Rozdział 48 „Pancakes"
Niewiele spała, ale kiedy otworzyła oczy, miała wrażenie, że ciągle majaczyła we śnie. Do jej nozdrzy dobiegł kojący, znany zapach, którego nie czuła już od dawna. Wstała więc z łóżka i mało zgrabnymi ruchami narzuciła na siebie szlafrok. Ziewając, wyszła z sypialni, aby na schodach oprzytomnieć i zrozumieć, co było tym cudownym zapachem.
Pancakes, przebiegło przez jej myśli.
Dopiero wtedy przebudziła się na dobre. Przypomniała sobie o wczorajszych wydarzeniach i o tym, co było potem. Mimowolnie poczuła zawroty głowy, więc stanęła w połowie schodów, kurczowo trzymając się poręczy.
Po tym, jak Adrien rzucił się na Ethana, nie wiedziała już kompletnie nic. Nie znała własnego małżonka. Nic więc dziwnego, że nie potrafiła na niego patrzeć, a nawet ucieszyła się, kiedy ostatecznie to Ethan zatriumfował. Bo przecież nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Gdy zrozumiała zaś, że bała się Adriena, bez zawahania kazała mu wyjść. A potem... potem została z niczym.
Ale tylko na moment. Ethan już sekundę później podszedł do roztrzęsionej kobiety i mocno ją do siebie przyciągnął. Marinette rozpłakała się jeszcze bardziej, czując zapach krwi na jego koszulce. Szlochała więc przez dobre kilka minut, w trakcie których mężczyzna nawet na sekundę nie wypuścił jej z ramion. Gdy się zaś uspokoiła, myśli Marinette były skoncentrowane już na zupełnie czymś innym. Odruchowo podniosła wzrok na twarz bruneta, dokładnie badając jego rany.
– Trzeba to odkazić – odparła beznamiętnie, po czym poszła do łazienki, skąd przyniosła apteczkę.
Następne kilka minut poświęciła wycieraniu twarzy Ethana, a ten za każdym jej dotknięciem czuł się tylko lepiej. W ogóle nie odczuwał tępego bólu w skroniach ani siarczystego pieczenia nosa. Sam fakt, że Marinette poświęciła mu tyle uwagi, był wystarczającym lekarstwem. Gdy skończyła, z trudem walczył z uśmiechem. Nie chciał, aby wzięła go za niepoważnego, chociaż sam był w tym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie. Ale ona nie. Dlatego zachował kamienną twarz.
Niewiele potem rozmawiali, ale wieczorem Marinette zrozumiała, że nie chce zostać sama. Bała się zarówno głuchej ciszy, jak i tego, że Adrien mógł wrócić. Poprosiła więc Ethana, aby został na noc, a ten odparł tylko: „sam chciałem to zaproponować".
Zmęczona zmartwieniami i niespokojną nocą rano całkiem o tym zapomniała. Zapach naleśników jednak skutecznie jej przypomniał, że a i owszem – Ethan był w jej domu.
Weszła do kuchni wiedziona tą sentymentalną wonią. Ethan jakby wyczuł jej obecność i zdjął patelnię z ognia, po czym obrócił się w stronę kobiety.
– Coś się stało? – spytał, widząc jej konsternację.
Marinette pokręciła głową.
– Nie, nie, nic – rzuciła, siadając przy blacie. – Pięknie pachnie.
Ethan uśmiechnął się pod nosem.
– Już zapomniałaś, że jestem specjalistą od naleśników? – i wrócił do smażenia.
Przez głowę Marinette przewinęły się te wszystkie amerykańskie śniadania w nowojorskiej kamienicy. Uwielbiała naleśniki Ethana.
– Nie, nie... Mama do tej pory smaży je według twojego przepisu – dodała, nie kłamiąc.
– Cieszę się – powiedział, podając Marinette talerz.
– Jak nos?
Ethan zalał właśnie patelnię.
– I dziękuję, że zostałeś – dodała mimowolnie, po czym zaczęła jeść.
– Goi się – odparł, odwracając głowę w stronę Marinette. – Zresztą to była sama przyjemność.
Zawadiacki uśmiech, który pojawił się na twarzy Ethana, wprawił kobietę w niemałe zmieszanie. Po raz pierwszy od kiedy go zobaczyła, spojrzała na przyjaciela jak na mężczyznę. Nagle okazało się, że był jeszcze przystojniejszy niż pięć lat temu, a do tego nabrał niezwykle pociągającej pewności siebie. Nawet z sińcem na poliku i poobijanym nosem wyglądał wręcz zniewalająco.
Wszystkie mięśnie Marinette rozluśniły się mimowolnie, ale po chwili rzeczywistość boleśnie o sobie przypomniała. Kobieta zakrztusiła się naleśnikiem.
Nie było to jednak zakrztuszenie, które można bezproblemowo ukrócić. Ciasto stało w jej gardle, z powodzeniem utrudniając oddychanie. Ethan widząc, że twarz Marinette przybrała już czerwonych kolorów, porzucił wszystko, co miał w rękach i ruszył jej na ratunek. Chwycił kobietę mocno pod żebrami. W okamgnieniu problem był już zażegnany, ale ciepłe uczucie dłoni Ethana jeszcze na długo pozostało z Marinette.
– Wszystko w porządku? – zapytał, gdy wypluła nieprzeżute ciasto.
Kobieta spojrzała przerażonym wzrokiem na Ethana, ciągle czując jego dotyk. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że wyszła do niego tylko w cieniutkiej koszuli nocnej i niewiele grubszym szlafroku. Czuła się, jakby mężczyzna dotykał jej nagiej skóry, nie ubrań.
– Tak – odparła, w panice schodząc z krzesła. – Pójdę się przebrać.
Ethan tylko uśmiechnął się – znowu szelmowsko – i pozwolił kobiecie zniknąć na górze. Cieszył się, że wprawiał ją w takie zmieszanie.
Tymczasem Marinette pośpiesznie zrzucała z siebie mało przyzwoitą piżamę i zmieniała ją na pierwsze lepsze ubrania. Serce czuła aż w gardle, a w ustach gorzki posmak. Wiedziała, że nie powinna tak reagować na Ethana.
Gdy wróciła do kuchni, mężczyzna zlustrował ją łapczywym wzrokiem. Poczuła się jeszcze gorzej.
– Koszulka z Chicago – rzucił, uśmiechając się. – Miałaś w niej nawet zdjęcie.
Marinette spojrzała na swoją koszulkę, szybko odkrywając, że popełniła wielki błąd. Nie powinna była zakładać koszulki, którą kupili wspólnie w trakcie podróży do Ani. Ba, nie powinna nawet mówić Ethanowi, że wciąż ją ma i nosi. Zakłopotana zaśmiała się.
– Pamiętasz o niej w ogóle? No proszę... – wymamrotała, siadając przy blacie.
– Jak mógłbym zapomnieć o mojej muzie? – odpowiedział bez namysłu.
Szybko zorientował się jednak, że nabrał za dużego rozpędu. Odłożył sztućce i spojrzał na Marinette ze skruchą.
– Przepraszam.
Kobieta pokręciła głową, chociaż czuła, że trochę jej się w niej kołowało.
– N-nic się nie stało... – wyszeptała, wbijając wzrok w talerz, i zaśmiała się. – A właściwie to jak twoja fotografia?
Ethan przegryzł, co miał w ustach, po czym udzielił chłodnej odpowiedzi.
– Zrezygnowałem z fotografii artystycznej.
Marinette wcięło. Doskonale pamiętała, ile artyzmu Ethan miał w sobie. Patrzył na świat zupełnie inaczej i pokazywał to w twórczości, zarówno fotografią, jak i wierszami czy muzyką. Kobieta wiedziała, że w porównaniu z Ethanem była mało wszechstronna, może nawet nie dorastała mu do pięt, chociaż sama określała siebie mianem artystki. Z trudem przyjęła więc wiadomość o rezygnacji Ethana. Czy to przeze mnie? Swego czasu sprawdzała, czy mężczyzna organizował jakieś wystawy. Wszystkie ostatnie daty urywały się mniej więcej na momencie ich rozstania. Nie chciała wierzyć, że miało to z nią związek, ale teraz – gdy patrzyła na mężczyznę – czuła okropne wyrzuty sumienia.
– Ale to nic takiego – dodał. – Za to ty rozwinęłaś skrzydła. Masz własną markę, prawda? Słyszałem, że produkujesz już za granicę.
Marinette początkowo oniemiała. Zrobiło jej się miło, słysząc, że mężczyzna śledził jej losy. Potem jednak przypomniała sobie, że gdyby nie Adrien, nie miałaby żadnej marki. Posmutniała.
Ethan jak zwykle okazał się nieoceniony.
– On po prostu przyspieszył twój sukces – powiedział, jakby czytał kobiecie w myślach.
Uśmiechnęła się.
– Dziękuję.
– Do usług.
– Ale tak naprawdę – kontynuowała z determinacją w głosie. – Tak naprawdę dziękuję. Za wszystko.
Ethanowi zrobiło się cieplej na sercu.
– Jestem od tego, żeby ci pomóc.
Marinette uśmiechnęła niemrawo i spuściła wzrok. Ethan zawsze wiedział, co powiedzieć. Robił dokładnie to, co swego czasu uwielbiała w Kocie, a co z biegiem czasu... po prostu zniknęło. Przed oczyma stanęła jej Mei.
– Gdyby nie ty... – zaczęła słabym głosem. – Pewnie nawet nie wstałabym z łóżka dzisiaj. Nie wiem... co bym zrobiła – język jej się rozplątywał. – Mam wrażenie, że całe moje życie było kłamstwem.
– To, co było między nami, nie było kłamstwem.
Marinette zastygła, po czym skryła twarz w dłoniach.
– Dziękuję – wyszlochała, a Ethan czule ją objął.
Mini zwiastun:
Rozdział 49 „Nie widzę dla nas przyszłości"
"Gdyby ktoś patrzył teraz na Biedronkę z boku, odniósłby wrażenie, że jej ruchy są pozbawione sensu, a ona sama najwyraźniej nietrzeźwa. Tymczasem kobiecie zrobiło się niedobrze. Stanęła na jednym z dachów i bezwiednie usiadła."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top