XIII

- Hoseok, kochanie przeczytaj to. - stwierdziłem podając mu telefon z wiadomością od młodszego. - Widzisz! Mówiłem, że jego ojciec jest straszny. Zamieszkają u nas na pewnien czas, nie przeszkadza Ci to? - zapytałem i nie czekając na odpowiedź sprzedałem mu małego buziaka, by nie miał żadnych wątpliwości.

- Nie mam z tym problemu, i tak mnie całe życie nie ma w domu. Ciebie zresztą także.. - jęknął niezadowolony, gdy usłyszeliśmy oboje dzwonek do drzwi. - A to kto? - zapytał, patrząc na mnie znużonym wzrokiem.

- Namjoon, Jeongguk i Jimin. - mruknąłem i ruszyłem by otworzyć drzwi, bo przecież pan wielce zmęczony się nie ruszy z kanapy do wieczora. - Mówiłem. - oznajmiłem po przyjściu ponownie do salonu. - Siadajcie, chcecie coś do picia?

- Nie dziękujemy, my z Jeonggukiem bardziej chcielibyśmy pójść do domu spać. - uśmiechnął się słodko blondyn. - Hoseok tak? - zapytał, siadając na kolanach Jeongguka. - Miło mi, nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać.

- Mi także, Jin patrz oni to jeszcze potrafią być słodcy. A ty to nawet obok mnie usiąść nie potrafisz.. - mruknął szatyn, przy czym przyciągnął mnie obok siebie. - Tuli? - zapytał z miną smutnego psa.

Jak można mu odmówić? Wtuliłem się delikatnie w jego ciało, i wysłuchiwałem bicia serca. Które wydawało się, nieregularne..

- Wszyscy kogoś mają, tylko jak zwykle Namjoon zostanie sam. - jęknął niezadowolony Brunet.

- Zamknij się, masz tam Jacksona. Z tego co pamiętam, macie jakiś tam durny zakład.. - zacząłem, chcąc jak najbardziej wkurzyć chłopaka. - Może z nim się zwiążesz? Weźmiecie sobie jeszcze jakiegoś ulegającego idiotę co się na to zgodzi i masz, wygracie wtedy oboje.

- Ba, ja już prawie wygrałem. - zaśmiał się i zmierzył wzrokiem, najmłodszą dwójkę. - Prawda Jeonggukie?

- Dobra, dobra. Sam tego chciałeś.. - mruknął najmłodszy, wziął głęboki wdech i zaczął mówić. - W czasie gdy Jimin leżał w szpitalu, drugiego dnia. Ja i Hyung Yoongi wyszliśmy na dwór by zapalić, w tym czasie TaeTae przebierał sie.. - zatrzymał się by zobaczyć zdziwioną minę bruneta. - Wróciliśmy, a Namjoon dobierał się do spodni Jimina.. - powiedział szybko i zmiażdżył starszego wzrokiem. - Obiliśmy go troszkę, no i nic się nie działo. Ale.. Jiminssi skończ proszę.. - jęknął i zachował twarz w szyi starszego.

- Dzień przed moim wyjściem, Joonie nas pocałował. Wpierw mnie i po chwili Kookiego, chwile po tym zadzwonił do nas ten cały Jackson i pytał się czy tamten palant napewno nas pocałował.. -.. - Czyli jesteśmy jebanymi członkami w jego grze..

Tego się nie spodziewałem... ten jebany idiota ich wykorzystał, moje malutkie biedne dzieci. No dobra zajmę się tym później, pora zobaczyć czy TaeGi przyjechały..

- Idę otworzyć.. - mruknąłem i szybko uciekłem z pokoju. - Wszystko dobrze? Yoongi masz rozciętą wargę? - zapytałem widząc lecącą krew z jego ust. - Idź to wypłukać, łazienka jest po lewo jak wejdziesz.. zresztą poproś Hoseoka by Cie zaprowadził.. - mruknąłem i zająłem się roztrzęsionym blondynem.

- On, on.. on uderzył mamę.. - wyjąkał, ale przez płacz nie do końca to zrozumiałem.

- Już spokojnie nie płacz kochanie.. chodź pójdziemy do salonu, tam jest Jimin i Jungkook.. - próbowałem go przekonać by ruszył się z miejsca. - Zrobię Ci ciepłej czekolady, i zaraz przyjdzie do nas Yoongi.. - szepnąłem w jego ucho, i przytuliłem go by zacząć iść do pokoju.

- TaeTae! - krzyknął Jimin i odrazu rzucił się do chłopaka, aby go przytulić. - Kochanie moje malutkie, chodź usiądziemy..

To będzie ciężki czas..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top