28. Przeprosiny

— Zabić go to za mało! — wrzasnęła Ida, uderzając pięścią w drewniany stolik, który skrzypnął w proteście. — Co za gnojek!

Nawet zapach ziół, przypraw i przyjemną atmosferę zapewnioną przez Smyka w Pokoju Życzeń nie uspokajały Idaliny. Rozmowa z jej aroganckim kuzynem, uświadomiła ją, dlaczego nie rozmawia z nim zbyt często i nie przyznaje się do ich pokrewieństwa. Jak każdy Lestrenge uważał czystość krwi za świętość, a co za tym szło Weasley'ów za zdrajców krwi tylko dlatego, że nie byli snobami. No i Forest przyjaźnił się z Marvolo — możliwe, że ten psychol również kazał mu mieć kuzynkę na oku, choć zasłaniał się autentycznym listem od rodziców.

Garreth pozwolił Idalinie odpocząć w samotności, wiedząc, że jej potrzebna jest obecność tylko roślin. Z dumą przyznała, że w tej ciemniejszej stronie pokoju, jaki Pokój Życzeń jej ,,podarował" wyrosły pierwsze cebulki diabelskich sideł. Może cebulki to złe określenie, bo jedna ,,macka" liczyła już pół metra. Przebywała wśród swoich wyhodowanych dzieci, wierząc, że tylko w nich ma szczere oparcie i zrozumienie. Stając znów przy doniczce z malwą, nawet nie wyczuła, że ktoś się za nią poruszył. Myśląc, że to smyk, odszukała konewkę i podlała roślinę. Zawsze wolała zajmować się roślinami w sposób mugolski, bo sprawiał, że była naprawdę blisko tego, co sama stworzyła.

— Smyku, mam więcej borówek, może...

Ale to nie był Smyk. Idalina zastygła w bezruchu na widok Poppy przemykającej cicho do wiwarium z hipogryfami. Obie Puchonki mierzyły się długimi spojrzeniami. Minęło sporo czasu, odkąd ostatnio znalazły się same w swoim towarzystwie. Zwykle się unikały, niemal skreślając lata swej przyjaźni.

Ida pragnęła odwrócić się plecami do dziewczyny i poświęcić całkowicie tentakuli, ale silny ścisk w sercu i odczuwany żal skutecznie unieruchomiły ją w miejscu. Poppy wzięła głęboki oddech, potem drugi.

— Zamierzałam sprawdzić jak się czuje Wzniosłoskrzydła. — Wskazała podbródkiem na wiwarium, chcąc potwierdzić swoje słowa, choć nikt ją o nic nie pytał. — Ja... Miałaś rację, Ido — rzekła po dłuższej chwili ciszy. — Od piątej klasy ciągle spędzałam czas z Fioną i faktycznie mogłaś poczuć się odsunięta.

W samo sedno. Odsunięta. Niechciana. Ciągle zastępowana. Omijana. Ida czuła się jak piąte koło u wozu. Milczała, słuchając dalszych słów Poppy, wiedząc, że ta rozmowa prędzej czy później musiała nadejść i one obie tego potrzebowały. Potrzebowały siebie nawzajem. Choć ciężko było im zacząć.

— Przepraszam... Także za moje słowa w Wielkiej Sali, pytałam cię kiedyś czy Garreth to twój narzeczony, mówiłaś, że nie, a się okazało... Okłamałaś mnie. Zaskoczyło mnie to, po prostu... — tłumaczyła się, a złość wyparowywała z Idy z każdym kolejnym słowem.

Kiedyś Idalina nie widziała świata poza Poppy, ufały sobie bezgranicznie i nie potrzebowała nikogo więcej w swoim życiu, a teraz kiedy wpuściła do siebie także Weasley'a, nie czuła się aż tak samotna. A związek z Garrethem był pierwszym prawdziwym kłamstwem Idaliny, nigdy nie oszukała Poppy i nie wiedziała, ile powinna jej powiedzieć. 

— Ido — zaczęła Puchonka, podchodząc nieco bliżej — co się ostatnio dzieje? Nigdy nie pokłóciłyśmy się na tak długo.

— Bo nigdy się w ogóle nie kłóciłyśmy — parsknęła Norden, czując jak w oczach wzbierają jej się łzy.

— Fiona to moja przyjaciółka — przyznała Poppy, raniąc drugą dziewczynę tymi słowami — ale ty jesteś jak siostra. Martwię się o ciebie. Ty i Garreth... — głos jej lekko zadrżał, na co Ida zmarszczyła czoło — chcę żebyście byli szczęśliwi, oboje. Jeśli go kochasz, to cieszę się razem z tobą, Ido! Ale proszę, nie odtrącaj mnie już...

Zawahała się, ale objęła Idalinę z całej siły, a widząc, że ta się nie opiera, ścisnęła jeszcze mocniej, niemal odbierając powietrze z płuc Idy. Ta poczuła jeszcze większe wyrzuty sumienia względem Poppy. Analizowała jej słowa, zauważając jak niepewnie wypowiadała się o przyszłości Idy z Garrethem... Do jej głowy zaczęły napływać obrazy, na które nigdy do tej pory nie zwracała uwagi — zaczepne żarty Poppy z Garrethem, częste wyjścia w ich paczce (Ominis, Sebastian, Poppy, Fiona, Garreth i Natty), pytania o relację Idy i Garretha. O Merlinie... Poppy Sweeting była zakochana w Garretcie!

Idalina zapragnęła podskoczyć z radości, wiedząc, że oboje świetnie by do siebie pasowali, zwłaszcza, jeśli uczucia Poppy zostałyby odwzajemnione. Tym większy żal zaczął tłamsić Idalinę. Odebrała swojej najukochańszej przyjaciółce chłopaka, robiąc z niego fałszywego narzeczonego, by uwolnić się od Gauntów. Wszystko kosztem prawdziwej miłości, bo choć Ida uwielbiała towarzystwo głośnego Gryfona, bywał słodki i uroczy, to jednak w oczach Idy był przyjacielem i nikim więcej. Nie potrafiła spojrzeć tak na rudzielca jak patrzyła Poppy i dopiero teraz Idalina zdała sobie sprawę z jej spojrzeń posyłanych w stronę Garretha. Puchonka odsunęła się od Idy, ukazując zaróżowioną twarz i oczy pełne łez, ale wciąż uśmiechając się.

— Czy możemy znów się przyjaźnić? — zapytała z nadzieją. Poppy bardziej zależało na przyjaźni z Idą niż na miłości do Garretha. 

— Nigdy nie przestałyśmy, Poppy — zapewniła ją Norden. Widząc ukryty ból w brązowych oczach Poppy, Ida zaklęła w myślach, decydując się wyjawić jej prawdę. — Poppy... jeśli chodzi o Garretha... my nie jesteśmy naprawdę razem.

Byli tylko partnerami w swoich kłamstwach, chcąc osiągnąć coś wielkiego, współpracując razem. Poppy zamrugała zaskoczona, przysiadając obok Idy na drewnianym taborecie przy stoliku z doniczkami z dyptanem. 

— Co masz na myśli?

Cholera. Wyjawienie prawdy okazało się znacznie trudniejsze niż ukrywanie jej. Jednak Idalina opowiedziała od początku Poppy, jak nie mogła dogadać się ze swoim prawdziwym narzeczonym, celowo unikając jego imienia, więc chcąc utrzeć mu nosa oraz swojej rodzinie oszukała ich, że chce zerwać zaręczyny z miłości do Garretha (ale tylko Ominisowi powiedziała o domniemanych uczuciach względem Gryfona), a on, by uniknąć wiecznego szlabanu, okłamał cioteczkę, że jest zakochany w Idalinie, i tak zostali partnerami. Poppy słuchała z coraz większym zdziwieniem, nie spodziewając się takiej przebiegłości po swojej przyjaciółce. O ile zawsze wierzyła, że Forest był urodzonym Ślizgonem, to nie mogła teraz odeprzeć wrażenia, że Idalina Norden również świetnie odnalazłaby się w Slytherinie.

— To kto w takim razie jest twoim narzeczonym? — dopytywała Sweeting.

I tę prawdę Idzie było najciężej wyjawić, ale wzięła głęboki oddech, chcąc w końcu zrzucić z siebie ten ciężar.

— Ominis Gaunt — wyjawiła, a Poppy zachwiała się na taborecie i spadła na plecy, sycząc z bólu. — Żyjesz?!

— Ominis Gaunt?! — pisnęła przerażona, zrywając się z podłogi. — OMINIS GAUNT?! — Czy Ida powiedziała jego imię niewyraźnie? — To dlatego zachowywał się jak totalny buc.

— Tak...

— Czekaj, więc okłamaś Ominisa, że ty i Garreth jesteście razem...

— Tak... Ale zakończę to — wyznała, zaskakując Puchonkę jeszcze bardziej. — Moja umowa z Garrethem obowiązywała, dopóki jedno z nas się nie zakocha, ale Poppy — spojrzała na przyjaciółkę z prawdziwą miłością — jesteś zakochana po uszy w Garretcie, nie mogę ci tego zrobić.

Poppy pokiwała głową, a potem otworzyła szeroko oczy, spoglądając na Idalinę, jakby zobaczyła co najmniej ducha, co wydawało się niedorzeczne, biorąc pod uwagę, że Hogwart zamieszkiwała cała masa duchów, a najstraszniejszym z nich wszystkich był duch Krwawego Barona, ducha Slytherinu.

— O czym ty mówisz? — zająknęła się Poppy.

— Daj spokój, Poppy, jesteś zabujana i to aż w oczy kole!

—To nieprawda!

— Ślinisz się na jego widok!

— Ida!

— Ale to prawda!

Ida cieszyła się, że znów mogła żartować z Poppy tak jak dawniej. Odczekała ostatni tydzień i wraz z początkiem lutego napisała do Garretha sowę, dziękując mu ich współpracę, pomoc i w ogóle, ale muszą zakończyć swoje przedstawienie wcześniej ze względu na uczucia osób trzecich. Pomyślała, że porozmawiają o tym przy następnym spotkaniu, ale wydarzyła się rzecz naprawdę niesłychana.

Garreth nigdy nie otrzymał tego listu.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top