Rozdział 23 - "Proponuję ci układ..."
*ADRIEN*
Zgiołem się w pół, próbując za wszelką cenę złapać chociaż jeden głęboki oddech. Pomimo, że ani trochę mi się to nie udało, uniosłem głowę ku górze, by spojrzeć na świecący nade mną symbol Paryża. Czy ona tam gdzieś była? Na jednym z wyższych pięter?
Jeszcze raz spojrzałem na wiadomość, którą w czasie biegu, otrzymałej od swojego hakera. "Śnieżka wchodzi na wieżę". Gdyby nie to, w jakim stopniu poważna była sytuacja, zapewne już dawno bym się roześmiał.
Kiedy wreszcie choć trochę udało mi się uspokoić oddech, szybkimi skokami zacząłem wspinać się po konstrukcji. W takich chwilach naprawdę cieszyłem się, że Plagg należy do rodziny kotowatych. Szkoda tylko, że nie mogłem do woli manipulować tym czarnym ogonem, który aktualnie obijał mi się o uda, utrudniając wspinaczkę.
Sięgnąłem ręką, by pochwycić następny element konstrukcji, lecz zatrzymałem się, widząc po drugiej stronie piętra czarny cień. Powoli zeskoczyłem na podłoże piętra. Powoli zbliżałem się, nie wydając przy tym żadnych niepotrzebnych dźwięków. Wśród ciemności, oświetlonej światłem ulicznych latarni, mogłem zauważyć iskrzące się białe włosy, które jeszcze do niedawna były w odcieniu ciemnego nieba.
- Miasto najpiękniejsze jest nocą - odezwała się nagle, zupełnie tak jakby mówiła do samej siebie. Jednak jej kolejne słowa sprawiły, że prawie zadławiłem się własną śliną. - Nieprawdaż, Adrien?
Jej ciało odchyliło się niebezpiecznie do tyłu, sprawiając, że spojrzała na moją sylwetkę do góry nogami. Dopiero teraz zauważyłem, że dolne partie jej organizmu znajdują się poza barierką, a ona sama, zupełnie jakby to była jakaś durna gra, balansowała na jej krawędzi.
W tym momencie zastanawiam się co mnie bardziej wtedy przeraziło.
- Skąd znasz moją prawdziwą tożsamość? - spytałem cicho ze ściśniętym gardłem.
- To akurat nie było tak trudno ustalić - odezwał się nagle trzeci głos, na którego dźwięk się wzdrygnąłem.
Z cienia piętra wynurzyła się odziana na biało postać. Od razu uświadomiłem sobie, że była to ta sama osoba, którą Marinette zauważyła na nagraniu, nakręconym przez Alyę.
Po kształtach na unoszącej się klatce piersiowej rozpoznałem, że za białym kostiumem kryła się kobieta. Śnieżna maska, przypominająca swym kształtem panterę okalała błękitne oczy, które jak się mi wydawało zasnute były negatywnymi emocjami. Po obu stronach głowy, spływające kaskadami na zakryte ramiona znajdowały się dwa wysokie końskie kucyki. Najwięcej jednak uwagi przyciągał kamień na łańcuchu, który zdawał się mieć barwę najczystrzej bieli, jaką dane mi było zobaczyć.
Prawie, że od razu w mojej głowie pojawił się obraz nowej uczennicy. Czy to ona ukrywała się pod tą tajemniczą postacią?
Potrząsnąłem głową, by odgonić od siebie te absurdalne myśli. To nie mogła być Misaki, ponieważ...
- Gdyby porównać twoje zniknięcia z częstotliwością pojawiania się Czarnego Kota każdy głupi by się domyślił - sarknęła, zupełnie jakby to było oczywiste i oparła się niedbale o barierkę, tuż obok "Marinette".
... głos Aomiyi w każdym calu przesiąknięty był dziewczęcością, a ten głos zdecydowanie podchodził pod męski.
Zdenerwowany zagryzłem wewnętrzną część policzka. Czy rzeczywiście tak łatwo było odkryć moją prawdziwą tożsamość? Ale skoro poznała moją to...
Nie zważając na obecność swoich wrogów podbiegłem do pobliskiej barierki i gorączkowo starałem się wypatrzyć gdzieś w oddali chociażby najmniejszy czerwony punkt. Nic takiego jednak nie zauważyłem. Czy to oznaczało, że Biedronka była bezpieczna?
Miałem ochotę zadzwonić do niej, by upewnić się, że nie wpadła w ręce wroga, jednak świadom ich obecności tuż za moimi plecami z trudem się powstrzymałem.
Powoli odwróciłem się i zgiąłem się tak, że wszystkimi czterema kończynami dotykałem chłodnego podłoża. Wyglądałem pewnie jak jakiś przyczajony i wrogo nastawiony kot, co w sumie wielce nie mijało się z prawdą.
- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - syknąłem, z każdą sekundą coraz bardziej poprawiając swoją koncentrację.
Przeciwnik powoli uniósł odzianą na biało dłoń do twarzy, podczas gdy ja napiąłem wszystkie mięśnie, gotowy na potencjalny atak z jej strony. Dziewczyna widząc moją reakcję głośno westchnęła i z niedowierzaniem spojrzała na swoją towarzyszkę. Po chwili jednak szybkim ruchem ściągnęła z oczu maskę, a ja ujrzałem przed sobą...
- Aomiya-san?! - krzyknąłem zaskoczony, jednak po chwili zasłoniłem usta dłonią.
Rudowłosa ruchem dłoni usunęła z pola widzenia kosmyki, których prawdopodobnie nie dała rady spiąć w kucyki.
- Jak widzisz nie musisz obawiać się niczego z mojej strony - powiedziała swym normalnym głosem, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- A-Ale twój głos... - wyjąkałem, dalej będąc w szoku.
- Używałam modulatora głosu, kretynie - powiedziała niecierpliwie przestępując z nogi na nogę.
Czy ona właśnie nazwała mnie kretynem?
Zmrużyłem lekko oczy, starając się jak najszybciej przeanalizować sytuację. Spojrzałem na maskę, którą trzymała w dłoni już od jakiegoś czasu. Skoro udało jej się ją zdjąć to oznacza, że nie była użytkowniczką Miraculum. Nie atakuje mnie też, ani prawdopodobnie nie straciła zmysłów, więc nie jest pod wpływem Akumy. A fakt, że tak swobodnie stoi tuż obok "Marinette", którą od pierwszego dnia szkoły ze wzajemnością nie trawiła mógł oznaczać tylko jedno. To ona była odpowiedzialna za jej przemianę.
- Czego ode mnie chcesz i od Marinette? - spytałem w miarę spokojnie, przerywając ciszę, która zapadła po jej ostatniej wypowiedzi.
Na jej bladej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który sprawił, że na skórze pod czarnym kostiumem, pojawiła mi się gęsia skórka. Przypominała mordercę, który z radością patrzy jak jego potomkowie uczą się zabijać.
- Proponuję ci układ, na który napewno się zgodzisz - zaczęła, palcem wskazującym przejeżdżając po podbródku białowłosej, która nawet nie drgnęła pod jej dotykiem. - Pomożesz mi, a ja w zamian zwrócę ci twoją ukochaną Marinette, czy jak wolisz... Biedronkę.
...
Czy przed chwilą się przypadkiem nie przesłyszałem?
*MARINETTE*
Zacisnęłam mocniej palce na ramionach przez przypadek przebijając paznokciami skórę. Poczułam jak z nowo powstałych ranek wypływa ciepła ciecz, jednak zignorowałam to, zbyt przerażona by zwrócić na to chociażby najmniejszą uwagę.
Od dłuższego czasu siedziałam w skórzanym fotelu, otoczona przez ciemność. Biały ekran zniknął ze ściany tak samo nagle, jak zniknęła Nettie. Jedyną rzeczą, którą słyszałam było ciche kapanie wody na betonową posadzkę. Dźwięk ten z każdą kolejną spadającą kroplą przyprawiał mnie o ciarki, szybsze bicie serca. Z trudem udawało mi się uspokoić przyśpieszony oddech, który po niespełna kilku sekundach ponownie przyśpieszał. Nawet nie zauważyłam kiedy zapewne mocno zaczerwienione policzki zrobiły się wilgotne.
- Niech... ktoś... mi... pomoże... - wychrypiałam wprost w ciemność, jednak tak jak się spodziewałam, nic ani nikt mi nie odpowiedział. - Uratuj mnie... Adrien...
Małe pomieszczenie zostało nagle oświetlone przez biały ekran, który pojawił się tak jakby znikąd. Całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz, a ja przerażona złapałam się za głowę, nie wiedząc czego miałam się spodziewać. Uspokoiłam się jednak, kiedy na ekranie, pojawiła się odwrócony do góry nogami dobrze znana mi sylwetka.
- Czarny Kocie! - krzyknęłam, unosząc się w powietrze i zbliżając się do postaci na ścianie. Odwróciłam się w powietrzu, by lepiej go widzieć.
Zdążyłam się już domyślić, że obrazy, które raz na jakiś czas zostały wyświetlane w tym pokoju są tak naprawdę projekcjami, przesłanymi mi przez Nettie, która aktualnie miała całkowitą kontrolę nad mym ciałem.
Opuszkami palców dotknęłam chłodnego materiału w miejscu gdzie znajdowały się moje policzki. Odsunęłam się jednak, kiedy sześć słów odbiło się echem wśród czterech ścian.
- Miasto najpiękniejsze jest nocą. Nieprawdaż, Adrien?
Powoli wycofałam się na skórzane siedzisko i osunęłam się na nie, mając kompletny mętlik w głowie. Niespełna sekundę później znów wokół mnie zapanowała ciemność, jednak byłam zbyt pochłonięta myślami, by czuć się ponownie przerażona.
Jak to możliwe, że mój towarzysz w walce to zarazem mój ukochany?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marinette odkryła wreszcie kto kryje się za maską Czarnego Kota. Jak myślicie? Jaka będzie jej reakcja?
Pozdrawiam,
~Yuuki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top