Dobrze tato
- Ale ten świat jest mały...
- Stefan, co ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona. Stefan to mój chłopak z liceum znaczy, był moim chłopakiem, bo nasze drogi kiedyś się rozdzieliły. Chłopak musiał wyjechać do Anglii, a ja przeprowadziłam się pod Warszawę, by mieć blisko do stolicy i wtedy nasz kontakt się urwał.
- Przyjechałem dla kogoś. - odpowiada spoglądając na mnie.
- Uuu to musi być ktoś ważny. - mówię.
- A żebyś wiedziała. - śmieje się. - mogę? - wskazał na miejsce obok mnie.
- Właściwie to przyjechałam tutaj z chłopakiem, ale chyba się nie obrazi jak się dosiądziesz. - oznajmiłam, a chłopak usiadł koło mnie.
*Pov. Igor*
Miałem już nasze lody więc udałem się z powrotem do Leny. Gdy z daleka już ją ujrzałem, a raczej ją i kogoś, przyspieszyłem tępo. Z bliska okazało się, że jest to brunet o dość umięśnionej posturze. Kim on jest, że może ot, tak usiąść obok mojej dziewczyny. Postanowiłem jak gdyby nigdy nic spokojnie podejść.
- Yyy wróciłem. - spojrzałem na Lenę i podałem jej loda.
- A o wilku mowa. - spogląda na mnie. - To jest Stefan, mój dawny były za czasów Liceum. - wymieniam z nim uścisk dłoni.
- Po prostu kolega, miło mi poznać. - śmieje się, ale jak dla mnie gościu był podejrzany. Nie wiem, może po prostu byłem zazdrosny.
- Mi również. - odpowiadam i niestety, ale jestem zmuszony usiąść na piasku, bo ten laluś musiał usiąść koło niej na jedynym ręczniku.
- Jezu moje ulubione lody. - powiedziała dziewczyna.
- Niech zgadnę sorbet arbuz i mango. - mówi brunet.
- Ty to jeszcze pamiętasz? - spytałam.
- Trudno nie zapomnieć. - rzucił uśmiechnięty do dziewczyny, na co ja prychnąłem, bo halo ja jej kupiłem lody. Nie on.
- To może opowiedz, co cię tu sprowadza. - wtrąciłem się, chcąc zmięć temat.
- Jak już wspominałem Lenie, przyjechałem tu dla pewnej osoby, a raczej dziewczyny. Od jakiś 5 miesięcy pisze z pewną Agatą, która właśnie mieszka w Gdańsku. - opowiadał. Nie powiem, trochę mi ulżyło, gdy wspomniał o innej, bo gdy Lena wspomniała, że oni kiedyś byli razem, to mocno mnie to zaniepokoiło.
- Szczęściara z niej. - odezwała się moja dziewczyna.
- To raczej ze mnie szczęściarz. - mrugną do mojej blondynki okiem. - A was co tu sprowadza? - dodał.
- Przyjechaliśmy tu na weekend, odpocząć. - spojrzałem uśmiechnięty na Lenę.
- To nadal mieszkasz w Piastowie? - spytał laluś. Tak to idealne określenie.
- Tak. - odpowiedziała, lecz wtem chłopakowi zaczął dzwonić telefon.
- Przepraszam na chwile. - powiedział i odszedł na bok.
- Jebany Laluś. - szepcze i marsze brwi.
- Nie lubisz go. - stwierdza.
- Dziwisz mi się? - prycham. - Gościu przyszedł znikąd, klei się do ciebie i podlizuje. - wzdycham.
- Nie przesadzaj, jesteś po prostu zazdrosny. - śmieje się.
- No może trochę. - Wywróciłem oczami.
- No widzisz, to wszystko wyjaśnia. - oznajmia konsumując lody. Nagle wraca do nas Stefan, zadowolony jakby dostał milion dolarów.
- Sory, ale Agata dzwoniła i muszę już iść, bo zaraz będzie, a trochę się stresuje. - zaczął przejęty.
- Spoko leć i się nie stresuj. - mówię, wcale nie dlatego, żeby zostawił Lenę w spokoju. Jezu, jakim ja jestem zwyrodnialcem.
- Powodzenia. - odpowiada jeszcze moja dziewczyna.
- Jak coś to napisz do mnie na fb, to może kiedyś gdzieś razem wyskoczymy. - zwraca się do blondynki.
- Nie wątpię. - mówię. Gościu, chyba nie wyczuł mojej ironii. Pożegnaliśmy się ze Stefanem, a gdy już nasz gość odszedł, dziewczyna posłała mi dziwne spojrzenie.
- Ktoś tu jest bardzo, a to bardzoo zazdrosny. - spojrzała na mnie i wskazała na już wolne miejsce obok, żeby usiadł.
- No co jesteś tylko moja, rozumiesz? - mówię spoglądając w jej oczy.
- Dobrze tato. - mówi ze słodkim uśmieszkiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top