Miraculous: historia prawdziwa. VIII


__________________________________________________

ROZDZIAŁ VIII

__________________________________________________

-Chodź Sabrina, bo już niedobrze mi się robi na jej widok. -po czym obie nastolatki poszły, nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Przepaść ta miała kilka metrów głębokości, a w niej leżała nieprzytomna dziewczyna. Jej kwami nie wiedziała co robić, bowiem pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. Jedno było pewne: Tikki nie mogła nikogo prosić o pomoc, ponieważ złożyła dziewczynie obietnicę, że nie ważne co by się z nią działo, ta nie może zdradzić, że w ogóle istnieje. Jedyne co jej zostało to czekać, aż ktoś je znajdzie, zaś sama kwami próbowała na wszystkie sposoby obudzić Marinette. Ze względu na zbliżającą się zimę, dni były coraz krótsze, a ponieważ wycieczka odbywała się w puszczy, gdzie dookoła były tylko drzewa, w mgnieniu oka zrobił się wieczór. Po trzech godzinach Chloé i Sabrina wróciły do obozowiska, gdzie ku ich zaskoczeniu wszyscy zdołali już powrócić ze zdobytymi przedmiotami. (one oczywiście nic nie znalazły, cały czas próbowały dotrzeć do miejsca zbiórki).

-Królowo, gdzie jest Marinette? -zapytała niespokojna Alya, która czekała na powrót przyjaciółki z Nino i Adrienem.

-Ona? Kto by się nią przejmował? Do niczego się nie nadawała, więc ją zostawiłyśmy. -odparła pewna siebie dziewczyna.

-Żartujesz sobie? -powiedziała wściekła Alya. Czy TY zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś? Co, jeśli coś jej się stało? Przecież ona kompletnie nic nie widzi w ciemnościach!

-Kiedy się rozdzieliłyście? -zapytał zaniepokojony Adrien.

-Ech? Na samym początku... -powiedziała Chloé, która powoli zaczęła się martwić o znienawidzoną dziewczynę.

-Nino, jeśli ktoś będzie się o mnie pytać to powiedz, że poszedłem szukać Marinette. -odparł chłopak.

-Ee? A co, jeśli Ty też się zgubisz, Adrien? -zapytała zdziwiona Alya.

-Nie ma szans! Doskonale znam te tereny. -odpowiedział pewny siebie chłopak, który ruszył na poszukiwania koleżanki. Gdy zniknął z pola widzenia przyjaciół, postanowił przemienić się w Czarnego Kota.

-Znasz te miejsca? -zapytał zdziwiony Plagg, który wyleciał spod bluzy Adriena.

-Ja? Skądże, musiałem tak powiedzieć, żeby się nie martwili. Jeśli zamienię się w Czarnego Kota, to z łatwością znajdę Marinette, ponieważ będę mógł ją zauważyć w ciemnościach. Plagg, przemień mnie! Po chwili chłopak gotowy był na poszukiwania.

*w tym samym czasie*

-Marinette, jak dobrze, że udało mi się Cię dobudzić! Wszystko z Tobą w porządku? -zapytała zaniepokojona kwami.

-Ech..? Byłam nieprzytomna? -zapytała ze zdziwieniem dziewczyna. Ze mną chyba w porządku.. -powiedziała niepewnie, próbując wstać. Niestety nie udało jej się, ponieważ przy upadku z dużej wysokości uszkodziła sobie nogę, która potwornie zaczęła ją boleć.

-Agh! -powiedziała Marinette ze łzami w oczach. Nie mogę wstać, coś stało się z moją nogą! -oznajmiła dziewczyna, która zdała sobie sprawę ze swojej bezradności.

-Marinette, może powinnaś się przemienić? Przynajmniej wydostałabyś się z tej dziury! -zaproponowała jej kwami.

-Ech? Nie, nie mogę! Szybko straciłabyś siły, a nie chcę zostać tutaj sama! -powiedziała wystraszona nastolatka. Tikki, nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś tutaj ze mną. Bez Ciebie nie poradziłabym sobie. -mówiąc to, dziewczyna zaczęła wtulać się w swoją przyjaciółkę. Ktoś na pewno zaczął mnie szukać, więc pewnie niedługo będziemy już z powrotem! -powiedziała Marinette, próbując dodać sobie odwagi, jednak przez dłuższy czas nikt się nie pojawiał. Przyjaciółki zaczęły rozmawiać na wszystkie możliwe tematy, byleby nie myśleć o tym, co się stało. W tym samym czasie Adrien (jako kocur) zauważył dziewczynę, która bezradnie siedziała w wielkiej dziurze. Postanowił, że się przemieni, ponieważ dziwnie wyglądałoby, gdyby uratował ją Czarny Kot. Beztroską rozmowę przyjaciółek przerwał szelest krzaków, które znajdowały się niedaleko przepaści.

-T-tikki, c-co to może być? -zapytała Marinette, która zaczęła wyobrażać sobie najgorszy scenariusz. Nagle usłyszały zbliżające się kroki.

-Marinette, gdzie jesteś? -zapytał Adrien, wołając dziewczynę najgłośniej jak potrafił. Wszystko z Tobą w porządku?

-A-adrien? -zapytała zdziwiona dziewczyna. Nigdy nie przypuszczała, że własna miłość ją uratuje. Ach, jestem tutaj, na dole!

-Coś Ci się stało? Dasz radę się wspiąć?

-Ech, nie dam rady, coś stało mi się z nogą i strasznie boli, jak próbuję wstać. -powiedziała bezsilna dziewczyna. Po chwili jej oczom ukazał się chłopak, który delikatnie zsuwał się ze ścian przepaści.

-A-adrien? Dlaczego to zrobiłeś? J-jak teraz wejdziesz na górę? -zapytała Marinette, która zaczęła się rumienić.

-Ech? Tak właściwie to nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Po prostu nie chciałem, żebyś siedziała tutaj sama. -mówiąc to, obdarował dziewczynę promiennym uśmiechem. Więc, jak to się stało?

-Jeśli Ci o tym powiem, to wyjdę na straszną sierotę. -powiedziała dziewczyna, która odwzajemniła uśmiech chłopaka. Chloé chciała, żebym odwaliła za nią całą robotę, a ja się sprzeciwiłam. Skutkiem było to, że mnie popchnęła, a na moje nieszczęście wpadłam do tej dziury. Niespodziewanie Marinette poczuła rękę chłopaka na swoim ramieniu.

-Nie martw się, ktoś na pewno nas znajdzie. Przynajmniej nie jesteś już sama! -powiedział Adrien, który próbował pocieszyć dziewczynę.

-Wiesz... tak właściwie to jest jeden sposób, dzięki któremu moglibyśmy się stąd wydostać. Na początku z niego zrezygnowałam, ponieważ nie chciałam zostać sama. Nastolatek nie wiedział, o czym mówi jego koleżanka z klasy. Tylko... nie wiem, czy powinnam Ci o tym powiedzieć. Wiesz, to byłoby nie fair wobec jednej osoby. -powiedziała Marinette, która po raz kolejny uśmiechnęła się do chłopaka. Adrien, proszę.. obiecaj mi, że nigdy nikomu nie powiesz o tym, co możesz za chwilę ujrzeć. Zależy mi na tym, aby nikt się o tym nie dowiedział.. -dokończyła niepewnie dziewczyna. Chłopak nie wiedział, co ma powiedzieć. Bo co w końcu Marinette ma zamiar zrobić? O jaką osobę chodzi? Po jego głowie chodziło tysiące myśli. Jednak po chwili się otrząsnął i odpowiedział nastolatce, patrząc jej prosto w oczy.

-Naprawdę nie wiem o czym Ty mówisz, ale jeśli dla Ciebie to tak ważne.. nikomu o tym nie powiem, możesz na mnie liczyć. Dziewczyna sięgnęła do swojej torebki, wyjmując z niej małą kwami.

-No cóż, chyba nie mam wyboru! -powiedziała Marinette, uśmiechając się do swojej małej przyjaciółki. Chłopak nie do końca widział co dziewczyna ma w dłoni, ponieważ wokół nich było naprawdę ciemno. Pomożesz mi wstać? -zapytała Marinette, po czym nastolatek złapał dziewczynę za ręce. Nagle zza chmur wyłonił się piękny księżyc, dzięki któremu Adrien był w stanie ujrzeć swoją koleżankę. Zaniemówił.

-Tikki, przemień mnie! Niespodziewanie jego oczom ukazała się Biedronka. Miłość jego życia. Osoba, którą widzi na co dzień jest jego miłością. Chłopaka zamurowało. Biedronka chwyciła swoje jo-jo i złapała się nastolatka. Po chwili obydwoje znaleźli się poza dziurą, zaś Marinette wróciła do swojej normalnej postaci. Przemiana bardzo ją wykończyła, toteż nastolatka nieoczekiwanie upadła. Na szczęście w porę złapał ją Adrien, który wziął dziewczynę na barana.

-Marinette, Ty jesteś Biedronką? -chłopak nadal nie wierzył swoim oczom. Nigdy nie zorientował się, że Biedronka i Marinette to ta sama osoba.

-Tak jak widzisz.. -dziewczyna nadal nie była pewna, czy dobrze postąpiła. Jednak miała nadzieję, że chłopak nie zdradzi jej największej tajemnicy. Przynajmniej nie musiała już okłamywać ważnej dla niej osoby, dlatego w pewnym sensie jej ulżyło.

-Więc teraz musimy już tylko dotrzeć do obozowiska. Trzymaj się mocno mnie, żebyś nie spadła! Dziewczyna nie wiedziała co robić. Przez Chloé musiała parę godzin siedzieć w głębokiej przepaści, ale dzięki temu teraz jest sam na sam z chłopakiem, którego tak kochała. Na dodatek go przytulała! Przez całą drogę powrotną chłopak opowiadał jej o swojej rodzinie; o ojcu, któremu zależy już tylko na pracy, o matce, która zniknęła bez śladu oraz o swoim życiu. Marinette była szczęśliwa, ponieważ w końcu zbliżyła się do Adriena. Nagle zza drzew wyłonił się wielki płomień. Jak się później okazało, rozpaliła go Alya z Nino, aby nastolatkom łatwiej było wrócić do miejsca zbiórki.

-Obydwoje wrócili, psze pani! -powiedziała podekscytowana Rose, która razem z resztą klasy czekała na powrót przyjaciół. Gdy było już po wszystkim, opatrzono rany dziewczyny oraz zaprowadzono ją do jej pokoju.

-Jutro z samego rana pojedziemy na pogotowie. -oświadczyła wychowawczyni, która wyszła z pokoju Marinette i Alyi.

-Więc, opowiadaj! -powiedziała ożywiona Alya do swojej przyjaciółki. Musiałaś nieźle się do niego zbliżyć!

-Ach, tak! Nawet normalnie udało mi się z nim porozmawiać, ani razu się nie zająknęłam! -powiedziała szczęśliwa Marinette. Jakimś cudem udało nam się wydostać z tej dziury, po czym Adrien wziął mnie na barana i przyprowadził aż tutaj... cały czas się w niego wtulałam! Było cudownie, zapomniałam o całym bólu! -zaśmiała się dziewczyna. Nagle ich rozmowę przerwało czyjeś pukanie do drzwi. Była to Chloé w obecności Adriena, która przyszła przeprosić nastolatkę.

-P-p-przepraszam! -ledwo przeszło jej to przez gardło. Przepraszam, że Cię wtedy popchnęłam! -powiedziała zażenowana dziewczyna, która po chwili opuściła pomieszczenie.

-Z nogą już wszystko w porządku? -zapytał zmartwiony chłopak.

-A-a, tak! Dziękuję za pomoc, nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła, Adrien! -mówiąc to, dziewczyna znowu obdarowała chłopaka promiennym uśmiechem, zaś on sam zaniemówił, nawet lekko się zarumienił. Gdy wyszedł z pokoju, spod jego bluzy wyleciał rozbawiony Plagg.

-Czemu jej nie powiedziałeś, że jesteś Czarnym Kotem? W końcu wiesz, kim jest ta cała Biedronka. Wciąż nie mogę uwierzyć, że była tak blisko Ciebie! -mówiąc to, jego kwami mało się nie popłakało ze śmiechu.

-Ach, daj spokój. Na razie nie mam zamiaru jej tego zdradzać, zobaczymy jak dalej to się potoczy. Lepiej stąd chodźmy, bo ktoś Cię jeszcze zauważy. Noc mijała spokojnie, aż w końcu nadszedł ranek. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top