Kumamon
Od kilku dni nie widziałaś z Yoongim. Dość dziwna sytuacja szczególnie, że mieszkasz razem z całym zespołem w dormie. Podobno twój przyszły mąż był zajęty przygotowywaniem piosenek do nadchodzącego comebacku jak i ćwiczeniem choreografii do głównej piosenki przyszłego albumu. Na początku nie miałaś chłopakowi za złe tego jak bardzo stara się dopracować wszystko na ostatni guzik, ale kiedy trzecią noc Suga spędził poza domem zaczęłaś zastanawiać się nad wybraniem się do wytwórni.
Szalę goryczy przelał moment, w którym w obiecany przez chłopaka wieczór, podczas którego mieliście w końcu spędzić czas razem po tak długim czasie rozłąki. Jednak zamiast tego dostałaś przeprosiny, które przekazał ci Seokjin tylko i wyłącznie z powodu tego, iż twój narzeczony nie miał zamiaru odrywać się od pracy z powodu nagłego przypływu weny twórczej.
I właśnie w ten sposób, Yoongi nie pozostawił ci innego wyboru niż pójście do wytwórni i skonfrontowanie się z nim właśnie tam.
Szłaś właśnie korytarzami wytwórni wraz z Namjoonem. Chłopak sam zaproponował, że zaprowadzi cię do studia twojej przysłowiowej ofiary. Lider popierał cię w 100% w twoich działaniach tak jak i reszta zespołu. Wiedzieli, że jeżeli dalej tak będzie BTS najprawdopodobniej nie wystąpi z najnowszą piosenką, a już na pewno nie w pełnym składzie. Ustaliłaś z chłopakami, że porozmawiasz z tym przemądrzałym raperem za wszelką ceną i postrasz się dać mu do zrozumienia, że to, co robi nie jest ani zdrowe ani bezpieczne.
Kiedy w końcu dotarłaś do upragnionego miejsca twój towarzysz rzucił ci szybkie „Faithing!" po czym uciekł szybciej niż zdążyłabyś powiedzieć „Rap Monster".
Westchnęłaś głośno i z lekkim wahaniem zadzwoniłaś do drzwi. Usłyszałaś, że dźwięk dzwonka jest dość cichy pewnie, dlatego żeby nie przeszkadzać artyście w pracy. Już po chwili zza drzwi można było usłyszeć dość głośne, „kogo do cholery tu niesie?!", po czym mogłaś zaobserwować przed sobą swojego narzeczonego, który w tym momencie nie przypominał osoby, którą widziałaś jeszcze kilka dni temu. Miał podkrążone oczy, przetłuszczone z dość mocno widocznymi, ciemnymi odrostami, które wyróżniały się w tle dotychczas kosmyków w kolorze jasnego blondu. Na twarzy chłopaka mogłaś wyczytać zdenerwowanie, które w dość krótkim czasie zmieniło się w zdziwienie, a w jego oczach zauważyłaś lekki strach.
- [Y/N] – to jedyne słowo, które zdążyło opuścić usta chłopaka, zanim weszłaś do środka jego studia bez wyraźnego zaproszenia.
Od razu po przekroczeniu progu pomieszkania wyczułaś w powietrzu zapach świeczek, które chłopak potajemnie kochał. Niestety bardziej od nich kochał ogień co było dość dużym zagrożeniem, szczególnie zaczęłaś to zauważać po słowach, które chłopak ostatnio wypowiedział w samochodzie. Rozejrzałaś się po studiu. Aktualnie wyglądało ono niczym typowy pokój nastolatka. Porozrzucane ubrania zakrywały podłogę, kanapa zamieniła się w miejsce do spania, a gdzieś w rogu miesięczny zapas, ramenu instant. Jak widać, chłopak przygotował się na tę małą przeprowadzę już wcześniej.
- Masz mi coś do powiedzenia, kochanie? – zapytałaś zaznaczając ironiczność ostatniego słowa w między czasie siadając na kanapie. Musiałaś przyznać, że była dość wygodna.
- Co tu robisz? – chłopak postanowiła zignorować twoje pytanie. Nic nowego.
- Przyszłam znaleźć mojego narzeczonego. Może go widziałeś, taki ponury dureń, który nie martwi się o własne zdrowie i przepracowuje się – nie miałaś zamiaru być ani miła ani delikatna.
- Kochanie, nie złość się.
- Jak mam się nie złościć?! Przepracowujesz się, nie wracasz do dormu! Wystawiłeś mnie i zamiast samemu się z tego tłumaczyć, wysyłasz Seokjina i chłopak musi świecić za ciebie oczami! Ile ty do cholery masz lat żeby się tak zachowywać ?
- Przepraszam za tamten wieczór, nie chciałem tego tak załatwiać, ale nie miałem innego wyjścia. Wena nagle mnie napadła i nie mogłem nic na to poradzić. Obiecuję, że ci to wynagrodzę.
- Wena weną, ale czy przez ten czas, chociaż raz pomyślałeś o mnie? Nawet nie zadzwoniłeś żeby, chociaż powiedzieć, co się z tobą dzieje! – powoli już traciłaś cierpliwość. Naprawdę wymigiwanie się chłopaka było bezsensowne, dobrze wiedziałaś że powie ci wszystko co tylko chcesz usłyszeć tylko po to żebyś nie była na niego zła i dała pracować mu w spokoju. Tym razem nie miałaś zamiaru na to przystać.
- Wiesz dobrze, że właśnie tutaj mam studio i że tutaj mi się najlepiej pracuje – Yoongi powoli zaczynał gubić się w swoich słowach co było widać po wyrazie jego twarzy oraz jego uciekającym na boki spojrzeniu.
- Masz też studio w dormie – odpowiedziałaś nie mając już siły na tego chłopaka.
- Tak trudno ci zrozumieć, co mam do przekazania?! – tym razem to chłopak zaczął krzyczeć. – W tym durnym dormie nie mam przestrzeni, wszędzie ktoś jest! Nawet, gdy pójdę do studia żeby tam odpocząć, zaraz ktoś musi włazić! Seokjin hyung bo obiad, albo Jeongguk bo znów ktoś mu zabrał bieliznę, albo Taehyung bo tak! I do tego jeszcze ty! Skoro tak bardzo ci na mnie zależy to uszanuj to, że ja też chcę mieć święty spokój nawet od Ciebie.
Zaskoczyły cię słowa chłopaka. Czyli po prostu ma ciebie dość? Dlatego tak długo nie wracał z wytwórni? Dlatego to właśnie w niej nocował? Więc, po co ci się oświadczał i planował już wasz ślub? Słowa chłopaka spowodowały, że po twoich policzkach zaczęły spływać słone łzy.
- Przypomnę ci – zaczęłaś mówić, mimo iż głos ci się załamywał – czyim pomysłem było, abym wprowadziła się do azylu wielkiego Min Yoongiego. Jak pewnie się domyślasz – było to twoim pomysłem pomimo moich sprzeciwów. I również ty nie pozwalałeś mi wychodzić samej z domu i wszędzie mnie woziłeś nawet, jeżeli tego nie chciałam i tym bardziej nie potrzebowałam.
W studiu przez chwilę można było usłyszeć jedynie twoje lekkie pociągania nosem, które po chwili przerwał również twój ironiczny śmiech.
- Wiesz co, Yoongi? Skoro tak bardzo potrzebujesz spokoju i przestrzeni a ja już teraz ci przeszkadzam to sytuacja po ślubie będzie jeszcze gorsza. I z tego właśnie powodu – zdjęłaś obrączkę, którą chłopak wręczył ci w ten pamiętny dzień w samochodzie – oddaję ci obrączkę. Podaruj ją komuś, kto nie będzie ci przeszkadzał. Najlepiej Kumamonowi – wskazałaś na maskotkę leżącą w rogu kanapy, – chociaż nie jestem pewna czy może i on nie zacznie ci przeszkadzać po czasie.
Wstałaś i na lekko trzęsących się nogach podeszłaś do chłopaka, który patrzył na ciebie błagalnym wzrokiem, po czym oddałaś mu do ręki pierścionek. Nie patrząc mu w oczy opuściłaś pomieszczenie i jego życie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top