38

Emma

Obudziłam się wieczorem. Chciałam się przewrócić na drugi bok, ale przypomniałam sobie, że przecież przyszedł do mnie Erick. Zerwałam się z łóżka i nałożyłam szybko jakąś dłuższą bluzkę. Wyszłam z pokoju. Świeciło się światło w salonie. Minęłam kuchnię i stanęłam w drzwiach od salonu Erick najzwyczajniej w świecie siedział sobie na mojej kanapie, oglądając mecz na moim telewizorze i pijąc herbatkę z mojego kubka z misiem. Na ten widok zaśmiałam się w sobie.

- Nie za wygodnie ci? - zapytałam go

-Niee - Erick obrócił się i poklepał miejsce obok siebie

Ruszyłam w jego stronę. Usiadłam obok niego, dając nogi na stolik do kawy i oparłam się o poduszki leżące na sofie. Skrzyżowałam ręce na piersi. Erick najspokojniej w świecie popijał sobie herbatkę. Wyglądał tak młodo. Jakby dopiero skończył liceum, a nie na 27 letniego mężczyznę, władającym, dużą firmą. Czasami zaciskał usta, gdy jego ulubiona drużyna popełniła błąd na boisku

- Przyglądasz mi się - uśmiechnął się Erick, patrząc kątem oka na mnie

- Nieeee - zaprzeczyłam z uśmieszkiem

- Oj no chodź - Erick wystawił ramię

Wsunęłam się pod nie i przytuliłam do jego klatki piersiowej. Erick objął mnie ręką za plecami i bawił się kosmykami moich włosów. Oglądaliśmy mecz razem. Gdy się on skończył Erick był wkurzony Jego ulubiona drużyna przegrała mecz. Nie odezwał się tylko przełączył na inny kanał. Tam leciała jakaś komedia. Po chwili śmialiśmy się już, a Erick miał wyśmienity humor.

- Może coś zjemy? - zapytałam

- Dobry pomysł. Ugotujmy coś - uśmiecha się Erick

- Bo jest lekki kwas..... - zaśmiałam się - ......nie chce mi się, a mam ochotę na naleśniki - uśmiecham się słodko

- Masz rację, bo ja też nie umiem, ani mi się nie chce - śmieje się Erick i składa pocałunek w moje włosy

- To co Java Jones? - zapytałam go

- Idealnie - uśmiechnął się

Wstałam i poszłam się ogarnąć. Rozczesałam moje wiecznie poplątane włosy, lekko je podkręcając na końcówkach. Nałożyłam lekki makijaż. Włożyłam spodnie, wyszczuplające nogi i białą bokserkę. Na wierzch wzięłam granatową marynarkę. Ubrałam swoje czarne conversy i wzięłam torebkę, do której wrzuciłam potrzebne rzeczy. Erick stał w salonie. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do naleśnikarni. Podróż pieszo zajęła nam chyba z 10 minut. Weszliśmy do restauracyjki i zajęliśmy miejsca. Zamówiliśmy nasze naleśniki. Popatrzyłam na zegarek. Była już 20:30.

- Co jutro robisz? - zapytał mnie Erick, gdy kończyłam jeść

- Nic szczególnego - wzdycham - Mam zwolnienie na dwa tygodnie, znowu - odpowiadam

- Ja muszę iść do wydawnictwa i mam spotkanie z klientem. Spotkamy się na lunchu? - zapytał Erick

- Jasne - uśmiechnęłam się

Skończyliśmy jeść. Po Erick'a przyjechał jego szofer Henry, przy okazji odwieźli mnie do domu. O 21:30 usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam w nich zapłakaną Sam. Przeraziła się, że coś się stało.

- Emma - płakała Sam - Pomóż mi! - szepnęła i rzuciła mi się w ramiona

Zamknęłam za nami drzwi i poprowadziłam ją do salonu Zrobiłam nam gorącej herbaty i usiadłam.

- Co się stało? - zapytałam zestresowana zachowaniem Sam

- Emma, bo jaa........... - zaczęła Sam














Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top