II

Po lekcjach Han wprosił się do przyjaciółki domu, ale siedział tam tak długo, że ostatecznie został na noc pomimo początku tygodnia. Mimo to rodzice chłopaka woleli by został tam niż wracał do domu po nocy, a ponieważ dwójka znała się od dziecka, Jisung traktował dom Oliah'i niczym swój własny i często zostawiał tam rzeczy. Dlatego też mógł spokojnie, spontanicznie zostawać na noc, a wręcz spał z dziewczyną w jednym łóżku, choć już pod dwoma kołdrami. Nie dlatego, że którekolwiek z rodziców miało problem, ale sama Oliah czuła się z tym niekomfortowo, a Jisungowi było obojętne... Zresztą i tak często się przytulali, a szczególnie Han do brunetki, czego ta nie lubiła, ale nie odrzucała chłopaka, wszak przyzwyczaiła się... Mimo wszystko ufali sobie na tyle, że żadne nigdy nie obawiało się, że któreś mogłoby poczuć coś więcej przez tę relację czysto przyjacielską. Oni byli raczej jak rodzeństwo niż jak przyjaciele, a jako małe dzieci nawet kąpali się razem i robili dużo innych rzeczy, które zwykle robi rodzeństwo... Teraz zresztą też mogliby się przy sobie rozbierać i na żadnym nie robiłoby to wrażenia, ale o tym rodzice już nie wiedzieli i lepiej, żeby nie wiedzieli do teraz... Tak samo jak o finalnej orientacji syna państwa Han, a może i nawet o jego wcześniejszych ciągotach do starszych od siebie dziewczyn, wręcz czasem kobiet.
***

Jisung obudził się niechętnie na dźwięk budzika w telefonie, a gdy jeszcze zaspany oparł się na rękach, mrużąc powieki, ujrzał przed sobą plecy przyjaciółki, gdyż ta właśnie siedziała przed lusterkiem i poprawiała włosy oraz wykonywała poranną pielęgnację. Na sobie miała wyblakło-zieloną sukienkę pasującą do jej rozpuszczonych czarnych włosów oraz oliwkowych oczu, a nawet do wiecznych rumieńców pod oczami i na nosie. To czyniło ją tak rozkosznie uroczą, że sam Han łapał się na tym, że ma pewną słabość do dziewczyny, ale nie w tym romantycznym sensie... Bardziej był w pewien sposób dumny z tego jaka jego przyjaciółka jest urocza i to też budziło w nim pewien instynkt, przez który nie pozwalał byle frajerowi się do niej zbliżyć. Nie żeby było ich nie wiadomo ilu, ale gdyby któryś się trafił... Zresztą wielu ukradkiem zerkało w stronę brunetki, ale widocznie wstydzili się podejść. Albo to zadziorna mina Hana ich odstraszała, bo ten zwykle obok niej szedł i tylko się puszył lub robił za gwiazdę większą niż był faktycznie.

- Stroisz się tak dla Minho? - zapytał Jisung zaspanym, ale rozbawionym tonem.

- Zamknij się... - westchnęła z irytacją.

- No co? To normalne... - zaśmiał się, po czym wstał i sam zaczął się ogarniać.

- Wkurzanie mnie? Strasznie normalne...

- Nie, mam na myśli to, że chcesz dobrze wyglądać dla krasza... Ale z tym wkurzaniem, faktycznie tak łatwo się irytujesz, że szkoda nie skorzystać z okazji...

- Jaki ty jesteś głupi... - westchnęła i przewróciła oczami.

Han znalazł w szafie przyjaciółki swoje czyste spodnie, koszulkę oraz czarną luźną bluzę, dlatego to właśnie zostało jego dzisiejszym outfitem. A gdy obydwoje byli już gotowi i po śniadaniu, po prostu poszli razem do szkoły, gdzie nie działo się nic specjalnego, a na pewno nic lepszego niż zazwyczaj. Do czasu...

Oliah akurat poszła do łazienki, a Han czekał gdzieś przed, gdy nagle dostrzegł samotnie przechodzącego szatyna, którego nazwisko i imię dobrze znał. Ten wyglądał tak niewinnie, a jego każdy ruch wyrażał taką grację, której mogłaby mu pozazdrościć nie jedna dziewczyna, choć nie zabierała mu to w ogóle męskości ani nic z tych rzeczy. Han nawet nie zastanawiał się wiele razy, po prostu poszedł przed siebie "niechcący" zaczepiając chłopaka poprzez stanięcie tuż przed nim. Minho natychmiast skupił uwagę na brunecie, ale nie odskoczył ani nie wyraził większego zaskoczenia, a wręcz ze spokojem spoglądał pytająco na niższego chłopaka.

- Hej... - zaczął Han z wymownym uśmiechem - Mam pewną sprawę...

- Sprawę? - powtórzył Lee z życzliwym uśmiechem. - Jaką sprawę?

- Widzisz, moja przyjaciółka...

- Nie waż się, Jisung!

Dwójka usłyszała wrzask gdzieś za plecami starszego, a ten wręcz się odwrócił, aby poznać autorkę dźwięku, ale na widok brunetki uśmiechnął się jeszcze szerzej i z większą pewnością. Ona za to udawała, że nie zna Minho i ze spuszczoną głową podeszła do przyjaciela, szepnęła mu coś na ucho, co go rozśmieszyło, ale po tym tylko rzucił starszemu wymowny wzrok na pożegnanie i ruszył za niższą.

Ta była tak speszona, że niemal patrzyła w ziemię, gdy szła w pośpiechu, byle uniknąć jakiejkolwiek interakcji ze swoim obiektem westchnień. Wręcz zakrywała ciepłe policzki, które teraz były bardziej czerwone niż zazwyczaj, a takie wypadki zdarzały jej się wyjątkowo często i łatwo...

Dziewczyna szła, gdy nagle bezmyślnie uderzyła w kogoś. Zanim jeszcze zerknęła na twarz, wpierw ujrzała umięśnione i szerokie ramię ukryte za czarną koszulką, a z nieznanej sobie klatki piersiowej potrafiła dobrze odczytać wyraźne nagłe przyśpieszenie tętna wraz z pędzącym sercem...

Jisung otworzył szerzej oczy i aż złapał się za usta byle nie wybuchnąć śmiechem z wrażenia widząc jak jego nieostrożna przyjaciółka wpada prosto w ramiona jakiegoś starszego licealisty, który był równie zaskoczony. Ten ledwo wszedł w kontakt fizyczny z trochę niższą brunetką, a już uniósł wyżej powieki i drgnął, jakby właśnie przeszedł go mocny dreszcz wzdłuż ciała...

Tymczasem Oliah przez chwilę trwała w stanie zdezorientowania, gdy nagle poczuła ciepły oddech przy uchu, a następnie równie kojący męski głos:

- Jeśli tak bardzo chciałaś się do mnie przytulić, wystarczyło powiedzieć. Nie mam nic przeciwko, właściwie bardzo lubię się przytulać.

Dziewczynę odruchowo przeszły ciarki, ale oszołomiona odskoczyła, a wtedy ujrzała przed sobą uśmiechniętego bruneta o tak niewinnej twarzy, ale w jego uśmiechu kryło się coś złośliwego... Mimo to brunetka jedynie zmarszczyła brwi, po czym odeszła w równym pośpiechu, a chłopak na którego wpadła tylko obejrzał się za nią z takim samym rozbawieniem...

Jisung pobiegł za przyjaciółką, gdy ta z jeszcze większym speszeniem uciekała już chyba przed całym światem.

- Hej, hej, czekaj! - aż objął ją swoim ramieniem - Co się stało?

- Mam dość... - prawie wyszeptała, tak cicho mówiła.

- Czego dość?

- Ciebie... - po czym spojrzała na niego i ze złością na twarzy zaczęła bić chłopaka po torsie - Prawie mu powiedziałeś! Jak mogłeś, Jisung?!

- Przecież go lubisz... - rozbawiony próbował złapać nadgarstki dziewczyny - Co innego można z tym zrobić?

- Ja chcę go kochać po cichu, nie rozumiesz?

- Jak to po cichu? - zaśmiał się - Nie rozumiem...

- Po cichu, platonicznie... - tłumaczyła już spokojnie - Chcę do niego cicho wzdychać, zachwycać się nim... Najlepiej, żeby on o tym nie wiedział...

- Jesteś cholerną romantyczką... - pokręcił głową pobłażliwie.

- No jestem... - uśmiechnęła się delikatnie.

- Nigdy nie znajdziesz tej swojej miłości życia, jeśli będziesz każde zauroczenie traktować w taki sposób...

- Zauroczenie a miłość to dwie sprawy, Jisung. Jeśli to będzie miłość, będę chciała mu to powiedzieć.

- Nie traktujesz poważnie Minho?

- Czuję z jego strony coś silnego... Może muszę się przyzwyczaić i nagle zdam sobie sprawę, że to coś mocniejszego...

- Wtedy mu powiesz?

- A jeśli mnie odrzuci?

- Odrzucić? - zaśmiał się przyciągając ją do siebie - W życiu! Jesteś najcudowniejszym, najbardziej uroczym słodziakiem jakiego znam!

- Tylko tak gadasz... - sama się uśmiechnęła w zawstydzeniu.

- Nie, serio... - szepnął jej przu uchu z czułym uśmiechem - Miłość twojego życia ma już przechlapane...

- Czemu? - zaśmiała się.

- Jak tylko zatonie w miłości do ciebie, nie będzie umiał się oprzeć i będzie tracił zmysły przez ciebie...

- Tak myślisz?

- No, poza tym, że jesteś słodziakiem... Jesteś też strasznie hot, serio... Masz takie kombo, że naprawdę współczuję mu.... Będzie miał wyjątkowo trudno...

- Taki ktoś nie istnieje... - śmiała się kręcąc głową - Ja nie jestem odpowiednią osobą do zakochiwania się w niej... Nie czuję, żebym miała jakiekolwiek cechy, żeby ktoś w ogóle zwrócił na mnie uwagę... Wolę sama wzdychać do kogoś, zresztą do mnie nikt nie wzdycha...

- Ktoś na pewno jest. Po prostu ty o tym nie wiesz i nikt ci nie powie, bo się wstydzi... Widzę jak inni na ciebie patrzą...

- Oceniają mnie...

- Oceniają jaka boska jesteś!

- Jisung...

- Zaufaj mi.

Dziewczyna pokręciła głową i nadal nie przyjmowała wersji przyjaciela, ale kiwała głowa dla spokoju. Tak naprawdę Han od zawsze był jedynym chłopakiem, który jej mówił coś miłego na jej temat, inni byli po prostu uprzejmi lub nie zwracali nawet uwagi...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top