Rozdział 6 - Dziewczyna z innego kraju
Dedykuję ten rozdział, osobie, która jako pierwsza zgadła kto zawołał naszą obrończynię Paryża ;)
Dedykacja dla @NikolaPietraszko
A teraz zapraszam do czytania ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Biedronko, zaczekaj! - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos.
Czułam jak całe moje ciało w jednej sekundzie zostało sparaliżowane przez strach. Wszystkie moje wcześniejsze obawy powróciły do mnie ze zdwojoną siłą, sprawiając, że zamiast zignorować wołanie po prostu zrobiłam to, o co zostałam poproszona. Cholera... Jeszcze teraz kiedy zostały mi mniej niż dwie minuty do przemiany. W mojej głowie niemal od razu pojawiła się lawina czarnych scenariuszy, jednak hamowała je przede wszystkim chęć sprawdzenia czy nic nie dolegało mojej przyjaciółce. Lecz jak mi się wydawało coraz głośniejsze pikanie biżuterii nakazało mi szybko porzucić ten pomysł.
- Wybacz Alya, innym razem! - krzyknęłam, zarzucając jo-jo na najbliżej stojący budynek.
Już w momencie gdy udało mi się doskoczyć do otwartego okna, prowadzącego do mojego pokoju, wiedziałam, że ledwo udało mi się zdążyć. Jeszcze w powietrzu wygodny kombinezon zniknął, zastąpiony moimi codziennymi ciuchami. Machając rękami w powietrzu starałam się chociaż trochę zmienić kierunek lotu, jednak zamiast choćby częściowo wyhamować, robiąc przewrotkę w powietrzu, zderzyłam się plecami ze ścianą.
- Ał... - wyrwało się z mojego gardła.
- Wszystko w porządku Marinette? - spytała szkarłatna Kwami, pojawiając się nad moją głową.
Zaśmiałam się, widząc jej zmartwioną małą twarzyczkę. W gruncie rzeczy przywykłam już do tego typu wypadków. W końcu na co dzień, jeszcze zanim stałam się bohaterką, kryjącą się pod pseudonimem Biedronki, niejednokrotnie zdarzały mi się wypadki. A będąc szczerym to niemal na każdym kroku.
Podniosłam się z tej niewygodnej pozycji i nieśpiesznie podeszłam do biurka, starając się chociaż w pewien sposób nie nadwyrężać zranionych pleców. Usiadłam na obrotowym krześle i z jednej z szafek wyciągnęłam słoik z ciasteczkami w kształcie niedźwiadka. Podałam szkarłatnej Kwami jedno z ciasteczek z czekoladą, które znajdowały się w pojemniku. Wypiek szybko zniknął w jej małej buźce. Z zadowoleniem podałam jej kolejne. Już wczoraj zauważyłam, że Tikki, podobnie jak ja uwielbiała słodkości. Dlatego po każdej przemianie, gdy musiała uzupełnić zapasy energii, starałam się ją karmić tym, co najbardziej lubiła. Czułam się trochę jakbym miała małe zwierzątko, co może nie tak bardzo mijało się z prawdą.
Kiedy delikatnie się uśmiechając obserwowałam jak Tikki się posilała, po pokoju rozległ się dźwięk mojej komórki. Zdawało mi się, że im dłużej szukałam urządzenia, tym głośniej grała ta złośliwa melodyjka. W końcu udało mi się go wygrzebać z pod sterty ubrań, leżących na krześle przy łóżku. Zerknęłam na wyświetlacz.
- Cześć Alya, coś się stało? - spytałam, odbierając telefon.
Przyłożyłam palec do ust, prosząc niemo Kwami, by przez jakiś czas była cicho. Pochyliła małą główkę do przodu, uśmiechając się do mnie, po czym znów skupiła swoją całą uwagę na pozostałych w jej łapkach ciastku.
- Nie uwierzysz! - zapiszczała mi do słuchawki dziewczyna.
Odsunęłam minimalnie urządzenie od ucha, czując, że gdyby zostało przy nim chwilę dłużej, groziłoby to urządzeniem mojego drogocennego narzędzia słuchu. Zmarszczyłam brwi, rozmyślając co tak bardzo mogło podekscytować moją przyjaciółkę. W pierwszym momencie przyszedł mi na myśl chłopak, siedzący w ławce tuż przede mną i Alyą. Wiedziałam, że brunetka już od zeszłego roku coś do niego czuła, chociaż starała się wypierać z tego z całych sił. Nie dziwiłam jej się, że Nino tak bardzo jej wpadł w oko. W końcu pasowali do siebie wręcz idealnie. I nie było to tylko moje skromne zdanie.
- Nie, dopóki mi nie powiesz.
Przez dłuższą chwilę po drugiej stronie panowała nie zmącona cisza. Nie mając po robić zerknęłam na plakat Agreste'a, który od wczoraj zdobił jedną ze ścian w moim pokoju. Nawet nie wiem dlaczego go tam powiesiłam. Działałam wtedy pod wpływem impulsu. Tak jak wtedy, kiedy kupiłam w kiosku magazyn o modzie z jego dużym plakatem. Czy takie zachowanie nie podchodzi pod prześladowanie? Znów zakręciłam się na krześle, w dalszym ciągu czekając na jej odpowiedź.
- Biedronka zna moje imię! - usłyszałam nagle krzyk w słuchawce, który sprawił, że straciłam równowagę i niezgrabnie zderzyłam się z podłogą.
Z mojego gardła wyrwało się głośne syknięcie, gdy się okazało, że znów wylądowałam na zranionych wcześniej plecach. Przestraszona Kwami podleciała do mnie i dotknęła noskiem mojego policzka, chcąc się upewnić, że niczego sobie nie złamałam. Pogłaskałam ją uspokajająco dłonią i lekko ją odpychając od siebie, starałam się skupić na słowach mojej przyjaciółki. Jej słowa dźwięczały mi w głowie niczym hymn grywany wielokrotnie na ważnych ceremoniach.
W myślach przeleciałam po wspomnieniach z minionego zdarzenia. Złapałam się za głowę, kiedy odkryłam, że moja przyjaciółka miała rację. Cholera... Zrobiłam to nieświadomie, kierowana impulsem. Przełknęłam własną ślinę, przerażona swoim własnym błędem. Przez ten mały wypadek Alya mogła z łatwością odkryć moją tożsamość. A co za tym szło, mogła znaleźć się w niebezpieczeństwie przez moją nieuwagę.
- Mari? Jesteś tam? - głos w słuchawce skutecznie sprowadził mnie na ziemię.
Wzięłam głęboki oddech, by się uspokoić. Paniką tutaj nic nie wskóram. Jeśli dobrze to teraz rozegram, nic jeszcze nie będzie stracone i nikomu nic się nie stanie.
- Jesteś pewna, że się nie przesłyszałaś? - spytałam spokojnie, podnosząc się z podłogi.- Przecież to nie możliwe by super bohaterka znała twoje imię.
Znów usiadłam na krześle przy biurku, starając się ignorować nieprzyjemny ból pleców. Znów zakręciłam się na krześle, mając nadzieję, że tym sposobem uda mi się chociaż częściowo zapanować nad nerwami. Dłonią przyciągnęłam do siebie szkarłatne stworzonko, które teraz, starając się mi pomóc przyjemnie ocierało się o mój policzek.
- Wiedziałam, że tak powiesz - zaśmiała się, w tle usłyszałam ciche klikanie. - Wejdź na "Biedrobloga". Filmik, który dziś nagrałam już się przesłał.
Mówiąc to, zakończyła rozmowę. Pośpiesznie włączyłam laptopa i weszłam na tworzoną przez nią stronę. Na głównej zobaczyłam nagranie, dodane kilka minut temu. Z drżącą ręką kliknęłam na nie, by móc je odtworzyć. Zdenerwowana zagryzłam wargę, domyślając się co mogłam na nim znaleźć. Przedstawiał on mnie podczas walki z Mroczną Stylistką. I kiedy już myślałam, że mogę pozwolić sobie na głębszy oddech, okazało się, że to jeszcze nie był koniec. Najważniejsza scena miała dopiero nadejść.
- Wybacz Alya, innym razem - usłyszałam dobrze znane mi już słowa, na które miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
Zatrzymałam go, a następnie z hukiem uderzyłam głową o biurko. Jak mogłam być taka głupia? Musiałam nawet to schrzanić. Zaśmiałam się żałośnie uświadamiając sobie, że wytrzymałam aż dwa dni, nie ujawniając sekretu, który powinnam zabrać ze sobą do grobu. Wielkie brawa dla Ciebie, Marinette.
- Nie przejmuj się Marinette! - próbowała pocieszyć szkarłatna Kwami.
- Łatwo ci mówić - mruknęłam, lekko podnosząc głowę do góry.
Zawiesiłam wzrok na ekranie laptopa, zauważając na nim coś dziwnego. Na jednym z dachów budynków znajdowała się mała biała postać. Zmrużyłam lekko oczy, starając się ją rozpoznać, jednak nie udało mi się to.
- Tikki, kto to jest? - spytałam, wskazując na wspomnianą przeze mnie osobę.
Mała istotka podleciała bliżej monitora, jednak i jej nie udało się jej rozpoznać. Warknęłam zdenerwowana. Nie dość, że musiałam załatwić problem z Alyą, to jeszcze na dokładkę myślałam o tej białej tajemniczej postaci. Dlaczego moje życie stało się nagle takie skomplikowane?
* * *
Następnego dnia, pierwszy raz od niepamiętnych czasów przyszłam do szkoły przed czasem. Tak przynajmniej twierdziła moja przyjaciółka, która nadal ekscytowała się faktem, że ktoś tak sławny jak Biedronka zna jej imię. Ziewnęłam, zasłaniając usta ręką. Prawdą było, że całą noc myślałam nad sposobem wyjaśnienia sytuacji z Alyą. Jednak nic mi nie przychodziło do głowy. A ona snuła coraz to nowsze spekulacje na temat bohaterki Paryża.
- Naprawdę uważasz, że Biedronka jest uczennicą naszego liceum? - spytał ją Adrien, dołączając się do naszej rozmowy.
Zerknęłam na niego kątem oka. W jego zielonych tęczówkach dostrzegłam małe jasne iskierki. Z jakiegoś powodu wydawał się wręcz podekscytowany perspektywą, że jedna z bohaterów Paryża znajdowała się tak blisko nas. W sumie... Nie mogłam nie dziwić się jego reakcji. Chyba każdy by tak zareagował. No... Może oprócz Chloe, która nie zauważa niczego poza swoim długim, wymodelowanym noskiem.
- Oczywiście! Kto inny znałby moje imię? - spytała niezwykle pewna siebie.
Cała ona... Jak zawsze za szybko wyciągała wnioski. Chociaż tym razem były niezwykle trafne, zważając na fakt jak blisko niej była Biedronka. Przeniosłam wzrok na wchodzącą do klasy nauczycielkę wraz z jakąś dziewczyną, która wyróżniała się na tle pozostałych swym wyglądem. Od razu można było u niej zauważyć, że nie pochodziła stąd.
- Wow - wyrwało się z ust Nino.
Musiałam mu przyznać rację. Tuż przed nami stała nasza rówieśniczka o jasno rudych, kręconych włosach, związanych w dwa wysokie kucyki. Długa, nierówna grzywka spadała jej częściowo na błękitne oczy, dodając jej twarzy tylko atrakcyjności. Figlarne kosmyki, których nie udało jej się zebrać, luźno okalały jej bladą twarz w kolorze skruszonej kredy. Wyglądała niczym żywa lalka. To uczucie potęgowała także pasująca do oczu błękitna sukienka, którą miała na sobie oraz błyszczące gumki z motywem kosteczek.
Ukłoniła się przed nami, czym wszystkich zaskoczyła.
- Miło mi was poznać - odezwała się, a jej głos zabrzmiał niezwykle melodyjnie. - Nazywam się Misaki Aomiya i pochodzę z Japonii. Od dzisiaj będę chodziła z wami do klasy.
Wyprostowała się i spojrzała wprost przed siebie. Prosto w miejsce, gdzie siedział Adrien. Uśmiechnęła się do niego uroczo, podczas gdy ja mocniej zacisnęłam palce w pięść. Poczułam jak moje długie paznokcie przebijają mi skórę. Nieprzyjemne uczucie wypełniło mój żołądek, powodując ledwo zauważalny grymas na mojej twarzy.
No i przybył nam trzeci problem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pojawiła się nowa postać,
którą możecie zobaczyć u góry.
Jak myślicie?
Jaki będzie miała charakter?
Co nowego wniesie do opowiadania?
Czy zostanie kolejną ofiarą Władcy Ciem? :)
Pozdrawiam
~Yuuki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top