III
W środę Han wyjątkowo przyszedł do szkoły pierwszy, jeszcze przed przyjaciółką, ponieważ ta miała akurat wizytę u lekarza. Co prawda chłopak mógł przecież pójść z nią, ale ona była z rodzicami, a ci przyjaźnili się z rodzicami chłopaka, a oni z kolei nie zgodzili się i kazali synowi przyjść do szkoły, także ten nie miał wyboru...
Na szczęście pierwsza lekcja minęła dosyć szybko i brunet nie zdążył nawet za bardzo zatęsknić za przyjaciółką, chociaż ledwo zadzwonił dzwonek, a on już wybiegł z klasy prosto przed drzwi wejściowe w oczekiwaniu na swoją ulubioną dziewczynę, bo wszystkie inne były zwyczajne i to były tylko koleżanki, a ta jedna była jego psiapsi prosto z serca...
Tymczasem gdzieś obok przechodził akurat uczeń starszej klasy, a zauważając znajomą sylwetkę sprzed wczoraj, postanowił podejść...
- Hej...
Jisung wzdrygnął się, gdy poczuł na plecach dotyk, a konkretnie ciężar męskiej dłoni. Odruchowo zerknął w bok, a wtedy odetchnął z ulgą i z uśmiechem przyznał:
- Ach, to ty...
- Tak, ja... - uśmiechnął się szatyn. - Yy... Jisung?
- Tak mam na imię - odwzajemnił uśmiech - Skąd wiedziałeś?
- Cóż, gdzieś usłyszałem... - przyznał z nieśmiałym uśmiechem patrząc w bok, a przy tym podrapał się w kark. - W każdym razie... W piątek są moje urodziny, robię skromne ognisko w ogrodzie... Nie będzie zbyt wielu ludzi, ale pomyślałem, że ty chciałbyś przyjść...
- Jasne, że tak! - od razu zawołał podejscytowany. Nie zastanawiał się skąd Minho wiedział takie rzeczy i dlaczego mu to zaproponował.
- To świetnie... - ledwo wysunął język, aby nieco nacisnąć na niego wargami w celu nawilżenia ich. Za chwilę przyznał z tym samym uśmiechem - A wracając do sprawy z wczoraj... - Jisung już chciał odpowiadać, ale Lee był szybszy - Twoja przyjaciółka przyjdzie z tobą?
- Jasne, że tak! Będzie na pewno!
- To świetnie... - zaśmiał się - To... Do zobaczenia, Jisung.
- Pewnie jeszcze się spotkamy na korytarzu...
- Byłoby miło...
Gdy życzliwy Minho o tej ciepłej aurze, cały stworzony z naturalnej gracji powoli odsunął się od młodszego i ruszył przed siebie śmiałym krokiem, Han odruchowo obejrzał się za chłopakiem, jakby chciał jeszcze raz obejrzeć całego licealistę, chociaż ten kompletnie nie miał świadomości... To nawet było lepsze, ten lekki dreszcz emocji i lęk, że obiekt obserwacji w każdej chwili może nagle się odwrócić i rzucić ci to pytające, niewinne spojrzenie... Ale Minho nie wyglądał nawet, jakby podejrzewał, a przez to w Jisungu rosła satysfakcja, że nie zostaje złapany na gorącym uczynku... Ogólnie wydawało mu się, że Minho to całkiem fajny chłopak, dlatego nie miał jakichś wielkich obaw, aby pomóc przyjaciółce go zdobyć, a zresztą ten był starszy... Han wyczuwał w chłopaku jakąś troskę, choć może wydawał się ciut zimny na zewnątrz. Niedługo potem do chłopaka dołączyła sama Oliah, która dowiadując się o ich wyjściu w piątek, od razu zaprotestowała i stwierdziła, że na pewno nigdzie nie pójdzie, a już na pewno nie do Minho. Jisung jednak wiedział, że nie odpuśći, a zresztą to była szansa, aby brunetka zrozumiała swoje uczucia względem Lee. Bo teraz niby wzdychała do niego, ale nie chciała tego rozwijać ani nic, a to było głupie według Hana, bo albo kogoś lubisz, albo nie... Dla niego to wszystko było łatwiejsze i nie rozumiał nastawienia Victorii, które twierdziło, że miłość platoniczna jest silniejsza niż ta fizyczna. Ona się karmiła swoim zachwytem nad kimś, jakby tyle jej wystarczało... I to wcale nie był pierwszy raz, bo takich jak on już miała wielu, ale z jakiegoś powodu była przekonana, że Minho jest wyjątkowy... Zawsze tłumaczyła to, że od niego czuje coś mocniejszego, ale może po prostu jeszcze potrzebuje czasu... Trochę przeczyło to jej innym słowom, które twierdziły, że jeśli spotka tego jedynego, będzie wiedziała o tym od razu...
Przez resztę tygodnia dwójka po szkole spędzała ze sobą czas dokładnie tak jak zwykle to robili, a przy okazji Han wciąż dokuczał swojej małej przyjaciółce, zwłaszcza gdy ci mijali Minho, a ten żywo rozmawiał z Jisungiem, jakby byli najlepszymi ziomkami na świecie. Oliah była zła na przyjaciela, bo wiedziała, że ten specjalnie się zaprzyjaźnił z Minho, aby ten siłą rzeczy był bliżej... Dwójka jednak niemal nie dostrzegała tego, że ktoś wciąż im się przyglądał, a konkretnie umięśniony brunet ze swoim delikatnym, ledwie widocznym uśmiechem... Dokładnie ten, na którego Oliah wpadła, dlatego wzbudzał w niej pewien dyskomfort, ale póki jej nie zaczepiał, przy Jisungu czuła się komfortowo... Czasem nawet towarzyszył Minho i sam siedział cicho, ale wyglądał tak, jakby cały czas próbował się powstrzymać przed przesunięciem wzroku w znanym tylko sobie kierunku. Nikt jednak nie brał go zbyt poważnie, jakby nie było go w grupie, a co ważniejsze w rozmowie... On nawet się tym nie przejmował, ale zdarzyło się, że zupełnie niechcący zerknął kątem oka w stronę Oliah, a ona niemal momentalnie uniosła powieki nie wiedząc samej czy bardziej ze speszenia, czy szoku, a jeszcze jej twarz zalały wypieki ze stresu... Wtedy chłopak natychmiast odwrócił wzrok w drugą stronę, ale swoje wargi najpierw docisnął do siebie, a wraz z tym uniósł kąciki ust w jakiś zuchwały sposób, co w jakiś sposób zirytowało dziewczynę aż zmarszczyła brwi, ale nie wiedziała co ma myśleć, dlatego postanowiła zapomnieć o sytuacji i skupiła się na rozmowie swojego krasza z jej przyjacielem, a ci byli wyjątkowo ku sobie, bo tak płynęła ich rozmowa... Zwykle Han o czymś opowiadał, a Minho kiwał głową ze zrozumieniem i ciepłym uśmiechem, ewentualnie coś dodawał od siebie... Oliah nie miała ochoty wchodzić im w rozmowę, dlatego spokojnie stała obok rozbawionego Jisunga, ale co chwilę wracała wzrokiem na jakże pięknego Lee, którego blask ogrzewał całe otoczenie, zwłaszcza jego czuły uśmiech... Aż we wnętrzu dziewczyny rodziło się to przyjemne ciepło, a przez skórę całego ciała wędrowały niewielkie ciarki, za to serce... Serce miało swój własny rytm, który z każdą sekundą gubił się coraz bardziej, a jej było ciężej oddychać.... Nagle spojrzała w inną stronę zupełnie niespodziewanie, gdy poczuła się obserwowana, ale zamiast tego ujrzała kolegę Minho błądzącego wzrokiem wszędzie. Sama spuściła wzrok w dół i próbowała zebrać myśli, gdy jej ciało ogarnęła słabość, a w brzuchu poczuła coś drażniącego...
Tymczasem Jisung szybko dostrzegł dziwny stan przyjaciółki, dlatego gdzieś w trakcie rozmowy z Minho ostrożnie objął ją ramieniem i zbliżył się nieco, aby szepnąć opiekuńczo:
- Co jest? Czy... To to co myślę..?
- Nie... - odpowiedziała niechętnie.
- Na pewno, nie boli cię brzuch albo głowa?
- Może pójdziemy do pielęgniarki? - dodał Minho od siebie spoglądając na brunetkę - Możemy się kawałek spóźnić na lekcję... Prawda, Chan? - spojrzał na kolegę obok.
- Czy ja wiem... - westchnął ten zapytany, niby zamyślony.
Han zerknął na szatyna uważniej, a widząc troskę o dziewczynę w jego czynach, aż mimowolnie uśmiechnął się jak najdyskretniej umiał... Starszy nawet wydał mu się nieco uroczy w ten sposób, a zwłaszcza ten błysk w jego ciemnych tęczówkach i zmartwiony wyraz twarzy... Cały profil Lee był wyjątkowo szlachetny, a jednocześnie tak mężny, wręcz można by określić jego urodę jako tego jednego rycerza odznaczającego się na tle reszty, bo on był ten wyjątkowy, wybrany... Jeszcze jak patrzył na brunetkę tak uważnie, niby kontrolując każdy jej gest, czy aby ta nie ma zamiaru zemdleć czy coś w tym rodzaju... Brunet obok niego za to, jakby wciąż błądził gdzieś w myślach, a dziewczyną wcale się nie przejmował, co już trochę zirytowało Jisunga... Dla niego Oliah była najważniejsza i każdy powinien teraz skupiać uwagę właśnie na niej, a ten jeden myślał tylko o sobie... Nagle brunet szepnął coś na ucho Minho, a ten tylko pokiwał głową, wtedy nieznacznie niższy odszedł...
Brunetka powoli odzyskiwała pewność oraz stabilność, a nawet oddech wracał do normy wraz z rytmem serca.
- Jesteś pewna, że nie dostałaś... - dziewczyna mu przerwała.
- Tak! To jeszcze nie czas! - wrzasnęła nagle aż Han odskoczył od niej i spojrzał w szoku.
- Oliah...
- Daj mi spokój! - po czym odeszła.
Jisung i Minho obejrzeli się za nią, po czym sami rzucili sobie pytające spojrzenia. Wtem Lee rzekł:
- Może idź do niej, co?
- Lepiej nie... - przyznał całkiem poważnie - Jeśli coś ją zdenerwowało, teraz będzie tylko gorzej...
- Na pewno? Nic jej nie jest? - dopytywał Minho.
Han usłyszał, że ktoś do niego dzwoni. Uśmiechnął się pod nosem mając pewną teorię na ten temat.
- Słucham... - zaczął z uśmiechem.
- Jisung, miałeś rację... - było słychać niepewny, speszony głos Oliah'i.
- Mam iść do sklepu? - zaśmiał się.
- Możesz? Wiesz które?
- Wiem. Jak wrócę to dam ci znać.
Jisung rozłączył się kręcąc głową pobłażliwie i skierował się w stronę wyjścia, a Minho odruchowo ruszył razem z nim, nawet wyszedł z nim ze szkoły. Po drodze zapytał:
- W porządku?
- Wszystko okej, tylko... - chwilę się zastanawiał jak to ująć, żeby powiedzieć prawdę, ale nie zdradzać do końca przyjaciółki, zwłaszcza przed jej własnym kraszem - to ten czas...
- Jaki czas? - zmarszczył brwi zdezorientowany.
- Te dni... Rozumiesz? - spojrzał na niego uważniej, a jego głos był trochę cichszy.
- Aa... To - pokiwał głową - To musi być straszne... Strasznie mi szkoda kobiet, że muszą przez to przechodzić...
- Wiesz - uśmiechnął się wymownie - Mając fajnego chłopaka na pewno jest im troszeczkę łatwiej...
- A... Oliah ma takiego...? - spytał, jakby zadawał ryzykowne pytanie.
- Myślisz, że pozwoliłbym na to? - prychnął dumnie, po czym zaśmiał się.
- Więc... To ty czujesz coś do niej, ale nie chcesz psuć przyjaźni...?
- Co? Nie! - wrzasnął. - Kocham ją, ale nie w taki sposób! Jest dla mnie zbyt bliska, żebym chciał z nią czegoś innego niż przyjaźni... Zresztą mi się bardziej podobają chłopcy... - uśmiechnął się mimowolnie.
- Całe szczęście... - odetchnął z ulgą.
Jisung nawet nie pytał, a jedynie uśmiechnął się słysząc zainteresowanie Minho oraz jego reakcję. On ewidentnie miał coś do brunetki, bo po co by pytał o to wszystko...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top