Rozdział Bólu #1

ZAPRASZAM DO CZYTANIA =>

Shawn

Co tu dużo mówić?
To jest wojna. To ten czas.
Czas krwi, poświęcenia, łez i bólu.
To sprawdzian nas, naszych umiejętności, zaufania.
Czy to koniec?
Nie wiem. Na dworze grzmi, a ciemne niebo co chwila chowa się przed oślepiającym blaskiem błyskawic. Gęsty deszcz dudni o zniszczone budynki i dziurawe chodniki.
Powietrze jest gęste, wilgotne i przepełnione strachem.
Stoimy przed wyjściem, tak naprawdę ubrani, zwarci i gotowi, jednak żadne z nas nawet na sekundę nie pomyślało o opuszczeniu bezpiecznych progów tego mieszkania. Lęk, strach... to... wszystko...

-Dzieci. Nie przejmujcie się burzą... słońce jest w waszych sercach

Zatrzymał nas Mistrz Fu i pomarszczoną dłonią dotknął kieszonki koszuli w miejscu piersi.
Otworzyliśmy ledwo zauważalnie usta ze zdziwienia i wymieniliśmy bezwyrazowe spojrzenia. Mężczyzna posłał nam miły uśmiech i wycofał się do salonu.

-I nie zapominajcie kim jesteście

Dodał, gdy już zniknął nam z pola widzenia. Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w miejsce, które wskazał nam Josh. Było cicho, aż za bardzo. Nigdzie żywej duszy, tylko niesłyszalne dudnienie deszczu o zniszczone, betonowe chodniki. Zimne krople nurtem ciekły po naszych twarzach i włosach. Brzdęk metalowych broni i znowu cisza.
Nie taka kojąca.
Martwa.
Straszna.
Głucha.
Odgarnąłem z mojej bladej twarzy szare włosy i zahaczyłem je za uszami. Zmęczenie i zmiana czasu powoli dawały o sobie znać. Czułem jak za każdym krokiem moja głowa boli coraz bardziej, a obraz staje się mniej widoczny. Powietrze stało się czymś uciążliwym. Było gęste, duszące. Oparłem rękę o beżowy mur i wziąłem kilka głębokich oddechów.

-Wszystko okey?

Zapytała Marinette.
Jej oczy były przekrwione i podkrążone, a cera szara i wyczerpana. Jednak aż biło od niej zacięciem i duchem walki. Złapałem ostatnią dawkę tlenu i wyprostowałem się.

-Okey

Odparłem i głową dałem znać, abyśmy ruszyli.

-To tutaj

Powiedział Josh, wskazując na ogromną wierzę z wielkim, witrażowym oknem. Zmierzyliśmy ją wzrokiem, a potem zaniepokojeni spojrzeliśmy na siebie. Sonia szybko chwyciła dłoń Nathana i zasłoniła usta piąstką. Sue nieświadomie zrobiła krok do tyłu, Mike również. Alya i Nino zacisnęli pięści.
Tylko Marinette powoli kierowała się do drzwi budynku.

-Zaczekaj

Zaczął Adrien chwytając ją za dłoń.
Popatrzyła na niego ze łzami w oczach.

-A co jeśli to koniec? Słuchajcie. Może nie znamy się zbyt długo, ani dokładnie, ale chcę wam powiedzieć, że naprawdę was polubiłem. Nie mówię to o Alyi, Marinette,czy Nino z którymi mam kontakt od trzech lat, ale o Was.
Sue, Mike, Nathan, Shawn, Sonia. Jestem cholernie szczęśliwy, że mogłem być z wami i ... jeśli teraz widzimy się ostatni raz, to wiedzcie, że cieszę się tą chwilą mimo wszystko i... Dziękuję..

Po jego przemowie łzy same napływały mi do oczu. Czułem narastający ból głowy i gulę w gardle.
Sonia rzuciła się mojemu przyszywanemu bratu na szyję i wybuchła cichym płaczem. Po nieprzytomnej twarzy Suesane spływały małe krople. Mike tłumił ból, zaciskając zęby. Josh chował przed nami wzrok. Przyjaciele Marinette i Adriena zamknęli ich w szczelnym uścisku. Dołączyliśmy się.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

Zamknąłem oczy i wziąłem wdech.

-Wejdę pierwszy, a jeśli nic nie usłyszycie to pojdziecie za mną

Powiedziałem, a oni poklepali mnie po ramieniu. Nathan przytulił mnie z całej siły.

-Powodzenia, Bracie

Potem widziałem tylko ich wrażliwe twarze ze smutnymi uśmiechami. Położyłem dłoń na żelaznej klamce i po policzkach popłynęła mi łza.

"Czuwaj nade mną, Kevin.. mój bracie"

I wszedłem.

Drzwi z hukiem się zatrzasnęły, a mnie otuliła ciemność. Nic nie widziałem, wszędzie pustka, ani promienia słońca. Stałem w bladym świetle, jakby reflektora. W około mnie czarna plama. Mroczki zaatakowały moje oczy. Usłyszałem szepty, śmiechy. Okręciłem się wokół wlasnej osi. Ogarnęła mnie panika. Dźwięk jadącego samochodu, szczęśliwe okrzyki dwójki dzieci... potem kamienie, krzyk, uderzenie o samochód i płacz.
Upadłem na kolana i ze łzami w oczach biłem pięściami w podłogę.

-KIM JESTEŚ?! CZEGO ODE MNIE CHCESZ!!!?

Krzyczałem, aż do bólu gardła.
Znowu szepty, które rozsadzały mi głowę. Rozmasowałem czoło i otarłem łzy. Śmiechy.

-Jesteś nikim

-Nikt Cię nie potrzebuje

-Żałosny, biedny chłopak

-Zawsze byłeś najgorszy

-Żałuję, że Cię poznałem

Ciche głosy osób, które zostały na dworze. Złowieszcze i drwiące chichoty. Rozglądałem się na klęczkach w około siebie. Jednak nic poza ciemnością.

-Widzisz? Zostałeś sam. Przyjaciele uważają Cię za ofiarę... Rodzice zawsze woleli twojego brata niż ciebie. Żałują, że wypadek przeżyłeś ty, a nie on...

Wyróżniający się ton wśród śmiechów rozbrzmiewał się echem w mojej głowie. Upadłem na ziemię i oparłem ręce o podłogę. Pokręciłem szybko i przecząco głową i na oślep zwróciłem się w stronę z której słyszałem głos mężczyzny. Zacisnąłem zęby i wydarłem się prosto do ciemności:

-CZEMU TO ROBISZ?!! ZOSTAW MNIE! KŁAMIESZ!!! CZEMU MI TO ROBISZ?!!

Zamknąłem oczy, aby powstrzymać łzy, które prawie całkowicie zmoczyły moje zimne policzki. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a wzrok płatał mi figle. Obraz stał się rozmazany, poczułem się senny. Mięśnie się rozluźniły i upadłem, kładąc się na ziemi. Uniosłem ostatkiem sił głowę i przez mgłę zdążyłem dostrzec sylwetkę mężczyzny i laskę ujętą w jego dłoni. Zbliżał się do mojej bezsilnej postaci.

-Stań po mojej stronie, chłopcze

Powiedział twardo. Moje tęczówki zaczęły się zmniejszać, a źrenice drżeć ze strachu i złości. Głosy dudniły w mojej głowie, tlen palił moje płuca, ciało stało się nieprzytomne. Nie mogłem się nawet ruszyć. Obraz zaczął się rozmazywać, powoli zmieniał się we mgłę, aż w końcu nic już nie widziałem, nic nie słyszałem. Zemdlałem z wycieńczenia.

Okej! Kto idzie na następny ogień?! Wszyscy chyba się domyślają kto próbował doprowadzić Shawna do granic rozpaczy =C
I mam nadzieję, że załapaliście, że te głosy Mari i reszty to tylko iluzja ;) Po co ja tak tego Shawna katuje?
On chyba najbardziej się wycierpi zaraz po Marinette :<

Gwiazdki i Komentarze Mile widziane =|
Ostatnio jakoś was mniej, ale trudno! Gimnazjaliści! Jak poszedł pierwszy "tom" egzaminu? Zdziwieni brakiem rozprawki?
Chce podziękować za prawie 200 obserwacji mojego profilu! I +2 K odsłon prologu!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top