4. Biedroblog

Marinette

- Marinette! Wstawaj, bo spóźnisz do szkoły! - krzyczała mi do ucha Tikki

- Mamo, jeszcze 5 minut -mruknęłam odwracając się na drugi bok. Tikki westchnęła.

- Marinette jest 7:45!

- Co?! Tikki czemu mnie wcześniej nie obudziłaś!

- Próbowałam, ale ciebie nie da się obudzić! - zaśmiała się Tikki.

Poszłam do łazenki, przebrałam się i zjadłam śniadanie biegnąc do szkoły. Idąc na spokojnie mam 10 minut drogi. Wpadłam do klasy minute przed dzwonkiem. Wow! Nie spózniłam się! Kiedy weszłam do klasy każdy o czymś mówił. Udało mi się jedynie wychwycić słowa: Biedronka, Czarny Kot i Biedroblog. O co może chodzić? Czyżby Alya odkryła kim jest Biedronka i Czarny Kot? Niemożliwe pewnie tą podejrzaną osobę już by oblegali. No więc o co może chodzić? Usiadłam w ławce i zaczęłam rozmowę z Alyą.

- Cześć. Wiesz może o czym wszyscy tak szepczą? - zapytałam. Była wyraznie zdziwiona.

- To ty nic nie wiesz?! Myślałam, że śledzisz mojego bloga!

- Wczoraj nie zdążyłam, bo miałam dużo nauki - kłamałam, ale co miałam jej powiedzieć? 'Wiesz nie miałam wczoraj czasu, bo walczyłam z Zapychatorem i późno wróciłam, a potem poszłam spać, a właśnie wspominałam ci, że to ja jestem Biedronką?' Nie, to nie wchodzi w grę.

- Oj, Marinette... - w tej chwili zadzwonił dzwonek oznajmiający lekcję. - Powiem ci na przerwie.

Do klasy weszła nauczycielka. Pierwsza lekcja to fizyka. Nie mogłam się skupić. Ciągle miałam w głowie ten pocałunek. Nie wiedziałam czy mam Kotu wybaczyć. Normalnie pewnie wygadałabym się Alyi, ale ona nie może wiedzieć. Jedyna osoba, która o tym wie to Tikki. Nie dość, że ciągle myślałam o Czarnym Kocie to jeszcze się zastanawiałam co Alya chce mi powiedzieć. O co te wszystkie szepty? Jeszcze do tego Adrien. Zastanawiałam się jak go przeprosić za wczorajsze trochę chłodne potraktowanie.

W końcu lekcja się skończyła. Razem z Alyą usiadłyśmy na ławce. Dziewczyna wyciągnęła telefon i pokazała mi filmik z wczorajszej walki. Jedyne czego nie zauważyłam w czsie bitwy to to, że Chloe popuściła. Wybuchnęłam śmiechem, ale nadal nie wiedziałam o co Alyi chodzi. Nie rozumiałam. Spojrzałam pytająco na Alyę.

- Nie widzisz Kot gdzieś ciągną Biedronkę, a im powoli brakowało czasu. Prawie dowiedziałam się kim są, ale byli zbyt szybcy i ich zgubiłam.

- No i co? O ile wiem już nie raz byłaś blisko odkrycia kim są.

- Och... Ty naprawdę nic nie rozumiesz? - zapytała lekko zdziwiona.

- Nie, nie rozumiem. Możesz mi wytłumaczyć? - poprosiłam.

- Powoli brakowało im czasu, a Kot ją gdzieś ciągnął. Marinette, oni prawdopodobnie znają swoje tożsamości! Przy najbliższej okazji zapytam się czy wiedzą kim jest ich partner naprawdę.

- No, nie wyciągaj pochopnych wniosków. Wiesz jak to się raz skończyło.

- Wiem! Dlatego się ich zapytam!

- Dobrze, dobrze. Teraz cię zostawię, bo muszę coś załatwić - powiedziałam i odeszłam.

Szłam w stronę Adriena. Chciałam go przeprosić. Zauważyłam, że siedzi sam na ławce i zmartwiony o czymś myśli. Ciekawe o co chodzi. Jak go przeproszę to zapytam. byłam już przy nim i usiadłam obok niego.

- Hej Adrien.

- Cześć Marinette - powiedział i spojrzał na mnie pytająco.

- Adrien... bo ja... przepraszam. Wczoraj... nie powinnam się tak zachowywać. Przepraszam.

- Nie masz za co przepraszać.

- Mam. Trochę chłodno cię wczoraj potraktowałam - spojrzałam w te jego zielone jak las tęczówki. Widziałam, że jest smutny i się czymś martwi. - Adrien, co się stało?

Adrien

Kiedy patrzyłem w jej fiołkowe oczy przypominała mi się Biedronka. Ma takie same. Kiedy się mnie zapytała co się stało, miałem ochotę powiedzieć jej prawdę, ale nie mogłem. Chciałem się w końcu komuś wygadać, ale nikt oprócz Plagga nie może wiedzieć.

- Nic - wiedziałem, że mi nie uwierzy , ale warto próbować.

- Przecież widzę, że coś cię gryzie - ha! Wiedziałem!

- Przepraszam Marinette. Nie mogę ci powiedzieć. Choć nawet nie wiesz jak chce.

- Okej. Skoro nie możesz to może wyjdziesz gdzieś dzisiaj? - to pytanie mnie zdziwiło.

- Naprawdę?

- Nie pytaj się tak, bo zaraz się rozmyślę - zachichotała.

- To może o 15 w parku? - zapytałem

- Dla mnie idealnie - w tej chwili zadzwonił dzwonek.

Poszedłem razem z Marinette do klasy. Lekcje się strasznie dłużyły, a ja cały czas martwiłem się czy Biedronka mi przebaczy. Do tego myślałem o Mari. Na szczęście nie było kartkówek i nikt mnie nie pytał. Cały czas wyczekiwałem 15 i spotkania z Marinette.

W końcu koniec lekcji. Poszedłem na chiński. Na szczęście szybko zleciał. Pojechałem limuzyną do domu. Zostawiłem książki, nakarmiłem Plagga i pobiegłem do parku. Byłem pięć minut przed czasem, więc usiadłem na ławce i poczekałem. Punktualnie o 15 zjawiła się ona cała zdyszana.

- Cz-cześć - wydyszała.

- Hej. Może usiądz, a potem gdzieś pójdziemy - uśmiechnąłem się.

- Dobry pomysł - lekko się zarumieniła, ale odwzajemniła gest.

Jak odpoczęła poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy kawę i ciastka. Jadząc i pijąc rozmawialiśmy jakbyśmy byli starymi, dobrymi przyjaciółmi. Zapłaciłem za wszystko i już mieliśmy się iść gdy nagle usłyszałem huk. Od razu wiedziałem, że to kolejna ofiara Władcy Ciem. Jak na zawołanie pojawiło się ogromne chodzące drzewo, które zamieniało ludzi w najróżniejsze drzewa.

- Jestem Drzewon.

Pociągnąłem Marinette w stronę łazienki i ją tam wepchnąłem

- Nie wychodź stąd póki po ciebie nie przyjdę.

- Ale co z tobą?

- Dam sobie radę! - krzyknąłem i pobiegłem się gdzieś schować. Odchyliłem koszule z której wyleciało moje kwami - Plagg, wyciągaj pazury - po chwili byłem Czarnym Kotem. Gdy dotarłem na miejsce walczyła tam już Biedronka - Hej Biedrona!

- Cześć Kocie! Uważaj, żeby cię nie trafił, bo zamienisz się w drzewo!

Marinette

Walczyliśmy z pół godziny, a ja ciągle szukałam wzrokiem Adriena. Nigdzie go nie było. Może został zmieniony w drzewo? Skanując wroga wzrokiem domyśliłam się, że akuma była w jego broszce. w końcu nie zostało mi nic innego.

- Szczęśliwy traf! - wypadła mi rękawiczka. Użyłam swojego Biedrowzroku. Wskazał mi jego rękę z której strzelał promieniami. No jasne! podbiegłam do niego zakrywając mu rękawiczką rękę. Nie mogłam dosięgnąć broszki, bo zrobił unik. - Kocie unieruchom go!

- Kotaklizm! - krzykną, a potem rozwalił pod Drzewonem podłogę i zdjął mu broszkę. Rzucił go mnie, a ja ją rozdeptałam. Wyleciał z niej czarno-fioletowy motyl. Wykonałam swój rytuał oczyszczenia akumy. potem podrzuciłam rękawiczkę i krzyknęłam - Niezwykła Biedronka - wszystko wróciło do normy. - Zaliczone - przybiłam z Kotem żółwika.

- Biedronka... - zaczął.

- Nie mam teraz czasu. Może spotkamy się jutro o 23 na wieży eiffla?

- Dobrze. Do zobaczenia - uciekł. Ja szybko się przemieniłam i pobiegłam do toalety. Na szczęście go jeszcze nie było. Po chwili wszedł.

- Nic ci nie jest? - zapytał.

- Nie, nic. Może lepiej pójdę już do domu.

- Odprowadzić cię?

- Jak chcesz.

Wyszliśmy z kawiarni i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Pod drzwiami się pożegnaliśmy. Ja wpadłam do mojego pokoju nakarmiłam Tikki i odrobiłam lekcje. Poszłam spać z myślą czemu się z nim umówiłam na spotkanie...

_________

Witajcie ponownie! Macie tutaj dłuższy rozdział ponad 1000 słów! Dziękuje tym którzy mnie czytają, bo zauważyłam, że większość zakończyła czytanie na pierwszym rozdziale. No cóż ale ja i tak się nie poddam!

Mam nadzieje, że się podobało, do jutra!

Gwiazdka? Komentarz?⭐

Papa #TruskawkowaKate ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top