Wszystko, co powiedziała
Media!!!
Przewróciła oczami na jego kolejny żart.
- To jest atak akumy a nie stand-up! Skończ się wydurniać do cholery!
Odwróciła się w stronę złoczyńcy nie zwracając uwagi na jego momentalnie posmutniałe oczy.
Przez 16 lat bycia mężczyzną nauczył się nie płakać. Nie płakać publicznie. Przecież mężczyznom nie wypada, nikogo nie obchodzą ich uczucia. Dopiero pośród nocy, może być sobą. Oczywiście nie w domu.
Pośród nocy nikt nie zauważy jak zniknie, dlatego robi to codziennie.
Uciekał w tylko sobie znanym kierunku, pośród mroku, w którym nikt go nie zauważy. Ewentualnie te mieniące się zabójczą zielenią tęczówki.
Siadał w swoim azylu, jak król, król samotności, i wtedy dawał upust emocjom, żalu.
Po prostu płakał. Tak, dużym chłopcom też się to zdarza.
On miał już dosyć samotności.
Dotknięty słowami dziewczyny blondyn zamrugał szybko kilka razy aby pozbyć się pojedynczej łzy z oka i ruszył za Biedronką.
Nie był już wesoły, szczęśliwy, że widzi swoją ukochaną.
Chciał stamtąd zniknąć.
Ale czy to byłoby bohaterskie?
Chłopak spojrzał z pogardą na osobę przez którą musi tu teraz być.
Kolejna ofiara mrocznej mocy źle używanego miracula świetnie się bawiła, a on miał ochotę zedrzeć ten cholerny uśmieszek z jej twarzy.
Bez dłuższego zastanowienia rzucił się na Doktora Will'a. Znaczy, zazwyczaj doktora, teraz jest jakąś szarą paskudą która się obraziła bo ktoś znowu dziękował Bogu za uleczenie z choroby zamiast mu. Niedocenienie trochę boli, co?
Bohater zwinnym chwytem obezwładnił lekarza i przywitał go ze swoim prawym sierpowym aby ten stracił przytomność.
Wtedy używając kotaklizmu obrócił w proch stetoskop z ukrytą w nim akumą.
Nie czekając na wypełnienie swojej roli przez Biedronkę, wstał z ziemi i uciekł na jeden z budynków. Zazwyczaj tam mają patrole, widok stamtąd był przepiękny, gdyż podczas mroku, który właśnie zastawał, ciepłobiałe lampy oświetlały kawałek ulicy, której budynki były pokryte winoroślą a tuż obok widniała rzeka z odbijającym światłem księżyca.
- Chowaj pazury. - Wypowiedział stanowczo po czym wrócił do bycia zwykłym chłopcem. Chłopcem z uczuciami.
Czarne stworzątko na wzór kota schowało się do koszuli w poszukiwaniu pożywienia. Wiedziało, że w tym stanie Adrienowi się nie przeszkadza.
po prostu musiał to przetrawić.
Siedział tak znów. Znów samotnie, znów roniąc łzy. Znów odrzucony.
- Adrien? Co tutaj robisz? - Usłyszał jej głos z bliska.
Nawet się nie wzdrygnął, po prostu szybko otarł łzy i wstał odwracając się w stronę bohaterki.
W duchu cieszył się że od lat uczestniczył w zajęciach aktorskich i umie okłamywać.
- Przechadzałem się, jest tu pięknie, dlatego chciałem przyjrzeć się okolicy z wyższej pozycji. - Wymusił w sobie uśmiech na wygląd szczerego.
- Fajnie. - Dziewczyna odwzajemniła jego gest, tyle że bez żadnych kłamstw. - Mam wrażenie że Czarny Kot dzisiaj nie dołączy, chcesz może mi potowarzyszyć w patrolu? - Zadając to pytanie zasiadła na krawędzi dachu.
- Coś się stało...? Między wami? - Zapytał doskonale jednak wiedząc co się wydarzyło. Dosiadł się jednak do fiołkookiej.
- Zdenerwował się. On nie umie wyczuć granicy. - Spoglądała to na chłopaka, to na otoczenie. - Czasem zastanawiam się, dlaczego akurat on. Co strażnik w nim zobaczył? Czasem naprawdę tylko przeszkadza. Dziś omal nie zafundował wstrząsu mózgu doktorowi Will'owi.
Zauważyłeś to kiedyś? - Znów spojrzała na niego przelotnie. - Zauważyłeś, że on jest do niczego? Nie mówię że zawsze, ale nieraz poradziłabym sobie bez niego i to szybciej. Może i lepiej że go tu nie ma... Znowu rzuciłby suchym żartem lub próbowałby mnie podrywać.
Mówiła to tak niewinne, tak jakby nie słyszała jak jego serce właśnie pękło. Była zbyt zajęta jeżdżeniem po nim jak po zwykłej szmacie.
A w jego głowie krążyło wszystko to, co ona powiedziała.
Bezużyteczny...
Przesadza...
Do niczego...
Dobrze, że go nie ma...
Zaśmiawszy się ckliwie wstał. Przekręcił ostatni raz pierścień na swoim palcu po czym szybko go zdjął. Dziewczyna spojrzała na niego, a ten tylko zwinne rzucił jej pierścień.
- Nie jesteś dobrą przyjaciółką. - Powiedział bezemocjonalnie. I były to ostatnie jego słowa w stronę bohaterskiej Biedronki, którą zszokowaną zostawił na pewnym dachu, udając się w tylko sobie znanym kierunku.
A w jego głowie krążyło wszystko to, co ona powiedziała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top