Rozdział 55 "Co chcesz, żebym zrobił?"
Zdawać by się mogło, że nagłe przybycie 0455 powinno wybić Mei z rytmu. Jednak kobieta zachowywała się dość niecodziennie. Zupełnie jakby misja, która niegdyś była dla niej wszystkim, straciła na znaczeniu, chociaż bezczelnie weszła w jej przestrzeń butami. I to brudnymi.
Prawda była jednak taka, że Mei nie myślała już prawie wcale o swojej przeszłości, kiedy była sam na sam z Adrienem. A tak było właśnie w tym momencie, gdy wracali z komisariatu na pieszo. Mężczyzna postanowił Chinkę odprowadzić, zwłaszcza że aura ku temu sprzyjała. Chociaż powietrze było mroźne, to słońce wydawało się nader wiosenne.
Mei była więc szczęśliwa, że Adrien po raz kolejny wygospodarował jej trochę swojego czasu. Niestety, już po kilku metrach mina jej trochę zrzedła. Mężczyzna nie zachowywał się tak, jak miał w zwyczaju. Nie zagadywał jej, a wzrok miał nieobecny. Zazwyczaj to ona była tą nieobecną, więc naprawdę się zafrapowała.
Po chwili zrobiło jej się zaś przykro, bo nagle zrozumiała, co było powodem niemrawości Adriena. Spotkanie z Marinette musiało być dla niego ciężkie, pomyślała ze smutkiem. Postanowiła więc odpuścić sobie wszelkie zagadywanie, lecz trwało to jedynie chwilę. Nie wiedziała wprawdzie, jak poprawić humor mężczyźnie, ale zabranie głosu przyszło jej intuicyjnie.
– Wiesz, ta animacja to niesamowita rzecz – zaczęła, w głowie odtwarzając ich niedawny wypad do kina. – Widziałam swego czasu wiele różnych filmów, ale w wiosce tylko przez moment miałam telewizor i to tylko kilka kanałów. Nigdy nie było tam animacji.
Adrien tylko przytaknął.
– Ale poczytałam o tym bardzo dużo w tym całym internecie. Znalazłam kilka tytułów, które chyba muszę zobaczyć. Tak mi się wydaje.
– Mhm. Ok.
Mei mocniej zacisnęła usta. Zmartwiony Adrien zaniepokoił ją, chociaż sama by tak tego uczucia nie nazwała.
– Wszystko w porządku? – postanowiła zapytać prosto z mostu.
Adrien po raz pierwszy podniósł wzrok na Mei, od kiedy opuścili komisariat.
– Tak. Dlaczego pytasz?
– Jesteś wyjątkowo cichy.
Adrien momentalnie skrzywił się, lecz nie odpowiedział. Dopiero po przejściu kilku metrów mężczyzna niespodziewanie stanął i spojrzał na Mei wzrokiem, którego kobieta jeszcze u niego nie widziała.
– Czy mogę zadać ci pytanie? – powiedział poważnie.
– Tak?
Adrien zacisnął mocniej usta, a wzrok chwilowo wbił w chodnik. Po chwili podniósł jednak swoje zielone, pełne determinacji tęczówki na zdezorientowaną buzię Mei.
– Czy ciebie i 0455 coś łączyło?
Chinka uniosła nieznacznie brwi. Zdziwiła się, że Adrien miał w głowie Świnię, podczas gdy ona w ogóle o tym nie myślała. Poza tym nie rozumiała zadanego jej pytania.
– To znaczy? Nie rozumiem – odparła rzeczowo.
Normalnie Adrien by się nieco zirytował, ale po minie Mei widział, że była to jedna z tych sytuacji, których kobieta autentycznie nie rozumiała. Bo była jej obca.
– Chodzi mi o to... – zaczął, szukając w głowie odpowiednich słów. – Czy łączyło was coś więcej?
– Coś więcej? – dalej nie rozumiała.
Adrien czuł już rosnącą gulę w gardle. Nie dość, że 0455 wiercił mu dziurę w brzuchu, z którą wcale się dobrze nie czuł, to jeszcze musiał tłumaczyć rzeczy niewytłumaczalne.
– Czy ty i on... — mimowolnie gestykulował palcami — wyyy?
Czuł się, jakby znowu miał czternaście lat i z trudem próbował ukryć uczucia.
– My?
– No, widziałem, jak na ciebie patrzy.
– Patrzy?
Adrien westchnął ciężko. Gdy miał już zupełnie pustą głowę, nagle wpadł na pomysł.
– Pamiętasz tę animację, na której byliśmy, tak?
Mei przytaknęła, słuchając uważnie.
– Pamiętasz jak pan Borsuk patrzył na panią Borsukową? – kontynuował. – Takie maślane oczy? On tak patrzy na ciebie.
Mei zamyśliła się, odtwarzając w pamięci wątek pana Borsuka i pani Borsukowej. Chodziło o to, że pan Borsuk w sekrecie adorował panią Borsukową, która aż do końca filmu tego nie zauważała. Wielkim finałem był ich pocałunek. Podczas gdy Mei przypominała sobie miłosny wątek animacji, Adrien mimowolnie kontynuował.
– Tak jak ja patrzę na ciebie też... Rozumiesz...
Mei zarumieniła się. Słowa Adriena przemieszane z historią pana Borsuka całkowicie opanowały jej głowę. Po raz pierwszy odniosła wrażenie, że dotknęła tego słynnego uczucia, o którym wszyscy mówią. Kompletnie się tego nie spodziewała.
– Nie, nie, nie! – szybko zaprotestowała, rozumiejąc, o co chodziło z 0455. – Między nami nic nie było! On naprawdę tak na mnie patrzy?!
Adrien podrapał się po karku zestresowany.
– No... tak. Nawet się z tym nie kryje — ruszyli dalej — i wydaje mi się, że mógł tutaj przyjść tylko ze względu na ciebie. Może dla ciebie. Tak to wygląda.
Mei była prawdziwie zmieszana. Nie zwracała nigdy na 0455 uwagi, chociaż potrafiła teraz zrozumieć jego stanowisko. Rzeczywiście, spędzali wiele czasu razem w Mofa. Z tym, że dla Mei to nic nie znaczyło.
Była na tyle zdezorientowana, że nie odezwała się, dopóki nie stanęli pod drzwiami mieszkania.
– Jutro wyjaśnię to z nim – powiedziała, otwierając.
Adrien niespodziewanie oburzył się. Gwałtownym ruchem naparł na drzwi, stając w progu między klatką schodową a mieszkaniem.
– Jak to wyjaśnisz? – zapytał szybko.
Zrobił się nerwowy, co nie umknęło uwadze Mei. Kobieta odsunęła się więc lekko i pozwoliła Adrienowi wejść do środka. Ten nie puścił jednak drzwi, dopóki Chinka nie udzieliła mu odpowiedzi.
– Powiem mu o swoich uczuciach – wyjaśniła, już na dobre godząc się z myślą, że Adrien zamierzał u niej zostać na dłuższą chwilę.
– O swoich uczuciach... Aha, dobrze. Mogę zostać na herbatę?
Zamknął za sobą drzwi, po czym spojrzał na Mei śmiertelnie poważnie. Kobieta przytaknęła z lekkim uśmiechem. Nie mogła wyzbyć się wrażenia, że Adrien był zazdrosny. Nie znała tego uczucia. Nigdy nie miała z nim do czynienia. Ale gdzieś głęboko czuła, że właśnie o to chodziło. Gdy skierowała się w stronę kuchni, aby zrobić herbatę, znowu jej ciałem zawładnęły motylki.
– Wiesz, room service do późna sprząta – tłumaczył się niezdarnie, idąc za kobietą. – Nie mam, co robić w tym hotelu.
Mei wstawiła wodę i naszykowała filiżanki. Adrien w tym czasie stał blisko niej, uważnie się jej przyglądając. Chinka uznała, że musi poznać prawdę. Nie chciała lawirować wśród domysłów o czymś, co było jej obce. Wiedziała doskonale, że to przysporzyłoby później samych problemów.
– Czy ty jesteś zazdrosny? – zapytała wprost.
Adrien wpierw poczuł się, jakby coś go poraziło, lecz już chwilę później wróciły do niego stare nawyki. Miał wrażenie, że właśnie coś się w nim na nowo otworzyło.
– A powinienem?
Chinka zacisnęła mocniej usta.
– To znaczy wiesz... Ja i Świnia znaliśmy się dość-
Niespodziewanie Adrien przybliżył się do kobiety i przerwał jej.
– Mei – zaczął, a ta poczuła jego oddech na swoim ramieniu. – Czy ja powinienem być zazdrosny?
Kobieta mimowolnie chciała odejść kawałek dalej, jakby uciekając od tej niezręcznej sytuacji, lecz Adrien oparł się ciężko o wiszącą szafkę, tym samym zagradzając Chince przejście. Była teraz uwięziona między kuchenką a Adrienem Agreste. Czy też może Kotem, bo mężczyzna czuł, że właśnie ta część jego charakteru na nowo budziła się do życia.
– Ja... – zaczęła się tłumaczyć, widząc, że nie miała innego wyboru. – I on. To znaczy, to było tak, że... Uhm.
– Spokojnie – odparł, całując Mei w czoło, po czym jak gdyby nigdy nic odwrócił się i ruszył w stronę salonu. – Jeśli chcesz, mogę być zazdrosny.
Chinka odetchnęła z ulgą, czując, że jej policzki były gorące jak czajnik, który właśnie skończył gotować wodę. Kobieta zalała herbatę i dołączyła do Adriena w salonie. Mężczyzna siedział przy niewielkim stoliku, rozglądając się dookoła. Na jego ustach dalej tkwił zadziorny uśmiech, który wprawiał Mei w zmieszanie.
Naprawdę nie wiedziała, w co mężczyzna pogrywał. Postawiła więc herbatę i raz jeszcze zdecydowała się na szczerość.
– Wspominałeś, że też patrzysz tak... inaczej – odparła z kamienną twarzą.
Adrien odsunął krzesło obok siebie i klepnął ręką siedzenie. Mei posłusznie zajęła miejsce.
– Czy miałeś na myśli, że tak jak... 0455? – kontynuowała.
Ku jej zdziwieniu Adrien był równie rzeczowy co ona. Uniósł tylko brodę wysoko, a wzrok wbił gdzieś w nieokreśloną przestrzeń i zaczął mówić. Spokojnie.
– Szczerze mówiąc, do końca sam nie wiem. Dużo rzeczy się ostatnio wydarzyło i nie chciałbym zapewniać niczego. Ale jedno wiem na pewno — spauzował — jesteś wyjątkowa.
Adrien prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że powiedział właśnie coś, co całkowicie wstrząsnęło Chinką. Kobieta chwilowo przestała oddychać, a gdy wróciła do życia, musiała wytrzeć knykciem łzy. Po raz pierwszy usłyszała coś takiego. Miała wrażenie, jakby ktoś ukazał jej kawałek nieba.
Tymczasem mężczyzna nie wiedział, co na ten temat sądzić. Z jednej strony zrobiło mu się szkoda Mei, lecz z drugiej po raz pierwszy zobaczył u niej łzy. A to przecież kolejny dowód na to, że Chinka powoli zostawiała daleko za sobą tę kobietę bez wyrazu twarzy i uczuć.
Gdy miał już coś powiedzieć, ta niespodziewanie wstała.
– Kiedy ciebie nie było. Mam na myśli Amerykę – mówiła, wyjmując coś z pobliskiej komody. – Dużo myślałam o tobie. Martwiłam się. Więc zrobiłam coś takiego.
Mei postawiła przed Adrienem niewielkich rozmiarów drewniany amulet. Miał na sobie chińską sentencję o szczęściu.
– Kiedy byłam mała, dostałam podobny od mamy. Potem go niestety utraciłam, ale pomyślałam, że zrobię taki dla ciebie.
Adrien ze zdziwieniem podniósł amulet i przyjrzał mu się dokładnie. Był zrobiony ręcznie. Idealnie wyszlifowany. Musiał zająć Mei bardzo wiele czasu.
– Rany... dziękuję – odparł z rozczuleniem, po czym podniósł wzrok na kobietę.
Mei uśmiechała się szczerze, a po niedawnych łzach nie było już na jej policzkach śladu. Wyglądała piękniej niż zwykle. Inna była nie tylko jej mimika, ale też sposób stania czy nawet kolor skóry.
– Piękna... – Adrienowi wyrwało się, bo rzeczywiście Mei była teraz niezwykle piękna.
Nie miała już nic wspólnego z tą pełną chłodu uciekinierką z Mofa.
– Słucham? Kto? – zareagowała szybko.
Adrien spanikowany spiął się. Jego wzrok mimowolnie spoczął na niewielkiej roślince, która stała przy oknie.
– Ta roślina! – rzucił szybko. – Nie było jej wcześniej.
Mei wydała z siebie głośne „aaaaa", jakby rozumiejąc zachwyt mężczyzny. Podeszła bliżej rośliny i delikatnie obróciła jej doniczkę.
– Prawda? – rzuciła rozczulona, po czym wróciła do mężczyzny i usiadła obok. – Kupiłam ją niedawno. Była ostatnia i dość zmarniała, więc nikt by jej nie kupił. Ale ja się nią zaopiekowałam i teraz nawet kwitnie!
Mówiąc to, ekscytowała się jak dziecko, a Adrien miał wrażenie, że Mei nigdy nie była bardziej urocza, bardziej ludzka. Napił się herbaty, po czym opadł ciężko na oparcie krzesła.
– A tak wracając do tematu... – kwestia ta sama nawinęła mu się na język. – Czy chciałabyś, żebym był zazdrosny?
Mei znowu oblała się rumieńcem. Nie sądziła, że Adrien wróci jeszcze do tego.
Tymczasem mężczyzna, widząc zakłopotanie Mei kątem oka, założył dłonie na głowę maksymalnie nonszalancko i raz jeszcze westchnął.
– Zastanawiam się po prostu, czy też tak na mnie patrzysz – powiedział, jakby od niechcenia.
Ale kompletnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi od Chinki.
– A chciałbyś, żebym patrzyła?
Mężczyzna uśmiechnął się prawdziwie kocio.
– Ktoś tutaj się uczy – rzucił z zadowoleniem.
– Staram się – zareagowała szybko.
Powietrze było już jakby inne. I czuli to oboje.
Adrien znów całkowicie się rozluźnił, wracając do jego wrodzonej nonszalancji.
– Gdybym zauważył, że tak na mnie patrzysz, ciężko byłoby teraz siedzieć sobie tak spokojnie.
– W takim razie nie jesteś spostrzegawczy.
Mei uśmiechnęła się lekko, bo poczuła, że po raz drugi odbiła piłeczkę. Grała w grę, której zasad nie rozumiała. I trzeba przyznać, że bardzo jej się taka rozgrywka podobała.
Adrien mimowolnie prychnął, ale nie zamierzał sobie odpuścić. Nie czuł się taki podekscytowany już od dobrych kilku miesięcy.
– Czy ty ze mną flirtujesz? – zapytał z zadowoleniem.
– A chciałbyś, żebym flirtowała?
Adrien zaśmiał się. Widać było, że Mei opanowała do perfekcji jeden sposób flirtu i nie zamierzała przestać go używać. Zdjął ręce z głowy i nieco przybliżył się do kobiety.
– A chciałabyś flirtować?
Mei czuła, że całe jej ciało wrzało. Zwłaszcza okolice ud. Jeszcze niedawno by ją to uczucie przeraziło, lecz teraz była spokojna. Wiedziała, że wiązało się jedynie z przyjemnością. Nieświadomie przygryzła wargi, po czym opadła na ramię Adriena. Tylko przez moment tkwiła bezwładnie. Już chwilę później wtuliła się całą klatką w jego ciepłą rękę, czując, że odbierało jej to dech w piersiach.
– Czy mi się wydaje, czy ty chcesz, żebym coś zrobił? – zapytał zawadiacko.
Mei przytaknęła.
– Co chcesz, żebym zrobił?
W odpowiedzi naparła mocniej na mężczyznę. Adrien czuł dokładnie duże piersi Mei na swoim ramieniu. Kobieta, najwyraźniej widząc, że ten nie zamierzał nic zrobić, delikatnie położyła swoją małą dłoń na jego udzie.
– Musisz mi powiedzieć, czego chcesz. Inaczej tego nie zrobię – uściślił, unosząc kącik ust ku górze.
Mei jakby zirytowała się i chwilowo poluźniła uścisk. Była to jednak kwestia kilku sekund. Była bowiem uparta – a może całkowicie uległa swoim chęciom – i zaczęła nieporadnie majstrować przy rozporku Adriena.
Ten niespodziewanie strzepnął jej rękę.
– Powiedz to.
Mei już zgłupiała. Zwątpiła w swoją zdolność „grania w grę" i odsunęła się zdezorientowana. Nie potrafiła odczytać intencji Adriena, a przecież nie zamierzała namawiać go do czegoś, czego mógł nie chcieć. Odetchnęła więc głęboko i usiadła spokojnie na swoim miejscu.
Ale tylko na moment. Adrien nie zamierzał pogodzić się z jej rezygnacją – chwycił kobietę w pasie i mocno do siebie przyciągnął. Nie tkwili w tej pozycji nawet sekundy. Mężczyzna wstał bowiem, uniósł Mei delikatnie i usadził na stole.
Siedziała okrakiem. Zdana całkowicie na niego. Zgłodniały sięgnął jej ust, po czym gwałtownie odsunął.
– Tego chciałaś? – zapytał, patrząc pełnymi pożądania oczyma.
Mei po raz kolejny mimowolnie przygryzła wargi. Po chwili przytaknęła zaś, bo nie była w stanie nic z siebie wyartykułować. Spojrzenie Adriena i jego usta były zbyt silnym połączeniem. Nogi całe jej zmiękły.
– Dobrze – odparł, wpijając się w usta kobiety.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
PS już niebawem koniec romansów, naprawdę!
Mini zwiastun:
Rozdział 56 "To wszystko"
"– To tylko takie żarciki, proszę pana. W każdym razie dała mi znać, żebym jej dzisiaj rano nie odbierał, bo zanim pójdzie do biura, musi sprawdzić jakość materiałów w magazynie niedaleko i idzie tam pieszo. Czyli domek pusty, można balować!
Adrien nie odpowiedział."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top