11 (II)
Emma
Ten wieczór był wspaniały! Skończyliśmy jeść nasze zamówione jedzenie i cieszyliśmy się po prostu sobą. Na moim palcu, przy każdym moim ruchu, błyszczał się pierścionek zaręczynowy. Wpatrywałam się w niego cały wieczór.
- To po mojej babci, tylko trochę podrasowany - zaśmiał się Erick
- I tak jest przepiękny - uśmiechnęłam się
Erick uśmiechnął się i złapał mnie za rękę, na której jest pierścionek. Podniósł ją du jego ust i pocałował. Zarumieniłam się i zakryłam włosami, co spotkało się z cichym chichotem ze strony Erick'a.
- Jesteś taka piękna - szepnął i kciukiem masował moją rękę
- Musimy powiedzieć rodzicom - zmieniłam temat
- Racja - Erick podrapał się po brodzie - Najpierw twoi - zaśmiał się
- Zaprosimy ich do mnie na kolację - zaproponowałam - Ugotują coś dobrego - uśmiechnęłam się
- Miałem na myśli u nas - powiedział tajemniczo Erick
- Nie rozumiem - pokręciłam głową
O co mu do cholery chodzi?! U nas?! Przecież my razem nie mieszkamy. Ja mieszkam w swoim starym mieszkaniu, a on w swojej rezydencji.
- Jesteśmy zaręczeni od dwóch godzin - pogłaskał moją rękę, tą z pierścionkiem - Więc wprowadź się do mnie - zaproponował
- Co?! - pisnęłam zaskoczona
- No tak. Mój dom jest duży, a samemu w nim jest nudno. Mam dużo miejsca, poza tym jesteś moją narzeczoną, a zaraz żoną - uśmiechnął się Erick i pokiwał głową - Żoną. Jak to wspaniale brzmi!
- N...nie wiem - speszyłam się
Zamieszkać z nim? Czy to dobry pomysł?
- Nalegam, Emmo - Erick przysunął się do mnie - A poza tym mam cztery sypialnie i każdą możemy wypróbować - szepnął Erick
- Zboczeniec! - pacnęłam go w pierś, a on złapał się za nią z udawanym bólem
Zaśmiałam się z tego gestu, a Erick do mnie dołączył.
- Idziemy już? - zapytałam
- Jasne - powiedział Erick
Wzięłam kwiaty, torebkę i w objęciach ruszyliśmy do samochodu. Ochroniarze Erick'a - Henry i jeszcze ktoś - odganiali od nas wścibskich paparazzi. Erick otworzył mi drzwi i po chwili jechaliśmy już główną ulicą.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam
- Do mnie - uśmiechnął się Erick
Do końca drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Erick skupił się na drodze, a ja bawiłam się pierścionkiem. Gdy zajechaliśmy na jego posesję, zauważyłam tam samochód. I cholera, to samochód jego matki! Erick wydawał się też zaskoczony.
- Czyli moja matka się pierwsza dowie - powiedział zrezygnowany
- Możemy nie mówić - szepczę
Nie chcę kolejnej kłótni, która i tak będzie. Mam dość tego, że mnie poniża!
- Dzięki - odpowiedział Erick i pocałował mnie w policzek
Czyżbyśmy szli do paszczy lwa?
Ojej, jak brzydko nazwałam jego mamusię...
Skierowaliśmy się do domu. Trzymaliśmy się za ręce. Niosłam w drugiej kwiaty, a Erick niósł moją torebkę, do której schował swój telefon i portfel. Weszliśmy do holu. Tam na fotelu leżał płaszcz jego matki. Ściągnęłam marynarkę i przeszliśmy do salonu. Tam siedziała jego matka i popijała sobie kawę.
- Co ty tu robisz mamo? - zapytał Erick
Przeszłam do garażu i wzięłam wazon. Dopiero teraz zauważyłam pięć samochodów, przykrytych kremową płachtą i jedno miejsce puste. Wzruszyłam ramionami i wyszłam. W kuchni nalałam wody i wsadziłam kwiaty. Dopiero poszłam do salonu, w środek kłótni. No jasne. Mogłam to przewidzieć.
- A co ona tu robi? - zapytała ze zdziwieniem jego matka
- Mieszka? - odpowiedział Erick i złapał mnie w tali
- To chyba jakieś żarty?! - warknęła jego matka
- Nie! - krzyknął Erick i złapał mnie za rękę - I się pobieramy! - wysunął moją rękę przed nas
Zarumieniłam się...
- Erick'u! Jak możesz?! - warknęła jego matka
- A tak! I nic ci do tego! Może i tego nie pochwalasz, ale mam to gdzieś! Pobieramy się! - krzyknął Erick - A teraz wyjdź z naszego mieszkania! - wskazał na drzwi
I ku zaskoczeniu, jego matka bez słowa wyszła......
Tak po prostu!
Erick wziął mnie w ramiona. Pogłaskał po głowie i złożył pocałunek we włosach.
- Przepraszam - szepnęłam
- Nie masz za co, kwiatuszku - uśmiechnał się Erick
- Eee......Erick? - popatrzyłam na niego do góry
- Hmm? - mruknął
- Kwiatuszku? - parsknęłam śmiechem
- Oj daj spokój - zaśmiał się Erick
Jego śmiech jest taki przyjemny dla ucha...
- Kąpiel? - zapytał Erick
- Ja pierwsza - wyrwałam się mu i zaczęłam z trudem biec
Miałam na sobie jeszcze szpilki.
- Chciałaś iść beze mnie? - zapytał Erick i przerzucił mnie sobię przez ramię
- Erick! - pisnęłam, gdy klepnął mnie w tyłek
- Oj cicho - otworzył kopniakiem drzwi do łazienki
Weszliśmy do pomieszczenia. Erick napuścił wody do wanny i wlał płyn. Sam poszedł się rozebrać do sypialni, więc korzystając z okazji rozebrałam się szybko i zanużyłam w ciepłej wodzie. Erick przyszedł po chwili.
- Ej! Tak beze mnie? - udał obrażonego
- No chodź - odsunęłam się do przodu
Erick ściągnął bokserki... i o mój boże! Ma dużego! Odgoniłam te myśli. Erick wszedł za mną do wielkiej wanny i przyciągnął mnie do siebie. Oparłam się o jego tors, a na plecach czułam jego męskość. Erick wziął gąbkę i zaczął myć mi rękę, a ja wtuliłam się w jego ramię.
- Kocham cię - szepnęłam
- Ja ciebię bardziej, pani Smith - powiedział Erick z uśmiechem
- Jeszcze nią nie jestem i mogę z tego - pokazałam na pierścionek, który leżał na półce - zrezygnować - podpuściłam go
- Ktoś tu chce dostać karę - odpowiedział Erick i niby przypadkiem przesunął drugą ręką po moim brzuchu
Jęknęłam na ten gest, co wywołało uśmiech na twarzy Erick'a.
To będzie długa noc...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top