rozdział siódmy
Od autorki: Miłego dnia kochani!
O poranku, po upojnej nocy, Niall wziął krótki prysznic zostawiając śpiącego Zayna w łóżku. Wciąż się uśmiechając, blondyn wyjął z szafki dwa kubki chcąc przygotować kawę.
Słysząc otwierane drzwi był gotów przywitać swojego.. Kochanka? Chłopaka? To jednak nie był on, przynajmniej nie po pierwszym otwarciu drzwi. Matka Nialla weszła do kuchni, wciskając pocałunek na policzek syna.
- Wyspałeś się kochanie? - spytała krzątając się w poszukiwaniu czegoś.
- T-tak, tak mi się wydaje - wymamrotał mrugając kilkukrotnie i spoglądając na ojca opierającego się o ścianę, obserwującego żonę - Gdzie bliźniaki? Myślałem, że przyjedziecie później albo ja odbiorę je po obiedzie..
- Chcieliśmy ich zabrać na te fajne kolorowe naleśniki z tej restauracji, gdzie mieli urodziny, ale-
We trójkę spojrzeli na Zayna, stojącego w korytarzu, wyłącznie w bieliźnie. Przerażonego, ze stopą przesuniętą do tyłu jakby chciał uciec, ale nie zdążył. Cholerna skrzypiąca podłoga.
- Dzień dobry? - ojciec Nialla odezwał się niepewnie.
Zayn potrzebował sekundy na decyzje. Wiedział, że nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia na rodzicach blondyna występując w samej bieliźnie. Jednak zignorowanie ich i pójście się ubrać, byłoby jeszcze gorsze. Uśmiechnął się więc i wyciągnął dłoń w kierunku mężczyzny, ściskając ją.
- Dzień dobry, jestem Zayn - powiedział, następnie podając dłoń matce Nialla, która zmierzyła go wzrokiem, przenosząc go potem na syna, który wyglądał jakby chciał zapaść się pod ziemię lub schować w szafce pod zlewem - Miło mi Państwa poznać.
- Więc to z tobą się Niall spotyka? - spytała, prostując się i łącząc swoje dłonie. Wyglądała pięknie i poważnie, wpatrując się w pół nagiego mężczyznę.
- Mam nadzieję, że nie z kimś innym - odparł brunet, zanim zdążył się zastanowić. Uśmiechnął się nerwowo do kobiety, gdy młody Horan parsknął krótkim śmiechem - Pójdę się ubrać - powiedział kiwając do siebie głową. Zrobił parę kroków w tył i zniknął w korytarzu.
Niall zacisnął wargi, gdy zauważył wzrok swoich rodziców. Nie mógł nic wyczytać z miny ojca, a tym bardziej matki. Zestresował się, że zganią go za.. sam nie wiedział za co, ale bał się, że uznają, że Zayn jest dla niego nieodpowiedni lub, że za wcześnie zdecydował się na tak duży krok jak seks z nim.
Jednak, kiedy na wargi jego mamy wpłynął uśmieszek, poczuł jak pieką go policzki od rumieńców.
- Przystojny - wyszeptała dotykając ramienia syna, na co Bob parsknął krótkim śmiechem - Powiedz mi gdzie jest ulubiony talerzyk Tessy i zostawiamy Was samych - powiedziała, a Niall sięgnął do zmywarki, wyjmując z niej wspomniane naczynie, bez którego jego córka nie zjadłaby w restauracji. Maura cmoknęła policzek Nialla i złapała męża pod ramię, wychodząc z kuchni. Przystanęła na widok ubranego już Zayna, opuszczającego sypialnię i odchrząknęła chcąc utrzymać wizerunek groźnej przyszłej teściowej - Do zobaczenia Proszę Pana - powiedziała, na co Zayn pożegnał się cicho. Nie mógł słyszeć chichotu, który wydostał się z ust kobiety, gdy byli już z Bobem na zewnątrz.
Zayn wszedł do kuchni, spoglądając na Nialla opierającego się o blat.
- Miałem ochotę wyskoczyć przez okno - powiedział szczerze Zayn, na co Niall parsknął śmiechem podchodząc do niego i przytulając mocno - Naprawdę - westchnął, obejmując blondyna - Myślisz, że mnie polubili?
- Na pewno masz dodatkowe punkty za te mięśnie - wymruczał Horan, a Zayn uśmiechnął się do siebie, po czym pochylił głowę wtulając ją w szyję mężczyzny - Przywiozą bliźniaki po południu albo wieczorem, więc może gdybyś chciał..
- Chętnie zjem z tobą śniadanie - przerwał mu Malik i odsunął się odrobinę, by spojrzeć w niebieskie oczy partnera - I poprzytulam się na kanapie oglądając jakiś film - dodał, a Niall nie był w stanie kontrolować kącików ust idących ku górze, by stworzyć gigantyczny uśmiech na twarzy młodego mężczyzny - Ubierz się, a ja przygotuje nam coś do jedzenia - odparł Zayn, łapiąc między palce troczek od białego szlafroka Horana.
- Okay - wyszeptał blondyn, stając na palcach i kradnąc długi pocałunek.
Zayn wrócił do swojego mieszkania wyłącznie na parę godzin by następnego dnia wybrać się z Niallem i jego dziećmi do parku. Poprzednie po południe spędzili wyłącznie we dwoje, prawie cały czas leżąc na kanapie i przytulając się i oglądając telewizję. Dla nich obu to była randka idealna.
Tessa mimo iż to był już kolejny raz jak widziała Zayna, wciąż reagowała na niego ekscytacją, prawie całkowicie ignorując swojego tatę. To z Zaynem przechodziła przez ulicę za rękę i to z nim podzieliła się swoim ciastkiem. Toby wciąż trzymał dystans, ale widać było, że zaczyna akceptować nową osobę w swoim życiu.
- Kto pierwszy przy huśtawkach? - spytał Zayn, a Niall nie zdążył nawet się odezwać, a jego dzieci już biegły razem z mężczyzną w kierunku placu zabaw. Horan uśmiechnął się szeroko widząc jak brunet pozwala przegonić się bliźniakom, które podzieliły się wygraną, dobiegając do huśtawek w tym samym momencie - Wasz tata przegrał - Malik uśmiechnął się do blondyna, który wolnym krokiem zmierzał w ich kierunku i otworzył szeroko oczy.
- Brałem udział w wyścigu? Nie powiedzieliście mi! - sapnął, spoglądając z urazą na Zayna, który przekrzywił lekko głowę, przypatrując mu się z uśmiechem - Co?
- Wyglądasz uroczo, gdy udajesz, że jesteś zły - odparł Malik. Niall z trudem powstrzymał uśmiech, zaciskając wargi. Odwrócił wzrok, mając nadzieje, że rumieńce na jego policzkach nie są zbyt widoczne. Złapał za jedną z huśtawek, gdy Tessa na niej usiadła i zaczął ją powoli bujać, podobnie zrobił Zayn, zaczynając ruszać huśtawką na której siedział Toby.
- Zjeżdzalnia - sapnął chłopiec zeskakując z huśtawki. Malik już chciał iść za chłopcem, zatrzymał się jednak widząc, że Tessa, zazwyczaj nierozłączna z bratem, nawet się nie ruszyła.
- Tess? - Zayn spojrzał pytająco na dziewczynkę, a potem na Nialla, który zamyślił się na moment.
Blondyn pochylił się lekko, spoglądając w oczy partnera.
- Tessa wypadła ze zjeżdzalni. Nic się nie stało, zdarła tylko kolana, ale teraz się boi - powiedział cicho ojciec bliźniaków, a brunet zaskoczony opuścił wzrok na dziewczynkę, która machała nóżkami siedząc wciąż na huśtawce. Niall obserwował, jak Malik podchodzi do Tessy i kuca przed nią, spoglądając w jej wielkie oczka.
- A jakbym obiecał, że cię złapię? - spytał Zayn, a Tessa zacisnęła wargi - Będę czekał na dole tej rury i nie pozwolę ci upaść.
Blondynka spojrzała na swojego tatę, a potem na bruneta, łapiąc go za rękę i podchodząc do czekającego wciąż metr dalej Toby'ego.
Zayn usiadł na ziemi pod wylotem rury, zapewniając Tessę i Toby'ego wspinających się na zjeżdzalnię, że czeka na nich na dole.
Niall przysiadł na jednej z huśtawek, obserwując całą sytuację i uśmiechając się nieświadomie. Czuł ciepło w środku, jakby jego serce się rozpływało. Parsknął śmiechem na zmieszanie na twarzy Zayna, gdy w jego ramionach wylądowało obce dziecko.
- Ciebie nie znam - wymamrotał Malik, marszcząc brwi i odstawiając rudowłosego chłopca.
- Cześć Niall - blondyn zerknął na zbliżającą się do niego Verę i uśmiechnął się szeroko. Kobieta cmoknęła jego policzek na przywitanie - Gdzie dzieciaki?
- Na zjeżdżalni - powiedział, wracając wzrokiem do miejsca, gdzie siedział Zayn. W tym momencie, w jego ramionach wylądowała Tessa, piszcząc radośnie i przytulając przez moment mężczyznę. W tej chwili, Niall mógłby bez wahania oddać mu swoje serce.
- Kto to? - spytała Vera, a on dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że ostatnio widywali się tak rzadko, że nie miał okazji opowiedzieć jej jak rozwinęła się jego relacja z Zaynem po randce, na którą go namawiała.
- Um, Zayn. Spotykamy się od jakiegoś czasu.
- Ten z pracy? - zmarszczyła brwi, gdy kiwnął głową - Poznałeś go z dziećmi?
- Tak. Uwielbiają go - uśmiechnął się, ale widząc jej minę zmartwił się - Coś nie tak?
- Niall.. - westchnęła. Blondyn utkwił wzrok w Maliku, który co chwila łapał Tessę lub Toby'ego. Dzieci chętnie wdrapywały się znów na zjeżdzalnię, a szczególnie Tessa - Kochanie - zerknął na Verę, która wpatrywała się w niego naprawdę zmartwiona - Nie zrozum mnie źle, ale osoba w jego wieku nie myśli o założeniu rodziny. Myślałam, że chcesz wyłącznie.. przygody. On powinien się teraz bawić, a nie bawić dzieci. Ty też nie planowałeś by w wieku dwudziestu czterech lat być rodzicem. Nie chcę żeby było ci przykro. Tobie i dzieciakom, gdy on zda sobie sprawę, że nie jest gotowy na wychowywanie dzieci.
Z każdym słowem Very, serce Nialla pękało na kawałki, potem w jeszcze mniejsze kawałeczki aż w końcu pozostał sam pył. Najgorsze w tym wszystkim było to, że miała rację.
Zayn miał tylko dwadzieścia dwa lata i jeszcze wiele przed sobą.
- Hej - Niall uniósł wzrok na Zayna niosącego Tessę i do tego prowadzącego Toby'ego za rękę. Odstawił dziewczynkę, która wraz z bratem podbiegła do siedzącego w piaskownicy Luke'a , syna Very - Jestem Zayn.
- Więc to z tobą zdradza mnie Niall - zmrużyła oczy, żartując - Vera. Mój syn chodzi z bliźniakami do przedszkola - ścisnęła dłoń mężczyzny na przywitanie. Zayn zaśmiał się cicho, spoglądając na blondyna, wpatrującego się w swoje dzieci bawiące się w piasku.
Cały jego dobry humor uleciał i nie mógł przestać myśleć o tym, czy nie zniszczy Zaynowi życia, jeżeli się z nim zwiąże.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top