Miraculous: historia prawdziwa. XVI


__________________________________________________

ROZDZIAŁ XVI

__________________________________________________

-Och, Tikki.. naprawdę nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła! -oznajmiła Marinette, wyjmując zdjęcia swojej miłości spod łóżka. Nigdy bym nie pomyślała, że Adrien przyjdzie aż tutaj, aby zwrócić mi telefon. Wiesz, koniec końców mógłby poprosić Alyę, żeby go wzięła.

-Adrien? -pomyślał Plagg, wybudzając się ze snu. Tymczasem Marinette wieszała ostatnie zdjęcie chłopaka na ścianie. Na mój kochany camembert! Gdzie ja jestem?! -zapytał niespokojnie, latając po pokoju nastolatki.

-Aa! C-co to jest?! Tikki, pomóż mi! -powiedziała dziewczyna, trzymając w ręku podręcznik historii. Ani kroku dalej, bo nie zawaham się go użyć!

-Ojej, spokojnie! Przecież nic Ci nie zrobię, jestem tym dobrym! Nie przypominam Ci czegoś?

-Jesteś czyimś kwami..? Co robisz w moim pokoju?

-Ach, poczułem go.. mój ukochany serek! Zrobię wszystko, bylebym mógł się nim rozkoszować..

-Plagg? -zapytała ze zdziwieniem Tikki.

-Ech, znasz go?

-Oczywiście, znam wszystkie kwami. Plagg należy do Czarnego Kota.

-ECH?! Do tego kocura?! Jak on się przemieni bez swojego kwami? -zapytała Marinette, łapiąc się za głowę. Muszę Cię jak najszybciej oddać.. Agh, tylko nie wiem, kim on jest w rzeczywistości! Słuchaj, Plagg.. zapytam o to z wielkim bólem, ale kim on jest..?

-N-i-e p-o-w-i-e-m~ oznajmiło czarne kwami, latając wokół dziewczyny. Nawet jeśli chciałbym Ci to zdradzić, to nie mogę. Obiecałem mu to. Jeśli złamię obietnicę, to nigdy więcej nie dostanę camembertu.

-Więc co mamy zrobić? -zapytała zrezygnowana nastolatka.

-Nie zdradzę Ci jego imienia, ale adres już mogę.. w końcu nigdy nic o tym nie mówił. -parsknął Plagg. Pomogę Ci, ale dopiero jutro, ponieważ dzisiaj już jestem zmęczony~ A tak poza tematem, to musisz być jego wielką fanką? -zapytał Plagg, wskazując na zdjęcia wiszące na ścianie.

-Aa, tylko nie to! Chociaż.. i tak go nie znasz, więc mniejsza o to. On jest po prostu cudowny~ -powiedziała nastolatka, wpatrując się w zdjęcie Adriena z rozmarzoną miną.

-Kochasz go?

-Tak. Z-znaczy nie! No, m-może trochę. -odpowiedziała niepewnie.

-Tylko trochę? Cały czas o nim mówisz. -wtrąciła Tikki.

-Agh, m-może i masz rację, ale nic na to nie poradzę.. Tak po prostu jest, nie zmienię tego uczucia. -powiedziała Marinette, wtulając się w swoją kwami.

-Whoa.. -pomyślał Plagg. Nie sądziłem, że Tikki nawiązała taką relację z nową właścicielką.. Jest całkiem inaczej niż ze mną i Adrienem. Czarne kwami głęboko westchnęło, po czym położyło się na łóżku dziewczyny.

-I co mamy z nim zrobić? Czarny Kot na pewno się o niego martwi.

-Myślę, że to może zaczekać do jutra. Weźmiesz go ze sobą na zajęcia, a po szkole wspólnie poszukamy Chata. -zaproponowała Tikki.

-Ym, masz rację. Ale zaraz! T-to znaczy, że jutro dowiem się, kim jest ten kocur?! W takim wypadku ja również będę musiała się ujawnić, ponieważ to byłoby nie fair w stosunku do niego!

-Może to i lepiej? Wtedy będziesz mogła mu zaufać w stu procentach.

-Zaufać, co..? -pomyślała Marinette, wpatrując się w okno. Następnego ranka dziewczynę obudził głos Plagg'a, który domagał się jedzenia. Nastolatka niechętnie poszła do kuchni w celu poszukania sera.

-Szczerze Ci współczuję kocurze.. -oznajmiła, przecierając oczy ze zmęczenia. Gdy wróciła do pokoju, zauważyła jak na jej łóżku śpią obok siebie małe stworzonka. -Ale słodko razem wyglądają.. -pomyślała, kładąc kawałek sera na biurku. Po chwili Marinette zaczęła przygotowywać się do wyjścia -uczesała się, przebrała oraz poszła na dół na śniadanie. O dziewiątej trzydzieści nastolatka wyszła z piekarni, udając się w stronę szkoły.

-Będziecie musieli wytrzymać tutaj te parę godzin. -oznajmiła, zamykając swoją różową torebeczkę. Zazwyczaj siedzi w niej tylko Tikki, jednakże dzisiaj musiała ugościć w niej także Plagg'a. Lekcje mijały bardzo szybko. Alya jak zawsze chwaliła się swoim nowym wpisem na biedroblogu, jej chłopak - Nino słuchał swoich nowych kawałków, natomiast Adrien.. wydawał się nieobecny. Dzisiaj praktycznie w ogóle nie rozmawiał ze swoim przyjacielem, czasami mu przytakiwał na niektóre pytania.

-Zagadałabym do niego, ale kocur jest w tej chwili ważniejszy. -pomyślała dziewczyna, prędko opuszczając teren szkoły.

-Plagg, na jakiej ulicy on mieszka?

-Rue Radziwill 2A. -odpowiedział, zajadając się serem.

-O-okej.. tylko gdzie jest ta ulica? -zapytała ironicznie Tikki. Marinette, szybciej będzie, jeśli przemienisz się w Biedronkę!

-Masz rację.. -dziewczyna szybko udała się w niewidoczne miejsce, aby się przemienić. - Plagg, poczekaj chwilę, zaraz z powrotem Cię schowam. Tikki, przemień mnie!

Oczom czarnego kwami ukazała się Biedronka, która błyskawicznie schowała go do swojej biedronko-podobnej torebeczki. Po chwili nastolatka przemierzała ulice Paryża, skacząc między budynkami.

-Jego dom to wielka, kremowa willa. Wyróżnia się na tle innych domów, więc z łatwością ją znajdziesz.

-Willa?! -zapytała z niedowierzaniem Biedronka. Ale nie widzę niczego takiego.. Chyba nie mam wyboru, muszę kogoś zapytać o to, gdzie znajduje się ten dom. Dziewczyna postanowiła zagadać pierwszą lepszą osobę.

-Um, przepraszam.. wie pan, gdzie znajduje się ulica Rue Radziwill?

-Ach, oczywiście, że tak! Na tej ulicy jest pewien dom, który należy do jednego z najsławniejszych projektantów mody. Jeśli spojrzysz za tę wielką galerię handlową, to w mgnieniu oka dostrzeżesz dużą, kremową willę.

-O-okej, dziękuję panu! -oznajmiła Biedronka, zarzucając swojej jo-jo o pobliższy budynek. Tak jak powiedziała ta osoba, z łatwością można zauważyć ową rezydencję.

-Chyba powinnam się przemienić.. nie chcę, żeby ktokolwiek zwrócił na mnie uwagę. Marinette jak powiedziała, tak zrobiła. Po chwili była już zwyczajną dziewczyną, stojąc przed wielkim budynkiem. -T-tylko co powinnam powiedzieć? "Przepraszam, ale ja do Czarnego Kota"? Pewnie nikomu nie zdradził, że w wolnych chwilach jest obrońcą Paryża. Agh.. to takie.. wkurzające!

-Przepraszam, mogę w czymś pomóc? -Ku zdziwieniu Marinette, z jednej z kamer wydobył się kobiecy głos.

-Aa-egh-t-tak! To znaczy nie! Znaczy..

-O co chodzi, Nathalie? Ach, to moja koleżanka z klasy, możesz ją wpuścić.

-Jesteś pewien?

-Tak, proszę.

Nastolatce usunął się grunt spod z nóg. Gdy drzwi od wielkiej rezydencji otworzyły się, jej oczom ukazał się zielonooki blondyn.

-O co chodzi, Marinette? -zapytał, obdarowując ukochaną promiennym uśmiechem. Ta zaś wskazała na niego palcem, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa.

-To jakiś żart..? -zapytała, opuszczając głowę. Dlaczego..? Dlaczego Ty nim jesteś?! -nastolatce zaczęły spływać łzy po policzkach. Chłopak od razu domyślił się, o co chodzi. Aby nie narobić zamieszania, chwycił Marinette za rękę, prowadząc ją do swojego pokoju. Zmieszana dziewczyna usiadła na łóżku, zaś z jej torby wyleciał ożywiony Plagg.

-Plagg! Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem! Gdzieś ty był? -powiedział zdenerwowany nastolatek.

-Tu i ówdzie.. tam gdzie ser! Przecież wiesz, że mam fioła na jego punkcie. Gdybyś częściej dawał mi do jedzenia mój kochany camembert, to to na pewno by się nie wydarzyło.

-Tak, tak, akurat. Mamy do pogadania, wiesz?

-Przecież nie powiedziałem jej, że Ty jesteś Czarnym Kotem. Prosiła mnie, żebym dał jej Twój adres, więc się zgodziłem~

-Marinette, wszystko w porządku? -zapytała zatroskana Tikki, przecierając swoim drobnym ciałkiem łzy, które ciągle spływały po lekko różowych policzkach jej przyjaciółki.

-Tikki.. nie wiem co powiedzieć. Adrien jest Czarnym Kotem, cały czas był tak blisko mnie, a ja nawet o tym nie wiedziałam.. To oczywiste, że jestem w szoku. -odpowiedziała dziewczyna najciszej jak potrafiła, aby chłopak nie usłyszał jej rozmowy z małym stworzonkiem.

-Z ostatniej chwili.. -oznajmiła spikerka, która pojawiła się w "wiadomościach dnia", które oglądał Adrien przed przyjściem dziewczyny. Przed chwilą, przy ulicy Rue de Rivoli miał miejsce wypadek samochodowy, w którym zmarła jedna osoba, druga praktycznie bez szwanku została zabrana do szpitala na rutynowe badania. Z powodu obfitych deszczów oraz ujemnej temperatury powietrza, na drogach zrobiło się bardzo ślisko. Samochód pary małżeńskiej wpadł w poślizg, więc aby uniknąć potrącenia osób trzecich, kierowca niebieskiego BMW wjechał z dużą prędkością w jeden ze starszych drzew, które tu rosną. Kierowca wyszedł bez szwanku, natomiast jego partnerka nie miała tak wielkiego szczęścia jak on. Kobieta zmarła na miejscu.

-Smutek oraz rozpacz po stracie ukochanej osoby to najgorsze, co może nas spotkać. Zapominatorze, jeśli spełnisz moją prośbę to pomogę Ci w Twoim problemie. Zdobądź dla mnie miracula Biedronki i Czarnego Kota, abym w końcu stał się najpotężniejszy na całym świecie! Leć, moja mała akumo i zawładnij jego sercem!

-Tak, panie. -oznajmił zrozpaczony mężczyzna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top