Prolog
14 miesięcy później...
- Dojechaliśmy!- Zagrzmiał głos kierowcy. Marinette przeciągnęła się leniwie,a Luka wrzucił dyskretnie ciastko do torebki dziewczyny dla Tikki. Po chwili zabrał się za ściąganie walizki, podczas gdy dziewczyna zbierała różne gadżety pomagające przetrwać im długie podróże, od poduszek po power banki. Przez okno zauważyła wyczekujących na parkingu rodziców, Alyę przeskakującą z jednej nogi na drugą z Chloe obok, która wypiłowała sobie paznokcia już do samej skóry. Między nimi zobaczyła również Julekę, trzymającą za rękę jakąś jasnowłosą dziewczynę oraz matkę Luki.A nawet Nino, który próbował uspokoić swoją narzeczoną.
- Jak ja się za nimi stęskniłam.- Powiedziała, pakując do siatki niebieskie słuchawki. Ruszyli wspólnie do wyjścia.
- Więc zaraz się z nimi zobaczysz. - Stwierdził. - Będziesz mogła opowiedzieć im o Rzymie, Wenecji, Watykanie, Weronie i wielu innych.- Dodał.- Może łaskawie też powiesz im o nas? Jesteśmy razem ponad rok, a jedynie my o tym wiemy...
- Sądzę, że teraz to dobry czas.- Odpowiedziała.- Chociaż cieszenie się tobą, bez ich zbędnych pytań było cudowne.- W odpowiedzi usłyszała śmiech. Ruszyli po schodach w dół. Jak stanęła na pewnym lądzie, z piskiem rzuciła wszystko co miała w dłoniach i pobiegła w stronę swoich przyjaciółek. Luka jedynie westchnął i pomimo walizki oraz torby, zebrał też to co zostawiła Marinette.- Ohhhh, dziewczyny, tak mi was brakowało!
- I mi ciebie!- Krzyknęła jej do ucha Alya z łzami w oczach.
- Nawet nie wiesz jak ciężko było mi z nią przeżyć.- Dodała Chloe, przytulając ciemnowłosą.Wszystkie trzy zaczęły się kiwać, aż w końcu upadły na plecy Marinette, niebezpiecznie ją przy tym dusząc. Szybko się z niej zerwały.
- Wszystko nam opowiesz.- Stwierdziła Alya. A dziewczyna jedynie kiwnęła głową i zabrała swoje rzeczy od Luki. Podeszła do swoich rodziców. Mocno się do nich przytuliła, a w tym samym czasie jej chłopak witał się ze swoją rodziną.
- Brakowało mi was.- Wyszeptała.
- Ale i tak pewnie dobrze się bawiłaś?- Zapytał tata z lekkim uśmiechem.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak odetchnęłam. Oraz...- Spojrzała ukradkiem na Lukę.- Poskładałam się.
- To dobrze.- Powiedziała jej mama.- Wracajmy do domu, powinnaś się rozpakować. Miałaś, aż rok przerwy!
- Pewnie.- Powiedziała. Wymieniła spojrzenia z chłopakiem. Wiedziała czego oczekuje. Marinette cicho westchnęła.- Ale powinnam wam coś powiedzieć.- Wszyscy, spojrzeli na nią z zainteresowaniem. Dziewczyna podeszła do Luki, złapała go z rękę oraz pociągnęła do siebie, po czym dała mu krótkiego całusa. Następnie podniosła ich splecione dłonie oraz spojrzała kątem oka na wielki uśmiech niebieskookiego.- Od 14 miesięcy.
- Serio?- Spytała z niedowierzaniem Juleka, a Marinette kiwnęła głową.- A kto pierwszy zaczął?
- Hmm... Luka wyznał mi miłość jeszcze w Paryżu... Ale zostaliśmy parą po moim wyznaniu.- Stwierdziła, marszcząc brwi. Alya wydała z siebie dziwny skrzek przez, który ciemnowłosa, aż podskoczyła.
- HA! WYGRAŁAM! PŁACZCIE i PŁACICIE!- Wrzasnęła, wystawiając ręce do Chloe, Juleki, Rose i mamy Marinette. Wszystkie cztery dziewczyny wrzuciły pieniądze na otwartą dłoń Alyi, po dwadzieścia euro.
- Co?- Spytała głupio Mari, a Juleka zaśmiała się głupio.
- Wybacz, ale założyłyśmy się czy i jak się zejdziecie.- Powiedziała, drapiąc się po ramieniu, lekko zażenowana.- Alya wygrała to wiesz co zakładała. Ja myślałam, że Luka wyznała ci miłość we Włoszech, na któreś z wycieczek. Rose założyła, że w Weronie poczujecie miłość Julii i Romea oraz padniecie sobie w ramiona, a twoja mama uznała, że sama zrozumiesz, że się w nim zakochałaś i mu to wyznasz, zanim on to powie.
- Ty też brałaś w tym udział?- Spytała oskarżycielsko swojej matki.- Luka, czy ty w ogóle słyszysz co się dzieje?
- Oj, to tylko zabawa.- Odpowiedział jej chłopak, machając na to ręką.
- Jakoś samo tak wyszło w trakcie rozmowy.- Stwierdziła Sabine.- Jestem zawiedziona, że nie udało mi się wygrać.- Dodała, a po chwili Alya, Chloe i Juleka przytulili Marinette.
- A tak się cieszę, że ci się udało otrząsnąć, a nawet ogarnąć po tym wszystkim.- Powiedziała Chloe, a Marinette mruknęła potwierdzająco w odpowiedzi i odwzajemniła uścisk. Jeszcze gdzieś w tle mignęły jej krótkie blond kosmyki, które bardzo ją zaniepokoiły.
Trzy dni namawiała rodziców na zamieszkanie wspólnie z Luka. Wmówiła im, że chce dorosnąć, zacząć żyć na własną rękę, ale tak naprawdę jako mistrz musiała mieć osobne lokum. W końcu do jej uroczego, różowego pokoiku w każdej chwili mogli wpaść rodzice i zauważyć jak przegląda oraz porządkuje miracula. Luka sam opłacił kaucje. Od kiedy zespół Rose i Juleki stawał się popularniejszy i wystawiał coraz to więcej koncertów, tym większy procent dostawał od napisanych dla nich piosenek. Marinette nie podobało się, że nic nie wniosła do pierwszych opłat i postanowiła już w pierwszym miesiącu znaleźć pracę.
- Dobrze, że chociaż kuchnia jest umeblowana. - Powiedziała, gdy wnieśli wszystkie pudła z meblami i swoimi rzeczami. Chłopak się uśmiechnął.
- Nie narzekaj. Już jutro będziemy mieć skręcone wszystkie meble. Przynajmniej je mamy, musimy podziękować twoim rodzicom za ten prezent. - Pocałował ją w policzek, przytulając od tyłu. - Za około pół godziny wpadnie Ivan oraz Nath, aby pomoc mi z meblami oraz dziewczyny do rozpakowywania pudel.
- Podobno nowe mieszkania trzeba szybko ochrzcić. - Szepnęła, gdy chłopak pocałował ją w szyję.
- Serio? - Zapytał, odwracając dziewczynę przodem do siebie oraz łapiąc w talii. - Pierwszy raz o czymś takim słyszę... Na czym to ma polegać? - Marinette uśmiechnęła się szeroko. Złączyła swoje dłonie na jego karku.
- Z przyjemnością. Najpierw trzeba znaleźć wygodne miejsce, a potem... Potem... - Zaczerwieniła się na myśl co chciała powiedzieć.
- Jesteś taka urocza. - Stwierdził, po czym złączył ich usta, obejmując ją w talii i podnosząc lekko, aby było jej wygodniej. Oderwał się na chwilę. - Chodź, znajdziemy wygodne miejsce. - Szepnął jej w usta. Poszli wspólnie do planowanej sypialni, gdzie na podłodze leżał materac. Delikatnie ją tam położył, a sam nachylił się nad nią.
(+18, chociaż i tak każdy to przeczyta, więc nie wiem po co to oznaczam)
Wsunął swoje dłonie pod spódniczkę i zdjął jej majtki. Po chwili zdjął z niej koszulkę oraz rozpiął zapinany z przodu stanik. Ułożył się na boku i podpierając się na lewej ręce, zaczął całować jej pierś. Drugą, dłonią drażnił jej wejście dwoma palcami. Dziewczyna drżącymi palcami, mrucząc z przyjemności, próbowała rozpiąć mu spodnie. Kiedy w końcu jej się udało i zdjęła je razem z bielizną, zaczęła szukać na około prezerwatywy, którą zazwyczaj szykują przed.
- Luka. - Jęknęła, z trudem łapiąc myśli i spokojny oddech. - Luka.. Zabezpieczenie.
- Zapomniałem, pewnie jest w wypożyczonym aucie. - Mogę po nie... - Marinette wydała siebie jęk, który jednocześnie brzmiał jak zaprzeczenie.
- Dobra, jak raz nie użyjemy, nic się nie stanie. - Stwierdziła. Złapała go za ramiona i objęła nogami w pasie, jednocześnie z powrotem pochylając go nad sobą. Ugryzła go w ramię, gdy wszedł w nią jednym ruchem. Opadła na materac, zaciskając dłonie na materiale koszulki. Po dłuższej chwili dziewczyna zaczęła wić się z przyjemności pod wpływem jego ruchów, coraz mocniej przyciskając nogami jego ciało do swojego. - Luka, Tak mi dobrze. Szybciej. Chcę szybciej. - A kiedy spełnił jej życzenie, całując jej szyję, żuchwę, usta, doszła jęcząc mu do ucha. Luka nadal ruszając się w niej czuł, że dochodzi, ale gdy chciał wyjść przed, Marinette przez odczuwany jeszcze orgazm, przycisnęła go do siebie, wtulając się w niego, . Czuł jej szybki szybki oddech na szyi i zimne palce pod koszulą, gdy z cichym stęknięciem szczytował w niej.
(Koniec tego krótkiego +18)
- Uwielbiam cię taką...-Nagle usłyszeli głośne pukanie. - Kurwa.
- Luka, Mari, gdzie jesteście? - Usłyszeli krzyk Alyi zza drzwi. Luka zerwał się i zaczął zapinać spodnie, podczas, gdy Mari szukała swoich majtek.
Witam was w drugim sezonie mojego opowiadania. Jestem taka podekscytowana <3
Mam nadzieję, że wam się spodoba to co wymyśliłam tę naszą wspólną przygodę.
Kocham was i uwielbiam czytać wasze komentarze <3
Ps. Jeśli zauważycie jakiś błąd, śmiało zwróćcie uwagę. Autor też człowiek, może czegoś nie zauważyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top