie dzielił ich ogromny mur.

Zdenerwowała się.

– Nie przejmuj się mną — wyminęła kij Kota — po prostu walcz!

I ruszyła w swoją stronę, odciągając oba Psy. Nie działała jednak zupełnie bez planu. Wiedziała, że to Adrien miał umiejętności, dzięki którym mogliby pokonać przeciwnika. Napięła więc jojo i owinęła go wokół łapy jednego z Psów, które właśnie biegły w jej stronę. Nie zamierzała w ten sposób niczego ugrać. Pies się jedynie potknął. Poza tym jojo nie stanowiło dla niego żadnej przeszkody.

– To ten prawdziwy! – wrzasnęła w stronę Adriena, a ten wiedział już co robić.

Kot wyciągnął swój kij i szybko wybił się w górę. Zeskoczył wprost na plecy Psa, który był już na metr od Marinette. Przygniótł go swoim ciężarem i starał się ignorować dzikie powarkiwania drugiego przeciwnika. Kiedy jednak Biedronka pisnęła z bólu, bo klon wgryzł się w jej dłoń, Kot stracił czujność. Pies nie tylko wysunął się spod jego ud, ale zdołał też chapsnąć szczękami tuż przed twarzą Adriena.

Blondyn błyskawicznie odsunął się od przeciwnika, który teraz skupiony był na nim. Nie czekał nawet sekundy, by ponownie ruszyć do ataku. Kiedy Adrien w ostatniej chwili wcisnął między jego szczęki kij, ten warknął jak wygłodniała bestia. Kot nie przeraził się tym. Wiedział, że musiał jak najszybciej pozbawić mężczyznę miraculum – Marinette nie była w stanie bronić się zbyt długo.

Wyrwał więc kij ze szczęk Psa, który mimowolnie utracił równowagę. Wtedy Kot podciął mu nogi, jednocześnie wysuwając kij i celując nim prosto w kolano przeciwnika. Gruchnięcie kości zostało natychmiast zagłuszone przeraźliwym wrzaskiem. Sekundę później Pies wpadł w szał.

Mimo złamanej nogi mężczyzna rzucał się na Kota z jeszcze większą werwą. Już wcześniej jego ataki były nieprzewidywalne, ale teraz działał wbrew wszystkiemu. Nawet kiedy Adrien blokował jego zębiska kijem, ten wgryzał się w broń, zupełnie jakby chciał ją zmiażdżyć. Kot zrozumiał, że Pies był teraz bardziej niebezpieczny niż kiedykolwiek. I chociaż włóczył nogą, zdołał kilka razy wytrącić Adriena z równowagi.

Kiedy Kot znalazł się obok fontanny, która już w niczym nie przypominała znanego na całym świecie zabytku, bez wahania wskoczył do wody. Wiedział, że mógł tutaj zyskać przewagę. Pies przecież wcale nie myślał nad swoimi ruchami – skupiał się tylko na tym, aby dopaść Adriena. Dodatkowa przeszkoda w postaci wody pełnej powalonych statui mogła go teoretycznie osłabić.

Kot szybko zauważył, że miał rację. Pies szamotał się w wodzie, mając wyraźne problemy z utrzymaniem równowagi. Co chwilę wpadał pyskiem między wodę a gruz, jednak za każdym razem wstawał jakby silniejszy. Adrien postanowił więc nie zwlekać dłużej. Pochwycił Psa w pasie i z całej siły zmusił go do utraty równowagi. Mężczyzna wgryzł się wprawdzie w jego ramię, ale szybko puścił, czując, że jego głowa znalazła się pod wodą. Adrien z trudem patrzył na twarz Psa, która w ogóle nie przypominała ludzkiej, ale de facto właśnie się dusiła. W ostatniej chwili zerwał miraculum z jego szyi i odskoczył. W tym samym momencie zniknął też klon Psa.

Sekundę później pod stopami Kota leżał wątłej postury mężczyzna. Jego skóra była czerwona jak krew – zupełnie jakby przed chwilą się palił, ale przecież nic takiego nie miało miejsca. Dopiero po chwili Adrien zauważył, że wróg w ogóle nie próbował się ratować, chociaż jego głowa ciągle spoczywała pod wodą. Z przerażeniem zerwał się do ratunku mężczyzny. Chwycił go za klatkę i wyrzucił z fontanny, lecz ten był jak szmaciana lalka. Kot przykucnął obok niego i chciał zacząć reanimację, gdy zobaczył nagle, że skóra mężczyzny schodziła z niego płatami, a z ran sączyła się obrzydliwa, fioletowa maź.

Znał ten kolor. Widywał go na ramionach Mei i na jej bladej szyi. Wiedział, że cokolwiek Mofa im wszystkim wstrzykiwała, u Psa musiało być to na zupełnie innym poziomie. Zrozumiał także, że mężczyzna wcale się nie utopił. Umierał, bo został pozbawiony miraculum, które dawało mu zdolność regeneracji. Kot bliski był już oddania mu jego własności, gdy nagle Marinette przykucnęła tuż obok i delikatnym ruchem zamknęła powieki mężczyzny. Dopiero wtedy dotarło do Adriena, że Pies już nie żył.



Mamy trochę rozdziałów do przodu, więc przez jakiś czas będą ukazywać się regularnie :) Plan był, aby skończyć wszystko i dodać naraz, ale ciągle pytaliście o rozdziały,  a i pisanie rozciągnęło się w czasie, więc wracamy teraz. Dzięki za zaangażowanie!

Szacujemy, że Dziedzictwo będzie miało ok. 100 rozdziałów. Także usiądźcie wygodnie i cierpliwie czekajcie. Jeszcze duużoo mamy do powiedzenia :D



Mini zwiastun:

Rozdział 74 "Obniżyć morale"

"Mofa wszystko zaplanowała.  Biedronka nie bez powodumusiała zmierzyć się z Psem, który już raz ją pokonał. Kot celowo został zajętykimś z pozoru nieznaczącym – byleby nie mógł pomóc partnerce. Gabriel,najsilniejszy z grupy, zniknął na horyzoncie. Alya i Nino zostali zaatakowaniprzez trzy osoby naraz".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top