5. Przed chwilą tu była

Sirona Ryan, właścicielką pubu Pod Trzema Miotłami z radością przywitała przybyłą gromadę, przede wszystkim patrząc na Sebastiana i Ominisa. Nawet mieszkańcy Hogsmeade uwielbiali Fionę Ashford. W zatłoczonym przybytku znalazł się dla nich jeden stolik nieopodal kominka, przy którym unosił się akordeon wydający z siebie samoczynnie muzykę.

Zdjęli kurtki i płaszcze, po czym usiedli na miejscu. Ida dawno tu nie była, od kiedy rozpoczął się rok szkolny, nie miała ku temu okazji. Oddała się całkowicie szklarni. Sebastian dla ogrzania atmosfery oraz zamarkowania wredoty Ominisa poszedł zamówić dla nich piwa kremowe, oferując, że postawi im pierwszą kolejkę. Dla Idaliny była to jedyna, nie chciała pić więcej niż byłaby w stanie znieść. Wiedziała pomiędzy Poppy i ciągle gadającą Fioną, naprzeciw niej miejsce zajmował Sebastian a tuż obok niego Ominis.

— Poppy mówiła, że wyhodowałaś własną jadowitą tentakulę, która jest ogromna — ciszę przerwała Fiona. — To niezwykłe. Bardzo chciałabym ją zobaczyć.

— Na razie przebywa w szklarni, którą użyczyła mi profesor Garlick, ale obawiam się, że niedługo będę musiała się eksmitowć — przyznała z żalem.

Szklarnie były dla wszystkich uczniów, a najwięcej przestrzeni zajmowały doniczki Idaliny. Ominis wydawał się w ogóle niezainteresowany tą rozmową, ciągle odwracał głowę, nasłuchując kroków przyjaciela, co musiało być trudne przez gwar panujący w tawernie oraz wygrywaną przez zaczarowany instrument muzykę.

Fiona zastukała niecierpliwie palcami o drewniany blat stołu, przygryzając wargę. Zerkała to na Poppy, to na Idę, a na jej twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmiech. W końcu uderzyła mocno dłonią, zwracając na siebie uwagę nawet Ominisa.

— Już wiem! Słyszałaś kiedyś o Pokoju Życzeń? — spytała Fiona, a Idalina wzruszyła ramionami.

— Czytałam kiedyś w książce o legendach Hogwartu, ponoć w szkole istnieje masa nieodkrytych miejsc, dobrze ukrytych przez założycieli — mruknęła Ida, stukając paznokciem w swoją wargę. — Inaczej Pokój Przychodź-Wychodź, ale nigdy nie zawracałam sobie głowy szukaniem go.

— To twój szczęśliwy dzień, Idalino Norden! — zachichotała Fiona.

Sebastian pojawił się przy niej wraz z pięcioma żelaznymi kuflami wypełnionymi piwem kremowym. Z jednego kufla wypłynęła odrobina kremu. Uniósł wysoko brwi, ale uśmiechał się przy tym, patrząc na entuzjazm Gryfonki.

— Coś przegapiłem? — sapnął rozbawiony podrygami Fiony na krześle.

— Właśnie miałam zaproponować Idalinie miejsce na rośliny w Pokoju Życzeń. — Puchonka zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc słowa koleżanki. — Na piątym roku pokazano mi Pokój Życzeń, abym miała miejsce do nadrobienia materiału, tam pojawiły się także wiwaria, w których trzymam zwierzęta ocalone razem z Poppy. Mam też tam kącik ogrodniczy, ale miejsca zawsze można dostać więcej, pokój daje to, co uważa, że potrzebujesz. Dzięki temu będziesz mogła hodować tyle roślin, jakie tylko chcesz i nikt nie będzie uważał, że marnujesz miejsce!

Oczy Idy zaświeciły. Ta propozycja naprawdę jej się podobała. Może sława i popularność Fiony kłuła ją w oczy, to nie mogła zaprzeczyć, że Ashford była serdeczną osobą, zawsze chętną do pomocy, nie oczekując niczego w zamian. Kątem oka Puchonka dostrzegła jak z zainteresowaniem Ominis słucha dziewczyny. Jego reakcje nie mogły być przypadkowe. Wydawał się szczerze zaaferowany tym, co mówi Fiona.

— Jedynie, o co bym cię prosiła, to żebyś mogła przy okazji, kiedy tam będziesz doglądała zwierząt.

Ta umowa jej odpowiadała bardziej niż ta zawarta kilka godzin temu z Weasley'em. Gdyby wiedziała, że może przenieść swoje skarby w inne, bardziej bezpieczne miejsce, nie musiałaby się zgadzać na ofertę Garretha. Aczkolwiek załatwiła sobie pomoc przy eliksirach, bo faktycznie miewała problemy z tym przedmiotem. Umowę przypieczętowały uściskiem rąk. Ida musiała z szokiem przyznać, że nigdy nie ściskała tyle rąk w tak krótkim czasie. W końcu przed nią wylądowało własne piwo kremowe.

Z oporem wpatrywała się w alkohol. Wolała uniknąć powtórki z trzeciego roku, gdy zwiedziona ciekawością napiła się tego pierwszy raz. Uzależniona wyjątkowym smakiem wypiła więcej niż jeden kufel. Ledwo pamiętała podróż powrotną do Hogwartu. Poppy asekurowała ją całą drogę, mówiąc, że we dwie zataczały się w iście szalonym tańcu. W drodze do dormitorium zaczepiała każdego napotkanego ucznia, pytając go o drogę do Krainy Czarów, szukając białego królika i wyzywając posąg garbatej wiedźmy od Królowej Kier, chcąc z nią walczyć. I uwaga — wcale nie rzucając zaklęcia, a po prostu okładając ją różdżką jak zwykłym badylem.

Sebastian w kilku łykach opróżnił kufel, wzdychając przy tym z ulgą i starł rękawem pianę, która została mu na ustach. Wyczuł, że Ida przygląda mu się zbyt intensywnie.

— Coś nie tak? — Wskazał podbródkiem na jej własne piwo kremowe. — Nie lubisz? Może przynieść ci coś innego?

— Nie... ja po prostu...

— Byłbym zaskoczony, gdybyś mogła wypić coś, co nie pachnie nawozem — powiedział z sarkastycznym uśmiechem. 

— Ugh, Ominis, zejdź w końcu z niej! — obruszyła się Poppy

— Nie robię nic złego – powiedział. — Po prostu stwierdzam prawdę. Nie mogę nic na to poradzić, jeśli ona czuje się urażona prawdą.

Chłopak podniósł kufel i przyłożył go do ust, ale nie napił się. Podniósł wzrok nad stół, by wyczuć jak jedna osoba wstaje z hukiem od stołu. Przez moment myślał, że tak łatwo wkurzył Idę, ale to Fiona zerwała się z miejsca, by chwycić Sebastiana za rękę i poprowadzić na środek tawerny, by zatańczyć. Nie zwróciła uwagi na to, że Ominis otwarcie drwił z Puchonki? Poppy jednak nie odpuszczała, wgapiając się wściekle w Ślizgona. Fiona i Sebastian żwawo wywijali na parkiecie, bawiąc się naprawdę przednio. Poppy ignorowała Ominisa, zagadując Idę na temat zwierząt przebywających w Pokoju Życzeń. W końcu wypiła cały kufel piwa i wstała po kolejne, obiecując, że zaraz wraca.

To był bardzo zły pomysł, aby Ida została sama z Ominisem. Jednak chłopak dalej nie zwracał na nią większej uwagi, najwidoczniej odpuścił sobie drażnienie jej.

— Czy to twój jakiś ukryty plan? — zapytał nad wyraz spokojnie, upijając łyk piwa.

— Nie rozumiem...

— I o to chodzi, Idalino — warknął. — Nie rozumiesz, że nie potrzebuję, abyś kręciła się w pobliżu moich przyjaciół? Na siłę próbujesz wejść w moje życie, myślałem, że posiadasz jakieś standardy, ale...

— Posiadam standardy — przerwała mu Ida. — Nie zadaję się z dupkami, twoje szczęście, Gaunt, jesteś na tej liście. 

—  Przepraszam? —  Pięść Ominisa zacisnęła się mocno. — Czy ty właśnie nazwałeś mnie dupkiem...?

— Uff, czyli jesteś ślepy, ale nie głuchy, całe szczęście, bo myślałam, że jesteś tylko głupi —  sapnęła, wbijając wściekłe spojrzenie w Gaunta, co ten wyraźnie wyczuwał, bo zacisnął mocniej usta.  

Zirytowanie Ominisa podjudziło ją jeszcze bardziej, dodając niespodziewanej odwagi, bo ujęła w palce kufel i pociągnęła mocny łyk piwa kremowego. Ominis nasłuchiwał tylko jak drga jest grdyka i odkłada głośno kufel z powrotem na stół. W Idę od razu uderzyły procent, bo poczuła lekkie zamroczenie i zakręciło jej się w głowie. Nim chłopak odpowiedział na jej komentarz to wstała od stołu, akurat kiedy wróciła Poppy.

— Idę po jeszcze jedno piwo — mruknęła Puchonka, wymijając przyjaciółkę.

Nim Poppy zaprotestowała, dziewczyna zniknęła w tłumie innych gości. Ominis zmrużył oczy, nie wierząc, że przegrał z nią tak durną przepychankę słowną, zupełnie jak dzieci. Co za... ! Do stołu wróciła także zziajana Fiona w towarzystwie Sebastiana, oboje od razu zauważyli brak piątej osoby, przy ich stole.

— Poszła... po jeszcze jedno piwo — odpowiedziała Poppy. — Powinnam ją zatrzymać, Ida ma wyjątkowo słabą głowę. Jedno kremowe piwo to jej limit! — Rozejrzała się dookoła, szukając długich włosów przyjaciółki. — Ida!

— Przed chwilą tu była — stwierdził Sebastian, uspokajająco.

— Nie zawracaj sobie nią głowy, może wróciła do zamku grzebać się dalej w ziemi — westchnął Ominis, zaciskając mocniej palce na kuflu. — Wyślij jej tylko łopatkę i grabki. 

— Ominis! Jak ty się w ogóle zachowujesz! Cały czas tylko psioczysz na Idalinę, jakby była niewiadomo jak okropną osobą! A sam zachowujesz się jak.... — złościła się Fiona.

Złość Ashford zrobiła akurat wrażenie na Ominisie, bo nie spodziewał się, że jego niewinne żarty w jakikolwiek sposób urażą ostatnią osobę, jaką chciał urazić. Może faktycznie przesadził, ale za późno, by naprawić swój błąd, bo jego okrutne słowa słyszała Ida. Starała się grać silną i twardą, ale im więcej okropnych słów kierowano w jej stronę, tym bardziej bolało ją serce. Dlatego nie chciała nikogo poza Poppy w swoim życiu, relacje międzyludzkie zadawały tylko cierpienie. Rośliny były znacznie lepsze. Łzy spłynęły po jej twarzy, która stała się teraz bardziej okrągła, kiedy Ida osunęła się w kąt, nie dając się nikomu zauważyć. Długie, brązowe włosy pociemniały, aż przypominały smołę i sięgały teraz tylko do ramion. Załzawione oczy przybrały zieloną barwę, nie wyglądała już jak Idalina Norden i dzięki temu niezauważona wymknęła się z pubu, zostawiając swoich ,,towarzyszy'' samych.

— Sirona, czy widziałaś, aby nasza koleżanka stąd wychodziła? — zagadał barmankę Sebastian. Ta tylko spojrzała krótko na drzwi i pokręciła głową. — Ktokolwiek wychodził?

— Wyszła stąd teraz jakaś uczennica, niższa z czarnym włosami.

— Nie, to nie ona — westchnęła Fiona.

Poppy otworzyła szeroko oczy i bez słowa wybiegła z pubu na ulicę Hogsmeade, próbując gdziekolwiek dostrzec te czarne włosy. I to było najgorsze w przypadku Idaliny Norden, raz była sobą, a zaraz później mogła być zupełnie kimś innym. To był sekret Puchonki, z którym ta nie podzieliła się nigdy z nikim, oprócz Poppy, bo rodzina Norden nie pozwoliła na to, by do informacji publicznej trafił fakt, że ich jedyna córka była metamorfomagiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top