rozdział dwudziesty szósty
Od Harry: "Coś się stało? Nie było cię w szkole"
Do Harry: "Możesz przyjść do mnie po zajęciach? To ważne"
Niespełna osiemnastoletni Niall, wpatrywał się w zegarek stojący na szafce przy łóżku w jego sypialni. Cyferki zmieniały się leniwie, doprowadzając nastolatka do szału. Czekał aż jego chłopak skończył zajęcia i przyjdzie do niego. Skubał zębami skórki przy paznokciach, wiedząc, że jeszcze chwila tego czekania a zrobi sobie rany.
- Hej.
Niall spojrzał na wysokiego, szczupłego bruneta stojącego w drzwiach do jego pokoju. Harry zrzucił plecak, rzucając go pod komodę i podszedł do siedzącego na łóżku Nialla. Złożył czuły pocałunek na wargach młodszego o pół roku chłopaka i zaskoczony zdał sobie sprawę, że ten go nie oddał.
- Musimy porozmawiać - wyszeptał Horan, wlepiając w osiemnastolatka swoje wielkie, niebieskie oczy. Styles zmarszczył brwi i powoli usiadł na krawędzi materaca, lekko zdezorientowany - Więc - zaczął, biorąc głęboki, drżący oddech - Teoretycznie jest to niemożliwe, tylko mały odsetek mężczyzn może zajść w ciążę - powiedział niepewnie, opuszczając wzrok na swoje dłonie, splecione razem w nerwowym uścisku.
- Do czego zmierzasz? - spytał Harry, mimo iż się domyślał. Niall zamknął na moment oczy.
- Jestem w ciąży - powiedział ledwo słyszalnie - Będziemy mieli dziecko - dodał, uśmiechając się słabo, a oczy zapiekły go od łez.
- To niemożliwe, przecież.. - wyszeptał Styles, kręcąc głową i otwierając oczy tak szeroko jakby wokół niego zaczynało planować tlenu - Wiedziałeś o tym? Że możesz zajść w ciążę? Do cholery, użyłbym wtedy prezerwatywy! - sapnął kędzierzawy, unosząc się z miejsca i przeczesując nerwowo włosy.
- Nie wiedziałem, przysięgam - wykrztusił blondyn, poruszając się na łóżku i przybliżając do Harry'ego. Wpatrywał się w niego, czując jak jego serce powoli pęka, z sekundy na sekundę coraz bardziej, sprawiając mu ból - To znaczy, wiedziałem, że to możliwe - wymamrotał - Mówili przecież o tym na biologii w szkole, ale - wziął głęboki oddech, a pierwsza łza spłynęła po jego policzku - Nie pomyślałem, że ja mógłbym.. - urwał, widząc jak Harry staje z rękami na biodrach. Przełknął ślinę i rozchylił wargi - Nie usunę go - wyszeptał.
Styles zmarszczył brwi.
- Mamy po osiemnaście lat Niall - wyszeptał, wpatrując się w blondyna jakby ten oszalał - A ty właściwie nie. Zaraz idziemy na studia, to nie jest pora na dzieci. Jeżeli ty jesteś gotów na dziecko, to mam nadzieje, że jesteś też gotowy żeby wychować je samemu - warknął Styles, gdy puściły mu nerwy i złapał za klamkę drzwi od pokoju Nialla, by go opuścić.
Horan ukrył twarz w dłoniach, szlochając, a gdy nie usłyszał gniewnego trzaśnięcia drzwiami, uniósł wzrok. Nagle na miejscu Harry'ego, pojawił się Zayn. Wpatrywał się w dorosłego już Nialla wściekły, zaczynając mówić, że to za wcześnie, że nie znają się nawet rok i że nie chce tego dziecka. Horan szlochał coraz mocniej, nie będąc w stanie tego powstrzymać.
- Niall - usłyszał cichy głos, ale nie mógł otworzyć oczu - Niall, kochanie, obudź się - poczuł ciepłe dłonie na policzkach, ścierające jego łzy. Dopiero wtedy rozchylił powieki, spoglądając na leżącego obok Zayna. Byli w łóżku, w ogarniętej mrokiem sypialni - To tylko zły sen - wyszeptał brunet.
Blondyn obrócił się na plecy, gdy Zayn sięgnął do lampki nocnej by ją włączyć i spojrzeć na zapłakanego Nialla. Starszy usiadł, opierając się o zagłówek i przecierając oczy.
- Przepraszam, że cię obudziłem - wymamrotał, spoglądając na Malika, który przesunął dłonią po twarzy, by się rozbudzić.
- Nie przepraszaj, co ci się śniło? - spytał, łapiąc go za rękę.
Niall zastanawiał się czy powinien lub czy w ogóle chce dzielić się tym z Zaynem. Ostatecznie, zrobił to, czując na sobie uważne spojrzenie partnera.
- To było wspomnienie - zaczął niepewnie, opuszczając wzrok na dłonie w których ściskał krawędź kołdry - O tym jak powiedziałem Harry'emu, że jestem w ciąży. I jakby to krótko ująć, nie ucieszył się. Potem to wspomnienie zmieniło się.. - urwał, by wziąć głęboki oddech - I na miejscu Harry'ego, byłeś ty. Mówiłeś mi, że nie chcesz tego dziecka i że nie jesteś gotowy i że odchodzisz i..
Łzy znów spłynęły po jego zaróżowionym policzkach, jednak wytarł je szybko wierzchem dłoni.
- Powinieneś był od razu wiedzieć, że to sen, ponieważ ja się nigdzie nie wybieram Ni - Zayn uśmiechnął się delikatnie do Horana, ściskając lekko jego dłoń - I nie mogę się doczekać aż poznam naszą fasolkę - powiedział, układając dłoń na już dziewięcio tygodniowym już brzuszku Nialla. Mężczyzna uśmiechnął się, bo uwielbiał to jak Zayn mówił o dziecku. Nawet na bliźniaki mówił fasolki, choć one tego nie rozumiały.
- Może to przez to, że denerwuje się kolacją z rodzicami - wymamrotał Niall, uśmiechając się słabo.
- Wszystko będzie w porządku. W najgorszej sytuacji, twój tata mnie zamorduje, ale tak to powinno być okej - odparł Zayn, uśmiechając się. Starszy zachichotał cicho i odchylił głowę, spoglądając na sufit - Nie chcę żebyś cały dzień myślał o tym głupim śnie, poprawię ci humor - wymruczał nagle i pochylił się, składając krótki pocałunek na wargach Nialla, następnie schodząc na szyję.
- Zee - Horan westchnął cicho, gdy Mulat oderwał się od niego by zsunąć się i wsunąć pod kołdrę - A jeżeli..
- Musisz być cichutko, żeby ich nie obudzić - wymruczał, domyślając się, że Niall obawia się, że bliźniaki ich usłyszą. Horan zacisnął jedną z dłoni na pościeli, a drugą zakrył usta dłonią, zanim z jego ust uciekło głośne westchnienie, gdy Zayn wziął jego twardą męskość do buzi.
Plan Malika się powiódł, Niall ani razu w ciągu dnia nie pomyślał o koszmarze, a o tym jak przyjemny miał poranek. Choć nie był to ranek, to potem już się nie położyli, ale wypili kawę i rozmawiali w łóżku aż dzieci wstały i musieli szykować się do pracy.
- O, Pan Horan - Niall oderwał się od swoich myśli i spojrzał na mężczyznę, którego niedawno przyjął na stanowisko prawnika. Uśmiechnął się do Liama Payne'a.
- Dzień dobry - odparł uprzejmie i przesunął się, by brunet mógł wejść do windy, mimo iż byli w niej sami.
- Mam pytanie - rzucił po chwili, na co blondyn uniósł brwi - Zajmuje się Pan tu zatrudnianiem, ale ogólnie też pracowniami, tak? - spytał, a Horan kiwnął niepewnie głową - Jest tu taki gorący facet, grafik, chyba nazywa się Malik i jestem ciekaw czy kogoś ma? - spytał, uśmiechając się szeroko.
Żołądek Nialla wywrócił się na drugą stronę. Powinien był się tego spodziewać, przecież Zayn jest przystojnym i uprzejmym mężczyzną, kto by go nie chciał? Ale przecież był jego, mimo iż obrączka leżała w aksamitnym pudełeczku, ukrywa w komodzie w ich sypialni.
- Jest z kimś w związku - odpowiedział po chwili Niall, starając się trzymać nerwy na wodzy. Chciał wykrzyczeć, że każdy ma trzymać się z daleka od jego narzeczonego, ale nie chciał dać ponieść się szalejącym hormonom i emocjom - I spodziewają się dziecka - dodał, zanim zdążył ugryźć się w język. Brunet uniósł wysoko brwi i kiwnął głową.
- Szkoda, miałem nadzieje bliżej go poznać - westchnął - Ale mówi się trudno - Payne wzruszył ramionami i spojrzał na otwierające się drzwi od windy. Horanowi zajęło chwilę zrozumienie tego, że to już jego piętro. Posłał Liamowi wymuszony uśmiech i wysunął się z windy, zanim drzwi zdążyły się zamknąć.
Ruszył do swojego gabinetu, biorąc głęboki oddech, potem kolejny, jednak dopiero przy czwartym jego serce przestało walić mocno o jego żebra. Wsunął się do pomieszczenia z plakietką z jego nazwiskiem na drzwiach i spojrzał na biurko. Uśmiechnął się niepewnie na widok opakowania z cukiernii. Usiadł w swoim fotelu i uchylił pudełeczko, przygryzając dolną wargę na widok dużego pączka z różową polewą i kolorową posypką. Zaśmiał się cicho, zauważając pismo Zayna po wewnętrznej stronie pokrywki. Szybko wyjął telefon, pisząc krótkiego SMSa do Mulata.
Do Zayn: "Ja ciebie też"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top