X
Minęło parę miesięcy i w końcu przyszło lato, a wraz z nim gorąca pogoda pełna ciepłych promieni słońca padających na odkrytą skórę Jisunga lustrującego właśnie jakieś kwiatki. Oliah obok niego również podziwiała przyrodę ze szczerym uśmiechem, gdy na jej nagie ramię opadały ciemne fale. Miała na sobie długą czerwoną sukienkę w kwiaty, która totalnie nie współgrała z koszulką jej przyjaciela, a oprócz tego chłopak miał jeszcze ciemne spodenki. Mimo to dwójka nie zrobiła sobie żadnej dramy o brak wspólnej estetyki, zresztą każde miało podobać się komuś innemu, choć Hanowi było łatwiej to przyznać... W końcu chodził z najlepiej ubranym chłopakiem w szkole, a przynajmniej w jego oczach Minho taki był... Między nimi szybko doszło do poważniejszych uczuć, a przynajmniej na tyle, aby obydwaj przyznali przed sobą, że chcą być razem. Ich ciągnęło do siebie tak bardzo, że zwyczajnie nie potrafili z tym walczyć, choć Minho w ogóle nigdy nie ukrywał że jest zainteresowany...
W każdym razie teraz brunet zerwał jego zdaniem najładniejszy ze wszystkich czerwony, uroczy mak, po czym wstał i od razu schował go za ucho przyjaciółki z czułym uśmiechem.
- Jisung, co ty robisz... - zaśmiała się.
- Tak na niego patrzyłem i mi przypomniał ciebie...
- Co? - dalej się śmiała.
- Pasuje ci. Zwłaszcza z tymi rumieńcami... Odkąd poznałaś Chana mam wrażenie, że są jeszcze wyraźniejsze niż kiedyś... - uśmiechnął się złośliwie.
- Zamknij się! - warknęła.
- Dalej będziesz to wypierać? - przewrócił oczami.
- Ale co?
- Że ci się podoba nasz Channie...
- Nie podoba... - odwróciła wzrok, ale zaraz go przełożyła w zupełnie odwrotny kierunek czując zimną falę stresu wzdłuż całego ciała.
Wszystko dlatego, że właśnie dostrzegła idących dwóch pewnych siebie absolwentów liceum, z czego jeden był szatynem o przyjemnej aurze, drugi zabawnym brunetem. Obydwaj natychmiast zareagowali wymownym uśmiechem na widok reakcji brunetki i zdawało się, że to w ogóle im się nie nudzi...
Minho podbiegł do swojego ukochanego i bez słowa wtulił się w niego wsuwając nos w zgięcie jego szyi, na co Han zareagował delikatnym śmiechem, ale odwzajemnił uścisk. Uwielbiał czuć przy sobie starszego, a bycie razem zdjęło z niego cały wstyd przed przyznaniem, że lubi chłopaka... Szło mu to o wiele łatwiej niż jego przyjaciółce, która właśnie patrzyła w bok z naburmuszeniem, a obok niej Chan z uśmiechem próbujący się jakoś przywitać. Jednak widząc niedostępność swojego obiektu westchnień, nagle chwycił jej bladą dłoń i ścisnął na tyle mocno, aby ona poczuła, ale jeszcze nie pisnęła z bólu. Za to brunetka właśnie drgnęła z zaskoczenia, a następnie posłała starszemu złe spojrzenie i rzekła oschle:
- Kto ci pozwolił?
- Sam sobie pozwoliłem. Zabieram to co moje - mówił to z pełną powagą oraz takim głosem, chociaż w jego oczach śmiało tańczyło rozbawienie.
- Nie jestem twoja...
- Twoja ręka jest moja. Cała jesteś...
- Moja ręka? - spytała marszcząc brwi ze zdziwienia - Nie widzę pierścionka ani nie pamiętam, żebyś się oświadczał...
Wtedy Chan postanowił się powygłupiać jeszcze bardziej i po prostu klęknął na jedno kolano wciąż trzymając dłoń młodszej od siebie i patrząc na nią z dołu spytał:
- Wyjdziesz za mnie, Oliah?
- Zamknij się, debilu! - zaczęła trząść ręką, jakby chciała się oderwać, ale to tylko zmuszało bruneta, aby jego uścisk był jeszcze mocniejszy.
Christopher zaczął się śmiać, ale za chwilę i tak wstał, choć ani śnił, żeby zostawić dłoń Victorii dla niej samej, to naprawdę była jego ręka i miał zamiar to bezczelnie wykorzystywać. Wiedział, że nie jest obojętny dziewczynie i że jego działanie daje skutki, ale jego wybranka wciąż była zbyt zawstydzona i dumna, żeby się przyznać, choć jemu to nie przeszkadzało... Uwielbiał wyzwania i prowokowanie dziewczyny, a najważniejsze, że w ogóle przy niej mógł być... Związek byłby po prostu formalnością. Dostrzegając jak ubrana jest dziewczyna, szybko zbliżył wargi do jej ucha i szepnął już całkiem na poważnie:
- Ślicznie wyglądasz.
- Nie... - spojrzała w bok zawstydzona.
- Bardzo. Podoba mi się.
- Chan!
- No co? - zaśmiał się. - Nie jestem pewien ile osób ci już to powiedziało, ale ja nie mogę być gorszy...
- Serio... - przewróciła oczami. - Tylko Jisung...
- Jisung... - od razu zerknął na drugiego bruneta. Udał lekkie oburzenie - Dlaczego podrywasz moją przyszłą żonę? Może lepiej zajmij się swoim chłopakiem?
- Dziwisz się? - Han zaśmiał się wciąż w objęciach swojego chłopaka. - Widzisz jaka jest cudowna... Ciężko się powstrzymać.
- No dobra, ale wiesz, że jest moja, tak?
- Nie jestem! - zaprotestowała i znów próbowała się wyrwać z wyrzutem.
- Jasne, jasne... - kontynuował Jisung - Jest cała twoja.
- Cała moja? - zerknął na dziewczynę i posłał jej wymowny uśmiech wiedząc, że to ją zawstydzi jeszcze bardziej.
- Chciałbyś! - warknęła.
- I tu masz akurat rację, moja piękna... Chciałbym.
Han i Lee oglądali dwójkę z wyraźnymi uśmiechami na twarzach, ale w końcu zapragnęli być sami, a zresztą Chan i Oliah też powinni...
Dlatego Minho posłał chłopakowi wymowne spojrzenie, a ten pokiwał głową i tak złapali się za ręce i odeszli niezauważalnie, wszak brunetka i jej zalotnik byli zbyt bardzo skupieni na sobie nawzajem.
Szatyn zabrał bruneta na spacer wzdłuż alejek z różnymi stoiskami z jedzeniem i piciem, bo właśnie byli na jednym z festiwali z okazji wakacji. Przy niektórych nawet się zatrzymywali, aby czegoś spróbować, a większość im nawet smakowała. Nie zabrakło również pawilonów z przekąskami, od czego również nie stronili, chociaż nie objadali się. Potem pełni energi ruszyli dalej, a właściwie to po prostu przed siebie. Mijali radosne dzieci i dorosłych, różnych animatorów, ale nikt ich nie obchodził kiedy byli ze sobą, a myśleli tylko o tym jednym mocnym uścisku własnych dłoni, w którym wciąż trwali. Minho przodował, a Han szedł troszeczkę dalej, ale dzięki temu mógł podziwiać prawdziwe dzwięki i szlachetność swojego chłopaka, a robiło to na nim wielkie wrażenie. Nie miał jednak pojęcia jak ciężko szatynowi szło nie spoglądanie do tyłu, aby nie spojrzeć jeszcze raz w te piękne oczy Jisunga, w których się zakochał niemal od razu.
Można by o nich powiedzieć, że może Minho zaczął to wszystko, ale Jisung uległ bardziej. Lee rozkochał go w sobie na dobre i nie było już szans na powrót do rzeczywistości, bo ze starszym brunet czuł się jak w niebie... Za to ten nie mógł się oprzeć temu jak oddany mu jest młodszy.
Para długo spacerowała bez żadnego pośpiechu, gdy nagle Minho dostrzegł wyjątkowo interesujący widok, przez który na jego ustach pojawił się ciepły uśmiech. Wtedy najpierw puścił dłoń młodszego, a następnie objął go ramieniem, oddał pocałunek w jego skroń, a następnie poprosił, aby ten spojrzał w danym kierunku. Zainteresowany Han zrobił to o co prosił go starszy, a wtedy okazało się, że mają świetny widok na miejsce, gdzie zebrani ludzie tańczyli do radosnej muzyki w tle. W tłumie dostrzegli bardzo oczekiwaną parę, a konkretnie przyjaciółkę chłopaka w towarzystwie przyjaciela Lee. Brunetka owszem pozwoliła się objąć i wyraziła zgodę na taniec, ale wciąż miała niezadowoloną minę w przeciwieństwie do bruneta. Ten był tak podekscytowany, że policzki dawno musiały go boleć od ciągłego uśmiechania się. Widać było, że wciąż o czymś dyskutują, że chłopak cały czas w jakiś sposób prowokuje dziewczynę, która reagowała w tak uroczy sposób, że nawet sam Minho i Jisung byli rozczuleni. Tak się zagapili na dwójkę, że nie zauważyli nawet jak długo to robią... Dostrzegli natomiast ten jeden moment, w którym mimika twarzy Chana niespodziewanie zmieniła charakter z tego rozbawionego na wręcz onieśmielony, jakby na chwilę przestał oddychać... Dokładnie wtedy gdy jego ciemne oczy spotkały się z oliwkowymi jego obiektu westchnień, a sama brunetka również zatrzymała się i nie mogła się ruszyć... Nieśmiała dłoń starszego intuicyjnie przesunęła się wyżej aż na ciepły policzek oraz żuchwę dziewczyny, które objęła pewnie, lecz subtelnie. Oliah zadrżała pod dotykiem bruneta, ale nie odsuwała się, jakby mu zaufała, co z kolei rozpalało serce chłopaka jeszcze bardziej... Na próbę nieznacznie skrócił dystans między nimi, ale speszona Victoria niemal natychmiast spuściła wzrok w dół, na co podekscytowany Bang jedynie uśmiechnął się jak zwykle z jeszcze większym rozczuleniem, a wręcz odruchowo przygryzł wargę... Zrozumiał, że to jego szansa, a chęć z każdą sekundą rosła i rosła... Nagle po prostu zbliżył swoje wargi do warg młodszej, aby połączyć ich w czułym pocałunku, a w tym samym czasie jego drugą ręka zdecydowanie spoczęła na talii dziewczyny i w taki sposób przyciągnął ją do siebie. Obydwoje zadrżeli pod naciskiem oraz wybuchem ciepłej energii między nimi, ale szczęśliwy Chan nie dał uciec spłoszonej Oliah'i i w delikatny sposób próbował ją zachęcić do kontynuacji, czego nie musiał robić długo, bo ta zaraz uległa...
Han zakrył sobie usta dłonią, żeby tylko nie pisnąć z wrażenia albo i krzyknąć, gdy jego przyjaciółka sama odważyła się umieścić własne ręce gdzieś na ciele starszego chłopaka, a przy tym nieśmiało kontynuowała swój pierwszy pocałunek. Teraz była tak niewinna w ramionach bruneta, z kolei on wydawał się wniebowzięty i trzymał ją tak, jakby chciał chronić przed całym światem...
Minho z kolei tylko uśmiechał się widząc, że Chan jest teraz naprawdę szczęśliwy... Znając go, Lee wiedział że ten zasługuje na takie coś po tym jak sam bardzo dużo pomógł innym i jak wiele zrobił. Teraz to był jego moment i nikt nie miał prawa tego przerywać...
- Chyba nigdy nie widziałem go tak przejętego... - przyznał szatyn z jakąś czułością w głosie.
- Jest zakochany, to normalne... - westchnął Han.
- Racja...
- Mnie dziwi jak wytrzymał z jej humorkami i obrażaniem się...
- Przecież on to uwielbia...
- Masz rację, Minho... Jak myślisz, ile czasu minie nim ją zapyta?
- O co?
- Wiesz o co...
- Ach... - zaśmiał się - Myślę, że zrobi to jeszcze dzisiaj... Po tym pocałunku będzie zbyt nakręcony i zrobi pewnie dużo głupich rzeczy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top