rozdział dwudziesty piąty

Niall nie był w stanie powstrzymać łez. Stał wtulony w Zayna, szlochając i ściskając w dłoniach materiał jego kurtki.

- O mój Boże - usłyszeli nagle. Odsunęli się od siebie, spoglądając na stojącą w wejściu Doniye - Zerwaliście?! - sapnęła, rozchylając wargi i wpatrując w parę.

Blondyn zaśmiał się cicho i potrząsnął głową, wycierając łzy wierzchem dłoni, którą następnie uniósł, pokazując dziewczynie pierścionek. Doni pisnęła głośno, biegiem pokonując dzielące ich dwa metry i cudem objęła na raz dwójkę mężczyzn.

- To jednak był dobry moment - powiedział Zayn, z uśmiechem spoglądając na siostrę.

- Tak bardzo się cieszę! - wymamrotała, odsuwając się od pary i przygryzając dolną wargę, splatając dłonie razem. Gdyby to była kreskówka, jej oczy przypominałyby serduszka, gdy wpatrywała się z zachwytem w Zayna i Nialla.

- Poza tym Niall jest-

- W szoku, nie spodziewałem się - przerwał mu Horan, patrząc w oczy, mając nadzieje, że ten zrozumie, że chce by informacja o ciąży była na razie tylko między nimi.

Doni zachichotała, sięgając po dłoń blondyna, by spojrzeć na pierścionek, mimo iż dobrze wiedziała jak wygląda. Była to głaska, srebrna obrączka z małym, niewystającym diamencikiem umieszczonym idealnie na środku. Zayn uznał to za odpowiednią biżuterię dla Nialla, subtelną, ale piękną.

- Zee kupił go prawie miesiąc temu - powiedziała, a policzki bruneta pokryły się rumieńcem - Nie mógł zdecydować kiedy to zrobić, ale to wspaniale, że w końcu się zdecydował i że się pogodziliście.

Niall spojrzał na Malika, uśmiechając się delikatnie. Oboje wiedzieli, że czeka ich jeszcze długa rozmowa, ale w tej chwili byli najszczęśliwszą parą na ziemii.

- Ciociu, gdzie ten tort? - cała trójka usłyszała Tessę jeszcze zanim ta pojawiła się w wejściu do kuchni. Horan wyrwał dłoń z uścisku Doniyi i schował ją do kieszeni, spoglądając z uśmiechem na córkę.

- Już niosę słońce - odparła Doni, przypominając sobie o tym, że przyszła do kuchni wyłącznie po trzy kawałki ciasta - Też chcecie? - spytała, podchodząc do stojącego na blacie pojemnika z połową dużego tortu, która została po przyjęciu. Mężczyźni zgodnie pokręcili głowami - Oki. Toby dostał grę i pokazuje nam teraz o co w niej chodzi - zachichotała, sięgając po czyste talerzyki i spory nóż.

- Zaraz przyjdziemy - zapewnił ją Zayn, łapiąc Nialla za rękę. Zaczekali aż Doni opuści kuchnie wraz z Tessą, aż blondyn wyjął drugą dłoń z kieszeni i ułożył ją na policzku Malika, z delikatnym uśmiechem - Nie chcesz im na razie mówić? - spytał, marszcząc brwi.

On sam miał ochotę wykrzyczeć wszystkim, że jego chłopak powiedział tak i że będzie tatą.

- Chcę żebyśmy najpierw porozmawiali na spokojnie Zee..

- Toby się pyta czy mogą zostać na noc - powiedział tata Nialla, wchodząc jak gdyby nigdy nic do kuchni z brudnymi filiżankami po kawie - I tak nie zabierzecie się ze wszystkimi prezentami od razu więc może to dobry pomysł żeby zostali. Nie mamy z mamą z tym problemu, decyzja należy do Was - mruknął, nawet nie patrząc na parę, dopóki nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Spojrzał na nich, unosząc brwi.

Niall szybko opuścił dłoń, mając nadzieje, że jego tata nie zauważył błyskotki na serdecznym palcu.

- Jasne, jeżeli chcą to niech zostaną na noc - odparł Niall, uśmiechając się i ciesząc z wolnego wieczoru czyli świetnej okazji do spokojnej rozmowy z Zaynem. Było już ciemno, gdy siedzieli na kanapie w salonie. Niall sączył ciepłą herbatę, czując na sobie wzrok swojego partnera.

- Jak się czujesz? - spytał brunet, na co Horan uśmiechnął się delikatnie i odstawił kubek z herbatą.

- W porządku - odparł, siadając wzdłuż kanapy i układając nogi na kolanach Mulata.

- Czyli.. - zaczął Zayn, układając ciepłe dłonie na kolanach blondyna, ukrytych pod dresami - Nie chodziło tylko o to głupie mieszkania czy to co mówił Louis, gdy tu był? Byłeś zdenerwowany ciążą i moją reakcją na nią, tak? - spytał, spoglądając na swojego narzeczonego.

Prawda była taka, że w normalnej sytuacji, pewnie rozwiązaliby to przy spokojnej rozmowie, ale Niall był wtedy zdenerwowany. Zayn go za to nie winił, przynajmniej wiedział, że Horan wciąż go kochał mimo tego o co się pokłócili. Chociaż zdecydowanie wolałby to wtedy wiedzieć, na pewno inaczej podszedłby do tej sytuacji.

Niall westchnął cicho i przekrzywił głowę, uśmiechając się słabo przez zaciśnięte wargi.

- Przestraszyłem się, że zostawiłeś to mieszkanie, bo brałeś pod uwagę opcje, że nam nie wyjdzie i będziesz miał gdzie wrócić - wymamrotał, opuszczając wzrok. Zayn pochylił się, łapiąc jego rękę i ściskając ją.

- Nigdzie się nie wybieram Ni. Już po ptakach, nie uwolnisz się ode mnie - powiedział, uśmiechając się do niego - Masz w brzuchu moje dziecko a na palcu pierścionek - zaśmiał się.

- Nie chcę się od ciebie uwalniać - wyszeptał - Jesteś najlepszym facetem jakiego mogłem spotkać. Z jakim mógłbym założyć rodzinę - dodał, przełykając ślinę by pozbyć się ucisku w gardle. Nie chciał znów płakać, nawet jeżeli byłyby to tym razem łzy szczęścia - Gdybyś oświadczył mi się wcześniej, nie martwiłbym się tak - zaśmiał się cicho.

- Szukałem idealnego momentu - westchnął Mulat, myśląc o tym, że przez ostatnie trzy miesiące codziennie nosił przy sobie pierścionek, czekając na dobrą okazję by te oświadczyny były wyjątkowe - Ty mogłeś powiedzieć mi wcześniej o ciąży.

- Szukałem idealnego momentu - powtórzył Horan, unosząc rozbawiony brwi.

- Naprawdę żałuję, że nie powiedziałeś mi wcześniej. Chciałbym żeby początek ciąży czy nawet informacja o niej była dla ciebie radosna, a ty się wciąż denerwowałeś przeze mnie - wymamrotał Zayn, wysuwając się spod nóg blondyna, by unieść się i pochylić nad nim, wsuwając kolano pomiędzy jego uda i opierając się ręką o podłokietnik. Niall uśmiechnął się, unosząc dłoń i układając ją na policzku wiszącego nad nim Mulata.

- Jeszcze wiele przed nami - powiedział cicho, opuszkami palców muskając krótki i twardy zarost Zayna - To dopiero siódmy tydzień.

- Mogę zobaczyć? - spytał niepewnie brunet, układając dłoń, którą się nie podpierał, na brzuchu Nialla, ukrytym pod koszulką.

- Brzuch?

Zayn powstrzymał się od żartobliwej odzywki i tylko pokiwał głową, bo nie chciał psuć tego momentu. Był uroczy, wręcz idealny, jego żarty nie były tu potrzebne.

Przysiadł na udach Nialla i patrzył jak ten podciąga koszulkę, którą miał na sobie. Trzeba było się dobrze przyjrzeć by zobaczyć niewielką wypukłość na jego brzuchu, ktoś kto nie znał jego figury, nawet by nie zauważył. Zayn uśmiechnął się i ułożył dłoń na skórze Horana, muskając ją delikatnie kciukiem.

- To jeszcze fasolka - mruknął starszy, patrząc jak delikatnie Malik przesuwa opuszkami palców po jego brzuchu jakby był kruchą szklaną figurką.

- Nie mogę się doczekać aż zobaczę cię z brzuszkiem - wymruczał Zayn, pochylając się i składając pocałunek tuż nad pępkiem Nialla. Blondyn nie był w stanie powstrzymać uśmiechu nawet na chwilę, przesunął dłonią po ciemnych włosach mężczyzny, wplątując w nie palce - Kiedy chcesz powiedzieć rodzicom i bliźniakom o ciąży? I zaręczynach? - spytał, układając się tak, by ułożyć głowę przy brzuchu Nialla. Wciąż nie był w stanie uwierzyć, że jest w nim ich dziecko, które zobaczą za parę miesięcy.

- Daj mi chwilę. To nie jest takie proste Zayn - wymamrotał Horan, kręcąc głową. Teraz, gdy nie musiał martwić się już o reakcje Malika, zaczął obawiać się swoich rodziców - Ale powiemy im niedługo, obiecuję.

- W porządku, ile tylko chcesz - odparł brunet, przymykając oczy - Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - wyszeptał, a serce Nialla zabiło szybciej, bo zdecydowanie dzielili ten tytuł razem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top