23 (II) ❤
Emma
Wróciłam do mojego mieszkania. Od razu poszłam pod prysznic. Ciepła woda otuliła moje ciało i złagodziła lekko ból mojego złamanego serca. Jest mi tak pusto na palcu i w sercu. Chciałabym się załamać. Zacząć się użalać, ale nie mogę! Muszę walczyć dla niej - albo dla niego. Tylko moje dziecko trzyma mnie teraz od popełnienia głupstwa.
Skończyłam brać prysznic, zjadłam trochę kolacji i poszłam spać. Chciałam zapomnieć, ale nawiedzały mnie sny, przypominające o Erick'u. Nasze wspólne chwile i nasze rozmowy. W głowie rozbrzmiewał mi jego głos: kocham cię. Dwa słowa, a jakie emocje wywierają.
Nie! Stop! Nie poddam się tak łatwo! Będę o niego waliczyć!
******
Rano obudziłam się o 7:17. Wstałam i pościeliłam łóżko. No dzisiaj mam wizytę u ginekologa. Może dowiem się jakiej płci jest mój maluszek. Nie mam wyboru. Chciałabym, aby miało pełną rodzinę, ale cóż, życie nie wybiera.
Muszę zrobić coś, aby Erick mnie pamiętał.
Już wiem!
Podeszłam do szafki w salonie i wyciągnęłam kopertę. Były tam nasze zdjęcia, które robiliśmy na każdym kroku. Nawet te z zaręczyn. Erick wynajął fotografa i wszystko uwiecznił.
Uśmiechnęłam się i dotknęłam brzucha po obu stronach.
Pod prawą ręką poczułam lekkie kopnięcie. Zaskoczona wstałam i podeszłam do kanapy. Położyłam się i podwinęłam bluzkę. Postukałam w brzuch do maluszka.
A po chwili pokazała mi się mała rączka.
- O jejku! - pisnęłam i pogłaskałam brzuch
Popłakałam się ze szczęścia. Mój mały maluszek! Nawinęłam bluzkę na brzuch i wstałam. Wzięłam wybrane zdjęcia i wsadziłam do torebki. Ubrałam się i wyszłam, bo za 40 minut mam wizytę u lekarza. Wyszłam z domu i jak Vanessa mówiła: klucze do samochodu są w skrzynce pocztowej. Wzięłam je i otworzyłam samochód. Wsiadłam i ruszyłam do drukarni.
W drukarni, kobieta w średbim wieku, skserowała mi te wszystkie zdjęcia i tak pojechałam do szpitala w dwóch ważnych sprawach. Pierwsza to badanie usg, a druga to Erick.
Na parkingu czekała na mnie matka Erick'a, do której wcześniej zadzwoniłam.
- Dzień dobry - przywitała mnie uściskiem, na który odpowiedziałam
- Przepraszam za problem, ale boję się sama iść na badania - powiedziałam speszona
- Ale to nic się nie dzieje - uśmiechnęła się - Chodźmy, bo się spóźnimy
Ruszyłyśmy do szpitala. Ginekologia znajdowała się na 1 piętrze. Miałam numer 2 więc szybko powinno pójść.
- Pani Steel - wywołała mnie lekarka z gabinetu
Weszłam i podałam jej moją kartę przebiegu ciąży.
- Proszę usiąść i podwinąć bluzkę - zaleciła, co wykonała
Jenna tylko stała i się przypatrywała z uśmiechem na ustach.
Lekarka wylała mi zimny żel na brzuch i zaczęła badanie. Na monitorze pojawił się obraz, małego dzidziusia. Widoczny był zarys twarzy.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Lekarka też. A matka Erick'a? Płakała!
- No to za dwa miesiące przywita pani na świecie chłopczyka - uśmiechnęła się lekarka
- C-chłpiec? - zapytałam zaskoczona
- Tak, chłopiec na 100%. Gratulacje! - uśmiechnęła się lekarka
Będę miała synka! Zawsze marzyłam o synku! Tak się cieszę! Będzie moim małym szkrabem.
Jenna płakała i śmiała się na przemian.
- Może pani już zejść, a ja wydrukuję zdjęcia - powiedziała lekarka i starła żel z mojego brzucha
- Może pani podwójnie wydrukować? - zapytałam
- Oczywiście - powiedziała i wyszła do drugiego pokoju
- Boże! Emmo! Tak się cieszę! - przytuliła mnie Jenna - Będę go rozpieszczać! - planowała matka Erick'a
Zaśmiałam się z jej reakcji.
Po chwili przyszła lekarka i dała mi zdjęcia. Jedno wzięłam sobie, a drugie schowałam do koperty.
Wszystko z dzieckiem jest dobrze, więc mogłam już iść. Następną wizytę mam za 3 tygodnie.
Do Jenny zadzwonił jej mąż i musiała pilnie jechać do domu, a ja z tej okazji postanowiłam wcielić swój plan w życie......
Podoba się?!
Kolejny (dodatkowy) walentynkowy rozdział!
Tym razem przyjemny!
Możecie płakać! <tu mój smiech>
Pozdrawiam :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top