Rozdział Prawdy
Marinette
*********
Gapił się na mnie cały dzień. Czy coś jest ze mną nie tak? Może miałam coś we włosach? Albo na twarzy? Lub nie daj Boże gadalam jakies glupoty? Nie wiem, ale tak czy inaczej te jego sliczne zielone ślepia sledzily kazdy moj ruch, nawet nie jestescie swiadomi jakie to niezreczne uczucie.
Po szkole pogadałam chwile z Alix i Kimem a potem czas bylo wracac do domu. Sama nie wiem jak się czułam w swiadomosci, ze Adrien idzie obok mnie, do mojego domu. Szliśmy w milczeniu. Ja zmęczona i blada wygladalam jak siedem nieszczęść wrzuconych do miksera. On zaś jak zawsze wyglądał idealnie, jego blond włosy mimo roztrzepania były jak ułożone przez artystę, oczy zielone niczym szmaragdy błyszczały w świetle jesiennego, bladego słońca. W pewnym momencie przy ciemnym zaułku zadrżałam. Zrobiło mi się zimno i nie przyjemnie. Mój instynkt mówił "Marinette idź to sprawdzic" , więc nie myśląc wiele i przypominając sobie kazania Tikki o tym aby słuchać głosu podświadomości dziarsko weszlam w ciemna uliczkę.
Adrien nie wiedzial co sie dzieje, spogladal na mnie ze zdziwieniem. Chyba nie spodziewal sie naglej zmiany kierunku.
-Gdzie ty idziesz? Twój dom jest tam.- Powiedział wymachując palcem na przeciw siebie ,
nie odrywajac ode mnie wzroku. Gdy skapnął się, że nie mam zamiaru reagować pobiegł za mną, a gdy mnie dogonil mocno złapał za mój nadgarstek. Skrzywiłam się z bólu i jęknelam. Natychmiast mnie puścił i przeniósł rękę na moje ramię, usta wciaz mial lekko otwarte. Odwrocilam się w jego strone z trudem hamując łzy.
-P-przepraszam... wszystko okey? Chodźmy stąd. Nie podoba mi się tu..-. Powiedział pewnie i czujnie się rozejrzał. Nie chcialam odpuscic, ale w tej sytuacji nie bylo wyjscia. Nadgarstek pulsował i w takim stanie i tak nic bym nie zrobiła.
-Okey.. i masz rację.. chodźmy stąd.-. Wycedzilam a przy koncu zaułka po raz ostatni spojrzalam za siebie.
********
Adrien
********
Ta dziewczyna jest niesamowita.. nie wiem jak moglem tego nie zauważyć! Odważna, zadziorna, zabawna... jest taka podobna do... nie, nie! Co ja gadam! Marinette nie jest Biedronka, zauwazylbym to, w koncu od trzech lat z nią współpracuję, a przysięgam, ze nie jestem głupcem!
Dotarliśmy do jej domu. Piekarnia była pusta ,a jej ojciec siedział na krześle i patrzył smutno na jakąś fotografię. Oczy miał opuchnięte ,a policzki mokre i czerwone. Nie lubię patrzeć na ludzkie cierpienie, co ja mówię... nienawidzę patrzec na ludzkie cierpienie! Dlatego wlasnie jak najszybciej wszedłem z Marinette do jej pokoju. Dziewczyna usiadla na krzesle i pojechala nim do sciany kręcąc przy tym kilka obrotów. Nie uśmiechnęła się ani razu, tylko rzuciła torbę pod biurko i oparła głowę o oparcie. Patrzylismy w sufit w milczeniu. Usiadlem pod ścianą.
Niesamowite jaka cisza potrafi być... uspokajająca? Rozejrzalem sie po jej sypialni. Bylem tu ostatnio, gdy trenowalismy razem do turnieju gier wideo. Zmienilo się tu od tamtego czasu. Sciany jej pokoju nie są różowe, tylko białe i szare. Wszystko w tym pomieszczeniy bylo takiego koloru przez co czulem sie troche jak w poczatkowej fazie animacji. Marinette wzięła poduszki i koc i usiadla pod ścianą, obok mnie. Na sobie miała szarą, puchata bluze, przez co wyglądała trochę jak mały miś. Uroczo. Tylko tak dalo sie to opisac. Patrzyłem na nią a one swe piękne fiolkowe oczy na przeciwną ścianę. Kąciki jej ust były skierowane do dołu.
-Mówiłeś, że chcesz pogadać, więc zacznij łaskawie rozmowę-. Wycedziła z nutką ironii a ja przytomniejac podrapalem się po karku i usmiechnalem niesmialo.
-Zmienilas się, Marinette. Chce wiedziec dlaczego-. Powiedziałem spokojnie ,bacznie obserwując jej reakcję. Skrzywila się absurdalnie i na jej twarz wypelzla dziwna mina. Przypominala mi trochę zdziwnienie, odrazę i tak jakby dziwila się, ze mam czelnosc o to pytać. Podniosła się a poduszki spadły jej z kolan. Dopiero teraz zauważyłem, że ma na sobie tylko spodenki, ktorych i tak prawie nie bylo widac , bo zakryla je bluza. Nie to mnie jednak zaintrygowało. Miała gołe nogi, były przeraźliwie chude i blade. Pierwsza moja myśl "Anoreksja?", szybko jednak wyleciało mi to z głowy gdy ujrzałem tysiące równoległych, sinych i czerwonych kreseczek spoczywajacych na jej udach. Popatrzylem na nia z niedowierzaniem a ona przygladala się mojej osobie zamglonym spojrzeniem. Wyglądała jakby miała zemdlec. Cała się trzęsła, oczy były niewyraźne ,a cera blada jak wszystko co było w jej sypialni. Wstałem powoli, z obawą, że moze mnie zaatakować. Podszedłem bliżej, złapałem ja w pasie. Podniosła głowę. Miała twarz niewinnego i zagubionego dziecka. Cholerne małe igiełki uderzyły w moje serce. Czemu wczesniej nie zauwazylem w jakim jest stanie? Ze coś jest nie tak? Ze cos sie zmienilo? Przytulilem ja do siebie mocno i zacisnalem powieki, aby nie uronic łzy. Czułem się winny, bylem jej przyjacielem... obiektem westchnień... wszystko spieprzyłem. Marinette jęknęła cicho i rozpłakała się. Jej gorące łzy spływały po moim obojczyku mocząc mi koszulę, ale w tym momencie to nie to było najważniejsze. Wtulilem policzek w jej włosy i sam się rozkleiłem.
-Dlaczego...?-. Zapytałem. Mój głos się łamał.
-Adrien... ja...jestem chora...-. Mowiła dławiac się swoim płaczem. Zamurowało mnie. Stałem zbity z tropu a moj wzrok utkwil w komputerze stojacym na biurku. Znieruchomialem. Odkleilem ją delikatnie od siebie i spojrzalem w jej zeszklone oczy.
-Co? Na co..? Jak długo..?-. Zapytałem, moj ton nadal drżał, jak całe moje ciało. Miałem zwilzone policzki i ramię. Odwróciła głowę i popatrzyła w przestrzen.
-Po wypadku... Nic nie pamiętam... Wiem, że cos się wtedy stało, cos co mnie tak zabolało i zrobilo ze mnie taką szkarade jaka jestem teraz... a-ale ja nie wiem co to... rozumiesz? Nie wiem co się stało!-. Wypowiedziała głosem winowajcy i machajac bezsilnie rękami. Znowu cichutko załkała. Usiadłem po turecku, posadziem ją na moim kolanie i przytulilem do siebie. Odgarnalem z policzków przemoczone kosmyki i polozylem jej głowę na mojej piersi.
-Nie płacz ksiezniczko... Pomogę ci. Obiecuję...-. Wyszeptałem do jej ucha.
Gwiazdka? Komentarz? Poprawisz moje bledy? Za ktore z gory przepraszam xD jak i za brak polskich znaków w niektórych miejscach na ktore nic nie poradze xDD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top