Rozdział 2

M.

-Tikki, ale po co?- spytalam zdenerwowana.
-Ponieważ...Eh...potem Ci wytłumaczę. Idziemy do Mistrza.
-Um. No okey.
Poszłyśmy, I bardzo szybko znalazlysmy się pod jego drzwiami. Niepewnie zapukałam a drzwi same się otworzyły. Moim oczom ukazał się staruszek w czerwonej koszuli siedzący na podłodze ze zamkniętymi oczami.
-Witaj biedronko.-powiedział tajemniczo.
-Mistrzu! Mistrzu! Spełniły się nasze obawy!-Krzyknęła Tikki.
-Wiem. Kiedyś musiały.
-Jakie obawy?-spytalam przestraszona.
-Kiedyś, dawno temu. Żył człowiek który był szczęśliwy z żoną. Dostali Miraculum. Potem urodził im się syn. Matka była na misji. Była jeszcze w ciąży. Nagle otworzyła sie dziura przestrzenna. Musiała ratować siebie albo dziecko. Uratowała dziecko a sama...skoczyla w przepaść. Uratowała ludzkość. Mąż nie mógł znieść tego. Chciał odzyskać żonę. Miał Miraculum motyla. Wykorzystał je do złych czynów. Tak powstał władca ciem. Jednak oprócz mocy zamieniania ludzi w swoich wyslannikow miał możliwość, wkradania się do umysłu. Nie mogliśmy niczemu zapobiec. Wiedzieliśmy ze kiedyś się to zdarzy.
-Czyli to wszystko...
-Tak Marinette. Władca Ciem rządzi twoim umysłem.
-Ale...jak....to? Ja...A... czyli te...Ugh.....głosy....
-Tak to on. Kieruje toba.
-Ale dlaczego tylko przeciwko Chatowi?
-W ten sposób zepsuje waszą przyjaźń. Będziecie słabsi w pokonywaniu akum. Aż wkoncu zabierze wam Miraculum.
-Nie to niemożliwe! Nie wierzę wierzę to!
-Musisz Marinette. Musisz to pokonać. Musisz go przezwyciężyć.
-Ja...-łza spłynęła mi po policzku.-Boję się... przeze mnie...Świat będzie zagrożony.
-Nie mów tak. Musisz sie poprostu nauczyć panować nad umysłem.
-Dobrze.
-Zbierajcie się już. Muszę cos zrobić.
-Oczywiście. Do widzenia Mistrzu.
-Do widzenia Biedronko....

Przepraszam za taki krótki rozdział ;C Ale jestem zmęczona. A że muszę wkoncu coś wstawić to chociaż tyle wam daje. Przepraszam za błędy, Ale nie sprawdzałam opowiadania.

Gwiazdka? Komentarz? ☆♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top