47. ,,Znam twoje grzechy"

Idalina stanęła na przeciwko Fiony, wahając się przed wdarciem się do jej umysłu. Legilimencja nie bez powodu była zakazana, naruszało to prywatność człowieka! I co? I Ida miała od tak odczytać umysł Fiony jak kolejną książkę? Nie chciała naruszać jej barier, wolała nie widzieć wspomnień z walki z Ranrokiem albo jak Fiona i Ominis... Jakoś ta wizja ją obrzydziła. Mimo to Gryfonka dalej z uśmiechem na ustach czekała. Nie, z pewnością Bohaterka Hogwartu nie miała nic do ukrycia, była nieskazitelna, wręcz czysta jak łza.

Raz. Dwa. Trzy.

Pierwszym, co zobaczyła Idalina było wspomnienie sprzed chwili, kiedy Ellis tłumaczył, na czym ma polegać ich zadanie. Fiona z łatwością ją wypchnęła ze swego umysłu i już miały się zamienić rolami, kiedy auror stanął między nimi z niezadowoloną miną. Pokręcił głową, nakazując Idalinie wejść znacznie głębiej. Wróg nie będzie się patyczkował, wniknie on najgłębiej jak się da, aby zniszczyć przeciwnika.

Ale Puchonka się zawahała. Owszem, dla aurorów było to całkiem przydatne, zwłaszcza podczas przesłuchania czarnoksiężnika, ale nie każdy w klasie planował zostać aurorem, Fiona miała nauczać OPCM, a legilimencja nie znajdowała swojego miejsca w programie nauczania, a ona zajmowała się roślinami, przecież nie będzie wdzierać się do umysłu Oscara, co taka tentakula mogłaby mieć w łepetynie?

— Norden, do roboty, no już — ponaglał ją Ellis, okrążając ją niczym drapieżnik. — Wejdź najgłębiej jak potrafisz, a ty, Ashford, masz walczyć. Jazda!

Raz. Dwa. Trzy.

Idalina ponownie znalazła się w umyśle Gryfonki. Znów widziała niezadowoloną postać Ellisa, czuła, że Ashford zaczyna się opierać, ale Ida postanowiła wejść głębiej i głębiej. Widziała ich wspólne wyjście do Hogsmeade, odległe wspomnienie, ją na balu gdzieś uciekającą w nieznanym kierunku. Wodzona dziwnym przeczuciem podążyła dalej.

Idalina, wchodzisz za głęboko.

Usłyszała jak przez mgłę dziewczęcy głos, ale brnęła dalej, pokonując wspomnienie za wspomnieniem, aż nagle znalazła się w Zakazanym Lesie. Czemu tu była? Słyszała, że swego czasu Fiona odwiedzała to miejsce po odrobinę adrenaliny. Jednak jęki i sapnięcia, jakie słyszała nie należały do konających przeciwników. Powoli odwróciła głowę, omal nie piszcząc na widok Fiony i Sebastiana w trakcie stosunku. Zapragnęła odwrócić głowę, ale coś ją zainteresowało szczególnie — ubranie odrzucone na bok było tym samym, w którym była na randce z Ominisem Pod Trzema Miotłami.

O ja pierdole, pomyślała Ida, zakrywając usta dłońmi. Ona i Sebastian się... Oni... Ale przecież...

,,Sebastian, nie pragnę nikogo innego tak jak ciebie. Jesteś moją obsesją od piątego roku, więc proszę bądź moim pierwszym i ostatnim".

Oboje zdradzili Ominisa. Biedak z pewnością o tym nie wiedział, biorąc pod uwagę, że jeszcze dziś był z Fioną.

IDALINA, WYJDŹ Z MOJEJ GŁOWY.

Coraz silniejszy napór wypchnął Puchonkę z tego wspomnienia, aby znalazła się w całkiem innym miejscu. Przytulne wnętrze utrzymywane w ciepłych kolorach było wyraźnym kontrastem przerażającego Zakazanego Lasu. Fiona sprzed dwóch lat siedziała na starej sofie obok jakiejś obcej kobiety i wpatrywała się w Eleazara Figa, wydawał się taki żywy, prawdziwy. Spoglądał on na Fionę z lekkim uśmiechem.

,,Nie jestem wariatką" — powiedziała Fiona, ściskając mocniej rękę kobiety.

,,Ależ skąd, uważam, że jesteś wyjątkowa. Widzisz, jestem nauczycielem w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, dzieci z darem takim jak twój uczą się lepiej panować nad magią" — mówił profesor Fig, ale Fiona spojrzała błagalnie na kobietę, jakby spodziewała się, że ta zaraz ją stąd zabierze. — ,,Rozumiem twoje obawy. Jest to dla mnie również niespotykana sytuacja. Zwykle uczniowie otrzymują sowę z listem w wieku jedenastu lat, to, że twoja magia objawiła się tak późno jest niezwykłe".

Wyciągnął zza pasa swoją różdżkę i machnął nią, pozwalając, aby białe światło wystrzeliło w powietrze, przybierając postać sowy z wielkim oczyskami. Piękny ptak przeleciał tuż pod sufitem, by usiąść na oparciu wysokiego krzesła tuż przy oknie. Sowa mruknęła i rozpłynęła się w powietrzu. Idalina od razu rozpoznała zaklęcie Patronusa.

IDALINA. WYNOCHA.

Postać Figa rozpłynęła się w ciemnej mgle, a przytulne wnętrze domku stało się znacznie mroczniejsze. Dookoła panował chłód, mrok i śmierć. Jej odór wydawał się Idalinie znajomy. Patrzyła na dziwne wrota, na których widniały wykrzywione w bólu twarze, na kamiennej posadzce wydłubano słowo, CRUCIO, tuż obok leżały już dawno przez Boga zapomniane zwłoki. Przy drzwiach stała blada jak ściana Fiona, a na przeciwko niej stał zdeterminowany Sebastian. Miłą odmianą było, że towarzyszył im Ominis.

,,To szaleństwo. Jeśli rzucisz zaklęcie Cruciatus, będziesz tego żałować do końca życia" — odezwał się Ominis, jego głos drżał, jakby miał się zaraz rozpłakać.

,,To nasze jedyne wyjście" — zapewniała go Fiona. — ,,Ale nie rzucę tego zaklęcia na ciebie" — zwróciła się do Sebastiana. — ,,Musisz je na mnie rzucić"

Obraz, jakby na chwilę się rozmazał, słyszała tylko donośny głos Sebastiana, wykrzykującego Zaklęcie Niewybaczalne, a także krzyk agonii wydobywający się z ust Fiony. Fiona coraz bardziej się opierała, Ida wyraźnie czuła, jak dziewczyna pragnie wyprzeć ją ze swego umysłu, a Ida powinna jej już na to pozwolić, coś nie dawało jej jednak spokoju.

Sebastian pieprzył się z Fioną, gdy ta była w związku z Ominisem.

Sebastian rzucił Cruciatusa na Fionę, a Ominis o tym wiedział.

Co jeszcze zrobił Sebastian?

Mimowolnie Idalina skupiła się właśnie na nim, czując, że odpowiedź jest bliska. Już nie chodziło o zadanie na lekcji, coś w sercu Idy kazało jej odnaleźć odpowiedź. Obraz rozmył się, ukazując słabo oświetlone miejsce, będące prawdopodobnie starym, nieodwiedzanym grobowcem. Norden chciała wrzasnąć na widok zwłok chodzących kulawo po całym pomieszczeniu. W powietrzu dało się wyczuć coś złowrogiego. I po raz kolejny w centrum tego wszystkiego była Fiona i Sebastian, ale tym razem nie byli sami. Nieopodal nich stał ktoś jeszcze.

Salomon Sallow.

Taki sam jak ten, który objawił się Sebastianowi na zajęciach, tak samo wściekły, groźny.

,,Nie ma lekarstwa!"

Krzyczał Salomon, atakując wciąż zawzięcie Sebastiana, a Fiona tylko się przyglądała, nie wiedząc, co powinna zrobić. Nie pozwoliła długo Sebastianowi walczyć samotnie, bo chroniła go. Sebastian był zawzięty, Idalina przyglądała się tej walce z zapartym tchem, czekając, który pierwszy ustąpi i wyciągnie rękę na zgodę. Tak się nie stało, bo Sebastian zrobił coś, co wstrząsnęło Idą.

,,Nie pozwolę jej więcej cierpieć. Avada Kedavra!"

Zielone światło rozbłysło, a martwe ciało Salomona upadło z hukiem na ziemię, wzbijając w powietrze tumany kurzu.

W końcu Fiona wypchnęła Idalinę ze swojego umysłu. Puchonka płakała, zaciskając mocno usta. Nie powinna być tego świadkiem, nic nie powinna widzieć.

Sebastian zamordował swego wujka.

Jak zginął Salomon Sallow? Czy Idalina coś wiedziała? Czy morderca ukrywał się w szkole? Czy to właśnie odpowiedzi na te pytania szukał Kasjan, pragnąc zbliżyć się do Idaliny? Ida rozejrzała się ostrożnie po klasie, jakby znajdowała się w niej po raz pierwszy, wszystko wydawało się nowe, ale nieprawdziwe. Uczniowie wpatrywali się w nią z niekrytymi uczuciami — strachem, niepokojem, zainteresowaniem. Fiona sapała, stojąc przed nią, jakby sama właśnie uciekała przed górskim trollem, ale patrzyła na Idalinę jak zaszczute zwierzę. Dlatego właśnie nie uczy się tego w szkole. Ellis klasnął w ręce, jakby dumny z takiego obrotu spraw.

— Ty... — wysyczała Fiona przez zęby.

Sebastian stanął tuż obok niej, podtrzymując za ramiona. W tym geście było tyle czułości i dyskretnej miłości, a parę kroków dalej był Ominis, biedny, niczego nieświadomy. Wizja tych kilku wspomnień nawróciła, wywołując u Idy odruch wymiotny. Bez słowa wybiegła z klasy, biegnąc do najbliższej toalety. Słyszała za sobą kroki. W toalecie na szczęście nie było nikogo, wpadła do pierwszej kabiny, natychmiast opróżniając zawartość swego żołądka. Oni to wiedzieli. Na swoim sumienie mieli takie zbrodnie. Nie, nie oni. Tylko Sebastian Sallow, a Fiona i Ominis go kryli, choć powinien gnić w Azkabanie.

— Ida? — Za drzwiami toalety stał Sebastian i Fiona, może był z nimi także Ominis. — Otwórz...

Posłuchała. Zapłakana stanęła z nimi twarzą w twarz. Sebastian sam wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować.

— Co wiesz? — zapytał niepewnie.

Ida spojrzała to na niego, to na Ashford.

— Wszystko — szepnęła, patrząc mu prosto w oczy. — Wszystko. Znam twoje grzechy, Sebastianie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top