~ Epilog ~
•••
Stałam w kuchni przygotowując kolacje, kiedy nagle usłyszałam głośne krzyki dobiegające z góry.
Westchnęłam głośno po czym opuściłam kuchnie i skierowałam się w stronę krzyków.
– Nie możesz tego zrobić! To zakazane!
– A właśnie, że mogę! W tym domu jest dwóch dorosłych czarodziejów.
– Ale ty jesteś niepełnoletni!
Otworzyłam drzwi i kręcąc z niedowierzania głową, zapytałam:
– Znowu naprzykrzasz się siostrze, Eddie? Chyba nie chcesz bym odebrała ci różdżkę na czas wakacji?
Jasnowłosy chłopiec zalał się rumieńcem po czym spojrzał z wyrzutem na młodszą siostrę stojącą naprzeciwko niego.
– Musiałaś się tak wydzierać? Tata pewnie z Ministerstwa zdołał cię usłyszeć.
– Mamo, Eddie znowu straszył mnie, że przemieni moją sowę w szczura.
– Oh, doprawdy? Takich rzeczy uczą was na drugim roku? – Zapytałam syna siadając na łóżko – W takim razie pokaż nam jak to robisz.
– Mamo! – Krzyknęła błagalnie dziewczynka.
– Spokojnie, Ophelio. Twojej sowie nic się nie stanie.
Eddie spojrzał z wyrzutem w moją stronę. Ruszając w stronę drzwi mruknął pod nosem:
– Tylko nie mów nic tacie.
Uśmiechnęłam się delikatnie wstając z łóżka.
– Jesteś głodna? – Zapytałam córkę wyciągając ku niej rękę.
Dziewczynka kiwnęła głową i chwytając moją dłoń ruszyłyśmy w stronę kuchni.
– Kiedy pójdę do Hogwartu? – Zapytała siadając przy stole.
– Mówiłam ci już. Za 6 lat otrzymasz list.
Nagle drzwi wejściowe stanęły otworem, a w nich ukazał się Tezeusz.
– Co tak pięknie pachnie? – Zapytał mężczyzna podchodząc do Ophelii całując ją w czoło na powitanie.
– Mama zrobiła naleśniki! – Oznajmiła radośnie dziewczynka.
Podeszłam do Tezeusza by się z nim przywitać, kiedy nagle do kuchni wpadł Eddie rzucając się w ramiona ojca.
– Dobrze, że już wróciłeś, tato! Ophelia nie chce się ze mną bawić.
– Bo mnie straszysz! – Pisnęła dziewczynka z wojowniczym nastawieniem.
– Co tym razem? – Zapytał Tezeusz podchodząc do mnie i całując mnie w policzek.
– Mały eksperyment z transmutacją – Odparłam śmiejąc się cicho i przyglądając się swoim dzieciom, które właśnie zaczęły wcinać naleśniki.
Był to typowy dzień dla naszej rodziny. Eddie wrócił na wakacje i zaczęły się codzienne przekomarzanki z młodszą siostrą, jednakże to właśnie wywoływało najwiecej uśmiechu na mojej twarzy.
Moje spokojne, szczęśliwe życie u boku ukochanego mężczyzny i dwójki wspaniałych dzieci.
•••
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top