24. My Lady to...
Marinette
Puk, puk.
Wstałam j podeszłam do okrągłego okna. Otworzyłam je i jak zwykle wskoczył przez nie Czarny Kot.
- Witaj, My Lady - przyciągnął mnie i pocałował.
- Witaj, Kotku.
- Księżniczko chyba to ten czas.
- Co? - nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Plagg, scho...
- Stój! - przerwałam mu.
- Tak? - spojrzał na mnie zaskoczony.
- Za nim się przemienisz, chce żebyś coś wiedział. Ja wiem kim jesteś, Adrien - stanął jak wryty, gdy usłyszał to imię.
- K-kiedy się domyśliłaś?
- Tego samego dnia, gdy padłam ofiarą akumy.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Dlaczego mu nie powiedziałam? Nie wiem. Bo miałam niezły ubaw? Może wtedy musiałabym mu powiedzieć o mojej drugiej tożsamości? Dlatego, że śmiał się z tego, że "nie wiem" kim on jest? Możliwe.
- Byłeś taki szczęśliwy, kiedy "nie wiedziałam" kim jesteś.
- No, dobra. Plagg, schowaj pazury.
- Prosze, wybacz mi.
- Już to zrobiłem.
- Nie to. Pora, żebym zdradziła ci sekret. Tikki, kropkuj - przemieniłam się w Biedronkę. Adrien stał zdziwiony.
Adrien
To niemożliwe. Najpierw mnie odrzuciła, a potem była ze mną w drugim wcieleniu.
- Okłamałaś mnie?!
- Ty też mnie okłamałeś. Każdy kłamał. Przecież nie mogliśmy zdradzić swoich tożsamości.
- Mogłaś mi powiedzieć! - byłem wściekły, ale jej argumenty były mocne.
- Adrien, wybacz mi!
- Nie wiem co o tym myśleć.
Wstchnęła i przemieniła się. Położyła się na łóżku i odwróciła głowę tak, żeby mnie nie widzieć.
- Co ty robisz? - spytałem zaskoczony jej zachowaniem.
- Czekam - nadal nie rozumiałem.
- Co?
- Czekam aż będziesz wiedział co o tym myśleć - powiedziała nie wzruszonym głosem. Zaśmiałem się.
- Ja nie wierze - położyłem się obok niej i przytuliłem ją. Uśmiechnęła się.
- Jutro idziemy do Mistrza Fu.
- Po co? - znów byłem zaskoczony jej słowami.
- Złe miraculum. Władca Ciem. Inne miraculum.
- Okey. Ja już lecę. Narka - dałem jrj buziaka i wyszedłem przez okno.
*****
Marinette
- Hej Kocie.
- Cześć.
Staliśmy przed drzwiami Mistrza w strojach bohaterów. Weszliśmy, a drzwi za nami się same zamknęły.
- Witajcie! W końcu. Razem z Wiewiórką ruszycie. Najpierw do Mistrza żywiołów. Potem mieszanych, a reszte gdzie są powiedzą wam zapewne inni Mistrzowie. Ruszacie jutro z rana - wow. Widać, że się nas spodziewał.
*****
- Wiewiórka, skoro z nami jedziesz musimy wiedzieć kim jesteś. My już ci powiedzieliśmy.
- No dobra - westchnęła. - Rorri, schowaj uszka.
- Katrina!
- Nie, Święty Mikołaj.
- Co dasz mi pod choinkę - Czarny Kot.
- Rózgę.
- Dobra, koniec - przerwałam im.
- Tokio, nadchodzimy!
*****
- Długo jeszcze? - pyta po raz setny Adrien.
- Tak - wkurzona odpowiedziałam. Z trudem załatwiliśmy ten lot. Katrina jest fajna i dobrze się z nią rozmawia. Trochę przeszkadza nam narzekanie Adriena. Tak naprawdę została nam godzina lotu.
- Tak wogóle to gdzie jest twój Mistrz?
- W Polsce.
- Pochodzisz z Polski?
- Tak - powiedziała po jakimś innym języku.
- Co? - zaśmiała się.
- Tak to znaczy tak (XD) - wytłumaczyła.
- Aha. Trudny język.
- Jest to jeden z najtrudniejszych języków.
- Hrrrrr hrrrrr - usłyszałam głośne chrapanie. Zachichotałyśm.
- Zapnijcie pasy. Szukujemy się do lądowania - usłyszeliśmy głos z głośników.
- Bidulek. Długo nie pośpi.
__________
Hejka! Najpierw wybierzcie okładkę. Później będzie przemowa.
1.
2.
3.
4.
5.1.
5.2.
6.
Nie było rozdziałów, ponieważ było mało czasu, chęci i weny. Nie mam zielonego pojęcia kiedy następny rozdział. Nie chcę pisać na siłę. Więc to chyba tyle.
Gwiazdka? Komentarz? ⭐
Papa TruskawkowaKate ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top