Miraculous: historia prawdziwa. IX


__________________________________________________

ROZDZIAŁ IX

__________________________________________________

-Akuku księżniczko, pora wstawać! -powiedziała Alya do swojej nieprzytomnej przyjaciółki.

-Cz-czarny Kot? -zapytała niepewnie w półśnie dziewczyna, przekręcając się z boku na bok.

-Naprawdę nie wiem z której strony przypominam Ci Czarnego Kota! -powiedziała rozbawiona nastolatka, zrzucając Marinette z łóżka.

-A-alya! Noga nadal mnie boli, a Ty mnie jeszcze dobijasz!

-Ech, naprawdę? Nauczycielka powiedziała, że w ciągu nocy powinno Ci przejść.. -odpowiedziała zmartwiona Alya. Wiesz, Marinette.. Miałam pokazać Ci to wczoraj gdy zakończyły się te całe poszukiwania, ale tyle się zdarzyło... chciałam poprawić Ci trochę humor więc spójrz, co mam na telefonie! Gdy nastolatka miała w ręku telefon przyjaciółki oniemiała. Alya robiła Adrienowi zdjęcia z ukrycia, miała ich całe mnóstwo!

-A-Alya... KOCHAM CIĘ! -powiedziała dziewczyna, zapominając o całym bólu. Ale nie zorientował się, że robiłaś mu zdjęcia?

-Ech? On nie, ale Nino zauważył. Powiedziałam mu, że wyświadczam komuś przysługę więc mnie nie wydał. Mało tego, jak zasnęłaś to poszłam do jego pokoju, gdzie spał Adrien... i zobacz, jakie wtedy zrobiłam mu zdjęcie!

-Ś-śpiący Adrien! Ale słoodki~! Jak wrócimy do domu to oprawię to zdjęcie w ramkę i położę na biurku, zobaczysz! -powiedziała podekscytowana Marinette. Niestety chwilę później przypomniała sobie o wczorajszym zdarzeniu, kiedy to Adrien dowiedział się całej prawdy. Nikomu o tym nie powiedział, prawda? -pomyślała zmartwiona dziewczyna.

-Przebierz się i chodź na śniadanie. Pójdę przodem! -rzekła Alya, która po chwili wyszła z pokoju. Z torebki nastolatki wyleciała jej kwami.

-Marinette, coś się stało? Widzę, że jesteś smutna z jakiegoś powodu. -zapytało małe stworzonko.

-Ech, naprawdę zaczynam się martwić. Co, jeśli Adrien komuś powiedział...? -oznajmiła nastolatka.

-Och, no naprawdę. Przecież Ci obiecał, prawda? Zresztą nie wydaje mi się, żeby on był typem osoby, która nie dotrzymuje słowa.

-Mhm, masz rację, Tikki. Muszę się pośpieszyć, bo niedługo będziemy wracać do domu. Po chwili dziewczyna była gotowa do wyjścia. Z powodu kontuzjowanej nogi nastolatce ciężko było się poruszać. Gdy wyszła z pokoju, czekało ją kolejne wyzwanie... schody. Jadalnia znajdowała się dwa piętra w dół, a obok nie było żadnych barierek, tylko gołe ściany.

-I jak mam teraz zejść? -powiedziała zdezorientowana nastolatka, gdy nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu.

-Cześć, Marinette. Pomóc Ci zejść? -zapytała tajemnicza osoba. Był to sam Adrien, który zmierzał do pokoju dziewczyny. Alya powiedziała mi, że przed chwilą wstałaś więc pomyślałem sobie, że przydałaby Ci się drobna pomoc. (pomoc w zejściu ze schodów oczywiście xD)

-A-adrien! -powiedziała zmieszana dziewczyna łapiąc się za głowę, tym samym tracąc równowagę. Marinette już miała spaść ze schodów, gdy nagle złapał ją chłopak.

-Aa, mało brakowało! -powiedział Adrien, oddychając z ulgą. Obydwoje znajdowali się w krępującej sytuacji. Ich usta dzieliły milimetry, zaś oni sami stali patrząc sobie prosto w oczy. Ręka nastolatka obejmowała talię Marinette.

-TY podła.. podła żmijo! -powiedziała z frustracją Chloé, która widziała całe to zajście. Wystarczy, że na chwilę spuszczę z oka mojego Adrienka, a Ty już robisz do niego maślane oczka myśląc, że go uwiedziesz! Nastolatków zamurowało.

-Chloé, ile razy mam Ci jeszcze powtarzać, że nie jestem Twoją własnością? -powiedział zmieszany chłopak. W tym samym momencie Marinette odsunęła się od Adriena, schodząc powoli na dół o własnych siłach.

-Pójdę przodem. Dziękuję, że chciałeś mi pomóc, Adrien. -powiedziała dziewczyna, ledwo powstrzymując łzy. Oni są razem..? Nie, chyba nie. Ale Adrien zdaje sobie sprawę z uczuć Chloé, prawda? Więc dlaczego nie da jej jasnej odpowiedzi? -dziewczynie po głowie chodziło tysiące myśli. Po chwili Marinette dotarła do jadalni, gdzie czekała na nią Alya.

-Ach, Marinette! Adrien poszedł do Ciebie, nie spotkałaś go? -zapytała zdziwiona przyjaciółka.

-A, Adrien? Tak, był.. ale poradziłam sobie bez niego, widzisz? -powiedziała nastolatka, uśmiechając się w stronę koleżanki. Jednak ten uśmiech różnił się od innych, ponieważ był nienaturalnie wymuszony. Po śniadaniu nauczycielka kazała spakować się wszystkim uczniom, aby mogli w spokoju wrócić do domu. Droga powrotna mijała szybko, ponieważ każdy był zajęty sobą. Alya w tym czasie opowiadała przyjaciółce o rzeczach, które wydarzyły się w czasie wczorajszych poszukiwań. Gdy autobus zatrzymał się przed szkołą, wszyscy mogli wysiąść. Na Marinette czekali już zmartwieni rodzice, którzy chcieli jak najszybciej zawieść córkę do szpitala.

-Ach, mamo, tato! -powiedziała szczęśliwa nastolatka, gdy ich ujrzała. Była bardzo zżyta ze swoją rodziną. Do zobaczenia, Alya! Pamiętaj o tym zdjęciu! -rzekła dziewczyna, machając w stronę przyjaciółki. Po niecałych dwudziestu minutach cała rodzina Dupain'ów czekała na diagnozę lekarza.

-Więc tak.. po dokładnych badaniach jestem w stanie stwierdzić, że u waszej córki nie doszło do żadnych wstrząśnień mózgu, tylko ta noga.. Niestety, ale masz złamaną kostkę, więc lepiej by było, gdybyś przez najbliższy czas nie wychodziła z domu. Założę Ci na nią gips, żebyś szybciej wróciła do zdrowia. -powiedział lekarz, który po chwili wezwał Marinette do swojego gabinetu na założenie gipsu. Po południu rodzina wróciła do domu. Zmęczona nastolatka położyła się na swoim łóżku, próbując chociaż na chwile zapomnieć o wszystkich problemach.

-Tikki, co zrobię, gdy zaatakuje Hawk Moth? Przecież z tą nogą będę miała niemałe problemy. -powiedziała zdezorientowana dziewczyna.

-Wiesz, Marinette.. zawsze masz Czarnego Kota, który z chęcią pomoże Ci w trudnych chwilach. Przez pewien czas będziesz musiała na nim polegać. -zaśmiała się mała kwami, która wtuliła się w swoją przyjaciółkę. Obie po chwili zasnęły, jednak po pewnym czasie obudziły je głośne krzyki ludzi uciekających wokół piekarni.

-Ech, Tikki, chyba się zaczyna! Przynajmniej podczas tej wycieczki miałam spokój. -zaśmiała się Marinette. Tikki, kropkuj! Po chwili nastolatka stała się Biedronką. Ku jej zdziwieniu gips nie był widoczny, zaś z samą nogą było trochę lepiej. Gdy dziewczyna stała na dachu piekarni, z oddali zauważyła swojego towarzysza, który uciekał przed wielką, czarną postacią. Jak się okazało, była to osoba opętana przez akumę.

-Koteczku, potrzebujesz mojej pomocy? -powiedziała Biedronka, wkraczając do akcji.

-Biedronka i Marinette to ta sama osoba? Ciągle nie mogę w to uwierzyć. -pomyślał chłopak. Przecież to są kompletne przeciwieństwa.. -jednak po chwili z zadumy wyrwał go głos dziewczyny. Szybko udało im się pokonać złe moce, mimo że nastolatka miała lekkie problemy z poruszaniem się.

-Wszystko w porządku, księżniczko? -zapytał kocur.

-A, ach, tak! Nie martw się, to nic takiego! Powiedziała zdenerwowana Biedronka, która musiała jak najszybciej ewakuować się z tamtego miejsca, ponieważ zaraz kończył jej się czas. Na mnie pora koteczku, do zobaczenia! -dzięki swojemu jo-jo Marinette szybko znalazła się z powrotem w swoim domu. Następnego dnia, do znudzonej dziewczyny przyszła Alya, która miała dla niej pewną niespodziankę.

-Cześć, Marinette! Spójrz, co Ci kupiłam! -prezent opakowany był w czerwono-czarny papier, owinięty białą wstążką. Gdy dziewczyna go odpakowała, mało nie zemdlała z zachwytu. Niespodzianką okazało się zdjęcie śpiącego Adriena, które było w pięknej, ozdobionej złotymi kwiatuszkami ramce. Prócz tego nastolatka przyniosła przyjaciółce parę numerów jednej z gazet, w której było wiele zdjęć chłopaka z różnych sesji.

-Ooo, dzięki, dzięki, dzięki! -powiedziała, wręcz piszczała z zachwytu Marinette. Zdjęcie w ramce umieściła na swoim biurku, natomiast z magazynów wraz z Alyą powycinała zdjęcia chłopaka, które później znalazły się na ścianie w pokoju Marinette.

-Lepiej by było, gdyby Adrien tutaj nie przychodził! -zaśmiała się Alya.

-Agh, niby po co miałby tu przyjść? Nawet nie wie, gdzie mieszkam. -powiedziała Marinette, która odetchnęła z ulgą. Teraz codziennie będę go widywać, nie ważne gdzie spojrzę.. -stwierdziła dziewczyna. Widać, że miała lekką obsesję na jego punkcie. W tym samym czasie Adrien zmęczony dodatkowymi zajęciami wrócił do domu. Po obiedzie udał się do swojego pokoju, kładąc się na łóżku.

-No i co zamierzasz zrobić z tą swoją Biedronsią? -zapytał zaciekawiony Plagg.

-Na razie nie zamierzam nic robić. Jeśli chcę z nią być, to muszę najpierw sprawić, żeby zaakceptowała mnie, jako Adriena. Mam wrażenie, że nie bardzo mnie lubi. Wiesz, cały czas się przy mnie jąka i stara unikać na wszystkie możliwe sposoby. Gdy uda nam się normalnie porozmawiać, ona po chwili ucieka. Muszę w jakiś sposób zdobyć jej zaufanie i wiesz.. sprawić, żeby zaczęła mnie lubić.

-Ech, dziewczyny są naprawdę dziwne. Dlatego ja NIGDY się nie zakocham, no chyba, że w serze... chociaż ono już dawno zdobyło moje serce! -powiedziało małe kwami, które zaczęło objadać się białym serkiem. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top