31

Emma

Dzwoni do mnie jakiś numer. Odbieram i słyszę ten głos.

- Emma? - slyszę głos Erick'a po drugiej stronie

- Erick? - pytam zaskoczona

- Emmo, musimy porozmawiać. Spotkajmy...... - nie kończy bo przerywam mu

- Nie spotkamy się! - warczę do telefonu

- Emmo, daj mi szansę! Błagam! - Erick błaga mnie, co jest śmieszne po tym co zrobił

- Przemyślę to - mówię - Muszę teraz iść. Jestem zajęta

- Dobrze, ale przemyśl to i zadzwoń - prosi Erick

Rozłącza się. Jeszcze przez chwilę trzymam telefon przy uchu, majac nadzieję, że jednak Erick się jeszcze odezwie. Ale to ja mam zadzwonić. Kocham go, ale można powiedzieć, że prawie mnie zdradził. Gdybym wtedy nie wkroczyła do akcji, to nie wiadomo co by się stało. Czytałam o jego przeszłości. Miał wiele panienek na jedną noc. Już nie wiem co mam myśleć...

Erick

Mam nadzieję, że Emma mi oddzwoni. Po rozmowie z nią, zadzwoniła do mnie moja matka. Powiedziała, żebym szybko przyjechał do domu rodzinnego. Nie podała powodu. Dlatego, więc wsiadłem do samochodu i od razu ruszyłem. Pod domem byłem po 20 minutach. Wszedłem szybko i skierowałem się do salonu. Tam siedział mój tata, mama i Isabel z rodzicami. Mała Emily bawiła się przy kominku wózkiem z lalką. Przywitałem się z moimi rodzicami i usiadłem.

- Erick! - Emily zobaczyła mnie i przybiegła do mnie

- Cześć złotko - mówię i przytulam ją biorąc na ręce

- Erick! - mama zwraca moją uwagę na nią - Chcesz wiedzieć dlaczego tu jesteś? - pyta matka

Jak zwykle...

- Chcę - patrzę podejrzliwie na ojca, ale ten tylko kiwa głową

Pewnie nic nie wie. Wzdycham i pozwalam mamie kontynuować.

- Zebraliśmy się tu po to... - zaczyna mama, ale jej przerywam

- By połączyć tych dwoje więzłem małżeńskim... - śmieję się

Wszyscy ukrywają śmiech, a moja matka jest czerwona jak burak. Patrzy na mnie wrogo, ale zaraz się uśmiecha i kontynuje.

- Poniekąd tak - śmieje się matka

- Że co?! - warczę

- No ty i Isabel - uśmiecha się matka i klaska w ręce

- Na pewno nie! - warczę i wstaję - Ona chciała mnie zabić! - jej rodzice są zszokowani - Poniekąd to zrobiła, bo mnie postrzeliła! Mogłem umżeć, a ty trzymasz jej stronę?! - krzyczę do matki

- Nie tym tonem chłopcze! - warczy matka

- Nie jestem mały i nie będziesz mi rozkazywać! Ojcze - zwracam się do niego - Odwiedzę cię jutro w pracy. A z tobą - mówię do matki - Nie chcę mieć nic wspólnego

Wychodzę z pokoju i idę do drzwi wyjściowych. Opuszczam rezydencję z głośnym trzaśnięciem drzwi.
Co to za kobieta? Za kogo ona się uważa, do kurwy nędzy?! Nie poznaję jej!













Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top