VI
Han jak zwykle po lekcjach miał już wychodzić z przyjaciółką ze szkoły, gdy nagle dostrzegł idącego w ich stronę Minho. Nie chcąc wyjść na kogoś niemiłego po prostu zatrzymał się, choć niechętnie... W końcu kontakt ze starszym robił mu dziwne rzeczy gdzieś w środku i w głowie... Przede wszystkim peszył się bez powodu i mimowolnie, a do tego po jego brzuchu raz na jakiś czas przejeżdżał dziwny, ciężki dreszcz przypominający zwyczajny ból brzucha... Tyle że go ogarniało jednocześnie zimno i gorąco, a przez to czuł większą podatność na potliwość. Nawet teraz patrzył w stronę Lee z pewnym lękiem w oczach, a mimo to nie rezygnował i dzielnie czekał.
- Jisung... - zawołał delikatnie szatyn dochodząc do dwójki. Posłał chłopakowi ciepły uśmiech i rzekł - Czy... Możemy pogadać?
- Mhm, gadajmy... - odruchowo odpowiedział.
- Nie o to mi chodziło... - zaśmiał się lekko chcąc tym także nieco uspokoić zestresowanego chłopaka. - Chciałbym... Hm... Pogadać w cztery oczy...?
- Ja... Nie mam żadnych tajemnic przed Oliah'ą! - zaśmiał się nerwowo.
- Nie ma problemu... - odpowiedziała uprzejmie brunetka uśmiechając się do starszego - I tak muszę jeszcze coś załatwić...
- Oliah... - Han popatrzył błagalnie na przyjaciółkę.
- Poradzisz sobie... - zaśmiała się trochę rozbawiona. Poklepała chłopaka po ramieniu - Jesteś dużym chłopcem... Pa~
Jisung próbował jeszcze złapać dziewczynę, ale ona specjalnie przyśpieszyła krok, a czyniła to z lekko wrednym uśmiechem, za co Han miał ochotę ją teraz zabić.
Minho za to przyglądał się dwójce zakłopotany, a jednocześnie trochę rozbawiony. Szybko się zorientował, że Jisung z jakiegoś powodu wcale nie chciał zostawać sam na sam, czego nie rozumiał, bo wydawało się, że się dogadują...
Gdy Han ostatecznie pożegnał przyjaciółkę i pogodził się z tym, że ta go zostawiła, niepewnie odwrócił się w stronę Lee, a wtedy natychmiast posłał mu niepewny uśmiech widząc, że ten wciąż go lustruje z taką bezwstydną ciekawością, ale bez grama brudnych czy jakikolwiek innych myśli w oczach. Minho był po prostu pewny siebie, ale nie zuchwały.
Ponieważ niższy nie podchodził, Lee wykonał parę kroków w stronę młodszego, a gdy był już obok rzekł z dobrodusznym uśmiechem:
- Idziemy?
- Mhm... - niepewnie odpowiedział.
Szatyn podał chłopakowi dłoń, jakby chciał mu dodać otuchy, a Hana bardzo kusiło, aby złączyć swoją z jego, ale duma i wstyd mu nie pozwalały, wręcz zmarszczył twarz. Zaraz po tym wyprzedził starszego niby arogancko, co wywołało kolejny moment konfuzji w Minho. Mimo to chłopak ruszył za brunetem nie chcąc przedłużać.
Dwójka szła w jednym kierunku, chociaż zdawało się, że żaden nie wie gdzie druga strona ma zamiar iść, ale jakby dostosowywali się, więc po prostu tak szli przed siebie...
- Jisung... - zaczął Lee w pewnym momencie widząc naburmuszenie młodszego - Czy ja ci coś zrobiłem?
- Co? - spojrzał na niego z taką samą miną, ale widząc ciepły wzrok starszego natychmiast złagodniał na twarzy z szacunku do niego. - Nie... Dlaczego niby?
- Mam wrażenie, że jesteś na mnie zły... I wiem, że nie chciałeś ze mną zostawać sam. Pomyślałem, że mnie nie lubisz z jakiegoś powodu...
- Minho... - westchnął ciężko - To skomplikowane...
- Rozumiem, ale... Myślałem, że się dogadujemy... Lubię twoje towarzystwo i chciałbym cię poznać jeszcze lepiej... Nie chcę, żebyś czuł się przy mnie źle czy niekomfortowo...
Brunet słuchał tego co mówi starszy, a szybko zorientował się jak jego serce niespokojnie reaguje na samą obecność chłopaka, a co dopiero jego miłe słowa, które wypowiadał tak lekko i takim pięknym głosem... Jisung poczuł jeszcze większą dumę i wstyd przed przyznaniem, że szatyn robi z nim coś takiego, a przez to zmarszczył brwi. Jak się okazało, przestał także słuchać Lee skupiając się jedynie na tonacji jego głosu i ruchu warg, które swoją drogą zostały tak idealnie na nim skrojone przez genetykę... Młodszy aż sam przygryzł swoją dolną czując impuls płynący przez jego całe ciało, bo właśnie zaczął się zastanawiać nad miękkością tych cudownych ust... Zaraz pokręcił głową zdając sobie sprawę ze swoich wstydliwych myśli nad osobą, przy której przecież właśnie stał...
- ...dlatego chciałbym wiedzieć jak się czujesz... - kontynuował Minho.
- Wszystko okej - nagle się wyrwał z myśli odpowiedział z odruchowym uśmiechem.
- Na pewno? - przyjrzał mu się uważniej.
- Boże, nie patrz tak na mnie... - otworzył nerwowo oczy i przeszedł oczami po każdej stronie.
- Jak? - zaśmiał się.
- Masz w oczach coś takiego... - zastanawiał się.
- Co cię onieśmiela?
Han wzdrygnął się na te słowa, które trafiły prosto w jego serce i ego. Aż musiał popatrzeć na starszego, ale wtedy przeżył jeszcze większy stres widząc rozbawione oczy i uśmiech chłopaka, który był w tym wszystkim tak niewinny mimo wszystko. Brunet spuszczając wzrok na swoje buty, rzekł próbując ukryć swoją niepewność:
- Nie.
- Serio, Jisung? Wydaje mi się, że nie jesteś ze mną szczery...
- Skąd wiesz? - warknął.
- Nie umiesz utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego i się wstydzisz... Nie chciałeś ze mną być sam na sam, bo wiedziałeś jak na ciebie działa moja obecność.
Wtedy w młodszym się zapaliło. Ktoś tak bezczelnie wytykał mu jego słabość, a najgorsze, że był to dokładnie ten chłopak, który tę słabość w nim wywoływał. Jego ego wyrywało się na wszystkie strony, żeby tylko udowodnić, że starszy się myli, a reszta organów i części się zgadzała, jakby cały Han był zgodny w tej jednej kwestii...
Zmuszony się zbuntować brunet gwałtownie przerzucił wzrok prosto w oczy starszego, na co ten nawet lekko drgnął i na sekundę na jego twarzy zagościło zawahanie, chociaż widząc dumne spojrzenie młodszego sam uniósł nieco wyżej podbródek tak, aby wciąż patrzeć na chłopaka z góry, jakby dalej go prowokując. Ale wściekły Jisung nie poddawał się i odpowiadał z jeszcze większym atakiem w stronę starszego, jakby chciał go zdominować, choć w środku cały drżał od ciężkiego i tak ciemnego spojrzenia licealisty. Chcąc zdobyć nieco przewagi i udowodnić swoją pewność, sam przysunął się trochę bliżej i robił tak aż do momentu, gdy jego czoło na dotknęło czoła starszego. Wtedy dwójka zaczęła wymieniać się coraz cięższym oddechem, a ciało Minho, jakby zaczęło drżeć z ekscytacji, czego chłopak ani trochę nie próbował ukrywać, wręcz posyłał młodszemu jeszcze brutalniejszy dla jego ego uśmiech zdradzający wszystkie uczucia Lee. On tego bardzo chciał, a buntowniczość szatyna tylko rozczulała go bardziej, a jednocześnie nakręcała... Han za to czuł, że wciąż musi walczyć, bo jest teraz w bardzo słabej sytuacji biorąc pod uwagę również reakcję jego nieposłusznego ciała, bo po tym przechodziły ciężkie fale gorąca pod naciskiem niewinnego, a zarazem nawet nieco władczego spojrzenia Minho. Sam Jisung czuł jak oddech mu przyśpiesza, a policzki dostają wypieków, ogólnie na całą nieznacznie zmarszczoną twarz nadciągało źródło ciepła...
Nagle Jisung niechcący otarł wargi o dolną wargę starszego, na co Minho poczuł dreszcze wzdłuż całego ciała, a serce zabiło mocniej od wzrostu adrenaliny. Odruchowo opuścił słabe powieki, przechylił nieznacznie głowę, po czym niemal agresywnie wpił się drżącymi wargami w usta młodszego na wstępie obdarzając je całym swoim podekscytowaniem, które chciał włożyć w pocałunek. Han otworzył szerzej oczy w szoku oraz od wzrostu tętna, ale pod naciskiem starszego samoczynnie zamknął oczy i oddał się chwili. Z zaangażowaniem odpowiadał na każdy ruch szatyna dwa razy mocniej, przez co ich gorący pocałunek z sekundy na sekundę nabierał tempa, gdy obydwaj błądzili rękoma po sobie nawzajem. Minho zaciskał dłonie gdzieś na materiale bluzy młodszego w okolicy jego boków, za to Jisung przesuwał rękę między włosami, karkiem i materiałem na barku starszego, a drugą jeździł po jego torsie okrytym również bluzą.
Dwójka jednak była dla siebie zbyt intensywna, dlatego tak szybko jak zaczęli zaraz skończyli odpychając się od siebie i zaczęli dyszeć głośno. Han z braku innych wyjść, oparł czoło o ramię Lee i próbował dojść do siebie, gdy Minho wciąż się uśmiechał, ale teraz z satysfakcją... Z rozanieleniem w oczach patrzył z góry na lekko zmęczonego chłopaka i tylko rozczulał się nad tym, jaki ten jest rozkoszny... Chciał go przytulić i mu to wyznać, ale wiedział że Han jeszcze nie jest gotowy i musi sam sobie poukładać w głowie prawdę. Bo starszy nawet nie miał wątpliwości, że chłopak czuje to samo co on, ale on to wypierał... Zatem pozostało mu lekkie przekonywanie bruneta, że łączy ich coś więcej... Jisung za to czuł, że jego wstyd jeszcze nie osłabł, gdy trochę się przesunął i zaczął uchem wyczuwać rytm serca starszego, a to to zainspirowało jego własne do tego samego aż złapał się za klatkę piersiową...
Potem przyszedł czas na powrót do domu, co niezbyt podobało się Minho, ale nie dał po sobie tego poznać. Jedynie uśmiechał się delikatnie jak zawsze i nawet nie protestował, gdy Han próbował się jak najszybciej pozbyć starszego. Nawet pomimo tego, że wcale nie porozmawiali na odpowiedni temat i nic sobie nie wyjaśnili, wręcz zostawili siebie w jeszcze większym zdezorientowaniu niż przed weekendem. Ale Lee się nie spieszył, a cieszyła go jakakolwiek chwila z chłopakiem....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top