31 (III)

Tydzień później

Erick

To już dziś! Już dziś Emma wychodzi ze szpitala! Lekarze widzą wielką poprawę. Nie możemy się nacieszyć Emmą, a dzieciaki przy niej są mega spokojne, a Nicholas nawet grzecznie zjada posiłki, bez wyrzucania ich na podłogę.

- Wszystko gotowe? - spytałem Emmę, gdy przekroczyłem próg sali, w której leżała do tej pory moja żona

Emma siedziała na łóżku i spinała spinką swoje włosy, które szybko odrosły i teraz dostają jej prawie do ramion.

- Emma? - spytałem cicho

Kobieta obróciła się i posłała mi piękny uśmiech.

- Jestem gotowa - uśmiechnęła się

Pomogłem jej wstać, bo jeszcze się chwiała i poszliśmy po jej wypis. Wszystkie pielęgniarki pożegnały Emmę uściskami i całusami w policzek (czemu byłem przeciwny, tak! jestem zazdrosny! co z tego?!). Nawet dostała obraz, a raczej wielkie zdjęcie w ramie, jej zdrowej i całego personelu. Wszyscy stali uśmiechnięci.
Nie dziwię się, że tak Emmę pożegnali. Moja żona starała się z każdym pogawędzić.

- Cieszysz się, że wracam do domu? - spytała Emma, gdy szliśmy korytarzem do wyjścia

- Nawet nie wiesz jak bardzo - zaśmiałem się i pocałowałem w policzek

Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Przed drzwiami wyjściowymi zauważyłem fotoreporterów.

- Co oni tu robią? - spytałem ochroniarzy

- Czekają na panią Smith - zameldował jeden z nich

- Wyjdziemy tylnym wyjściem - powiedziałem i pociągnąłem Emmę w drugą stronę, co spotkało się z jej sprzeciwem

- Ile oni już tak czekają - zapytała Emma jednego z ochroniarzy

- Około tygonia, proszę pani - odpowiedział jej mężczyzna

Emma obróciła się do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Nie możemy ich tak zostawić - powiedziała i pomału, podtrzymując się ściany ruszyła do wyjścia

Byłem zaskoczony. Mega zaskoczony! Moja kochana żona chce się przywitać z ludźmi, którzy koczowali tu dniami i nocami, czekając na nią. Westchnąłem i ruszyłem za nią.

































































Hejj!
Przepraszam za długą nieobecność, ale zachorowałam na: "bezskuteczną poprawę ocen".
Czy ktoś z was ma tak samo?
Ugh...
Moja temperatura wzrasta tak jak spadają moje oceny - w cholernie szybkim tempie!
Ja rozumiem, koniec roku i te sprawy, ale ludzie (nauczyciele!) dajcie już nam spokój, bo boję się do szkoły chodzić by nie usłyszeć: "Jutro kartkówka z...".

Wracając do antytematu: Przepraszam za moją nieobecność :(

Posyłam wam masę buziaczków na przeprosiny!
Tylko cicho szaa! Ja teraz się "uczę".

#pseudouczeń

Pozdrawiam,
Avant

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top