Rozdział 24

 Pogawędka młodej pary trwała dłużej niż 10 minut, więc Adrien wybłagał policjantkę, aby nie robiła mu akcji teraz, a odjechała z nim kawałek. Ku jego zdziwieniu, nie zgodziła się, wypisała mu mandat, uprzednio każąc głośno podać wszystkie dane, po podaniu kartki spojrzała mu chłodno w oczy i wyszła z auta. Rzuciła przelotnie okiem na parkę, która zajęta sobą, nawet nie zwróciła na to uwagi, a następnie ruszyła na swojego auta, poprawiając czapkę z myślą, że przynajmniej będzie miała co opowiadać rodzicom przy niedzielnym obiedzie. Blondyn odjechał z parkingu dla niepełnosprawnych oraz zaparkował pod Luwrem, gdzie w końcu postanowił spojrzeć ile kary będzie musiał zapłacić, ale o dziwo mandat nie był wypełniony poprawnie. Ba, kobieta napisała mu notkę, więc odetchnął z ulgą, po czym zabrał się za czytanie.

" Jesteś idiotą"

- Auć...- Powiedział na głos, ale mimowolnie się uśmiechnął oraz wrócił do odczytywania krótkiego liściku.

" Ale chyba przez chwilę dobrze cię bawiłam.

Uznajmy, że ten jeden raz ci odpuszczę.

Rozbawiona policjantka"

Chłopak zmarszczył brwi, nie widząc podpisu, a Plagg, który lekko wysunął głowę zza kurtki. Prześledził wzrokiem tekst i wybuchnął śmiechem.

- Ludzie zazwyczaj mają inne sposoby na ominięcie mandatu.- Stwierdziło kwami sugerującym głosem, a Adrien uniósł brwi.

- No cóż, ale chyba zaserwowałem jej niezłą przygodę.- Mruknął.- Myślę, że od Władcy Ciem nie było tu...- Chłopak nagle się zawahał.- Nic się ciekawego nie działo, prócz zwykłych włamań. 

- Tak, a Ona wygląda na taką, którą wysyłają tylko na patrole. - Odpowiedział Plagg, a Adrien jedynie westchnął. Następnie odpiął pasy i wyszedł z auta.

- Dobra, czas na Luwr.- Stwierdził blondyn, wyjmując kluczyki od wielkiego budynku z przedniej kieszeni spodni. 



Ciemnowłosa leżała na łóżku, a lekarz po raz kolejny pokazywał im ich dwie kruszynki. Luka zachwycony wpatrywał się w ekran, trzymając dłoń swojej przyszłej żony przy ustach. Nagle jedno z dzieciątek uniosło swoją rączkę do buzi, a drugie kopnęło to pierwsze nogą.

- Chyba wiemy, która pójdzie we mnie, a która w ciebie.- Powiedział żartobliwie chłopak, a Mari spojrzała na niego spod przymrużonych oczu.

- Bezczelny.- Mruknęła, uderzając go dłonią w ramię. Lekarz roześmiał się widząc tą sytuacje i wydrukował zdjęcia USG. Chłopak delikatnie wytarł brzuch dziewczyny i pomógł jej zejść z łóżka.

- Dziękujemy.- Odezwał się Luka do doktora, a mężczyzna kiwnął głową.

- Widzimy się za miesiąc. Równo, jak widzę w grafiku.- Mruknął, spoglądając w komputer, a Mari kiwnęła głową. Po chwili podziękowali, pożegnali się i wyszli. 

- Kylie? - Zapytała z nadzieją w głosie ciemnowłosa, a chłopak kiwnął głową, po czym ruszyli w stronę sali kobiety. Na szczęście była ona otwarta, więc ciemnowłosa szybko weszła do środka. Kobieta uśmiechnęła się na powitanie, pomimo swojego mizernego wyglądu.

- Och... Mariś! Jak miło, że postanowiliście mnie odwiedzić. - Powiedziała intensywnie wpatrując się w okienko w drzwiach.

- Tak, tak. - Mruknęła w odpowiedzi dziewczyna i wciągnęła mężczyznę za łokieć do sali. Kylie przywitała się ciepło z Luką, na co chłopak lekko zawstydzony jedynie uniósł dłoń. Oboje usiedli przy łóżku, po czym Marinette poprawiła delikatnie poduszkę starszej kobiecie, a chłopak pomógł jej usiąść.

- Jak się czujesz? - Pomimo starań w głosie Mari słychać było strach o zdrowie matki Adriena, do której zdążyła się już przywiązać. Kylie uśmiechnęła się łagodnie, biorąc dłoń Mari w słaby uścisk.

- Kto by się interesował chorą kobietą? Przecież wiadomo jak jest. - Stwierdziła, a ciemnowłosej ścisnęło żołądek. - Powiedz mi lepiej co u was. Byliście na USG?

- Tak. - Odpowiedział mężczyzna, świadom, że jego narzeczona rozpłacze się jak tylko spróbuje wypowiedzieć słowo. - Chcesz je zobaczyć? - Kobieta gorliwie pokiwała głową, czego prawie od razu pożałowała, czując ból w karku i potylicy. Chłopak wyjął zdjęcia z torebki Marinette, po czym delikatnie podał je kobiecie, a ta z łagodnym uśmiechem na twarzy zaczęła im się przyglądać.

- Już przypominają dzieci, a nie kulki czy inne kształty. - Stwierdziła, czym rozbawiła parkę przy niej. - Macie jakieś pomysły na imiona?

- Tak. - Usłyszała odpowiedź Luki.

- Oczywiście. - Uznała w tym samym czasie Mari, a ciemnowłosy uniósł brwi i spojrzał na nią.

- Jeszcze niedawno nie miałaś pomysłu. - Powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- I to samo mogłabym stwierdzić o tobie. - Odpyskowała, mrużąc oczy i zakładając nogę na nogę. Nagle atmosfera się zagęściła, co Kylie odczuła. Zaśmiała się zażenowana i podrapała po kołdrze w miejscu, gdzie ma udo.


Adrien rozkładał świata, które jak ostatniej nocy zauważył  były źle rozstawione, kiedy zobaczył ją przez szklaną ścianę Luwru. Otworzył szeroko oczy na brunetkę, wychodzącą z sąsiedniej kawiarni z wielorazowym kubkiem w dłoni. Nie była już w mundurze i czapce, a założyła zwykłą sukienkę, a to w dodatku z jego ostatniej kolekcji, puchową kurtkę i niepasującą do tego wszystkiego czapkę. Podbiegł do szyby, przyklejając nos do szyby, kiedy zobaczył jak kobieta lekko rozkłada kurtkę, wypowiada parę słów, po czym coś dyskretnie wrzuca w miejsce, do którego przed chwilą mówiła i rusza ku ławce przy Luwrze. Gdyby się nie przyglądał, pewnie nawet by nie zwrócił na to uwagi.

- Mogło mi się przywidzieć.- Szepnął do siebie, oddalając się. - Może przesadzam i widzę je wszędzie po moich przygodach z...- Spojrzał na Plagga, śpiącego w jego kieszonce. Zmarszczył brwi. - Z resztą... Są wszystkie w szkatule. - Warknął, po czym walnął się trzy razu w czoło otwartą dłonią. Wziął głęboki wdech. - Muszę ją poobserwować. - Stwierdził. Po czym odwrócił się i spojrzał na ławkę, na której dziewczyna przed chwilą siedziała. Wiało pustką.

- Kogokolwiek chcesz obserwować. - Usłyszał głos z boku tak nagle, że podskoczył zaskoczony. Zły na siebie, że w ciągu dwóch spotkań, Ona go dwa razy przestraszyła. - Nie ma się Ona specjalnie czego bać. - Dodała, podpierając się ręką pod bok. Chłopak poczuł ruch w kieszonce, oznaczające, że jego kwami się obudziło.

- Przesadzasz.- Powiedział, krzyżując ręce. - Nie jestem w tym, aż tak... Jak to ujęłaś?

- Chujowy.- Stwierdziła bez zastanowienia. - Jesteś. Przyglądałeś mi się przez wielką szklaną ścianę na przeciwko, której siedziałam. - Kobieta uniosła brwi, a chłopak poczuł jak robi mu się gorąco z zażenowania. - Chciałabym wiedzieć... Czemu?

- Chciałem się upewnić, że to ty?- Odpowiedział tak niepewnie, że zabrzmiało to jak pytanie. Kobieta ciężko westchnęła.

- Ta, jasne.- Mruknęła. - Z jakiegokolwiek powodu była ci ta wiedza... Jak widać to ja.

- No tak.- Odpowiedział, czując, ze czerwień rozlewa się po jego policzkach, a Plagg trzęsie się od powstrzymywanego śmiechu. - Wybacz. Też za wczoraj.

- W sumie dziś.- Poprawiła swoją kurtkę. - Niech będzie. Ale więcej tak nie rób, jesteś w tym...

- Chujowy.- Wtrącił się dziewczynie w zdanie, a Ona uśmiechnęła się lekko.

- Tak. Chujowy.- Powiedziała, po czym odwróciła się i ruszyła ku wyjściu, unosząc dłoń na pożegnanie. Adrien odprowadził dziewczynę wzrokiem, ignorując śmiech Plagga w kieszonce koszuli. Schował dłonie w kieszenie spodni i podszedł do szklanej ściany Luwru, gdzie widział jak kobieta oddala się w tylko jej znanym kierunku i tylko wtedy coś do niego dotarło.

- Jak mam ją obserwować? Ja nawet nie wiem jak ma na imię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top