18/12/18

    Park Chanyeol


         Próbowałem być dobrym chłopakiem. Wiedziałem, że będąc takim powinienem zadbać o Baekhyun'a kiedy ten był chory. Co prawda zapewniał mnie, że to nic wielkiego, ale znałem go na tyle, aby wiedzieć, że nazwie swój stan zdrowia złym dopiero będąc jedną nogą w grobie. Mając to na uwadze z samego rana wybyłem do sklepu, aby zakupić wszystko co zdawało się potrzebne przy chorobie. Znalazłem nawet listę, którą stworzyłem rok temu, kiedy Byun był w podobnej sytuacji. W końcu mój chłopak zawsze chciał być uważany za silnego i samodzielnego. Było małe prawdopodobieństwo, że napisałby mi, gdyby czegoś potrzebował, nawet, jeśli poprosiłem, aby to zrobił.

Zrobiłem szybkie zakupy, zaopatrując się w syrop, leki przeciwgorączkowe, zimny kompres i ulubione przekąski Byun'a, zaś po drodze do domu zajrzałem do restauracji słynącej ze zdrowego odżywiania i kupiłem zupę, która miała go nieco rozgrzać, a była na tyle lekka, żeby nie poczuł się gorzej. Co prawda nie miałem za bardzo czasu, aby go odwiedzić, ale postanowiłem wykorzystać trzydniowy wyjazd szefa i po cichu wyjść na dwie godzinki. Często robiliśmy tak z Minseok'iem i Sehun'em, oczywiście, kiedy wiedzieliśmy, że nie mamy zapisanych żadnych klientów, których ktoś inny nie mógł obsłużyć. Liczyłem na to, że wychodząc  okolicach popołudnia spotkam mojego chłopaka już w mieszkaniu. 

Po powrocie do domu zabrałem się za ogarnięcie salonu, trochę pomęczyłem Melody czując się winnym przez to, że nie poświęcam jej wiele czasu. Nie była kotką, która wyjątkowo ubiegała się o uwagę. Miała swoje humorki. Czasami łasiła się do jednego z nas, aby sekundę później zostawić na jego ręce krwawe ślady i uciec do sypialni, gdzie zasypiała skryta pod ramą łóżka. Innym razem wcale nie była zainteresowana głaskaniem czy mizianiem, a wołana po prostu to ignorowała, ale najczęściej szukała z nami jakiegoś kontaktu. Nawet, jeśli nie fizycznego, to kręciła się wokół nas i śledziła mnie czy Baekhyun'a, kiedy przemieszczaliśmy się w mieszkaniu. Była naprawdę dobrym zwierzęciem. Pamiętam, że gdy pojawiła się w moim domu wyjątkowo obawiałem się, że będzie dzika. Być może dzięki temu, że wciąż była młoda wyrosła na dobre zwierzę. 

Wtorki w salonie zawsze były nudne. Czwartki, piątki i soboty były pełne klientów i tak naprawdę stanowiły największy dochód. 

- Kiedy wraca Jongdae? - Zapytałem Minseok'a, kiedy ten skończył fryzurę klientki i odebrał od niej zapłatę. Nieco dalej Minha sprzątała stanowisko, ale byłem pewny, że się nam przysłuchuje. Póki co nie robiła wielu rzeczy, wciąż wdrażała się do pracy w salonie. Z tego co udało nam się dowiedzieć wcześniej mieszkała w innym mieści i tam prowadziła salon fryzjerski. Być może to powinno pokazywać, że zna się na tej branży, ale nie ukazywała żadnej inicjatywy, aby zaproponować swoją pracę nad włosami klientów. Na dobrą sprawę raczej ich unikała stojąc z boku i w ciszy przyglądając się Minseok'owi lub mi. 

- Niedługo, na dniach.

- Przed świętami?

- Tak, mówił, że najpóźniej 21 grudnia.

- Faktycznie niedługo. - Odparłem zadowolony. Wiedziałem, że Kim bardzo za nim tęsknił. Na początku było to wyjątkowo widoczne. Teraz widziałem, że powstrzymuje się od myśli o tym, ale byłem pewny, że po powrocie do domu brakuje mu towarzystwa. W końcu ja miałem dokładnie tak samo kiedy Baekhyun przez dłuższy czas nie przychodził. Myślałem o tym co robi, czy faktycznie jest bardzo zajęty, czy nie ma sposobu, abyśmy się spotkali. Minseok na pewno ma tak samo, jeśli nie bardziej, bo w końcu wraz z Jongdae stanowili parę już od dawna. Mieszkali razem.  

- Tak, już nie mogę się doczekać. - Zaśmiał się starszy. 

- To twój współlokator? - Zapytała Minha, udając niespecjalnie zaciekawioną. 

- Powiedzmy. - Odparł Kim z uśmiechem. Pokręciłem lekko głową, ponieważ poczułem się, jakbym był powiernikiem sekretu, o którym wiedziała naprawdę duża część okolicy.

W końcu nadeszła szesnasta, a ja uznałem, że to idealny czas, aby odwiedzić Baekhyun'a. Cicho przekazałem to Minseok'owi, który poprosił, abym życzył mu zdrowia, po czym wyszedłem z salonu odprowadzony zaskoczonym spojrzeniem nowej pracownicy. Musiałem wrócić do domu po wszystkie przedmioty. Nie było mi to zbyt po drodze, ale nie przejmowałem się tym. Kiedy zmierzałem w stronę budynku, w którym mieszkał Baek, zaczął padać śnieg. Pomyślałem, że byłby tym naprawdę zachwycony, ponieważ śnieg był nieco większy, co za tym idzie trwalszy. Poza tym padał gęściej niż ostatnim razem. Było mi odrobinę szkoda, że mój chłopak jest chory. Najchętniej zabrałbym go na długi spacer, aby mógł nacieszyć się tym zjawiskiem. Może poszlibyśmy na jarmark świąteczny, który trwał już od dłuższego czasu. Zabralibyśmy Minseok'a i Sehun'a, wypili ciepłe napoje i nieco odpoczęli. Może porozmawialibyśmy o wciąż nierozwiązanej sprawie między Oh'em a Jongin'em. Wiedziałem, że starszy z dwójki chce dać mu odrobinę czasu na przemyślenie tego wszystkiego, ale zdawało mi się, że z każdym dniem bardziej boi się chwili, kiedy będą musieli stanąć naprzeciw siebie i porozmawiać twarzą w twarz. Póki co nie interweniowałem, nie miałem nawet ku temu okazji, ale w ciszy czekałem na moment, kiedy w końcu wszystko wróci do normy, a kto wie, może nawet czegoś więcej niż przyjaźni. Lubiłem Jongin'a. Był dobrym facetem, był zabawny i przyjacielski. Był inny niż Luhan ,ale może i lepiej. Skoro Sehun nie umiał być z Luhan'em może potrzebował jego przeciwieństwa.

Kiedy w końcu dotarłem do mieszkania Baekhyun'a drzwi otworzył mój były współpracownik.

- Chanyeol? Co tu robisz?- Zapytał wpuszczając mnie do środka. Zadrżał od zimna, jakie ze sobą przyniosłem, po czym rzucił się na kanapę. Oglądał telewizję, a obok leżała miska z popcorn'em. Nie wyglądał najlepiej, a z drugiej strony nie wyglądał źle. Był wyspany, jego skóra była bardziej promienna, zniknęły sińce pod jego oczami, które zawsze pojawiały się na jego twarzy od zmęczenia. Miał za to dość luźne i niezbyt zadbane ubrania, a jego mina nie była nawet bliska zadowoleniu. 

- Przyszedłem do Baek'a. - Powiedziałem grzebiąc w torbie, aby zaraz podać mu jedną z porcji jedzenia. W końcu wciąż był moim najlepszym przyjacielem i nie mogłem pozwolić, aby głodował zbyt pogrążony w smutku. Nie wiedziałem przecież w jakim stanie go zastanę. 

- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Oświadczył z dość współczującym spojrzeniem. Zaraz jednak westchnął i po podziękowaniu za posiłek powiedział, że Baekhyun jest w swoim pokoju. 

Zastanowiły mnie jego słowa, dlatego natychmiast ruszyłem we wskazanym kierunku. Słyszałem śmiech mojego chłopaka, co dało mi do myślenia. Prawdopodobnie nie był sam, ale rzadko ktokolwiek poza naszą grupą odwiedzał go w mieszkaniu.

Często tu bywałem, dlatego nie przejmując się pukaniem wszedłem do pokoju Baekhyun'a. 

- Chanyeol! - Usłyszałem od razu, zanim zdążyłem chociażby połapać się w sytuacji, jaka mnie spotkała. 

Brunet siedział pod kołdrą z nogami podciągniętymi niemal do torsu i szerokim uśmiechem. Chciałem wierzyć, że pojawił się na mój widok.  Miał na sobie luźną koszulkę, która z pewnością należała do Sehun'a, bo była sporo za duża, a Oh był od niego wiele wyższy. Poczułem się odrobinę lepiej z myślą, że mężczyzna się nim odrobinę zajął, kiedy ja nie mogłem. Nie wiedziałem jak duże było jego dbanie o Baekhyun'a, ale byłem pewny, że sprawdził przynajmniej czy wciąż oddycha. 

Tuż obok niego znajdowała młoda dziewczyna. Wciąż była w kurtce i butach, siedziała na skrawku mebla, jakby obawiając się , że będąc zbyt blisko Byun'a zarazi się od niego chorobą. 

Nie miałem pojęcia co Sojin robi w mieszkaniu mojego chłopaka, ale natychmiast mnie to zaniepokoiło. To jej obecność Sehun miał na myśli. W końcu wiedział jak przejmuję się tym, że jest blisko bruneta. Postanowiłem jednak nie dać tego po sobie poznać. W końcu mężczyzna nie chciał rozmawiać o moich obawach dotyczących jego znajomości. Być może faktycznie nieco je nadinterpretowałem i powinienem powstrzymać się przed rozmyślaniem na ten temat. 

- Cześć, pomyślałem, że- Mruknąłem szukając odpowiednich słów, aby nasza znajomość nie wydała się dziewczynie nieodpowiednia. - Pomyślałem, że zajrzę jak się masz. - Dokończyłem i dopiero wtedy cicho przywitałem się z jego przyjaciółką. Wydawała się nieco niepewna przez moje nagłe pojawienie się. Odpowiedziała jednak tym samym.

 - Musicie być dobrymi przyjaciółmi. - Skomentowała kiedy obszedłem łóżko i położyłem siatkę z zakupami na niezajętym miejscu. Baekhyun od razu zaczął zaciekawiony przeglądać zawartość. 

- Najlepszymi. - Zapewniłem wyciągając kompres chłodzący. Usiadłem obok Baekhyun'a i zacząłem go rozpakowywać, kiedy gospodarz próbował zobaczyć zawartość pudełka do posiłków na wynos. Jego twarzy była naprawdę mocno zarumieniona, dlatego nie miałem wątpliwości co do tego, że ma gorączkę.- Przepraszam, że wziąłem tylko dla Baek'a i Sehun'a. Nie sądziłem, że ktokolwiek jeszcze tu będzie. - Powiedziałem, ponieważ zrobiło mi się odrobinę głupio przez to, że nie miałem nic dla dziewczyny. Ta jednak pokręciła głową i podniosła się. 

- To w porządku i tak zbierałam się do wyjścia. - Zapewniła posyłając mi uśmiech. Nienawidziłem tego jak ładny był. - Zobaczymy się jutro w pracy, prawda?

- Oczywiście. - Zapewnił Baekhyun zamierzając się podnieść, jednak drobna dłoń dziewczyny spoczęła na jego ramieniu, a pokój wypełnił kobiecy śmiech. 

- Nie jestem tu pierwszy raz, trafię do wyjścia. Kuruj się, oppa.  - Powiedziała, po czym krótko się pożegnała i wyszła. 

Westchnąłem delikatnie podnosząc ku górze twarz Baekhyun'a. Nie podobała mi się relacja między nim a Sojin, ale nic nie powiedziałem na ten temat. Zamiast tego krótko ucałowałem jego ciepłe czoło i z towarzyszącym temu chichotem nałożyłem na nie kompres. 

W końcu to mój chłopak.

Powinienem mu ufać. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top