Czarny kot


Patrzył na nią.
Ten uśmiech delikatny, nieśmiały choć szeroki.
I te oczy... 
Wiedział, że coś do nich ma. 
Sympatię, podziw oraz wyrzuty że tak nim władają.
Przez to nie może przestać jej podziwiać. Co ludzie pomyślą?

Ich związek jest niemożliwy! Jak czarny kot będzie wyglądać u boku... Jej?
Zwykłej dziewczyny?

Był pewny, że ona też wpatruje się w jego dziko zielone oczęta. 
Zapałała miłością do niego i to od pierwszego wejrzenia. 
A on żałował, że nie może być normalnym człowiekiem, tak jak ona. 
Wtedy ta miłość byłaby realna. 
Teraz nie może nawet je powiedzieć jak wielką miłością do niej pała. 

- I jak kochanie? Podoba ci się?

- Ten kot jest przepiękny! - Dziewczyna przywróciła zwierzątku grunt pod nogami po czym rzuciła się na szyję blond chłopakowi. 

- Wiedziałem że zawsze miałaś słabość do kotów. - Powiedział z wyszczerzonym uśmiechem a ona zachichotała. 

- Zwłaszcza od czasów pewnego dachowca. - Posłała mu perlisty uśmiech i zwróciła wzrok ku ich nowej pociesze. 

Małe czarne kociątko właśnie skakało rozszalałe po trawniku. W pewnym momencie jednak usiadło jak na baczność, delikatnie zezując oczy aby na swoim nosku dostrzec małą biedroneczkę. 

- No i ekipa w komplecie. - Blondyn zaśmiał się obejmując fiołkowooką od tyłu w talii. - Chodź, pani Agreste, trzeba przedstawić Louis'owi nowego członka rodziny.

Dziewczyna złapała za swój w ostatnim czasie zaokrąglony brzuch i udała się za mężem w głąb domu. 

O to szczęście Pani szczęścia. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top