Rozdział Kłamstwa
Adrien
Wróciliśmy do hotelu.
Weszliśmy do pokoju.
Siedziała przy oknie...
Plecami do nas...
Medytowała...
W jej cichych i spokojnych oddechach dało się słyszeć ból, zawód i cierpienie.
Czy jest mi wstyd?
Tak. I to cholernie.
Za Josha
Za Sue
Za bójkę
Za kłótnie
Za oschłość
Za wszystko...
Marinette zatrzymała się w drzwiach, oparła o ścianę i opuściła głowę.
Ona czuję to samo co ja.
Złapałem ją delikatnie za brodę i podniosłem do góry, aby nasze spojrzenia się spotkały. Patrzylismy na siebie w ciszy. Przekręciła się i znów spoglądnęła na Susane.
-Ja...-
Zaczęła, a ja położyłem jej wskazujący palec na ustach. Utkwiłem swój czuły wzrok w jej strapionych oczach.
-Poprostu to zrób...-
Wyszeptałem, a ona oderwała się od ściany i niepewnie wkroczyła do pokoju. Japonka tego nie zauważyła.
Ja zostałem i obserwowałem całą sytuację
Marinette
Cholernie mi wstyd.
Co ja zrobiłam?
Uderzyłam ją....
Mimo, że nic nie zrobiła...
Tak się nie zachowują prawdziwi bohaterowie...
Nie jestem prawdziwa...
Jestem sztuczna...
Jestem potworem...
Położyłam jej dłoń na ramieniu, a ona dyskretnie uchyliła jedną powiekę, aby zobaczyć kto zakłóca jej spokoj.
Usiadłam obok niej i patrzyłam jak zaciska zęby i próbuje powstrzymać się od otwarcia oczu.
Mój wzrok utkwiłam w czerwonej wykładzinie.
-Sue... Jest mi naprawdę głupio... I ja... Przepraszam...-
Powiedziałam, lecz ona uparcie pozostała w tej samej pozycji. Zaczęłam bawić się własnymi rękami.
Co jeszcze mogę jej powiedzieć?
Miałam tyle szczęścia...
Znaleźliśmy ją tego samego dnia, co przybyliśmy do Japonii, a ja to wszystko niszczę.
Czemu to zmienia się w grę?
Wyrzucałam same szóstki,
Same szczęśliwe i najlepsze liczby,
Ale jednak stanęłam na polu bez wyjścia, mimo tych najcelniejszych oczek na kostce,
Co mam zrobić?
Wszystkich wyprzedziłam w tej swojej "grze"
Uciekłam za daleko.
Nikt mi nie pomoże.
Muszę zrobić to sama,
Ale jak?
To pytanie jest zbyt złożone...
Niby takie zwykłe trzy literki, a jednak nikt nie znalazł na nie odpowiedzi.
I ja.
Teraz.
Tu.
Muszę sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Jak?:
Szczerze?
Smutno?
Ładnie?
Radośnie?
Co zrobić?:
Przeprosić?
Błagać o przebaczenie?
Rozmawiać?
Odpuścić?
-Marinette, ja..-
Zaczęła zachrypniętym głosem. Uniosłam wzrok z nadzieją i spojrzałam w jej czekoladowe oczy.
Sue
-..ja.. wszystko sobie przemyślałam...-
Wyszeptałam, a ona znów popatrzyła na mnie z wielką nadzieją. Również zwróciłam wzrok na jej fiołkowe tęczówki.
-I... Ja... Nie wiedziałam, że ty i Adrien...-
Spusciłam głowę. Nigdy nie mówiłam szczerze o uczuciach. Brałam miłość za słabość, za błąd, za coś co trzeba wykorzenić. Teraz gdy o tym myślę to żal ściska mi serce, że będę musiała o nim zapomnieć. Po moim policzku spłynęła łza, szybko ją otarłam. Dziewczyna nadal przyglądała mi się w milczeniu, ale teraz ze wspołczuciem
-Nic do niego nie czuję...-
Kłamstwo.
-I... naprawdę nic się nie stanie, jeśli będziecie razem..-
Kłamstwo.
Nawierzchnia mojego serca była powoli zdzierana żywcem. Z wielkim trudem hamowałam napływające mi do oczu łzy. Przytuliłam sama siebie mocno zacisnęłam szczękę.
-Wybaczasz mi...?-
Wyszeptała kładąc mi dłoń na kolanie.
Uśmiechnęłam się.
-To ja Cię sprowokowałam... Jasne, że wybaczam...-
Powiedziałam, a ona zaczęła piszczeć i rzuciła się , aby mnie przytulić. Zachwiałam się lekko, ale odwzajemniłam uścisk.
"Więc to tak jest, kiedy ma się przyjaciółkę..."
Adrien
Dziewczyny były urocze i pewnie dalej obserwował bym tą scenkę, gdyby nie mój towarzysz Plagg i jego piskliwy głos. Pod jego wpływem moja równowaga została zachwiana i mocno uderzyłem całym ciałem w podłogę. Obie gwałtownie się odwróciły i spojrzały na mnie ze zdziwieniem, a ja jak totalny idiota uśmiechnąłem się głupawo i podrapałem po głowie, po czym nastolatki zachichotały.
Nagle z telefonu Marinette zabrzmiała doskonale mi znana melodyjka. Uruchomiła wyświetlacz.
-Alyaa!-
Zawołała z euforią na cały hotel.
Ja na kolanach jak trzylatek podszedłem i zawiesiłem głowę na jej ramieniu. W ekranie komórki ujrzałem ciemnoskórą brunetkę z pomarańczowym ombre i okularami z czarnymi oprawkami.
-Hej Mari, Hej Adrien! Jak tam wasza misja?-
Zapytała entuzjastycznie, ale ja zamiast skupić się na niej , wpatrywałem się w osobę z nią.
-Ninoo!-
Krzyknąłem nie posiadając się z radości. Chłopak podszedł bliżej do ekranu i na jego twarzy również zagościł szeroki uśmiech.
-Adrien!-
W tamtym momencie wszystkie dziewczyny uderzyły dłońmi w czoło i przejechały nimi po twarzy. Ja i mój przyjaciel spojrzelismy zdziwieni na swoje towarzyszki.
-No co?-
Zapytaliśmy jednocześnie i obaj parsknęliśmy śmiechem. Kobiety wywróciły oczami i zwróciły wzrok na telefony.
-O? A kto to?-
Odezwała się Alya, kiwając głową na Japonkę.
-Jestem Sue.-
Odpowiedziała jej właścicielka imienia, a rozmówczyni uniosla wysoko kąciki ust.
Marinette
-Zatem niedługo lot do Ameryki?! Jejku, Marinette nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna!! Jak się czujesz? Adrien nic ci nie zrobił? I pisałaś coś, że spotkałas tego chłopaka ze szpitala! No opowiadaj!-
Moja dusza rozjaśniła się jeszcze bardziej. Opowiedziałam jej o zazdrości blondyna, o zjeździe na uchwytach nad Japońskimi ulicami, na co Adrien wytrzeszczył oczy i powiedział.
-Samą to ciebie na 20 minut nie można zostawić, bo zaraz znajdziesz kolejną okazję do ryzykowania życia..-
Potem ze szczegółami opisałam jej dzisiejszy spacer, bójkę i przeprosiny.
-Oj, Mari...Ty tej Sue to na kolanach dziękuj za łaskę...-
Roześmiała się i teraz wtrącił się Nino.
-Bracie. Mówiłem ci, że nie masz się o co bać, bo Marinette nie będzie zakochana w żadnym innym nadopiekunczym chłopaku!-
Adrien zarumienił się i zaczął machac przecząco rękami.
-Nino, stary ... wiesz, że Cię uwielbiam, ale czasami wygadujesz takie bzdury...-
Alya i jej towarzysz wymienili porozumiewawcze spojrzenia i usmiechneli się do zielonookiego.
On się naburmuszył i objął mnie od tyłu w pasie.
-No, ale na wszelki wypadek będę ją trzymał.-
-Pilnuj tam jej...-
Poprosiła Alya, a po chwili w ekranie pojawiło się więcej osób.
-Kim! Max! Ivan!-
Krzyknął model.
-Alix! Juleka! Rose! Mylene!-
Zawołałam i z wielkim zapałem pomachałam do kamerki.
-Jak tam u was?-
-Przywieziecie mi jakąś grę na Konsolę?-
-Spotkaliscie ten sławny japoński zespół?-
-Kiedy do Ameryki?-
-Ładnie tu jest?-
-Podobno w Japonii są najpiękniejsze kwiaty! To prawda?-
-Baliscie się lotu?-
Zapytali nas wszyscy wymienieni po kolei , a my staraliśmy się zwięźle im na te pytania odpowiedzieć. Dziś w szkole odbywał się biwak i cała nasza klasa miała wreszcie okazję wspólnie z nami porozmawiać. Nawet Nathaniel w wolnej chwili między naszymi wypowiedziami się przywitał, ale potem zniknął. Chloe i Sabrina uznały, że nie będą spać w workach (śpiworach) i zostały w domach. Nim się obejrzeliśmy zegar wybił godzinę 24.00.
Wszyscy zdążyli polubić Sue i zawalić ją tysiącami pytań.
Pożegnaliśmy się, mimo tego, że u nich było trochę wcześniej. Wstałam nadal tkwiąc w mocnym uścisku Adriena.
Sue
Ból.
Adrien
Wziąłem ją na ręce i razem ułozylismy się do snu. Zyczylem Susane dobrej nocy i poprosiłem Plagga żeby zgasił swiatło, ale on uznał, że śpi i wyręczyła go mała Tikki. Nim minęło kilka minut, odpłynąłem...
Sue
Nie kocham go.
Kłamstwo
Nic do niego nie czuję
Kłamstwo
Jest dla mnie tylko przyjacielem
Kłamstwo
Będę szczęśliwsza bez niego
Kłamstwo
To wcale nie boli
Kłamstwo
Kłamstwo,
Kłamstwo,
Kłamstwo.
To Bedzie ostatni dodany rozdział najprawdopodobniej do 14.04.
Nie mam już dostępu do Internetu, a za dwa tygodnie wraca transfer ;)
150 wyświetleń+30 gwiazdek+10 komentarzy=Pisanie nowego rozdziału ;)
Sue urosła trochę w waszych oczach?
I co z tym cholernym Joshem?
Gdzie on zniknął?
Pojawi się jeszcze?
-NIMFADORA™
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top