rozdział dwudziesty czwarty

Od autorki: Komentujcie, proszę ładnie
👉🏻👈🏻

Cichy poranek pomiędzy Zaynem a Niallem, zmienił się w tydzień, gdzie wyłącznie przed dziećmi udawali, że wcale nie są skłóceni.

W dniu urodzin, Tessa miała na sobie piękną, różową sukienkę, którą wybrała jej babcia, za to Toby ubrał błękitną koszulę, by nieodstawać strojem od siostry. Na przyjęcie organizowane w ogrodzie ich dziadków przyszli prawie wszyscy ich koledzy wraz z rodzicami by wraz z bliźniakami świetować ich siódme urodziny.

Zayn i Niall dniu urodzin bliźniaków zamienili więcej słów niż przez ostatanie dni, ale wyłącznie dlatego, by nie martwić dzieci podczas ich przyjęcia. Kiedy jednak zostawali sami, pogrążali się w całkowitej ciszy, dlatego też Niall chwile, których nie spędzał z dziećmi, spędzał z zaproszonymi na przyjęcie rodzicami.

- Niall - blondyn oderwał wzrok od biegających po ogrodzie dzieci i spojrzał na Verę. Uśmiechnął się do niej lekko. Nie rozmawiali już bardzo długo, mimo iż parę miesięcy temu conajmniej raz w tygodniu spotykali się na kawę. Jednak od kiedy był z Zaynem, a ona dała mu do zrozumienia, że ich związek nie ma przyszłości, odsunęli się od siebie.

Musiał jednak przyznać, że miło było znów ją zobaczyć.

- Hej - odparł, obejmując się lekko ramionami w jednej dłoni trzymając papierowy kubeczek wypełniony jabłkowym sokiem. Rodzicom, którzy zdecydowali się zostać proponował wino, by i oni spędzili miło czas, jednak z wiadomych przyczyn on nie mógł się na nie zdecydować.

- Dawno się nie widzieliśmy - powiedziała, przysiadając na jednym z pustych foteli, ustawionych na werandzie. Niall zrobił to samo, zajmując mebel tuż obok - Słyszałam, że zamieszkaliście razem z tym twoim Zaynem - przekrzywiła lekko głowę, na co mężczyzna zmarszczył brwi - Tessa z Toby'm mówili o tym w przedszkolu, a Luke przekazuje mi każdą ploteczkę - wytłumaczyła, uśmiechając się szerzej. Horan zaśmiał cicho - Pomyliłam się co do Was - zassała nagle dolną wargę, opuszczając wzrok - I choć nie lubię się mylić, to dobrze, że tym razem nie miałam racji. Cieszę się, że jesteście szczęśliwi - skończyła, uśmiechając się delikatnie i pochylając by poklepać Nialla po kolanie.

Uśmiechnął się tylko, nie chcąc pokazać po sobie, że nie było tak dobrze jak się wydawało.

- Tęskniłem za naszymi plotkami - odparł w zamian - Musimy umówić się na kawę.

W tym samym czasie, mały jubilat, Toby, biegł po domu rodziców, rozglądając się. W dłoniach ściskał czekoladową babeczkę ozdobioną niebieskim kremem, gdy prawie wpadł na idącą korytarzem Doniyę.

- Co tam słońce? - spytała, wsuwając telefon do kieszeni i spoglądając na chłopca, który nerwowo spoglądał na okno wychodzące na ogród.

- Zaraz zaczną grać - odparł, zaciskając wargi i zadzierając głowę by spojrzeć w ciemne oczy siostry Zayna - A ja chciałem ją dać tacie - powiedział unosząc babeczkę - To ostatnia niebieska.

- Jak chcesz to mogę ją od ciebie przekazać Niallowi - Doni chciała wziąć ją od niego, gdy ten potrząsnął głową.

- Nie - sapnął - Tacie Zaynowi - powiedział, znów spoglądając na ogród, gdzie dzieci zaczęły się gromadzić. Dziewczyna rozchyliła wargi, zaraz jednak opanowując się i decydując radośnie zapiszczeć dopiero później.

- Jasne, znajdę zaraz Zayna i powiem mu, że zatrzymałeś dla niego ostatnią babeczkę - uśmiechnęła się czule do chłopca, a jej serce biło szybko z podekscytowania, bo dobrze wiedziała jak bardzo jej brat ucieszy się, gdy usłyszy, że Toby nazwał go tatą - Leć się bawić - powiedziała przejmując wypiek od chłopca i patrząc jak biegnie do wyjścia do ogrodu.

Wyjęła znów z kieszeni telefon i wybrała numer Zayna, który odebrał prawie od razu.

- Jestem na schodach na piętro - mruknął, na co Doni zmarszczyła brwi, ale od razu ruszyła w tamtym kierunku. Zaskoczona spojrzała na siedzącego u szczytu schodów bruneta i niepewnie wdrapała się na górę, by usiąść obok niego na stopniu.

- Toby kazał przekazać to tacie Zaynowi - powiedziała, wyciągając w stronę Zayna babeczkę. Spojrzał jej zaskoczony w oczy, na co ta uśmiechnęła się szeroko - Ostatnia niebieska - mruknęła, zbierając palcem odrobinę kremu z wierzchu.

- Naprawdę nazwał mnie tatą? - spytał, opuszczając wzrok na ciasto i odwinął cienki papierek, by oderwać kawałek babeczki.

- Tak - wyszeptała podekscytowana, zaraz smutniejąc, gdy Zayn tylko uśmiechnął się słabo - Co się dzieje? Nadal nie rozmawiacie? - spytała, opierając się o ścianę. Mężczyzna potrząsnął głową, pozwalając oderwać Doni kawałek ciastka - A co z..?

- To nie jest dobry moment - mruknął i przymknął oczy, wzdychając cicho - Nie wiem co mam zrobić. Udaje jakbym mnie nie było albo jakbym był tylko jego współlokatorem - wyszeptał, a Doni pękło serce. Wiedziała jak mocno Zayn kochał Nialla i jak cieszył się z tego, że zamieszkają razem. A teraz, gdy się pokłócili, Malik chodził przygnębiony - Nie wiem co zrobić.

Brunetka przygryzła mocno dolną wargę, wpatrując się w brata i przysunęła się, opierając głowę na jego ramieniu.

- Na pewno nie możecie pozwolić by odbiło się to na bliźniakach. A tak się stanie, jeżeli będziesz chował się na ich przyjęciu.

- Nie potrafię się już uśmiechać Doni - odparł nagle - Naprawdę, a jeżeli jeszcze zobaczę Nialla, to żaden będzie ze mnie pożytek.

- Dzieci tego nie rozumieją. Albo pogódźcie się w końcu albo lepiej się postaraj by dzieci nie martwiły się tym, że się kłócicie czy chowacie przed nimi - powiedziała, wstając nagle ze stopnia - Chodź, idziemy do ogrodu.

- Posiedzę tu jeszcze chwilę - wymamrotał - Zaraz przyjdę, obiecuję - wymusił uśmiech, a Doniya odpuściła sobie komentarz o tym jak okropnie smutny był. Zbiegła na dół, gotowa bawić się z dziećmi, mając nadzieje, że wystarczy im ciocia Doni by nie zauważyły nieobecności Zayna.

Zayn wiedział, że w poważnym związku w którym był z Niallem będą wzloty i upadki. Jednak ostatnimi czasy były same.. upadki. A on tęsknił za przytulaniem go, całowaniem, wyznawaniem miłości, bo teraz Horan ciągle go unikał i Malik nie był pewien czy wciąż chodzi o tamtą kłótnie o mieszkanie czy jego znajomych.

- Nie dam rady tak dłużej Niall - powiedział w końcu Zayn, odkładając na stolik kolejne talerze, które przyniósł z ogrodu. Wszyscy goście już poszli, a bliźniaki oglądały w salonie prezenty wraz z dziadkami i Doniyą. Horan nagle przestał przekładać jedzenie, pozostałe z zakończonej już imprezy do pudełek. Obrócił się, a wargi miał ściśnięte, błękitne oczy wbite w swojego chłopaka - Nie chcę.. - brunet wziął głęboki oddech, a serce blondyna przystanęło, gdy zaczął myśleć o najgorszym - Chcę być z tobą, chcę żyć z tobą, ale nie obok ciebie jak teraz - wykrztusił, ostatecznie zaciskając wargi ze wzrokiem utkwionym w niewysokim blondynie - Proszę, potrzebuję cię - wyszeptał, na co Niall zrobił trzy kroki w jego stronę by przytulić go mocno i zacisnąć powieki, pod którymi zbierały się łzy. On również przestał wytrzymywać to, do czego praktycznie doprowadził jeżeli chodzi o ich związek - Błagam, powiedz mi jak mogę to naprawić, nie chcę żebyśmy się rozstali, kocham cię i-

- Jestem w ciąży - wyszeptał, jego głos był słaby, zapowiadał łzy. Zacisnął dłonie na jeansowej kurtce Zayna, bojąc się odsunąć. Mimo iż jego serce biło bardzo wolno z obawy przed reakcją młodszego mężczyzny, to w końcu poczuł ulgę. Cieszył się, że nie musi już tego ukrywać.

- Co? - szepnął Malik, otwierając szeroko oczy i odchylając się by móc spojrzeć na minimalnie zaokrągloną buzię Nialla. Jak mógł tego nie zauważyć? - O mój Boże, Niall.. naprawdę?

- Przepraszam, że nie powiedziałem ci wcześniej, szukałem odpowiedniego momentu, ale żaden nie był dość dobry na taką wiadomość - odparł cicho blondyn z łzami ściekającymi po policzkach - Nie wiedziałem jak to zrobić i bałem się twojej reakcji - przełknął ślinę, czując jak łzy i ściśnięte gardło powoli odbierają mu tlen, tak samo jak to, że twarz Mulata wyrażała wyłącznie szok - Z-Zayn..?

Malik rozchylił wargi, szukając słów, jednak nie mógł znaleźć ani jednego odpowiedniego. Nie chciał powiedzieć czegoś nie tak, bo naprawdę się cieszył. Będą mieli dziecko. To znaczy, takie oprócz Tessy i Toby'ego.

- To.. wspaniale - wyszeptał w końcu brunet, nawet nie zdając sobie sprawy, że jego oczy zalśniły od łez. Będzie tatą - Cholera Ni, będziemy mieli dzidzię - uśmiechnął się, obejmując twarz blondyna dłońmi, zanim pocałował go czule - Tak bardzo się cieszę - wymamrotał, obejmując mężczyznę i przytulając go mocno.

Starał się poukładać to wszystko w głowie. Cieszył się, oczywiście, ale nie spodziewał się tego.

- Naprawdę się cieszysz? - spytał słabo Niall, z policzkiem przyciśniętym do klatki piersiowej partnera, wpatrując się w kuchenny blat.

- Bardzo. Chcę by było jak wcześniej, byśmy byli rodziną, chcę być z tobą Niall - powiedział, otwierając nagle oczy jeszcze szerzej niż wcześniej, choć wydawało się to niemożliwe - Ja.. Też szukałem odpowiedniego momentu - delikatnie wyplątał się z objęć mężczyzny by powoli sięgnąć do wewnętrznej kieszeni kurtki by wyjąć z niej aksamitne czarne pudełeczko. Niall otworzył szeroko oczy, a jego dłoń automatycznie powędrowała do ust, które zakrył rozumiejąc co się właśnie dzieje - Kolacja w restauracji czy inne pomysły wydawały mi się zbyt oklepane - powiedział Zayn, powoli klękając na jedno kolano i wychylając pudełeczko, pokazując pierścionek - Oświadczyn w kuchni na pewno się nie spodziewałeś - zaśmiał się cicho. Po policzkach blondyna ściekły łzy, których nie był w stanie kontrolować - Kocham cię Niall, prawdopodobnie od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem. A spróbować wyrazić słowami, jak się teraz czuję, byłoby zadaniem niemożliwym Niall. Miłość, którą czuję do ciebie, bliźniaków, do tego malutkiego człowieka - powiedział, układając dłoń na brzuchu blondyna, ukrytym pod białym swetrem. Niall od razu przykrył jego dłoń swoją, wciągając drżący oddech - Jest poza moim zrozumieniem. Jestem wdzięczny, że cię mam i z dumą będę nazywać bliźniaki i to maleństwo, moimi. Jestem wdzięczny za życie, które będziemy razem żyć, jeżeli zgodzisz się zostać moim mężem. Niallu Jamesie Horanie, czy wyjdziesz za mnie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top