Rozdział 4
Chłopak zadowolony obejmował dziewczynę, a ta przyglądała się swojej malince w lusterku. Przeszukała całą torebkę w poszukiwaniu korektora, podkładu albo chociaż pudru, ale niestety pusto.
- Jakim cudem zapomniałam dziś kosmetyków?- Zapytała siebie, dotykając czerwonego śladu, a Luka, spojrzał na dziewczynę z wesołym uśmiechem.
- Nie zapomniałaś.- Stwierdził, a na jej pytające spojrzenie postanowił odpowiedzieć.- Ja je wyjąłem.- Marinette poczerwieniały policzki.
- Nie... - Zaczęła, strząsając dłoń chłopaka ze swojego ramienia.- I jak ja będę wyglądać na rozmowie o pracę?- Spytała się go, łapiąc jego przed ramię i tym go zatrzymując. Stanęła przed nim, tyłem do willi Agreste. Chłopak zobaczył kątem oka Adriena w oknie i pochylił się nad dziewczyną.
- Obłędnie.- Odpowiedział szeptem, a dziewczyna zaczerwieniła się tym razem z zawstydzenia. Ukryła twarz w dłoniach.
- Jak ty to robisz!- Mruknęła, po czym cmoknęła go w nos oraz złączyła ich dłonie. - Idziemy, już jesteśmy spóźnieni.- Po wejściu przywitała ich nie Nathalie jak się spodziewałaby dziewczyna, a jakaś nowa sekretarka. Może i jest trochę pulchna, ale nie jest tak zimna i oschła jak tamta. Pomyślała.
- Witajcie.- Powiedziała oraz dłonią wskazała na schody.- Pan Agreste czeka w sali konferencyjnej.- Dodała i zaprowadziła ich wgłąb willi. - Skrócę Pani w tym czasie naszą ofertę. Dostosujemy się do tylu warunków ilu będziemy mogli. Oczywiście nie wszystko będzie możliwe. Niestety nie może Pani cały czas pracować w domu, Pan Agreste musi mieć wgląd do prac oraz wszelkie prace na modelach będą miały miejsce tutaj, w części biurowej willi. Aczkolwiek, to zaledwie 30% z całości Pani pracy. Tak jak pisaliśmy wynagrodzenie wynosić będzie 4 500 na miesiąc plus procent od każdej Pani kolekcji, Panu Adrienowi bardzo zależy na odbudowaniu firmy i uważa, że Pani dzieła najlepiej się do tego nadadzą.- Marinette już się zaplątała w tych "Pani". Położyła jej dłoń na ramieniu.
- Wyglądasz jakbyśmy były w tym samym wieku. Mów mi po imieniu, proszę.- Powiedziała. Kobieta odwzajemniła uśmiech i wskazała drewniane drzwi.
- Oczywiście. Pan Agreste wyjaśni całą resztę.- Marinette otworzyła drzwi i wraz z Luką weszli do obszernego pomieszczenia. Przy prostokątnym stole siedział Adrien, a po jego każdej stronie jedno puste krzesło.Na przeciwko stały trzy siedzenia. Chłopak miał włączony laptop, a przy wolnych miejscach czekał na niech wyłączony ten sam sprzęt. Blondyn uniósł głowę i uśmiechnął się.
- Witajcie...- Przerwał i zmarkotniał, gdy jego wzrok spoczął na szyi Marinette. Dziewczyna od razu się spłoszyła, ale nawet nie mogła ukryć malinki włosami, bo nadal miała je za krótkie.
- Dobry.- Mruknęła tylko i szybko usiadła przed laptopem. Luka również się przywitał, siadając nadzwyczaj zadowolony obok dziewczyny.
- No więc...- Zaczął Adrien.- Włącz laptopa, tam będzie umowa już otwarta. Będziemy wpisywać na bieżąco poprawki. Jako, że moja firma dość kiepsko się trzyma chciałbym, abyś jak najszybciej zaczęła.
- Oczywiście.- Stwierdziła, jak Luka otwierał sprzęt i myszką budził ekran. Zaczęli przeglądać umowę. - Nie mam nic do pensji ani... czasu pracy.- Spojrzała na swojego chłopaka.- Jedynie nie mam prawa jazdy, więc będzie musiał mnie ktoś podwozić wraz ze strojami i innymi potrzebnymi materiałami.
- Zrozumiałe. Dopisze w załączniku do warunków pracownika.- Powiedział po czym Marinette zobaczyła jak pojawiają się na jej monitorze nowe słowa. Chrząknęła.- Będziesz musiała być na każdej sesji, aby robić poprawki.- Kobieta niepewnie przyjrzała się zdaniu.
- Chce mieć wtedy grafik na cały tydzień i móc w niego ingerować. Aktualnie mam też inne sprawy na głowie i czasami muszę mieć jakiś dzień wolny.- Chłopak kiwnął głową.
- Ubezpieczenie zdrowotne darmowe, podstawowe, oczywiście zanim się na nie zdecydujesz dam ci wszystkie ulotki. Mają jeszcze inne pakiety droższe, ale rozwinięte.- Dziewczyna kiwnęła głową.- Wolne... Możesz wziąć miesiąc urlopu z przynajmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem. Oczywiście zawsze możesz to rozczepić. Masz też...- Na chwile przerwał, krzywiąc się i podniósł wzrok, patrząc niechętnie na Lukę.- No tak, przysługuje ci również urlop macierzyński, roczny.- Kobieta spojrzała najpierw na Adriena, a potem na swojego chłopaka. Uśmiechnęła się czule, wyobrażając sobie niebieskookiego w roli ojca.
- Kocham projektować, a skoro Luka komponuje tylko w domu, a ja w większości też będę w mieszkaniu możesz skrócić do 9 miesięcy. - Adrien z wyraźną niechęcią i z niezrozumieniem zmienił dane w umowie. - Chce odnieść się za to do miesięcznych spotkań. Rozumiem, że są potrzebne, ale czy muszą być koniecznie w biurze? Nie lubię tej willi, a i tak muszę tutaj przyjeżdżać na prace przy modelach. Mam złe wspomnienia z twoim ojcem i... no wiesz.- Skrzywiła się na wspomnienie balu, a chłopak spojrzał zażenowany na swoje palce.
- Tak, pewnie.- Odpowiedział. - Co powiesz na CaffemLove?- Ale dziewczyna cicho westchnęła.
- Sądzę, że lepiej będzie jak będziesz po prostu przychodzić do nas? Tam będę mieć od razu pod ręką wszystkie materiały.- Odpowiedziała pytaniem. Położyła swoją dłoń na zaciśniętej pięści Luki i cieszyła się, że jednak go ze sobą wzięła. Adrien spojrzał na obojga i musiał się poddać.
- Czyli na przymiarki modeli i poprawki na nich tutaj, ale miesięczne, dłuższe spotkanie o planowanych pokazach, sesjach oraz kolekcjach na dany miesiąc u... Was.- Podsumował po czym poprawił tekst w umowie.
- I ostatnie.- Stwierdziła.- Procent z kolekcji.- Mruknęła, a Adrien spojrzał na nią zdziwiony.
- 75% to za mało? Chcesz więcej? Mogę ci dopisać.- Powiedział. Mari wymieniła spojrzenia z Luką.
- Nie o to chodzi.- Odpowiedziała. - Wiem, ze twoja firma ma się kiepsko, a ja i tak już dostane spore wynagrodzenie za miesiąc. Chce 40%.- Blondyn podniósł głowę, a Susan, która cały czas stała w cieniu, aż się zakrztusiła.
- Czterdzieści?- Spytał, a ciemnowłosa kiwnęła głową.- Ale czemu?
- Rozmawialiśmy o tym w nocy.- Zaczął Luka.- Twoja firma ma się nie najlepiej, musisz też opłacić fotografów, modeli itp. My mamy swoje małe mieszkanko, opla z zepsutym radiem oraz siebie, tyle nam starczy. Moglibyśmy wziąć jeszcze mniej, ale chcemy jednak znaleźć coś większego i w dalszej przyszłości stworzyć piękną melodię.- Marinette spłonęła rumieńcem, a Adrien zbladł. A może to jednak ja byłem złym... NIE! Muszę ją odzyskać! Przeszło mu przez myśl.
- Dobrze, poprawiłem.- Powiedział. Marinette przejrzała jeszcze raz całą umowę.
- Wszystko mi pasuje.- Stwierdziła, a Luka tylko kiwnął na to głową. Adrien wydrukował dwa egzemplarze i oba podpisał, podał je Marinette. Dziewczyna zrobiła to samo i oboje wzięli sobie po jednym.
- Zaczynamy współprace Marinette, jak za dawnych, dobrych czasów. - Powiedział, kiedy Susan nalewała im wszystkim wina do kieliszków.- Sobie też nalej, czemu zawsze zapominasz o sobie Suzie.- Marinette lekko się uśmiechnęła, patrząc na delikatny rumieniec asystentki blondyna. A on nadal jest taki ślepy? Spytała siebie samą w głowie.
- Obyśmy postawili twoją firmę na nogi.- Powiedziała, po czym, ku niezadowoleniu Adriena, cała czwórka stuknęła się szkłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top