Rozdział 18


Adrien

Środa. Czas patrolu z Biedronką.

Ostatnie dni mijały nie najgorzej, poniekąd. 
Marinette dalej nienawidziła "nienawidzącego jej" Adriena, za to coraz bardziej lgnęła do Chata, co cieszyło mnie. 

Nie do końca cała ta sytuacja, ale samo to że pokochała mnie w obydwóch wcieleniach...

Dalej nie umiałem wytłumaczyć mojego durnego zachowania, jakaś klątwa? Urok? 
Póki co dałem jej po prostu spokój, nie pogrążając się bardziej. 

Padało, mocno, choć znośnie. 
Siedziałem w półmroku "czekając" na dziewczynę, której szczerze nie chciał bym widzieć. Patrzyłem przed siebie, spoglądając na widoczne jedynie zarysy budowli i kilka rozświetlonych okien.

- Cześć kocie. - usłyszałem za sobą, co zignorowałem. - Słuchaj, ja... - położyła dłoń na moim ramieniu przez co moja głowa automatycznie odwróciła się w jej kierunku.

- Nie musimy się przyjaźnić. Naszym obowiązkiem jest chronienie miasta, nie pogawędki, więc daruj już sobie. - Powiedziałem oschle mrożąc ją wzrokiem.

- Ostatnio ucierpiałam przez miłość-

- Z twoim podejściem, nie dziwię się. - Dziewczyna na moją docinkę zagryzła na chwilę zęby po czym kontynuowała.

- Nie chciałam abyś też cierpiał.

- Że niby, przez ciebie? - Zaśmiałem się ironicznie. - Nie kocham cię, i teraz zastanawiam się dlaczego w ogóle kiedyś kochałem. Myślałem, że jesteś inna, wiesz? Dobrze że znalazłem dziewczynę bardziej wartościową, kocha mnie, wiem to. - Spojrzałem w gwiazdy. - Szkoda że byłem tak głupi aby wcześniej nie zwrócić na nią uwagi. - Mimowolnie uśmiechnąłem się na myśl o dziewczynie. 

- Wiele rzeczy w życiu cię jeszcze zdziwi. - Kątem oka zobaczyłem jak spuściła głowę w dół.

- Uwierz, że teraz ciężko mi wyjść z podziwu jakie to życie jest pokręcone. A teraz wybacz, moja dama pewnie na mnie czeka. - Podniosłem się z podłoża i skoczyłem bez wahania w stronę domu Marinette. 

   Gdy dotarłem, ona czekała już siedząc na fotelu. Podszedłem do niej i złapałem za jej podbródek aby podnieść jej głowę, jednak gdy spojrzała na mnie, coś w sercu mnie ukuło. Miała takie smutne oczy... 

- Marinette? Co się stało? - Ona jednak dalej patrzyła na mnie roniąc pojedyncze łzy, za chwilę wtuliła się we mnie a ja objąłem ją chroniąc przed całym złym światem. - Wiesz, że mi możesz powiedzieć. - Wyszeptałem do jej ucha, jednak została nam głucha za to wcale nie niezręczna cisza. 

*

- Marinette proszę- złapałem dziewczynę uciekającą przede mną na korytarzu szkolnym za ramię.


Marinette

- Zejdź mi w końcu z oczu. - Słysząc to, spojrzałam na chłopaka gniewnie po czym poszłam dalej do przyjaciółki.

To wszystko już tak niszczyło mnie psychicznie, że byłam już prawie że znieczulona.
Z zewnątrz. W środku każdy raz bolał coraz bardziej.

Adrien mnie nienawidzi... 
Chat mnie nienawidzi...
Znaczy, Biedronki, ale to dalej ja.

Czułam się jakbym była niczym. 
Zrobiłam sobie wolne z reszty lekcji i poszłam do domu.

- Cześć mamo. - Rodzicielka spojrzała na mnie bez krzty zdziwienia i po odłożeniu bułek na ladę po prostu mnie przytuliła. 

- Przyjdę zaraz zrobić ci herbatę. - Słyszałam jej lekko skruszony ton, cierpiała razem ze mną. 

Westchnęłam i ruszyłam dalej do domu. Udałam się wprost do mojego pokoju i rzuciłam swój plecak w kąt, a siebie na łóżko. 


Adrien

- Wszystko jest dobrze póki na ciebie nie patrzy. To jest dziwne. - Przyjaciel podczas wypowiedzi zakręcił się na swoim krześle obrotowym.

Po tym jak Marinette uciekła ze szkoły, zrobiłem to samo. Chciałem pobiec za nią, ale nie miało to raczej sensu. 
Zaraz za mną wybiegł również Nino, dlatego teraz siedzimy u niego kminiąc nad tą całą sytuacją. 

- Wszystko jest dziwne, Nino. - Upiłem łyk ciepłej herbaty, którą wcześniej zrobiła nam mama mulata. - Nie wiem nawet co jej powiedzieć. Czemu ktoś, przed kim muszę ją chronić to ja sam?

- Nie wiem tego stary. Nie od dziś wiadomo że coś z tobą nie tak. - Przyjaciel delikatnie uśmiechnął się a ja poszedłem w jego ślady. 

- To akurat racja, dlatego się przyjaźnimy. - Dogryzłem mulatowi upijając kolejny łyk napoju.

- Oby sobie tylko nie znalazła nowego do tego czasu. 

- Nie martw się konkurencją. - Uśmiechnąłem się chytrze. 

- Nic nie jest pewne ziom. 

- Chyba że jesteś superbohaterem w czarnym lateksie. - Rzuciłem głupio po chwili uświadamiając sobie co powiedziałem. - Yyy no Czarnemu Kotu sam bym się oddał, więc o niego jedynego mógłbym się martwić, heh. 

- Nie masz przypadkiem gorączki? Cały czas gadasz od rzeczy. - Nino zmarszczył brew.

- To pewnie przez tą sytuację Nino, nie idzie się już w tym odnaleźć. - Westchnąłem teatralnie. - Dama już pewnie na mnie czeka. 

- Umówiłeś się z Marinette...? - Wstałem z pozycji siedzącej i szybko odwróciłem się w stronę przyjaciela. 

- Dama? Oh.... Miałem na myśli drama! Taki utwór, uczę się go teraz grać kiedyś ci na pewno zagram pa! - Jak najszybciej odwróciłem się i chroniąc się przed kolejnymi głupotami opuściłem dom przyjaciela.

Wyszedłem z bloku i w pierwszym lepszym zaułku przemieniłem się.
Będąc szczerym... Nie miałem na myśli żadnej dramy, naprawdę chodziło o Marinette bo zapewne już na mnie czeka a przynajmniej chciałaby żebym już u niej był. 

*

-Spójrz mi w oczy.

- N-nie.

- Dlaczego?

- A czemu miałabym? 

- Bo wtedy już mi się nie oprzesz? - Uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Masz za mało wiary we mnie kitku, - Teraz to ona ze zwycięskim uśmiechem spojrzała się  we mnie perfidnie swoimi pięknymi hipnotyzującymi oczami. - Nie dasz rady mnie nie pocałować.

- Jesteś pewna księżniczko? - Przybliżyłem moją twarz do jej twarzy jeszcze bliżej. Ona aktualnie opierała się o ścianę do której ją przypierałem swoim ciałem. 

- Być może... Tak, jestem pewna. - Byliśmy tak blisko siebie że czułem jej oddech na swojej twarzy. 

- Czyli... już mnie nie kochasz? - Lekko przymrużyłem oczy.

- Przecież dopiero zaczęłam, jak miałabym przestać. - Marinette uświadomiła sobie swoje słowa i zarumieniła.

- Ty mnie koch- Dziewczyna chyba chcąc uniknąć tej rozmowy wpiła swoje usta w moje.  A raczej je musnęła,  bo nagle zadzwonił jej telefon. - A już się robiło tak fajnie. - Burknąłem kiedy dziewczyna odepchnęła mnie aby sięgnąć swój telefon.

- Halo Alya? Ja... Tak - Granatowowłosa trochę posmutniała. - Taak czuję się dobrze. - Zmieniła minę na wymuszony uśmiech. - Nie trzeba, radzę sobie. Tak, do jutra, pa. 

Cóż za interesująca rozmowa. 
Szkoda że popsuła mi moment.

- Wszystko dobrze Marinette? - Podszedłem do dziewczyny i chwyciłem ją delikatnie za podbródek. 

- Prawie... - Uniosła na mnie swój kruchy wzrok.

- Chciałbym- 

- Po prostu mnie pocałuj, okej? - Policzki zrobiły się różowe, ale wcale nie była nieśmiała. 

- Ale wtedy przegram. 

- Po prostu to zrób! - Uniosła się na palcach łapiąc mnie za kołnierz a ja na życzenie schowałem swoją dumę i pocałowałem dziewczynę.

Chociaż, jak to schowałem dumę, stojąc w super-bohaterskim kostiumie całując dziewczynę moich marzeń? 

Jestem dumny jak nigdy.


******

Ten rozdział miał być zupełnie inny xD
Taki mehhh ale pisany 3 miesiące

Obiecuję następny będzie lepszy

A ten chociaż W KOŃCU JEST 

(media początkowo były inne ale ostatecznie dokończyłam
go z tymi i kocham je bardzo więc są te)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top