Rozdział Wątpliwości
Adrien
*******
Przez krótki moment mojego pseudo idealnego życia w mojej głowie tkwiła teroia, że Biedronką jest Marinette. Dzisiejszy dzień rozwiał wszelkie wątpliwości co do moich domysłów. To nie ona. Moja przyjaciółka nie jest ... taka jak Ladybug... on jest... specyficzna... a przynajmniej taka się stała po wypadku. Stara się być silna i uszczęśliwiac wszystkich w okół a tak naprawdę sama pragnie aby ktoś się o nią zatroszczył. Moja partnerka do walki jest do niej podobna, ale nie pokazuje utrapień... jest zamknięta w sobie, ale nie całkowicie... może dlatego, że mi ufa? Przyjaźnimy i pokonujemy zło już blisko trzy lata ... a Marinette zbliżyła się do mnie dopiero teraz. Jaki ja byłem głupi, że nie doceniłem tego skarbu jaki miałem przy sobie tyle czasu! Mogłem zyskać jej przyjaźń, ale zwyczajnie ją zignorowałem... teraz ona boi się mi w pełni zaufać, boi się, że zrobię jej krzywdę , że ją zranię... znowu. Wiem, że to nie moja wina... a przynajmniej nie w pełni, że ona tak drastycznie zmieniła swoje podejście do życia, do ludzi, do siebie.
Ale...
-Nadal myślisz o swojej zamaskowanej ukochanej?-
Z wielkiej zadumy wyrwał mnie mój mały towarzysz.
-Nie masz pojęcia co siedzi teraz w mojej głowie... ech ... tego jest za dużo!-
Odpowiedziałem mu a moją głowę oparłem o zagłowek na krześle. Przez umysł przeszło mi tysiące podejrzeń...
Juleka? Rose? Alya? Sabrina? Alix? Mylene? C-chloe? Skrzywiłem się na samą myśl o tym, że ta ostatnia mogłaby być superbohaterką, ale reszta pozostaje pod wielkim znakiem zapytania.
-Po co się w to wszystko bawisz? Zostaw te skomplikowane dziewczyny i weź przykład ze mnie! Ja ze swoim serem nie mam problemu.-
Polecił mi a potem wrócił do pałaszowania Camemberta. Przekręciłem oczami i uśmiechnąłem się w duchu. Popatrzyłem na swoje buty i znów odpłynąłem w rój wspomnień starając się połączyć fakty. Gdybym tylko umiał to robić...
-Adrien... Może położylibyśmy się już? Ja i moje jedzonko jesteśmy zmęczeni-
Wygdakał tuląc się do kawałka pożywienia. Na moją twarz wypełzł dobry humor. Roześmiałem się na dobre.
-Och Plagg! Ty zawsze myślisz tylko swoim żołądkiem!-
Pokarciłem go nie przestając się uśmiechać. Kwami tylko wzruszyło ramionami i odleciało na swoje posłanie. Ja zaś stworzyłem nowy plan "Operacja Kropka, czyli znaleźć Biedronkę". Może po trzech latach pałania do niej niedocenianym uczuciem w końcu dowiem się kto jest wybranką mojego serca. Właśnie zdałem sobie sprawę jaki słaby mam refleks. Za późno zainteresowałem się Marinette i równie późno postanowiłem zabrać się za ujawnianie tożsamości Ladybug.
*********
Marinette
*********
Pamiętajcie, że migrena to najgorsza skaza tego świata! Z tamtejszym bólem głowy ciężko było mi myśleć o Czarnym Kocie. W pewnej chwili podczas pojedynku z milionerem przypominał mi z zachowania Adriena... podczas naszej szczerej rozmowy w moim domu używał podobnych określeń aby poprawić mi humor. Tylko coś blokowało mi możliwość tej teorii... no bo... on jest ... bogaty? Ma wszystko i kiedy ma problem to cała jego służba szuka rozwiązania, a Chat taki nie jest. On potrafi działać z zimną krwią, w chwilach kryzysu umie się spiąć i myśleć logicznie. Jest inteligentny, zabawny i szarmancki. Pod wieloma względami ci dwaj mężczyźni są do siebie podobni... wiek, charakter... ale wygląd wyklucza się częściowo.
Czarny Kot ma gęstsze i ciemniejsze włosy a Adrien ma je krótsze i duzo jaśniejsze... niby taka mała różnica a zasiała w mojej głowie tyle wątpliwości. Powinnam zacząć szukać racjonalnego rozwiązania zagadki. Tożsamość mojego partnera jest teraz wielkością przewyższającą znaczną ilość moich problemów. Pogłaskałam rany na udach i usiadłam na moim białym, obrotowym krześle. Wzięłam do ręki długopis i chwilę gryzłam jego czubek w głębokiej refleksji pełnej przemyśleń.
Odpada Kim, Nino,Max, Nathaniel, Ivan... wszyscy byli opętani przez Akumę i walczyłam z nimi razem z Kotem... równie dobrze może być on chłopakiem z innej klasy a nawet szkoły. Ech... czy to oznacza, że będę musiała przeszukać cały Paryż? Nie lepiej byłoby po prostu zapytać?
Przejechałam dłonią po twarzy, po czym ze zrezygnowaniem uderzyłam moją głową o śnieżne biurko.
-Nie przejmuj się, Marinette.-
Odezwał się piskliwy i wibrujący głosik. Podniosłam wzrok na małą Tikki i uśmiechnęłam się blado.
-Łatwo ci mówić... Mistrz mówił, że na świecie są też inne Miracula... i, ze to my mamy je odszukać... a raczej ich właścicieli, ale aby stworzyć plan musze rozmawiać z Chatem... a po walce nie mamy na to zbyt wiele czasu, podczas bitwy też nie a nie można nam przemieniać się bez potrzeby!-
Wytłumaczyłam a moja twarz znowu walnęła o stolik. Kwami podleciala do mnie i przytuliła się do mojego ciepłego policzka.
-Razem damy radę!-
Zapewniła, ale ja wcale nie byłam co do tego przekonana. Z oczu poleciała mi pojedyncza łza. Władca Ciem nie będzie czekał aż ja i Kot skończymy te żałosna gierkę w "Zgadnij kto to". On zacznie działać i szukać a jeśli znajdzie resztę przed nami... to... czeka nas zagłada. Nie cierpię działania pod presją czasu...
Prosiłabym o rady i poprawę błąd <: jeśli ci się spodobało to zagwiazdkuj xD tak... żebram gwiazdki i komentarze xD
Miłego dzionka ;>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top