Zajebiście...
*Następnego dnia*
*Pov. Igor*
Siedzę przy niej już dobre pół dnia. Nie pokoi mnie to, że cały czas jest blada jak trup, a na twarzy i rękach ma wiele zadrapań. Z tego co jeszcze dowiedziałem się od doktora, jest w drugim miesiącu ciąży. Trochę myślałem i zastanawiałem się kiedy niby to było. Impreza była miesiąc temu, a jest już w drugim miesiącu. Dlatego zastanawiam się jak? Bardziej wytężyłem umysł i przypomniało mi się , że dwa miesiące temu Lena miała urodziny i trochę nam się zabalowało. Mam tylko nadzieje, że dziecko będzie zdrowe, bo przecież spożywaliśmy alkohol na imprezie miesiąc temu i w sumie nie tylko w tedy. Marze teraz o tym, żeby się wybudziła i spojrzała na mnie swoimi pięknymi, szarymi oczami, które wręcz uwielbiam. Choć boje się jej reakcji, bo pewnie wiedziała o dziecku już od dawna tylko pewnie bała się mi powiedzieć. W sumie się nie dziwie, bo jak ostatnio gadaliśmy o dzidziach to mówiłem, że nie chciałbym, bo to przeszkodziło by mi w mojej karierze. Jaki ja byłem głupi... Ja bardzo chce tego dziecka i nie wyobrażał sobie co by się ze mną działo gdyby poroniła.
- Bardzo cię kocham - wyszeptuje. - Was kocham - poprawiłem się i uśmiechnąłem, kładąc dłoń na brzuchu dziewczyny. - Tęsknie, dlatego walcz, bo dłużej nie wytrzymam - mówię i całuję Lenę w czoło.
Nagle, do sali weszła znana mi brunetka.
*Pov. Sky*
- Boże drogi. Czy ty tu siedzisz całą noc? - zapytałam widząc Igora.
- Powiedzmy.
- Okey, spinkalaj do domu, ja z nią zostanę.
- Ale...
- Żadnych ale. Idziesz do domu i idziesz coś zjeść, napić się, spać. Już!
- No dobra... - powiedział wstając. - A tak w ogóle, to miło cie widzieć.
- Ciebie też. Masz szczęście, że nie okazałeś się chujem i jesteś przy Lenie.
- Nie zrobił bym im tego...
- Cieszę się, że wam też się układa... - powiedziałam z uśmiechem.
- Tobie też się ułoży, nie martw się. Dobra, jak coś się stanie albo się obudzi, to dzwoń do mnie.
- Jasne. Pa - powiedziałam, kiedy Igor wychodził z sali Leny.
Usiadłam na krześle obok łóżka i popatrzyłam na przyjaciółkę. Miała rękę w gipsie, wiele siniaków, i zadrapań. Na całe szczęście, z tego co wiem od Igora, to z dzieckiem wszystko dobrze. Igor nadzwyczaj dobrze przyjął informację o byciu tatą i na całe szczęście wspiera swoją dziewczynę. Naprawdę cieszę się, że układam im się, mieszkają razem i niedługo będą mieli maluszka, którym będą musieli się opiekować... Jeszcze jakiś czas temu też chciałam mieć takiego szkraba, ale teraz te marzenia poszły w odstawkę i pewnie zestarzeje się samotnie, ze swoimi kotami, których nie mam... Moje przemyślenia przerwała o dziwo Lena, która poruszyła ręką i po chwili otworzyła oczy.
- Pójdę po lekarza - powiedziałam i szybko wstałam z krzesła, jednak Lena ostatkiem sił złapała mnie za rękę.
- Z dzieckiem wszystko w porządku? - zapytała z chrypą.
- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem, na co dziewczyna odetchnęła z ulgą. Poszłam po lekarza, który po chwili przyszedł i zbadał dziewczynę. Ja w tym czasie powiadomiłam Igora, który ucieszył się i popędził z powrotem do szpitala.
- Jak się czujesz?- zapytałam, siadając tam gdzie wcześniej.
- Zajebiście... - powiedziała z sarkazmem.
- Zaraz przyjdzie Igor - powiedziałam po chwili ciszy.
- I..gor? On wie o dziecku?
- Wie.
- Jak to przyjął? - zapytała zaniepokojona.
- Zobaczysz - powiedziałam i w tym samym momencie drzwi do sali się otworzyły.
~~~
12 tysięcy <33
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top