+ XXIII. only you can save her

Bonus:
cz. 1 (dzisiaj) - 5662 słowa
cz. 2 (jutro) - 6255 słowa

Miłego czytania!


11 lat później

Mikayla trzymała w dłoni czerwony kubek, z którego pociągała co chwilę kilka łyków. Prawdopodobnie jako jedyna na "tej durnej imprezie" nie piła alkoholu. Ashton zabiłby ją, gdyby wróciła pijana. Może jedynie Luke załagodziłby sytuację.

Pieprzony James, zaciągnął mnie tutaj, a teraz gdzieś zniknął - pomyślała.

Amy spała obok niej, trzymając głowę na podparciu kanapy. Jej przyjaciółka jak zwykle upiła się, a teraz, wcale nie słodko, spała wtulona w butelkę taniego wina.

Kolejna kretynka - pomyślała - powiedziała, że będzie tu Rick, a jego tu ni widu, ni słychu.

Richard Peterson to jeden z najbardziej czarujących chłopaków w szkole, a Mikayli nie przeszkadzał nawet fakt, że chłopak był frajerem do kwadratu. Miał dziewczynę, Camilię, ale nawet największy kretyn wiedział, że chłopak zdradza ją przy każdej okazji. Nikt jednak nie rozumiał, dlaczego Rick spotyka się z Camie, a sypia z innymi dziewczynami.

- O czym tak myślisz? - zapytała Rachel, siadając obok niej.

- O tym, jak bardzo ta impreza ssie - powiedziała, biorąc łyk pomarańczowego soku.

- Zawsze mogło być gorzej - odpowiedziała brunetka, szturchając ją ramieniem - przed chwilą widziałam jak Ricky dobiera się do Kawashimy.

- Tej Azjatki?

- Dokładnie! - przewróciła oczami. - Ten chłopak to idiota, co wszystkie laski w nim widzą?

- Właściwie - zaczęła Mikk, chcąc dowiedzieć się czegoś od dziewczyny, która lepiej znała Camilię - Czemu Rick chodzi do łóżka z każdą laską?

Rachel zmierzyła ją wzrokiem, zastanawiając się czy pyta poważnie.

- Camie jest dziewicą - wyjaśniła - a Rick nie chce, aby ona miała z nim swój pierwszy raz.

- Dlaczego?

- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Może szuka kogoś kto ma jakiekolwiek doświadczenie? W każdym bądź razie, chodzi do łóżka tylko z tymi pustymi laskami, które puszczają się na każdej imprezie.

I może Mikayla była nim tylko zauroczona, ale miała dość tego, że James zawsze znika ze swoją dziewczyną, a Amy ciągle jest pijana lub na prochach.

Zaczęła rozglądać się dookoła w poszukiwaniu takiego samego frajera jak ona. Skoro tylko w taki sposób może dostać się do Ricka, to warto.

Jej zdaniem warto.

*

Dziewczyna trzymała pod ramię swoją przyjaciółkę, która co kilka chwil bełkotała coś pod swoim nosem.

W pewnym momencie, Amy zatrzymała się i zaparła nogami tak, że nastolatka w pięknych lokach nie mogła jej prowadzić dalej.

- Amy! - zawołała. - Współpracuj ze mną kretynko!

- Minia... - zaczęła - Bo ja chyba zgubiłam kluczeeee... Mój stary mnie zajebie, jeśli go obuuuudzę...

Mikayla warknęła pod nosem i zaczęła zastanawiać się co zrobić z brunetką. Nie mogła zabrać jej do swojego domu. Ashton wkurzyłby się, gdyby przeprowadziła w środku nocy pijaną (a może nie tylko) przyjaciółkę.

- Poczekaj - powiedziała, pomagając koleżance usiąść na pobliskiej ławce.

Irwin wyciągnęła ze swojej kieszeni telefon i odblokowała, ignorując wszystkie nieprzeczytane powiadomienia.

Wystukała znany sobie na pamieć numer telefonu i przyłożyła urządzenie do ucha. Z głośnika wydobył się charakterystyczny dźwięk przekazywania połączenia.

- Halo?

- Hej Mi, jesteś w pracy? - zapytała z uśmiechem, słysząc głos swojego najlepszego przyjaciela.

- Taa... Mam dyżur, ale kończę za jakieś pół godziny - odpowiedział młody lekarz. - Coś się stało?

- Mam pewien problem. Ma sto sześćdziesiąt centymetrów, sześćdziesiąt kilogramów, nazywa się Amy i wali od niej wódką.

- To dość spory problem - zaśmiał się. - Co z nią?

- Zgubiła klucze a jej ojciec się wkurzy jak obudzi go zalana.

- Chcesz ją u mnie przenocować?

- Mhm - mruknęła - Amy pewnie narobi trochę hałasu w mieszkaniu, a nie chcę żeby Lashton znów nie przespał nocy przez Louisa.

- Okej - powiedział mężczyzna. - Ale o dwunastej ma wpaść Jane, wiec twojej koleżanki już nie może tam być. Nie chcę kolejnej awantury, sama rozumiesz.

- Michael, jesteś aniołem - Mikayla uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Jak ci się odwdzięczę?

W słuchawce rozniósł się rechot starszego, a gdy zamilkł, Clifford powiedział:

- Pogadamy w domu.

*

Amy opierała się o ścianę, nie do końca wiedząc, co dzieje się dookoła niej. Minnie powiedziała jej, że przenocuje ją u Mike'a, ale kim był Mike?

Podniosła głowę, kiedy po schodach zaczął wspinać się chłopak w ciemnych ubraniach.

Długa blond grzywka zakrywała cześć jego twarzy, kiedy mężczyzna kroczył po kolejnych stopniach.

Mikayla podniosła się z miejsca i kiwnęła głową na przywitanie przyjacielowi.

- Cześć Michael - powiedziała cicho. - Ratujesz jej tyłek. Nie mogłam jej zostawić.

- Spoko - odpowiedział, przekręcając zamek w drzwiach.

Dziewczyna pomogła wstać przyjaciółce i wprowadziła ją do salonu. Posadziła na zielonej kanapie i odwróciła się do Clifforda.

- Rzygać nie będzie, bywała w gorszym stanie i nic jej nie było.

- Przygotować jej jakieś tabletki? - zapytał. - Kac morderca nie ma serca.

Mikayla parsknęła śmiechem i skinęła twierdząco głową.

- To jak mogę ci się odwdzięczyć?

- Wpadniesz rano zrobić mi i swojej przyjaciółce śniadanie? Jajecznicę według przepisu Karen?

- Okej - odpowiedziała - Dziękuję, Mikey. Potem odholuję ją przed przyjściem Janette.

Amy patrzyła na rozmawiających przyjaciół i skanowała zachowanie swojej koleżanki. Minia - bo tak wołała na nią Beam - zachowywała się w obecności Clifforda inaczej. Mimo alkoholu, zauważyła, że dziewczyna jest jakby bardziej... Prawdziwa?

Po kilkunastu minutach rozmowy, Mikayla pożegnała się z Michaelem i wyszła z mieszkania, które kiedyś dzieliła z nim Karen.

Dziś Karen - zakochana pięćdziesiątka - jest konkubiną barczystego mężczyzny o spokojnym, kojącym spojrzeniu i siwiejących włosach.

Michael lubił Jeremiego i to z jakim szacunkiem, a zarazem miłością traktował jego mamę.

Blondyn podniósł wzrok na brunetkę, której mina dawała znać o głębokim procesie myślenia w jej wstawionej głowie.

Clifford miał ochotę zapytać, o to, co ją dręczy, ale obawiał się, że wejście w rozmowę z pijaną dziewczyną skończy się jej bełkotem i opowiadaniu o latających pegazach.

Amanda uprzedziła go jednak, sama rozpoczynając słowami:

- Jesteś przyjacielem Mikusi, pra-awda?

- Mhm.

Michael wbrew pozorom nie był zmęczony, więc zdecydował się usiąść naprzeciw brunetki.

- Minia jest przy tobie inna, wiesz?

- Inna?

- No wiesz! Taka, wiesz, naturalna, no! - powiedziała swoim pijańskim tonem.

- Naturalna?

Amy przetarła swoją twarz, po raz kolejny zastanawiając się, czy dobrym pomysłem będzie powiedzieć mężczyźnie o kilku sprawach dotyczących szatynki..

Mikayla przecież będzie wściekła, jeśli ta komuś o tym powie, ale jako przyjaciółka nie mogła też pozwolić na takie głupstwa wykonywane przez tak inteligentną dziewczynę jak Minnie. Co innego ona - Amy nigdy nie należała do grona wyposażonych w dobrej jakości mozg, więc robienie głupstw było jej specjalnością.

Widząc jak Irwin zachowuje się przy Michaelu, doszła do wniosku, że muszą być naprawdę blisko i on może odwieść ją od tego idiotycznego pomysłu.

- Minia chce zrobić coś na maksa głupiego, a ja nie mogę jej pomóc.

- Co masz na myśli?

- No bo wiesz, kto słuchałby przyjaciółki ćpunki, ale spoko blondi, nie jestem tera na haju...

- Miałem na myśli... Co chce zrobić Minnie?

Amy spojrzała na niego i wydobyła z siebie głośne "Awwww".

- "Minnie"! To takie słodkie!

Clifford wypuścił z siebie głośne westchnienie, ale zaciekawiony, nie miał zamiaru odpuścić brunetce tego tematu.

- To powiesz mi, co ona chce zrobić?

- Mikusia twierdzi, że jest zadurzona w takim frajerze z drużyny - zaczęła - ja myślę inaczej, bo wcale nie widać po niej jakichkolwiek oznak zakochania. To znaczy... Często odpływa, ale totalnie ma gdzieś, gdy ten ziomek pojawia się w zasięgu jej wzroku! Trochę jakby kogoś kochała, ale wmawiała sobie ze crushuje kogoś innego! Wiesz o co cho? - zapytała na końcu.

- Chyba? - odpowiedział niepewnie, nie wiedząc czy Amy przypadkiem nie zjechała z tematu.

- No to słuchaj. Ten Rick ma laskę, co nie? Ale sypia z innymi dziwkami!

- To... Trochę nie fair, prawda? - zapytał blondyn, nie rozumiejąc do czego dąży dziewczyna.

- I to w chuj! - zawołała. - Ale Minia tego nie kuma! Ta idiotka dzisiaj na imprezie gadała z taką suką, która dobrze zna Richarda!

- Tak?

- Noo! I ona powiedziała jej, że Ricky nie sypia z dziewicami i ta kretynka szuka frajera, żeby mieć z nim swój pierwszy raz, żeby potem zbliżyć się do tego, co niby jej się podoba, ale tak naprawdę to się jej nie podoba! Rozumiesz?

- Co? - zapytał. - To przecież niepodobne do Mikayli...

- No właśnie! - Ton Amy zmienił się w płaczliwy bełkot. - Ona przy tobie jest taka prawdziwa... Może tobie uda się odwieźć ją od tego pomysłu?

*

Mikayla warknęła, słysząc wibrację pod poduszką. Wiedziała, że już jest ranek, ona musi jak najszybciej i najciszej wyeksportować się do swojego sąsiada, gdzie czekała na nią skacowana przyjaciółka.

Szybko wyłączyła alarm i wygramoliła się spod ciepłej kołdry. Na oślep wyjęła z szafy ubrania, które szybko na siebie wsunęła.

Pełna nadziei, że wszyscy śpią, wysunęła swoją głowę z pokoju i wyszła na korytarz, gdzie rozejrzała się na boki.

Ku jej nieszczęściu, piwne oczy skrzyżowały się z tymi, należącymi do jej starszego brata. Miała ochotę przekląć pod nosem, ale skoro nie śpi Ash to pewnie nie śpi Luke i Louis, a wolała, aby cała rodzina nie słyszała jej siarczystego Kurwa.

- Hej Ashtonio - powiedziała tonem, który miałby wskazywać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

- Widziałem jak wykradałaś się z pokoju - powiedział poważnie. - Dokądś się wybierasz?

Minnie wzruszyła ramionami i podrapała się po głowie.

- Do Michaela.

- Mike miał wczoraj dyżur, wrócił w nocy. Pewnie śpi.

- Wiem, widziałam go wczoraj - odpowiedziała. - Powiedział, żebym wpadła na śniadanie, bo tylko ja potrafię zrobić tak pyszną jajecznicę jak Karen.

- Wróciłaś tak późno!? - Nieco uniósł swój ton. - Mikaylo Jasmine Irwin! Czy wróciłaś pijana?!

- Fletcher, daj jej spokój.

Z salonu wyłonił się blondyn w pięknych długich lokach. Kosmyki jego jasnych włosów sterczały w różne strony, co świadczyło o tym, że Luke niedawno wstał. Błękitne oczy jak zwykle miały w sobie iskierkę radości, którą dwudziestosiedmiolatek emanował każdego dnia. Delikatny zarost podkreślał jego dojrzałość, którą właściwie nie zawsze sobą reprezentował.

Przez jedno z jego ramion przewieszona była biała pieluszka, którą prawdopodobnie Luke przed chwilą ocierał ubrudzoną buźkę Louisa. Na drugiej z jego rąk siedział mały chłopiec, który miał niewiele ponad rok.

Lou był brzdącem, którego podrzucono do sierocińca, gdy miał niecały miesiąc. Jedenaście miesięcy później trafił pod dach swojej nowej rodziny. I póki co, wszystko wskazywało na to, że jest mu tutaj dobrze.

- Fletcher? Teraz tak będziesz do mnie mówił Robercie?

- Po prostu daj jej spokój, jest prawie dorosła - powiedział - Za dwa tygodnie twoja siostra będzie już pełnoletnia.

- Ale póki nie jest, więc ma wracać do domu trzeźwa i przed północą!

- Czy widziałeś kiedyś pijaną Minnie?

- Nie, ale...

- No właśnie, zapierdziały dziadzie.

- Jak mnie nazwałeś?!

- O tak kochanie, od czasu gdy masz trójkę z przodu, zachowujesz się gorzej niż moja rodzona matka - kontynuował Hemmings. - Wiesz co oznacza trzydzieści lat? Zaraz będziesz miał zmarszczki, a ja nie mam ochoty spać w jednym łóżku z suszoną śliwką.

- Za dwa lata też będziesz miał trzydziestkę!

- Tak, ale przez te dwa lata nadal będę gorącą dupą!

- Czyli co? Przez te dwa lata będziesz spał na sofie?

- To ty będziesz spał na sofie, staruchu.

- Odkąd otworzyłeś nowy oddział salonu,stałeś się bardzo pewny siebie. Spędzasz za dużo czasu z tymi zaawansowanymi feministkami!

- Ja też jestem feministką.

- "Stką"? Jesteś kobietą? - zapytał.

- Ashton mamy dwudziesty pierwszy wiek! Teraz wszyscy są tacy gender i w ogóle! Wczoraj byłem on, dzisiaj jestem ona a nad jutrem się zastanowię!

- Skoro dzisiaj jesteś ona, to ja dziś mam być heteroseksualny?

- Masz być Lukoseksualny i nie waż się myśleć inaczej. Z resztą... Nie mów o seksie przy dziecku!

Ashton i Luke dalej kontynuowali swoją małą kłótnię, kiedy to Lou zacisnął piąstkę na lokach blondyna i pociągnął w dół. Hemmings, a właściwie to od kilku lat Irwin, skomlnął z bólu i już miał zwrócić uwagę chłopcu, jednak maluch wybuchnął śmiechem.

- Gu!

Wesoły okrzyk rozniósł się po korytarzu, a zaraz później twarz bobasa wskazywała na ogromne skupienie.

- O mój Boże! Ashton, kamera!

Irwin rzucił się do biegu po przedmiot. Rodzice mieli bzika na punkcie "pierwszych razów Louiska". Mieli udokumentowane wszystko: od pierwszego razu gdy usiadł, po pierwszy raz gdy stał na swoich nóżkach.

Nie mogli ominąć okazji udokumentowania pierwszego słowa. Czekali na ten dzień od dawna, a symptomy wskazywały, że chłopiec może coś z siebie wydusić.

Luke jednak wiedział, że skupienie Louisa nie świadczyło o pierwszym słowie, a o napełnianiu pampersa.

Wykorzystał to, by kiwnąć Mikayli, aby wymknęła się do Michaela, póki Ashton jej nie widzi. Minnie bezgłośnie podziękowała blondynowi i wyszła.

- Mam!

Szatyn o przykrótkich włosach pojawił się przed nimi i ustawił włączoną kamerę.

- Cześć Lu&Lou! - powiedział po drugiej stronie kamery, rozpoczynając nagrywanie - Louis, czy chciałbyś nam coś powiedzieć?

- Gu!

Blondyn w długich lokach parsknął śmiechem, widząc zawiedzioną minę swojego męża.

- Myślisz, że jego pierwszym słowem będzie "tata"?

- Raczej nie będzie nim "kwas deoksyrybonukleinowy" - odpowiedział sarkastycznie szatyn.

- Mówię poważnie, skarbie! Co jeśli jego pierwszym słowem będzie "mama"?

- To byłby przegryw - stwierdził starszy. - Chociaż, ty jesteś taki gender, wczoraj tata, dzisiaj mama a nad jutrem się zastanowimy.

Luke przewrócił oczami, a później złożył buziaka na główce swojego synka.

- Załóżmy się - zaproponował blondyn. - Jeżeli powie "mama" to wygrywam, a jeżeli "tata" to ty wygrywasz.

- Dobra - zgodził się szatyn. - Tylko... Co robi przegrany?

Blondyn jednak nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się znacząco i sugestywnie poruszył brwiami.

Mikayla w tym czasie wsunęła klucz do zamka w mieszkaniu Clifforda. Przekręciła go i już po chwili znalazła się w lokum swojego przyjaciela. Zerknęła na dziewczynę leżącą na kanapie i uśmiechnęła się pod nosem. Miło było widzieć dziewczynę, która wtulała się w materiał szarej poduszki. Jej ciemne włosy sterczały we wszystkie możliwe strony. Irwin liczyła jedynie, że jej przyjaciółka nie zostawi odbitego podkładu na materiale.

Ukucnęła obok niej i delikatnie potrząsnęła jej ramieniem. Amanda poruszyła się, naciągając na swoją głowę puchaty koc.

- Amy - kontynuowała pobudkę - wiem, że boli cię głowa, ale musimy wyjść zanim przyjdzie dziewczyna Michaela. Zrobię śniadanie, a ty w tym czasie się ogarnij.

Dziewczyna odeszła od koleżanki i po chwili stanęła z patelnią w dłoni przy aneksie kuchennym. Położyła na blacie deskę, na której pokroiła składniki, aby później usmażyć je z jajkami.

Kiedy Amanda zamknęła się w niewielkiej łazience, z jednego z pokoi wyszedł rozczochrany blondyn.

Jego powieki były przymknięte, zasłaniając piękne, szmaragdowe tęczówki. Kosmyki jasnych włosów były nieułożone, tworząc na głowie nieład. Twarz była blada, okryta kilkudniowym zarostem. Michael może chciał wyglądać dojrzale, a może po prostu nie miał czasu, aby spotkać się z maszynką do golenia?

Biała koszulka, wyjątkowo czysta, wisiała na jego niewysportowanym ciele, robiąc za piżamę. Szare dresy luźno zawieszone na biodrach dodawały mu uroku, przez co Minnie uśmiechnęła się pod nosem.

Duże, malinowe wargi wykrzywiły się w uśmiechu, czując zapach śniadania przygotowanego przez przyjaciółkę. W szczęśliwych, choć nadal zmęczonych oczach lśniły małe iskierki, kiedy widział Mikaylę. Clifford cieszył się, że miał na kogo liczyć. Minnie była dla niego już dorosła, więc to ją darzył ogromnym zaufaniem. Kiedy musiał się wygadać, wolał iść do niej, niż do Ashtona, który miał na głowie rodzinę.

- Hej - powiedział chłopak, siadając przy kuchennym blacie.

Mikayla odwróciła się i również z uśmiechem go powitała. Następnie wyciągnęła z szafki talerze i położyła przed mężczyzną. Wyłączyła kuchenkę i zaczęła nakładać jedzenia na naczynia.

Amy weszła do kuchni i usiadła obok blondyna, przecierając nadal zaspane oczy. Przywitała się z nim cichym "cześć", nie odwzajemniając uśmiechu.

Wszyscy usiedli i zaczęli jeść. Minnie wdała się w ożywioną rozmowę z Michaelem, co kilka sekund parskając śmiechem. Tylko Amanda była cicho. Mikayla błędnie domyślała się, że to z powodu kaca. Prawda jednak była taka, że dziewczyna myślała o wczorajszej nocy. Doskonale pamiętała o swojej rozmowie z Michaelem. Nie znała go, a jednak z góry założyła, że może mu zaufać i poprosić o pomoc.

- A ty? - w pewnym momencie Mikayla zwróciła się do brunetki, która zmarszczyła brwi.

- Co? - zapytała, dając znać, że wcale ich nie słuchała.

- Wyspałaś się choć trochę po imprezie? - powtórzyła pytanie.

Amy spojrzała na Michaela, który uciekł wzrokiem od jej piwnych tęczówek. Dziwne byłoby, gdyby którekolwiek z nich się wyspało, skoro rozmawiali przez kolejne półtora godziny.

Tylko, że Mike potrafił zamaskować swoje myśli pod maską uśmiechu, który na widok Mikayli i tak wpłynąłby na jego twarz. Amanda nie była mistrzynią w kłamaniu.

- Ani trochę - powiedziała. - Twój przyjaciel ma wygodną kanapę, ale niewystarczająco - odpowiedziała, po czym Minnie i Mike znów pochłonęli się w rozmowie.

Minęła jakaś dobra godzina, nim dziewczyny pożegnały się z blondynem i wyszły. Michel w głębi duszy cieszył się, że Mikk postanowiła jednak pozmywać po śniadaniu. W końcu miał czas pomyśleć nad wszystkim, co powiedziała mu Amy.

Podniósł z komody telefon i włączył aplikację jednego z portali społecznościowych. Wszedł w pasek wyszukiwania i wystukał "Richard Peterson". Skrzywił swoją twarz widząc zdjęcie profilowe. Chłopak w kruczoczarnych włosach był bez koszulki, strzelając selfie do nie najczystszego lustra.

Przeglądał jego oś czasu, oglądając każde zdjęcie. To chłopak ze swoją drużyną, tu prawdopodobnie ze swoją dziewczyną. Inne zdjęcie z jednej z domówek, gdzie na jego kolanach siedziała zupełnie inna dziewczyna niż pod napisem "w związku z Camilla Douglas"

Gdy Michael usłyszał otwieranie drzwi, szybko wyłączył aplikację i zablokował ekran. Odwrócił swoją głowę w stronę korytarza, gdzie na wysokich szpilkach stawiała kroki kobieta w długich, farbowanych, ciemnych włosach.

Clifford z drugiego końca mieszkania widział jej doklejone rzęsy i uwydatniony biust. Przygryzł wargę, widząc jak dziewczyna pochyla się, aby odłożyć na podłodze swoją torebkę. Wysoka dziewczyna wyprostowała się i ruszyła do swojego ukochanego z szerokim uśmiechem, odsłaniając rząd śnieżnobiałych zębów.

- Cześć kochanie - powiedziała, składając buziaka na ustach Michaela.

- Cześć Pszczółko.

*

Tydzień później

Amy trzymała pod ramię Mikaylę, która poprawiała swoją skórzaną spódniczkę. Dziewczyna nie wiedziała skąd wytrzasnęła ją jej przyjaciółka i dlaczego jej brat wypuścił ją tak z domu. Podejrzewała, że Minia przebrała się na stacji, ponieważ Amanda nie pozwoliłaby jej się tak ubrać.

Wysokie szpilki uwydatniały jej nogi, które od połowy ud okrywała opięta spódniczka. Jej bluzka odkrywała biust, którego bez push upu prawdopodobnie by nie było. Kręcone włosy opadały kaskadami na ramiona, a czerwona szminka na ustach dodawała jej pewności siebie.

Beam wiedziała, że dziś nie może ruszyć alkoholu. Poza tym, nie mogła też pozwolić Irwin na jakiekolwiek picie. Sam widok dziewczyny sprawił, że podjęła decyzję: tym razem to ona musi być tą bardziej odpowiedzialną, która zaopiekuje się tą drugą.

Przez cały tydzień miała wrażenie, że w liceum panowała dziwna atmosfera. Czuła wzrok innych na sobie i na Mikayli, jakby ludzie szeptali na ich temat. Przeczucie podpowiadało jej, że Rachel powiedziała kilku osobom o pytaniach, które Mikayla jej zadała na poprzedniej imprezie.

Ruszyły przed siebie do domu Hyuana, który organizował imprezę. Kiedy minęły próg, uderzył w nich ostry zapach alkoholu. Domówka zdecydowanie już dawno się rozkręciła, przez co trudniej było im wczuć się w klimat.

Irwin nie zważając na to, pociągnęła Amandę w stronę salonu, gdzie kotłowało się od ilości ludzi.

Ze skórzanej kanapy wstał pewien blondyn, dziewczyny kojarzyły go ze szkoły, ale nie znały jego imienia. Ku ich zdzwieniu, chłopak odwrócił się do nastolatek i pomachał, aby podeszły bliżej.

- Heeej piękne - powiedział przeciągle - Jestem Scott, a wy to...

- Ja jestem Mikayla, a to moja przyjaciółka Amy.

- Mikayla... - chłopak zaczął się zastanawiać - Mikayla Irwin?

Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale skinęła twierdząco głową. Jej głowę zaprzątało pytanie skąd mógłby ją znać.

- Posłuchajcie, to Mikayla Irwin! - zawołał, a wszystkie twarze skierowały się na Minnie.

Amy zacisnęła szczękę, zdecydowanie wkurzona na reakcję wszystkich przy stole. Miała ochotę odciąć jaja każdemu, kto zaczął gwizdać na jej przyjaciółkę.

Zauważyła, że ich zachowanie bardzo zmieszało Minnie, jednak ta nie odpuściła. Wcisnęła się między dwóch brunetów o ciemnej karnacji. Beam chciała się również zmieścić, ale pech chciał, że dla niej nie znalazło się miejsce.

- Możesz usiąść na moich kolanach - zasugerował jeden z chłopaków - jestem Aiden.

- Ja jestem Amy - powiedziała i ostatecznie zdecydowała się usiąść na jego nogach. Wolała usiąść i przynajmniej mieć przy sobie swoją przyjaciółkę.

- Napijecie się czegoś? - zapytał Scott, patrząc na dziewczyny.

Minnie spojrzała na przyjaciółkę, zastanawiając się, czy będzie piła alkohol. Uniosła zdziwiona brwi, kiedy brunetka powiedziała:

- My dziś podziękujemy.

Jednak blondyn zmierzył ją od góry do dołu i przewrócił oczami.

- Dlaczego za nią decydujesz? Mikayla, napijesz się czegoś?

- Macie piwo? - zapytała, delikatnie się uśmiechając.

Amy posłała jej piorunujące spojrzenie, które ta zignorowała. Scott uśmiechnął się szeroko i ruszył w nieznanym jej kierunku, aby ogarnąć dziewczynie alkohol. Minnie w tym czasie zaczęła rozmawiać z chłopakiem po drugiej stronie, co jakiś czas wybuchając sztucznym chichotem doprowadzając tym Amandę do szału.

W pewnym momencie przyszedł Scott, który podał dziewczynie czerwony kubeczek z trunkiem. Mikk podziękowała chłopakowi i wróciła do rozmowy z brunetem.

Wszyscy (poza Amy) śmiali się i korzystali z imprezy, co jakiś czas ruszając na parkiet. Tylko Amy, Mikayla i chłopak o imieniu Dean ciągle siedzieli w tym samym miejscu. Amanda cieszyła się, że jej przyjaciółka ciągle sączyła to samo piwo. Nie prosiła o więcej, nikt też jej tego nie proponował.

Zdziwiło ją, gdy ta nagle podniosła się, aby usiąść na kolanach nastolatka. Brunetka otworzyła szerzej oczy, kiedy Minnie przerzuciła nogi, siadając na nim okrakiem. Beam wyczuwając zagrożenie, szturchnęła jej ramię.

- Minia, chodź, musimy pogadać.

Mikayla przewróciła oczyma, ale ostatecznie zwlokła się z ud Deana i ruszyła z przyjaciółką w stronę tarasu. Świeże powietrze otuliło ich skórę, wywołując przyjemny dreszcz.

- Co ty odpierdalasz?

- Co masz na myśli?

- Widziałaś jak ten chłopak na ciebie patrzy?!

- Po prostu dobrze się bawię!

- Mikayla, on wyglądał, jakby chciał cię wypieprzyć na tej kanapie!

- A może ja bym chciała, żeby to zrobił, co?!

- A może po prostu chcesz dobrać się do Richarda? Mikayla przejrzyj na oczy, żaden z nich nie jest tego wart!

- Matka Teresa się znalazła! - wrzasnęła - Pierwszy raz, nie wzięłaś na imprezie w żyłę, więc zaczęłaś zgrywać moją matkę?!

- Martwię się o ciebie!

- Martw się o siebie, a nie o moje szczęście!

- Szczęście?! - krzyknęła - Czy ty się słyszysz?! Jeżeli nazywasz szczęściem obcego kolesia, który obmacywał cię publicznie, to chyba jesteś inną Mikaylą, nią tą, która jest moją przyjaciółką!

- Moja przyjaciółka potrafiła się świetnie bawić na domówkach! Co zrobiłaś z Amy?!

- Co zrobiłam?! Próbuję powstrzymać cię przed głupstwem, idiotko!

- Sama jesteś idiotką! Wiesz co, idź do diabła! - krzyknęła i weszła znów do zatłoczonego pomieszczenia.

Amy warknęła pod nosem, wiedząc, że teraz Mikayla na złość pewnie pójdzie z Deanem do łóżka. Wiedziała, że już jej nie powstrzyma. Obwiniała za to tylko i wyłącznie siebie. Wkurzona wyszła z całego terenu imprezy i ruszyła do domu.

Miała dość.

Mikayla w tym czasie rozejrzała się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu znajomej twarzy. Jednak wszystkie były dziwnie rozmazane, a ona nie mogła nikogo rozpoznać. Zamrugała kilkukrotnie, jakby chcąc odegnać ze swoich oczu mgłę.

Nagle w jej głowie zrobiła się dziwna pustka, a ona nie wiedziała ani gdzie jest, ani co się dzieje. Popchnięta dziwnym instynktem cofnęła się na taras, gdzie świeże powietrze nieco zminimalizowało odczuwane przez nią zawroty głowy.

Usiadła na kostce brukowej, czując, jak bardzo jest jej niedobrze. Czuła się dziwnie, a przecież wypiła tylko kubek piwa. Może powinna wrócić do Deana, może pomógłby jej?

Było jej strasznie gorąco, a tlenu jakby zaczynało brakować w jej płucach. Nie wiedziała co ma zrobić. Potrzebowała czyjejś pomocy, ale nie znała tutaj nikogo. Ba. Ona nikogo nie widziała, bo wszystkie twarze były zamazane, jak z resztą cały obraz dookoła niej.

Odnalazła swoją komórę, czując jak jej ręce drżą. Chciała zadzwonić do kogoś, ale literki były dla niej zbyt powyginane.

Nigdy nie spodziewała się, że znajomy biało-niebieski ekran z napisem "Mów teraz", który wywołała niefortunnym wciskaniem klawiszy, może ją uratować.

- Zadz-dzwoń d-do...

Drżący głos Mikayli zamilknął, zastanawiając się, jak bardzo Ashton będzie wściekły.

- D-do Mich-ael.

Blondyn w tym czasie grał na konsoli, próbując zabić czas kolejnego samotnego wieczoru. Janette bowiem musiała po południu iść do pracy, więc Clifford został sam. Dyżur w szpitalu przypadał też komuś innemu, więc zdecydowanie był wolny. Właściwie mógł odwiedzić Ashtona i Luke'a, ale bał się, że przypadkiem zacznie się temat Mikayli. Nie chciał stwarzać dziewczynie problemów i nie powiedział im o problemie, o którym powiedziała mu Amy.

Po mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk Killer Queen, który Michael miał ustawiony na dzwonek. Zmarszczył brwi i ruszył do komody, skąd podniósł urządzenie. Uśmiechnął się na widok napisu "Minnie" i odebrał połączenie.

- Hej Mi... - chciał przywitać dziewczynę, ale zamilkł, słysząc jej szloch. - Co się dzieje?

- Mikey, pomóż mi - wypłakała do słuchawki.

Michael od razu odnalazł wzrokiem kluczyki do samochodu.

- Minnie co się dzieje? Gdzie jesteś?

- Mikey, źle mi, pomóż mi, błagam...

- Minnie, ale gdzie jesteś?

- Mikey, nie wiem - powiedziała nadal szlochając - jestem na imprezie...

- Ale gdzie to jest, Minnie?

- Michael, słabo mi...

- Amy jest z tobą?

- B-była...

- Proszę trzymaj się, zaraz będę przy tobie.

Chłopak rozłączył się i szybko wybrał numer do Amandy, od której wziął numer w związku z głupim pomysłem swojej przyjaciółki. Po kilku sygnałach brunetka odebrała, a Michael zamykał już drzwi od swojego mieszkania.

- Halo?

- Amy, dzwoniła do mnie Mikayla, płakała, powiedz mi gdzie ona jest.

- Co się stało?

- Cholera, po prostu powiedz gdzie ta impreza!

- Żółty dom przy Wilston Street, ale co...

- Nie mogę gadać, na razie.

Rozłączył się szybko i rzucił telefon na siedzenie w samochodzie. Odpalił wóz i ruszył z piskiem opon. Michael nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek złamał tyle przepisów, ile tej nocy. Jego serce biło jak oszalałe, kiedy oczami wyobraźni widział zapłakaną Mikaylę.

Gdy znalazł się pod domem, z którego huczała wręcz muzyka, zatrzasnął drzwi i ruszył biegiem do wejścia. Wszedł do budynku, w którym śmierdziało różnymi trunkami, ale blondyn starał się to zignorować. Jego celem była nastolatka, która prawdopodobnie chowała się w jakimś zaciszu.

Złapał jakiegoś bruneta za przedramię, sprawiając, że ten spojrzał na niego wściekłym spojrzeniem. Zdziwił się, widząc starszego od siebie mężczyznę, który wywierca wzrokiem dziurę w jego twarzy.

- Posłuchaj, szukam dziewczyny. Szatynka, loki, piwne oczy, na imię jej Mikayla.

- Mikayla Irwin? - dopytał. - Jej przyjaciółka zaciągnęła ją na taras jakiś czas temu, ale nie widziałem, żeby wróciła.

Michael wyminął chłopaka i pobiegł w kierunku patio. Kiedy znalazł się na zewnątrz od razu zarejestrował dziewczynę, która opierała się o ścianę.

Ukucnął obok niej i położył dłoń na jej ramieniu. Mikayla podniosła głowę, zaciskając swoje powieki.

- Shh, to ja - powiedział Mike. - Zabiorę cię do domu, jesteś bezpieczna.

Chwycił ją ostrożnie i podniósł w stylu panny młodej. Mikayla otuliła jego szyję swoimi ramionami, wtulając się w jego klatkę piersiową. Blondyn ruszył przez dom do wyjścia, sprawiając, że każdy obdarzał ich swoim spojrzeniem. Nie trudno się domyślić, że Mikayla i Mike będą prawdopodobnie tematem miesiąca w jej szkole.

Michael posadził ją na siedzeniu pasażera i usiadł za kierownicą. Chłopak podejrzewał, że dziewczyna przeholowała z alkoholem. Co kilka chwil zadawał jej kilka pytań, aby kontrolować stan nastolatki.

Kiedy znaleźli się pod blokiem, nie zapytał dziewczyny czy da radę iść sama. Po prostu wyjął ją z samochodu i podniósł. Z trudem otworzył zamknięte mieszkanie i wniósł ją do środka. Od razu skierował się do sypialni, gdzie położył dziewczynę na łóżku.

Ku jego zdziwieniu dziewczyna wcale nie chciała leżeć. Usiadła prosto, a na jej twarzy nie było śladu łez ani jakichkolwiek uczuć. Kiedy blondyn chciał wstać, Mikayla chwyciła rąbek jego koszulki.

Spojrzał na nią zdziwiony, ale nie kwestionował. Skoro nastolatka potrzebowała jego obecności, nie chciał jej zostawiać. Zdjął z jej nóg szpilki i położył przy nocnej szafce.

- Mikeeeey, dlaczego tutaj jest tak ciepło? - zapytała niewyraźnie.

- Po prostu jesteś pijana - powiedział.

Zauważył, że Minnie zaczyna odpinać guziczki w swojej czarnej koszuli, jednak nie wiedział, czy powinien ją powstrzymać. Przecież nie raz widział ją w bieliźnie, a to, że miała wtedy jakieś dziesięć lat mniej chyba nie miało znaczenia. Nie miało, prawda?

Dziewczyna odrzuciła materiał gdzieś na podłogę, cicho chichocząc. Mike'a trochę dziwił fakt, że przed chwilą była roztrzęsiona, a teraz się śmiała, ale przecież różni ludzie różnie reagują na alkohol.

Nie spodziewał się jednak, że szatynka nagle usiądzie na nim okrakiem. Mikayla położyła swoje niewielkie dłonie na jego karku i uniosła się do góry, patrząc w szmaragdowe tęczówki.

- Nie jestem pijana - powiedziała - wypiłam tylko jedno piwo.

Jej palce zaczęły przesuwać się w górę, rozkoszując się przyjemnym uczuciem włosów pod jej dłońmi. Zagryzła wargę, czując coś, czego nie czuła nigdy wcześniej.

Nawet nie wiedziała jaki impuls sprawił, że wygięła swoje ręce i odpięła swój stanik. Materiał opadł w dół, a oczy Michaela się powiększyły. Minnie sięgnęła po dłonie blondyna i położyła je po bokach swojego odkrytego ciała.

- Mikayla...

- Pragnę cię - powiedziała z płytkim oddechem, pochylając się nad chłopakiem.

Chciała go pocałować, jednak Michael jakby wyrwany z transu, popchnął ją na łóżko.

Zawisł nad nią i zaczął lustrować jej twarz.

- Otwórz szeroko oczy - powiedział, a Minnie wykonała jego polecenie.

Clifford widząc jej powiększone źrenice, tylko zaklął pod nosem.

- Ćpałaś.

- Nie - powiedziała.

- Przecież widzę!

- Mikey, niedobrze mi - powiedziała.

Michael szybko wstał i pomógł jej dostać się do łazienki. Szatynka pochyliła się nad muszlą i zaczęła zwracać wszystko, co zjadła tego dnia. Mężczyzna chwycił jej włosy, aby ta ich nie ubrudziła. Po kilku minutach odsunęła się od sedesu, opierając plecy o zimne kafelki na ścianie.

Blondyn zdjął z wieszaka szlafrok i okrył nim dziewczynę. Usiadł obok niej i otulił ją ramieniem. Mikayla znów zaczęła łkać, więc Mike próbował ją uspokoić.

W pewnym momencie wciągnął ją na swoje kolana, pozwalając jej płakać w swoją klatkę piersiową. Mężczyzna przesuwał dłonią po jej plecach, chcąc dodać jej otuchy.

- Shh - wyszeptał - Richard nie jest ciebie wart, kruszynko.

Minnie podniosła swoje zapłakane oczy i zaczęła przyglądać się szmaragdowym, zatroskanym tęczówkom Clifforda.

- Richard?

- Ten z drużyny - powiedział - Amy powiedziała, że chcesz się przespać z kimkolwiek, aby zbliżyć się do Ricka.

Mikayla parsknęła śmiechem przez łzy. Ponownie spuściła wzrok, zaciskając dłonie na koszulce starszego.

- Wszyscy myślą, że bujam się w Richardzie.

- A tak nie jest?

- Chyba po prostu wmawiam sobie, że tak jest, wiesz?

Michael zmarszczył brwi w niezrozumieniu.

- Kochasz kogoś innego?

Dziewczyna skinęła głową, nadal nie patrząc w oczy chłopaka.

- Kocham pewnego mężczyznę, ale on ma dziewczynę i to nigdy by nie wypaliło.

- Dziewczyna nie ściana, można przestawić - zażartował, chcąc nieco rozluźnić nastolatkę.

- To nie takie proste - stwierdziła. - To mój najlepszy przyjaciel i on nigdy na mnie nie spojrzy jak na kobietę.

- Nie rozumiem.

- Jest ode mnie starszy - wyszeptała - jest tylko rok młodszy od mojego brata. Zawsze będzie na mnie patrzył jak na dziecko.

Michael przeanalizował jej słowa. Przecież to on był jej najlepszym przyjacielem. To on był rok młodszy od Ashtona i przecież miał dziewczynę. Miał dziwne wrażenie, że to właśnie w nim zakochała się dziewczyna.

- Dlatego chciałaś stracić dziewictwo? Żeby patrzył na ciebie, jak na kobietę?

Minnie skinęła głową a Clifforda ogarnęły wyrzuty sumienia.

Przez niego dziewczyna chciała oddać komuś swój pierwszy raz, aby być postrzegana jako dorosła kobieta, a nie jakaś tam nastolatka. To przez to poszła dzisiaj na tą imprezę. Gdyby nie to, przecież nikt nie podrzuciłby Mikayli pigułki gwałtu.

*

Następnego dnia

Czarne, wyprostowane włosy opadały na ramiona dziewczyny. Zwiewna, błękitna sukienka podkreślała jej niebieskie niczym ocean oczy. Po raz ostatni poprawiła makijaż w podręcznym lusterku i po cichu weszła do mieszkania swojego chłopaka.

Janette chciała zrobić Michaelowi niespodziankę, budząc go pełnym uczucia pocałunkiem. Odłożyła torebkę na kanapie i z uśmiechem na ustach skierowała się do sypialni Clifforda. Weszła do środka, cicho zamykając za sobą drzwi. Odwróciła się i zmarszczyła brwi.

Wzięła w dłoń leżącą na ziemi czarną koszulę, a później spojrzała na stojące szpilki. Jednak dopiero gdy podeszła do łóżka, zauważyła, że jej ukochany nie jest w nim sam.

- No chyba sobie kurwa żartujecie! - krzyknęła.

Chwyciła za rąbek kołdry i pociągnęła go odsłaniając wtulonych w siebie przyjaciół. Co prawda oboje mieli ubrania, ale dlaczego, do cholery, Michael spał z inną, mając dziewczynę?

Clifford podniósł głowę i otworzył szerzej oczy, widząc Jane.

- Jane, ja... - zamierzał jakoś wytłumaczyć, że Minnie płakała, a on po prostu chciał dać jej wsparcie, ale ciemnowłosa nie dopuściła go do słowa.

- Nie! Nie mam zamiaru słuchać co masz do powiedzenia! Wiesz jak bardzo nie mogłam znieść tego, że przyjaźnisz się z tą szmatą?! A teraz co widzę?! Nawet sypiacie razem?! Tyle razy prosiłam, abyś się od niej odciął, bo masz mnie, ale ty jak zawsze swoje! Minnie to, Minnie tamto, Minnie to moja przyjaciółka, Minnie się ze mną wychowała! Wiesz co?! Jesteś zerem.

Michael nie wytrzymał. Wiedział, że Jane nie znosi Mikayli, co z resztą młodsza odwzajemniała. Jednak Mikk wiedziała czym jest zrozumienie, widziała coś więcej poza czubkiem swojego nosa i nowym kolorem swoich sztucznych paznokci. Nie obrażała kobiety, skoro Clifford ją kochał. Po prostu starała się nie wchodzić jej w drogę.

- Wiesz co Jane?! Jedynym zerem jesteś ty - powiedział, wstając z łóżka - Gdybyś chociaż czasem użyła mózgu, mógłbym ci wszystko wyjaśnić. Ale po chuj? Jedyne co we mnie widzisz to pensja, którą dostaję ze szpitala!

Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk spotykającej się dłoni z policzkiem Michaela.

- Nienawidzę cię, Clifford! - wrzasnęła i wybiegła z mieszkania.

Mikayla wyciągnęła swoją bolącą głowę spod kołdry i spojrzała na mężczyznę, który co chwila zaciskał swoje pięści.

- M-Mikey?

Blondyn odwrócił się do dziewczyny z pustką w swoich zielonych oczach.

- C-co się stało? Nic nie pamiętam.

- Upiłaś się i cię przenocowałem. Spaliśmy razem, jak wtedy, gdy byłaś mała.

- T-to przeze mnie się rozstaliście, prawda?

- Nie martw się - powiedział szczerze - to i tak nie miało sensu.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj, słoneczko.

I choć Minnie nie pamiętała o tym, że powiedziała o wszystkim Cliffordowi, uśmiechnęła się pod nosem, odczuwając przyjemne uczucie w swoim brzuchu.

***

Zapraszam do tweetowania pod hashtagiem!

---

#MinnieFF

---


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top