Rozdział 5 - Mroczna Stylistka
Ledwie dało się usłyszeć ostatnie dźwięki wydawane przez dzwonek, oznajmiający dla wszystkich przerwę, już znajdowałam się w jednej z damskich łazienek, oparta o wypolerowany na błysk zlew. Naprzeciwko mnie stała Alya, pilnując bym w żaden sposób nie uciekła od odpowiedzi na dręczące ją pytania. Czułam się niczym zwierzę, zapędzone w kozi róg. Mojego samopoczucia nie poprawiał dodatkowo fakt, że ciemnowłosa była ode mnie o kilka centymetrów wyższa, a jej oparte po obu moich bokach dłonie uniemożliwiały mi jakąkolwiek ucieczkę.
- No, a teraz opowiadaj - powiedziała, łapiąc mnie za ramiona i lekko mną potrząsając. - Jak poznałaś tego sławnego Adriena Agreste?
- Sławnego? - powtórzyłam za nią, nie bardzo rozumiejąc co miała na myśli.
Przechyliłam głowę na bok, starając się zrozumieć co dokładnie moja przyjaciółka miała na myśli. To prawda, że był niezwykle przystojny oraz jak zdążyłam już się o tym przekonać dobrze wychowany. Jedyną skazą na jego osobie był tylko fakt, że od dziecka przyjaźnił się z królową obelg, jak już zdążyła o tym napomnieć każdemu w naszej szkole. Nadal jednak nie potrafiłam zrozumieć dlaczego Alya robiła z tego taką wielką sprawę.
Brunetka, widząc moją reakcję, zaśmiała się niedowierzająco. Przypominało to trochę śmiech Adriena w momencie gdy zorientował się, że nie znam jego imienia. Wyciągnęła swoją komórkę i wystukała coś na wyświetlaczu. Po chwili odwróciła go w moją stronę. Była to internetowa wersja jakiegoś czasopisma o modzie.
- Eeh?! - wyrwało się z moich ust na widok chłopaka na okładce.
- Mogłabyś czasem oderwać się od swojego pamiętnika i poczytać gazetę - zaśmiała, zabierając mi sprzed nosa blondyna. - Albo chociaż magazyny z modą.
Znów niepewnie spojrzałam na jej wyświetlacz. Chłopak na okładce, jak sugerował mikroskopijny podpis pod zdjęciem w rzeczywistości nim był. Pewnie dlatego już przy pierwszym spotkaniu wydał mi się dziwnie znajomy. Możliwe, że już wcześniej gdzieś w sklepie mignął mi ten magazyn, a mój lekko niedorozwinięty umysł zdecydował się zapamiętać ten widok.
Szybko jednak porzuciłam niepotrzebne w tym momencie myśli, słysząc głośny krzyk, dobiegający z ulicy. Obie z Alyą podbiegłyśmy do otwartego na oścież okna, by zobaczyć co było źródłem hałasu. Minęła chwila nim udało mi się odróżnić w tłumu ludzi, bardzo wyróżniających się na tle pozostałych. Różnokolorowe włosy, ułożone w najśmieszniejsze wzory skutecznie odciągały uwagę obserwatorów od ich pierwotnego zajęcia.
- Cholera... - szepnęłam cicho, na ich widok.
Ledwo wczoraj udało mi się zapobiec jednej zbrodni, a już miałam się zmierzyć z następną? Czy ten tak zwany Władca Ciem nie zna pojęcia odpoczynek?
Rozejrzałam się w poszukiwaniu człowieka, zmienionego w złoczyńcę. W końcu z tłumu udało mi się wyłowić młodą kobietę z długimi, postawionymi do góry, niebieskimi włosami. Miała na sobie krótką, kloszowaną błękitną sukienkę, a na stopach długie, również w odcieniu nieba, koturny. Zakręciła w dłoni ciemnym grzebieniem, a następnie zeskoczyła z murku, na którym siedziała i podeszła do kobiety, nieświadomie znajdującej się niedaleko niej. Złapała smukłymi palcami kosmyk jej blond pukli.
- Rety, ale zniszczone włosy - westchnęła, jakby zdruzgotana. - Nie przejmuj się. Ja, Mroczna Stylistka zaraz je dla ciebie naprawię!
Zręcznym ruchem przejechała swym ciemnym grzebieniem po jasnych kosmykach przerażonej kobiety, która zbyt późno zorientowała się w sytuacji. Na moich oczach jej, jak dla mnie, piękne włosy zmieniły się we włochatą, różową wersję Wieży Eiffla. Ofiara niebieskowłosej spojrzała na okno wystawy sklepowej, przy której akurat się znajdowały. Z jej gardła wydobył się krzyk przerażenia, podobnie jak z jej szklanej wersji.
- Alya musimy się schować! - powiedziałam do przyjaciółki, ale jej już nie było obok mnie. - Mam nadzieję, że nie zrobiła tego o czym myślę - tym razem zwróciłam się do szkarłatnej Kwami, siedzącej w małej, różowej torebce.
- Nie martw się, Alya wydaje się być rozważną dziewczyną - próbowała pocieszyć mnie mała istotka.
Uśmiechnęłam się do niej słabo, a ona w odpowiedzi otarła się o mój policzek. Alya faktycznie mogła się taka wydawać na pierwszy rzut oka. Jednak po bliższym poznaniu jej można było śmiało stwierdzić, że była w stanie zaryzykować nawet swoim życiem, by zdobyć to czego pragnęła. Miałam nadzieję, że tym razem nie była to pierwszorzędna relacja na jej bloga o Biedronce.
- Tikki, kropkuj! - powiedziałam sekwencję rozpoczynającą przemianę.
Na kilka sekund moje ciało ogarnęło uczucie nostalgii. Kiedy zniknęło, moje normalne ubrania zmieniły się w czerwony kombinezon w czarne kropki. Sięgnęłam po jo-jo znajdujące się na lewym biodrze. Stojąc na parapecie wyrzuciłam swoją broń w stronę jednej z wielu ulicznych latarni. Po sekundzie znajdowałam się już na ziemi. Tuż za kobietą, przemienioną przez Akumę.
- Czy w Paryżu nie ma już ani jednego dobrego stylisty? - spytałam, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.
- Z pewnością ty mogłabyś nią zostać, moja piękna - usłyszałam głos Czarnego Kota, który nagle pojawił się obok mnie.
Zerknęłam na niego, a on ukłonił się, ujmując mnie za prawą dłoń. Złożył na niej delikatny pocałunek. Uśmiechnęłam się nieśmiało na ten gest, starając się zignorować przyjemne uczucie łaskotania w miejscu, gdzie jego delikatne wargi zetknęły się z moją skórą. Szybko jednak zniknęło, przez co wydawało się tylko wytworem mojej wyobraźni.
- Twoje dwa kucyki wyglądają dzisiaj równie wspaniale jak wczoraj - skomplementował mnie.
Zaśmiałam się, przykładając palec do jego ust.
- Nie w miejscu publicznym, Kotku - zażartowałam, odsuwając się od niego.
Spojrzałam na Mroczną Stylistkę, której wyraz twarzy się zmienił, kiedy nas zobaczyła. Przyglądała się mi niezwykle wkurzana. A raczej moim ciemnym włosom, ułożonym w dwa końskie kucyki po bokach.
- C-co to za staromodna fryzura?! - krzyknęła, cała się trzęsąc. - M-muszę szybko coś z nią zrobić!
W nieludzkim tempie się do mnie zbliżyła i wyciągnęła odzianą w błękit dłoń w kierunku moich kucyków. Czarny grzebyk zalśnił prawie nie widoczną fioletową poświatą. Od razu zrozumiałam, że to w nim musiała znajdować się Akuma.
Silne ręce oplotły mnie w talii, odciągając od dłoni kobiety. Niemal instynktownie przymknęłam oczy, czując siłę, która pociągnęła mnie w górę. Kiedy je na powrót otworzyłam zorientowałam się, że znajdujemy się w powietrzu, a tuż pod nami wciąż stała Mroczna Stylistka, wykrzykując lekko zdeformowane frazy pod naszym adresem. Spojrzałam zaskoczona na obejmującego mnie Czarnego Kota.
- Nie mogę pozwolić, by twoje cudne kucyki zmieniły się w jakieś dziwne dzieło sztuki, Biedronsiu - uśmiechnął się uwodzicielsko.
Lekko zażenowana przewróciłam oczami, słysząc jego słowa. Pierwszy raz spotykam się z tego typu komplementami. Dotychczas większość przedstawicieli płci męskiej nie zwracała na mnie większej uwagi. A raczej to ja starałam się ich unikać za wszelką cenę.
- Akuma jest w jej grzebieniu - powiedziałam, kiedy oby dwoje znaleźliśmy się na duchu jednego z budynków, na które przeniósł nas Kot.
- Jakieś pomysły, zanim uczyni nas częścią swojej włochatej kolekcji? - powiedział chłopak w czarnym kostiumie, przyglądając się sytuacji na dole.
Również spojrzałam tam, gdzie on. Pod nami Mroczna Stylistka czyniła nieudolne próby wspięcia się na budynek, na którym się znajdowaliśmy. W zamyśleniu złapałam się dłonią za podbródek. Przecież dzięki nocy Akumy powinna móc normalnie się przemieszczać. Oczywiście słowo "normalnie" odnosi się do mnie i Czarnego Kota. Coś mi tu nie pasowało. Brakowało mi jakiegoś istotnego elementu układanki. Tylko jakiego?
- Mógłbyś na krótką chwilę odwrócić jej uwagę? - zagadnęłam do stojącego obok mnie obrońcy Paryża.
- Nie ma sprawy, Biedronsiu - uśmiechnął się w charakterystyczny dla niego sposób, a następnie wskoczył na najbliższą latarnię.
Zjechał na niej, kręcąc się wokół niej, niczym tancerz. Zatrzymał się jednak tuż nad głową wciąż rzucającej komentarzami kobiety.
Wyrzuciłam swoje jo-jo w górę wykrzykując "Szczęśliwy Traf". Różowa poświata otoczyła mą broń, po to by po chwili zniknąć. W moje ręce wpadł czerwony pojemnik w czarne kropki. Potrząsnęłam nim, a ze środka wydobył się dobrze znany mi dzwięk.
- Na co mi dezodorant?- spytałam samej siebie lekko zdenerwowana.
- Cóż, przynajmniej będzie lepiej pachnieć niż wyglądać - usłyszałam głos Czarnego Kota, który właśnie starał się unikać ataków przeciwnika.
Nerwowo zaczęłam rozglądać się dookoła. Pod sklepem, gdzie jeszcze chwilę temu stała kobieta z różową Wieżą Eiffla na głowie, leżała porzucona żółta torebka. Wśród wysypanych z niej rzeczy, błysnęła mi mała zapalniczka.
- Kocie, wytrzymaj jeszcze trochę! - krzyknęłam, doskakując do upatrzonej przeze mnie zdobyczy.
- Kotaklizm! - usłyszałam za sobą.
Kiedy się odwróciłam, jedna z latarni ulicznych leżała na ziemi, a tuż obok niej na klęczkach znajdowała się Mroczna Stylistka. Widać było po niej, że ledwo co może złapać oddech. Czyżby ta krótka pogoń za kotkiem tak bardzo ją wykończyła?
Chcąc wykorzystać moment, w którym jej czujność była osłabiona, dyskretnie się do niej zbliżyłam. Odpaliłam zapalniczkę, a następnie prysnęłam na nią dezodorant. Mały ogień, który na początku się pojawił, przerodził się w pożar, powoli pożerający niebieskie włosy kobiety. Grzebień, który do tej mocno ściskała w dłoni, spadł wprost pod moje nogi. Nadepnęłam na niego, a ze złamanych części wyleciał czarny motyl, którego za pomocą jo-jo szybko oczyściłam. Uśmiechnęłam się, widząc jak leci w stronę błękitnego nieba.
Wyrzuciłam w górę pojemnik z dezodorantem. W mgnieniu oka szkody, które zostały poczynione podczas walki, zostały naprawione. Po chwili usłyszałam pikanie, dochodzące z moich kolczyków, a kilka sekund później z pierścienia Czarnego Kota.
- Chętnie zostałbym z tobą dłużej Księżniczko, ale wiesz... Obowiązki wzywają - rzucił na odchodne, po czym zniknął.
Uśmiechnęłam się na jego słowa. Chyba zaczynałam już przyzwyczajać się do jego dość nietypowych jak dla mnie komplementów. Kolejne pikanie dało o sobie znać, przypominając mi o pozostałym mi czasie. Zamachnęłam się swą bronią, wiedząc, że za kilka minut znów stanę się zwykłą, nieśmiałą Marinette.
- Biedronko, zaczekaj! - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak myślicie? Kto zawołał Biedronkę?
Osoba, która zgadnie otrzyma dedykację w następnym rozdziale ;)
Pozdrawiam
~Yuuki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top